Korytarz przed Oddziałem Traumatologii nr 3 nigdy tak naprawdę nie śpi. Nawet o 2:17 nad ranem, gdy automat z napojami buczy jak kapryśne zwierzę, a neony wybielają linoleum, ten korytarz nie śpi. Znam wysokość jego alarmów, ciężar jego ciszy. Zamknąłem tu mostki. Powiedziałem ojcom, że ich synowie nie wrócili. Niełatwo mnie porazić prądem.
Na pagerze kodowym nie było żadnych nazwisk – tylko wiek, parametry życiowe i przewidywany czas przybycia. Mimo to wiedziałem. Miasto jest małe o tej porze, a dyspozytor powiedział: „ Wywrotka na wschód, dwie ofiary, około trzydziestki ”, a świat położył mi rękę na gardle.
Miałem już na sobie fartuch, gdy nosze szybko zostały przesunięte do przodu – pielęgniarki przy poręczach, za nimi respiratorzy. Dwa nosze, obok siebie, w choreografii, która wydawała się okrutnie intymna. Na jednym leżała moja żona. Na drugim mój brat.
Ich twarze były szare od szklanego pyłu. Krew sięgała szwów ich ubrań. Z każdym płytkim oddechem maski tlenowe parowały. Odsunąłem się, zanim zdążyłem wydusić z siebie słowo „ jak” .
„Trauma trzy” – powiedziałem, jakbym mógł zamienić chaos w listę, przydzielając pokój. Podążyłem za samochodami. Drzwi otworzyły się z westchnieniem. Powietrze w środku miało metaliczny posmak.
„Nick” – powiedział ktoś – nasz nocny koordynator traumatologii, Rob, dobry człowiek, którego palce zostały wyszkolone do ratowania życia w potrzebie. Wszedł na moją ulicę z wyciągniętą ręką, a jego dłoń delikatnie dotknęła mojej piersi. „Nie możesz patrzeć”.
Nie zrozumiałem. „To moja rodzina” – powiedziałem.
Zniżył głos, żeby nikt w sali nie słyszał. „Właśnie dlatego. Jak raz to zobaczysz, nie możesz tego odzobaczyć”.
To było takie ostrzeżenie, jakie wydajemy, żeby chronić ludzi przed obrazami, które wpływają na ich sen. Ale ja żyję w tych obrazach. To moja praca. Nie przestraszyły mnie. Obszedłem go dookoła.
Zasłona między dwoma łóżkami chirurgicznymi była w połowie zaciągnięta. Światło sali operacyjnej zalewało wszystko bezużyteczną, chirurgiczną bielą. I wtedy zrozumiałem, co miał na myśli.
Byli nieprzytomni, ale ich dłonie – jego prawa i jej lewa – były splecione na krawędzi łóżka, a palce splecione, jak śpiące dzieci śniące, że zaraz spadną. Na kostkach mieli krew, i to nie tylko ich. Tam, gdzie powinna być jej obrączka, widniał nagi, blady pasek skóry.
Pielęgniarka u wezgłowia łóżka zobaczyła moją twarz i cicho odwróciła monitor, jakby chciała mnie osłonić przed liczbami. Sala skurczyła się do rozmiarów dłoni.
Głos Roba brzmiał poważnie. „Widziałeś katastrofę?” – zapytał łagodnie. „Ja widzę katastrofę. Inni zobaczą to samo. I będą gadać. Nie chcesz siedzieć w pokoju socjalnym i słuchać tej historii jak plotek”.
Moje usta przypomniały sobie, jak powiedzieć dwa słowa: „Zrób, co możesz”.


Yo Make również polubił
Bądź bardzo ostrożny: jeśli zauważysz ten narośl skórną, może to być poważne.
Jak pozbyłam się plam starczych za pomocą taniego składnika z mojej kuchni
Kaktus bożonarodzeniowy (Schlumbergera) – piękno kwiatów na święta
Domowe sposoby na grzybicę paznokci