To były jakieś dziwne symbole, zlewające się w jakiś wzór. Pośrodku, dokładnie w samym centrum, znajdowała się dziwna, pajęcza postać. „Co to jest?” zapytał Siergiej. „To plan” – odpowiedziała Dasza.
„Tak właśnie będę pracować”. „A to twoja pierwsza lekcja”. „Lekcja?” „Będziesz siedział tutaj” – powiedziała, wskazując na krzesło.
„I patrz”. „Nie ruszaj się”. „Nic nie rób”. „Po prostu patrz na ten rysunek, nie odrywając od niego wzroku”.
„Nic nie mów”. „Po prostu patrz”. „Wrócę za godzinę”. Dasza odwróciła się i wyszła z biura.
Siergiej był oszołomiony. „Co to jest?” „Sztuczka psychologiczna?” „Hipnoza?” Był gotów uwierzyć w każdą sztuczkę, ale to było zbyt absurdalne.
Spojrzał na rysunek. Był to po prostu plątanina linii i symboli. Nie widział w nich żadnego znaczenia. Chciał wyrzucić notatnik, ale coś go powstrzymało.
Coś w jej oczach, jej pewność siebie. Czuł, że jeśli nie zrobi tego, co powiedziała, nie będzie wiedział, co będzie dalej. A jego ciekawość była silniejsza niż cynizm. Po prostu siedział i wpatrywał się w rysunek.
Jakby od tego zależało jego życie. Godzina. W ciągu tej godziny Siergiej doświadczył całej gamy emocji. Na początku był zły.
Był zły na siebie, na tę dziewczynę, na całą tę sytuację. Był Siergiejem Morozowem, a oni zmusili go do siedzenia i wpatrywania się w bezsensowne bazgroły, jakby był tylko marionetką. Potem poczuł wstyd. Co by się stało, gdyby ktoś się dowiedział?
Ale potem zdał sobie sprawę, że nie ma już nic do stracenia. Był na dnie. Jego ciało było bezużyteczne, życie wydawało się bezsensowne. Być może ten absurd był jedyną rzeczą, która mogła go uratować.
Rysunek się nie zmienił. Ale Siergiej, nawet nie zdając sobie z tego sprawy, zaczął coś w nim dostrzegać. Zaczął dostrzegać powtarzające się wzory, linie biegnące od środka do krawędzi. Skoncentrował się.
I nagle poczuł, że coś się zmienia w jego umyśle. Nie potrafił sobie przypomnieć, co dokładnie. To było uczucie podobne do przebudzenia. Zaczął patrzeć na rysunek nie jak na rysunek, ale jak na plan.
Plan, który mógł być kluczem do czegoś ważnego. Poczuł, jak jego świadomość się rozszerza, zaczynając dostrzegać więcej niż wcześniej. Dokładnie godzinę później drzwi biura się otworzyły. Dasza stanęła w progu.
Spojrzała na niego, a w jej oczach nie było cienia wątpliwości. „No i co?” zapytała. „Widziałeś? Co miałem widzieć?” odpowiedział Siergiej.
„To, co czułaś” – powiedziała Dasza. „To, co jest w tobie. To początek. To pierwsza lekcja.
Powinieneś był zauważyć, że wszystko ma plan. Wszystko ma system. A jeśli się go nie trzymasz, nic nie osiągniesz”. Podeszła do niego i wzięła notes.
„Teraz już wiesz” – powiedziała. „Druga lekcja jest jutro. I nie będzie tak łatwo”. Odwróciła się i ruszyła w stronę drzwi.
Siergiej chciał ją zatrzymać, zapytać, co to wszystko znaczy, co planuje dalej. Ale nie miał czasu. Już wyszła. Siergiej został sam w swoim gabinecie, na krześle, i po raz pierwszy od dawna nie czuł się beznadziejnie, ale żywy.
Myśli wirowały mu w głowie, ale nie potrafił ich sformułować. Wiedział tylko, że dziewczynka, która zabrała ochłapy, właśnie wskazała mu drogę. I był gotów nią podążać. Poranek Siergieja Morozowa nie rozpoczął się z typowym dla niego poczuciem beznadziei.
Kiedy się obudził, nie zadzwonił do pokojówki ani nie sprawdził poczty na tablecie. Zamiast tego podszedł do okna i odsunął zasłony, wpuszczając światło. Po raz pierwszy od dawna nie postrzegał świata jako zbioru, w którym nie mógł już uczestniczyć. Widział go jako część czegoś większego, czegoś, czego jeszcze nie rozumiał.
Słowa Daszy, jej rysunek – wszystko to go prześladowało. Wszystko ma swój system, te słowa utkwiły mu w głowie. Był człowiekiem systemowym, ale jego systemy były powiązane z finansami, logistyką i technologią. Ten system był inny.
Dokładnie o 10:00, zgodnie z obietnicą, Paweł przybył do rezydencji. Wyglądał na zdenerwowanego i spiętego. „Szefie, co się dzieje?” zapytał, wchodząc do biura. „Odwołałem wszystkie twoje spotkania, ale co mam powiedzieć zarządowi?”
Martwią się. „Powiedz im, że mam ważny projekt, który wymaga mojej pełnej uwagi” – odpowiedział spokojnie Siergiej. „Projekt?” „Ta dziewczyna?” Paweł nie potrafił ukryć niedowierzania.
„Tak, Pavel, to dziewczynka. I nie chcę, żebyś się w to mieszał. Po prostu rób, co mówię. I trzymaj wszystkich z dala od tego miejsca.”
Dmitrij, jesteś tam? Ochroniarz wyłonił się z cienia, w którym zwykle się czaił. „Tak, proszę pana” – odpowiedział. „Zostajesz ze mną”.
Paweł, możesz iść. Gdy tylko Paweł wyszedł, zadzwonił dzwonek do drzwi. Dmitrij poszedł otworzyć. Dasza stała na progu.
Wyglądała tak samo jak wczoraj. Spokojna, pewna siebie, jakby przyszła na zupełnie zwyczajne spotkanie. Weszła do biura i zatrzymała się, patrząc na Siergieja. „Gotowy?” – zapytała.
„Tak” – odpowiedział Siergiej. „Co zrobimy? Jesteś gotowy na to, co obiecałem? Mówiłem ci, że druga lekcja nie będzie taka łatwa”. „Jestem gotowy”.
Dasza nie odpowiedziała. Zamiast tego zwróciła się do Dmitrija. „Zdejmij go” – powiedziała. „Zdejmij go z krzesła”.
Siergiej był zaskoczony. Był przygotowany na wszystko, ale nie na to. Od wypadku prawie nie schodził z wózka inwalidzkiego. Każdy ruch bez niego wywoływał u niego strach i ból.
— Co? — Nie — powiedział. — Nie mogę. — Możesz — odpowiedziała spokojnie Dasza.
„Prawo. Musisz usunąć wszystko, co ci przeszkadza. Krzesło jest pierwszą rzeczą, która ci przeszkadza”. Dmitrij czekał.
Nie patrzył na Siergieja, jego wzrok był utkwiony gdzieś w bok. Czekał na rozkazy. Siergiej spojrzał na Daszę. W jej oczach nie było litości ani wątpliwości.
Tylko niezachwiana pewność siebie. Nie pytała go, tylko domagała się. „Dmitrij” – powiedział Siergiej. „Zdejmij mnie”.
Dmitrij podszedł, obejmując go jedną ręką pod ramionami. Drugą pod nogami. Siergiej poczuł, jak jego ciało traci równowagę. To było najgorsze uczucie, jakiego doświadczył od miesięcy.
Zawisł w powietrzu i miał wrażenie, że kręgosłup zaraz mu się załamie. Dmitrij opuścił go na podłogę, na miękki dywan. Siergiej leżał na brzuchu, nieruchomo. Poczuł gęsią skórkę.
Nie czuł nóg, ale czuł, jak jego mięśnie napinają się ze strachu. „Teraz” – powiedziała Dasza. „Czołgaj się”. „Nie mogę” – powiedział Siergiej.
„Moje ciało mnie nie słucha”. „Twoje ciało jest częścią systemu. I żeby działało, musi zostać aktywowane”. „Pełzaj”.
„Powiedziałam, czołgaj się”. Jej głos był głośniejszy niż wcześniej. To był rozkaz. Siergiej podniósł głowę i spojrzał na nią.
— Jak to zrobić? — Nie pytaj jak. Po prostu zrób to. Twoje ciało wie, jak się czołgać…
Po prostu zapomniałeś. Twoje mięśnie zapomniały. Ale można je zmusić, żeby sobie przypomniały. Pomyśl, jak chcesz się czołgać.
Pomyśl o tym, jak musisz się czołgać. Klęknij. „Nie mogę” – powiedział Siergiej, ale jego ramiona, same z siebie, zaczęły się napinać. Próbował się podnieść, ale ciało odmawiało mu posłuszeństwa.
Znów upadł. Dasza podeszła do niego i uklękła obok. „Nie powinieneś czołgać się jak człowiek” – powiedziała. „Powinieneś czołgać się jak zwierzę”.
Twoje ciało to zwierzę, które trzeba przeprogramować. Musisz czuć ziemię. Musisz czuć, jak twoje ręce i nogi się od niej odpychają. Musisz myśleć o tym, jak będziesz się czołgać.
I dopiero wtedy to zrobisz. Siergiej leżał na podłodze, a jego mózg pracował na pełnych obrotach. Myślał o tym, jak będzie się czołgał. Wyobrażał sobie, jak jego ręce trzymają się podłogi, a nogi popychają go do przodu.
Wyobraził sobie siebie na wolności, bezbronnego, bez krzesła, bez domu, bez niczego. Tylko on i jego ciało. I musiał się ruszać, żeby przeżyć. Nagle poczuł, jak w jego ramionach pojawia się siła.
Znów spróbował wstać, ale tym razem mu się udało. Ukląkł, ręce mu się trzęsły, ale wytrzymał. Spojrzał na Daszę. „Udało ci się” – powiedziała.
„A teraz czołgaj się.” Siergiej zrobił pierwszy krok. Wysunął jedną rękę do przodu, potem drugą. Nogi odmówiły mu posłuszeństwa.
Po prostu ciągnął ich ze sobą. Było ciężko, boleśnie. Ale się nie poddał. Przeczołgał się po podłodze swojego biura.
Pełzał jak zwierzę, o którym mówiła Dasza. Pełzał po podłodze, na której kiedyś podejmował ważne decyzje, na której zawierał umowy. Teraz był tylko człowiekiem próbującym się czołgać. To była druga lekcja.
I miał rację, było o wiele trudniej niż za pierwszym razem. „Stój!” krzyknęła Dasza, gdy Siergiej przeczołgał się kilka metrów. „Teraz wiesz, co to początek. Wiesz, jak uruchomić system”.
A teraz wstań. Ja nie mogę. Ty możesz. Musisz po prostu wstać.
„Nie myśl o tym, jak. Po prostu wstań”. Siergiej próbował wstać, ale jego mięśnie odmówiły posłuszeństwa. Upadł.
Spróbował ponownie. I znowu upadł. „Musisz myśleć o tym, co zrobisz, kiedy wstaniesz” – powiedziała Dasza. „Twoje ciało to instrument.
„A żeby to zadziałało, trzeba nadać temu cel. Jeśli nie masz celu, nic nie zrobisz”. Siergiej leżał na podłodze, łapiąc oddech. Zamknął oczy i wyobraził sobie, że idzie.
Wyobraził sobie, że stoi, dotykając stopami podłogi i robiąc krok. Wyobraził sobie, że stoi nad brzegiem morza, idzie po piasku. Wyobraził sobie, że stoi na szczycie góry, patrząc na świat. Wyobraził sobie, że po prostu idzie.
Kiedy otworzył oczy, poczuł, że jego ciało mu posłusznie odpowiada. Powoli, bardzo powoli, podniósł się na nogi. Nogi mu drżały, ale stał. Stał bez pomocy krzesła.
Stał bez pomocy. Stał jak człowiek. Dasza się uśmiechnęła. „Zrobiłeś to” – powiedziała.
„Nie wstałeś po prostu. Zrobiłeś pierwszy krok w stronę chodzenia. Zrozumiałeś, że wszystko ma swój system. I jeśli go nie przestrzegasz, nigdy nie osiągniesz celu.
Trzecia lekcja jest jutro. I będzie jeszcze trudniejsza. Odwróciła się i wyszła z sali. Siergiej stał tam.
Spojrzał na swoje nogi, drżące, ale wciąż trzymające go w górze. Czuł bicie serca i krew pulsującą w żyłach. Żył. Był na drodze do ponownego stania się człowiekiem.
Był gotowy na to, co miało nastąpić. Był gotowy na trzecią lekcję. Następny poranek rozpoczął się dla Siergieja z niezwykłym zmęczeniem. Bolał go każdy mięsień w ciele.
Ból był znajomy, ale wcześniej był tępy i bezduszny. Teraz to był ból pracujących mięśni, ból postępu. Po raz pierwszy od dawna czuł się nie jak inwalida, ale jak sportowiec, który ukończył wyczerpujący trening. Nie czekał w sali, w której odbywały się poprzednie lekcje.
Zamiast tego, z pomocą Dmitrija, przeniósł się do ogrodu, na taras, aby tam czekać na Daszę. Nie bał się już, że ktoś go zobaczy. Był gotowy na kolejną lekcję, jakąkolwiek by ona nie była. Czuł, że jego ciało odzyskuje cel.
Paweł przybył punktualnie o dziesiątej, ale Siergiej go nie odesłał. „Zostajesz” – powiedział, gdy Paweł próbował odejść. „I Dmitrij też. Chcę, żebyś zobaczył”.
Paweł spojrzał na Siergieja, próbując zrozumieć jego motywację. Był tam nie tylko jako asystent, ale także jako ktoś, kto wciąż wątpił w zdrowie psychiczne swojego szefa. Widząc, że Siergiej mówi poważnie, skinął głową. Dokładnie o dziesiątej Dasza pojawiła się przy bramie.
Szła powoli, jakby badając każdy zakątek ogrodu. Podeszła do tarasu i spojrzała na Siergieja, który siedział na krześle. „Gotowy?” zapytała. „Gotowy” – odpowiedział Siergiej.
„Co mam zrobić?” „Pójdziesz” – odpowiedziała Dasza, a w jej głosie nie było cienia wątpliwości. Paweł i Dmitrij wymienili spojrzenia. Siergiej postawił wczoraj dopiero pierwsze, niepewne kroki.
Przejście kilku metrów było już cudem. „Ale żeby iść, chodź tutaj” – powiedziała Dasza do Siergieja. Siergiej bez słowa zszedł z krzesła i opadł na ziemię. Znów poczuł ten nieprzyjemny ciężar w nogach.
„Musisz wstać” – powiedziała Dasza. „I musisz iść za mną” – spróbował Siergiej. Powoli, bardzo powoli, podniósł się na nogi.
Nogi mu się trzęsły, ale stał. „Nie myśl o nogach” – powiedziała Dasza. „Myśl o drodze. Myśl o tym, dokąd idziesz.
„I o tym, co chcesz tam zobaczyć”. Odwróciła się i poszła ścieżką prowadzącą w głąb ogrodu. „Nie mogę” – powiedział Siergiej. „Możesz” – odpowiedziała.
„Po prostu musisz iść. Musisz wierzyć, że możesz. To jest system. To nie tylko mięśnie.
To twoja głowa. Twoja wola. Twoje pragnienie. Musisz tego pragnąć bardziej niż czegokolwiek innego na świecie.
Siergiej spojrzał na nią. Szła powoli, ale pewnie. Zrobił krok. Pierwszy krok.
Noga mu ciążyła. Zrobił drugi krok. Trzeci. Szedł.
Szedł niezgrabnie, powoli. Dmitrij i Paweł obserwowali go w milczeniu. Byli świadkami czegoś, co wydawało się niemożliwe. Przechadzali się po ogrodzie.
Dasza szła przodem, Siergiej podążał za nią. Nie patrzył pod nogi, patrzył na jej plecy. Myślał nie o tym, jak idzie, ale dokąd zmierza. Myślał o swojej drodze.
Obrazy przemknęły mu przez myśl: dzieciństwo, kariera, wypadek. Myślał o tym, co stracił i co mógłby odzyskać. Myślał o swoim celu. I zdał sobie sprawę, że jego celem jest coś więcej niż tylko chodzenie.
Jego celem było odzyskanie życia. Dasza zatrzymała się przy fontannie, która znajdowała się w samym sercu ogrodu. „Zatrzymamy się tutaj” – powiedziała. „Teraz musisz ją obejść trzy razy”.
Nie zatrzymuj się. Po prostu idź dalej. Pomyśl, jak ci idzie. Siergiej skinął głową.
Zaczął obchodzić fontannę. Szedł powoli, ale pewnie. Czuł, jak pracują mu mięśnie, jak ciało mu posłusznie wykonuje polecenia. To było trudne.
Ale czuł, że idzie naprzód. Zrobił pierwsze kółko, drugie, trzecie. Okrążył fontannę i zatrzymał się. Oddychał ciężko, ale był zadowolony.
Czuł, że coś zrobił. Że coś osiągnął. Dasza podeszła do niego i uśmiechnęła się. „Udało ci się” – powiedziała.
„Nie tylko chodziłeś wokół fontanny. Odzyskałeś kontrolę nad swoim ciałem. Zrozumiałeś, że twoja wola jest najważniejsza. Że twoje ciało jest narzędziem.
A żeby to zadziałało, trzeba temu nadać cel. A teraz idź. Wróć. I nie myśl o tym, jak odejdziesz.
„Po prostu idź”. Siergiej ruszył ponownie. Wrócił tą samą drogą, którą przyszedł. Ale tym razem szedł szybciej.
Szedł z większą pewnością siebie. Szedł, jakby nie zapomniał, jak to się robi. Jego nogi nie drżały. Ciało było mu posłuszne.
Wrócił na taras i zatrzymał się. Paweł i Dmitrij spojrzeli na niego. W ich oczach nie było już wątpliwości ani sceptycyzmu. Było tylko czyste zdziwienie.
To, co zobaczyli, było niemożliwe. „Zrobiłeś to?” – zapytał Paweł, a jego głos brzmiał, jakby właśnie zobaczył ducha. „Tak” – odpowiedział Siergiej, pewny i spokojny. „Zrobiłem to”.
Zwrócił się do Daszy. „Co dalej?” „Będzie jeszcze trudniej” – odpowiedziała. „Będziesz musiała nauczyć się nie tylko chodzić, ale i biegać”.
„Będziesz musiała nauczyć się nie tylko iść naprzód, ale i pokonywać przeszkody”. „Czwarta lekcja jest jutro. I będzie najważniejsza ze wszystkich”. Odwróciła się i odeszła…
Yo Make również polubił
Włoskie Ciasto, Które Znika w Mgnieniu Oka – Pyszna Rozkosz, Która Zachwyca Smakiem!
Sałatka dla Chłopaków: Kiedy Sałatka to Prawdziwa Masa 💪🥗
Mój ślub prawie się rozpadł, gdy moja teściowa wyraziła sprzeciw — ale nie spodziewała się mojej reakcji
Sekret Babci na Idealne Naleśniki: Omas Pfannkuchen z Tajemniczym Składnikiem, Który Masz w Kuchni