* Daj mi trochę ochłapów, a nauczę cię chodzić Milioner się zaśmiał… ale po dwóch minutach wszystko się zmieniło – Page 3 – Pzepisy
Reklama
Reklama
Reklama

* Daj mi trochę ochłapów, a nauczę cię chodzić Milioner się zaśmiał… ale po dwóch minutach wszystko się zmieniło

Siergiej pozostał na tarasie, z nogami zmęczonymi, ale duszą pełną nadziei. Był gotowy na to, co miało nadejść. Był gotowy na czwartą lekcję. I był pewien, że da sobie radę.

Był pewien, że jego system nie zawiedzie. Siergiej obudził się z poczuciem, że jego ciało w końcu wzięło nad nim górę. Nie było już obcą, połamaną skorupą, ale posłusznym narzędziem, reagującym na każdą jego myśl. Ból mięśni, który dręczył go wczoraj, teraz był przyjemnym przypomnieniem o wykonanej pracy.

Nie czuł się już uwięziony na wózku inwalidzkim. Czuł się wolny. To było jego największe osiągnięcie. Nie czekał już na Daszę; tęsknił za jej przybyciem.

Był gotowy na kolejny krok, jakikolwiek by on nie był. Paweł i Dmitrij przybyli punktualnie o 10:00. Nie wyglądali już na zaskoczonych, lecz raczej na zaintrygowanych. Byli świadkami niesamowitych postępów Siergieja i teraz z ciekawością czekali na to, co będzie dalej.

Siergiej czekał na nich na tarasie, z twarzą spokojną i pewną siebie. „Jestem gotowy” – powiedział, gdy Dasza do nich podeszła. „Co mam zrobić? Uciekniesz” – powiedziała Dasza.

„I pokonasz przeszkody” – Paweł nie mógł się powstrzymać od wykrzyknięcia. „Ale szefie, to niemożliwe. Dopiero wczoraj zacząłeś chodzić”.

„On nie tylko szedł” – powiedziała Dasza, nie patrząc na Pawła. „On szedł. Był na ścieżce. A teraz musi pokonać przeszkody, które staną mu na drodze”.

„Taki jest system”. Dasza odwróciła się i poszła w kierunku tylnej części rezydencji, gdzie zaczynał się gęsty las. Tam, między drzewami, znajdowała się ścieżka, którą Siergiej nigdy nie szedł. Ścieżka była nierówna, usiana korzeniami drzew i kamieniami.

Dasza niosła kilka grubych kłód, które ostrożnie rozłożyła wzdłuż ścieżki. „Zdejmij krzesło” – powiedziała Siergiejowi. Siergiej bez słowa zszedł z krzesła. Poczuł, że nogi go bolą, ale nie upadł.

Stał pewnie, jakby zawsze to robił. „Teraz musisz biec tą ścieżką” – powiedziała Dasza. „Musisz biec, nie myśląc o tym, jak to robisz. Musisz biec, bo chcesz biec”.

„Musisz biec, jakby od tego zależało twoje życie”. „Ale nie mogę przeskoczyć tych kłód” – powiedział Siergiej. „Są za grube”. „Nie są grube” – odpowiedziała Dasza.

„To przeszkody na twojej drodze. I musisz je pokonać. Musisz myśleć o tym, co możesz zrobić. Musisz wierzyć w siebie”.

Siergiej spojrzał na nią. W jej oczach nie było litości. Tylko żądania. Wziął głęboki oddech.

Wyobraził sobie, że biegnie. Wyobraził sobie, że przeskakuje przez kłody. Wyobraził sobie, że jego ciało mu posłuszne. Zaczął biec.

Na początku było ciężko. Potykał się, nogi mu drżały. Ale się nie poddawał. Biegł, jakby od tego zależało jego życie.

Podbiegł do pierwszego kłody. Nie myślał o tym, jak ją przeskoczyć. Po prostu biegł. I nagle, z własnej woli, jego nogi uniosły się w górę.

Przeskoczył kłodę, jak zawsze. Nie mógł uwierzyć własnym oczom. Pobiegł dalej. Druga kłoda, trzecia.

Przeskoczył je, jakby były częścią ścieżki. Pobiegł przez las. Czuł, jak serce wali mu jak młotem, a krew pulsuje w żyłach. Żył.

Paweł i Dmitrij, którzy podążali za nim, nie mogli uwierzyć własnym oczom. Siergiej, który jeszcze kilka dni wcześniej poruszał się na wózku inwalidzkim, teraz biegł przez las, przeskakując przeszkody. To było niesamowite. To był cud.

Siergiej dobiegł do końca ścieżki i zatrzymał się. Ciężko oddychał, ale był szczęśliwy. Czuł, że dokonał czegoś niesamowitego. Odwrócił się do Daszy.

„Jak to zrobiłaś?” zapytał. „Jak zmusiłaś mnie do ucieczki?” „Nie zmusiłam cię” – odpowiedziała. „Sama to zrobiłaś.

Po prostu zdałeś sobie sprawę, że masz cel. Zdałeś sobie sprawę, że twoje ciało ma system. I po prostu zacząłeś go przestrzegać. To nie były kłody, które musiałeś pokonać.

Musiałeś pokonać swoje lęki. Swoje wątpliwości. Swoje słabości. Musiałeś uwierzyć w siebie.

I zrobiłeś to”. Podeszła do niego i uśmiechnęła się. „To była czwarta lekcja” – powiedziała. „I najważniejsza.

Nie tylko nauczyłeś się chodzić. Nauczyłeś się pokonywać trudności. A teraz jesteś gotowy na kolejny krok. Jutro czeka cię ostatnia lekcja.

„I to będzie najtrudniejsze”. Siergiej obudził się z poczuciem absolutnej jasności umysłu. Nie miał ani jednej wątpliwości. Jego nogi, które wczoraj bolały go od biegania, dziś czuły się silne i gotowe na nowe wyzwanie.

Nie czekał dłużej, był gotowy. Sam, bez niczyjej pomocy, zszedł z łóżka na podłogę i wstał. Nie czuł bólu, tylko siłę. Siłę, której nie czuł od dawna.

Nie czekał na Pawła i Dmitrija; sam wyszedł z pokoju i ruszył korytarzami swojego domu. Szedł powoli, ale pewnie. Każdy krok był przemyślany. Czuł, jak jego stopy odpychają się od podłogi, a ciało porusza się do przodu.

Przeszedł korytarzami, którymi kiedyś poruszał się na wózku inwalidzkim. Przeszedł przez swój dom, który stał się jego więzieniem. Teraz ten dom znów należał do niego. Kiedy Paweł i Dmitrij dotarli na miejsce, zobaczyli Siergieja przechadzającego się po centralnym holu swojej rezydencji.

Szedł prosto w ich stronę. Ich twarze wyrażały zdumienie. „Szefie” – zaczął Paweł drżącym głosem. „Jestem gotowy” – powiedział Siergiej, nieświadomy swojego zaskoczenia.

„Co mamy zrobić? Będziesz szła do swojego celu” – powiedziała Dasza, która jak zawsze pozostała niezauważona. „Nauczyłaś się już chodzić, nauczyłaś się pokonywać przeszkody. Teraz musisz nauczyć się dostrzegać swój cel”.

„Jaki jest mój cel?” – zapytał Siergiej. „Twoim celem jest to, czego pragniesz najbardziej na świecie” – odpowiedziała Dasza. „To, co straciłeś, tracąc zdolność chodzenia. To, czego chcesz odzyskać”.

Dasza zaprowadziła go do swojego gabinetu. Na biurku leżały dokumenty, wykresy i plany, których nie dotykał od wypadku. Żył dla tego wcześniej, ale teraz wydawało mu się to obce. „To nie jest twój cel” – powiedziała Dasza, wskazując na biurko.

„To tylko narzędzia. Twoim celem jest to, co z nimi zrobiłeś”. „Zbudowałem imperia” – powiedział Siergiej. „Rządziłem światem”.

„Nie rządziłeś światem” – odpowiedziała Dasza. „Rządziłeś ludźmi. A teraz musisz to odzyskać”. Podeszła do okna i odsunęła zasłony.

Za oknem było jego podwórko, jego rozległy ogród. W ogrodzie stał helikopter. To był jego prywatny helikopter, którego nie używał od wypadku. Nie mógł nim sterować.

Nie mógł latać. „Twój cel jest tam” – powiedziała Dasza. „Musisz do niego dotrzeć. I musisz tam wsiąść.

„I musisz wystartować”. „To niemożliwe” – powiedział Siergiej. „Nie mogę latać helikopterem. Nie czuję nóg.

„Nie mogę naciskać pedałów”. „Możesz” – odpowiedziała Dasza. „Twoje ciało jest narzędziem. Twoim celem jest twoja wola…”

„Trzeba tylko chcieć. Trzeba tylko w to uwierzyć”. Siergiej spojrzał na nią. Nie wiedział, jak to zrobić.

Nie rozumiał, jak jego wola może kontrolować coś, czego nie mógł czuć. Ale czuł, że Dasza mówi prawdę. Wyszedł z biura i poszedł do ogrodu. Szedł pewnie, jak zawsze.

Ruszył w stronę helikoptera. Paweł i Dmitrij poszli za nim. Byli świadkami tego niesamowitego widowiska. Siergiej, który jeszcze kilka dni wcześniej poruszał się na wózku inwalidzkim, szedł teraz w stronę helikoptera, aby wsiąść i wystartować.

Dotarł do helikoptera i otworzył drzwi. Usiadł na fotelu pilota. Jego stopy nie czuły pedałów. Nie mógł nimi poruszyć.

Ale się nie poddał. Zamknął oczy i wyobraził sobie, że leci. Wyobraził sobie, jak jego stopy naciskają na pedały. Wyobraził sobie, jak unosi helikopter w powietrze.

Wyobraził sobie, jak unosi się nad swoim domem, nad swoim miastem, nad całym światem. Wyobraził sobie, że jest wolny. I nagle poczuł, jak jego nogi zaczynają poruszać się same. Poczuł, jak naciskają na pedały.

Poczuł, jak jego ciało mu posłusznie odpowiada. Nacisnął przycisk i silnik helikoptera zamruczał. Uniósł go w powietrze. Poleciał.

Przeleciał nad swoim domem, nad swoim ogrodem. Leciał jak zawsze. Wylądował w tym samym miejscu. Wyłączył silnik i otworzył drzwi.

Spojrzał na Daszę. W jej oczach nie było zaskoczenia. Tylko spokój. „Zrobiłaś to” – powiedziała.

„Nie wystartowałeś po prostu. Odzyskałeś to, co straciłeś. Zrozumiałeś, że to twój cel cię napędza. Zrozumiałeś, że twoje ciało jest narzędziem, a twoja wola silnikiem.

Zrozumiałeś, że wszystko ma swój system. I jeśli go nie przestrzegasz, nigdy nie osiągniesz celu. Udało ci się. Uzdrowiłeś się.

Dasza podeszła do niego. „Dałam ci wszystko, co mogłam” – powiedziała. „Pokazałam ci drogę. Teraz musisz sam nią pójść”.

„Kim jesteś?” zapytał Siergiej. „Jestem nikim. Jestem tylko narzędziem. Jestem tylko systemem.

„Jestem tylko kluczem. Teraz musisz otworzyć drzwi”. Odwróciła się i odeszła. „Dokąd idziesz?” zapytał Siergiej.

„Gdzieś tam, gdzie mnie potrzebują” – odpowiedziała. „Jestem potrzebna tam, gdzie jest ktoś, kto się zgubił. Jestem potrzebna tam, gdzie jest ktoś, kto chce odnaleźć swoją drogę”. Zniknęła za bramą.

Minęły dwa lata. Dwa lata, odkąd Siergiej Morozow znów poczuł się człowiekiem. Dwa lata, odkąd postawił pierwszy krok, przeszedł się po swoim ogrodzie, poleciał helikopterem i, co najważniejsze, odnalazł nowe życie. Wszyscy widzieli jego transformację, ale nikt poza Pawłem i Dmitrijem nie wiedział, co się za nią kryje.

Nie był już samotnikiem, a jego nazwisko znów pojawiło się na okładkach magazynów, tym razem jednak jako filantropa, a nie magnata finansowego. Ostatnie dwa lata spędził na jej poszukiwaniach. Małej dziewczynki, która pojawiła się znikąd i rozpłynęła się w powietrzu. Wyczerpał wszystkie swoje zasoby.

Zatrudnił najlepszych prywatnych detektywów, sprawdził wszystkie swoje kontakty i przejrzał tysiące nagrań z kamer monitoringu. Ale Dasza była tak, jakby nigdy nie istniała. Żadnego śladu. Żadnych informacji.

Była jak duch, który przyszedł, by oddać mu to, co stracił, a potem odszedł, zostawiając go samego, ale odmienionego. Jego życie zmieniło się diametralnie. Sprzedał swoje imperium technologiczne, zatrzymując tylko część udziałów, by móc żyć wygodnie. Cały swój majątek przekazał na cele charytatywne.

Budował schroniska dla bezdomnych, zakładał fundacje leczące dzieci z rzadkimi chorobami i otwierał ośrodki rehabilitacyjne dla osób niepełnosprawnych. Robił wszystko, co w jego mocy, by pomóc tym, którzy, tak jak on, stracili kiedyś nadzieję. Często sam dojeżdżał na swoje projekty. Nie bał się już rozgłosu.

Znów stał się człowiekiem. Jeździł swoim ulubionym samochodem sportowym, który zdawał się stworzony dla niego. Spacerował samotnie ulicami Kijowa, ignorując ciekawskie spojrzenia. Jego ciało było silne, a duch wolny.

Pewnego dnia postanowił osobiście dostarczyć partię karmy dla bezdomnych psów do jednego ze schronisk, które zbudował na przedmieściach Kijowa. To był jego osobisty projekt i chciał zobaczyć, jak to działa. Przyjechał samochodem, wypakował kartony z karmą i wszedł do środka. Schronisko było czyste i zadbane.

Psy były zdrowe i szczęśliwe. Pracownicy schroniska byli zachwyceni jego przybyciem, ale nie chciał być witany jak bohater. Chciał po prostu zobaczyć, jak jego pieniądze pomagają potrzebującym. Przechadzał się korytarzami schroniska, zaglądając do kojców.

Psy, jakby wyczuwając jego dobroć, podbiegły do ​​krat i merdały ogonami. Głaskał je po głowach i mówił do nich. Czuł się szczęśliwy. Tego właśnie tak bardzo brakowało mu w poprzednim życiu: zwykłego, ludzkiego szczęścia.

Właśnie wtedy ją zobaczył. Siedziała na podłodze w kącie, głaszcząc starego, niewidomego psa. Przemówiła do niego cichym, spokojnym głosem: „Jesteś dobrym chłopcem” – powiedziała.

Wiem, że chcesz znowu widzieć. Wiem, że chcesz znowu uciekać. Pomogę ci. Musisz tylko uwierzyć.

„Trzeba tylko chcieć”. Serce Siergieja zamarło. Rozpoznał ten głos. Rozpoznał tę spokojną pewność siebie.

Podszedł bliżej. Zobaczył jej twarz. To była ona. Dasza.

Odwróciła się do niego. W jej oczach nie było zaskoczenia. Tylko spokój. „Cześć” – powiedziała.

„Wiedziałem, że przyjdziesz”. „Dasza” – wyszeptał Siergiej. „Szukałem cię dwa lata. Wyczerpałem wszystkie swoje zasoby.

„Ani śladu. Jak to zrobiłeś? Mówiłam ci, że jestem nikim” – odpowiedziała. „Jestem tylko narzędziem”.

„Jestem tylko systemem. Jestem tylko kluczem”. Pogłaskała psa po głowie. „Pomagam tym, którzy tego potrzebują” – powiedziała.

„Pomagam tym, którzy stracili nadzieję”. „Dlaczego? Bo wszystko ma swój system” – odpowiedziała. „Wszystko ma swoją ścieżkę”.

I pomagam im to znaleźć. Nie mogę zrobić tego za nich. Mogę im tylko pokazać drogę. „Ale jak?” zapytał Siergiej…

zobacz więcej na następnej stronie Reklama
Reklama

Yo Make również polubił

To warzywo jest lekarstwem dla wątroby, nerek i umysłu!

Sole sodowe i potasowe – równoważą kwasowość i wspomagają metabolizm tłuszczów Mangan – wspomaga trawienie i wchłanianie składników odżywczych Kwas fosforowy – działa ...

Wilgotny chlebek z ananasem: tropikalny przysmak w prosty sposób

Krok 5: Piecz do złotej perfekcji Wlej ciasto do przygotowanej formy. Wyrównaj wierzch szpatułką. Jeśli chcesz, aby wierzch był chrupiący ...

Usuwamy nieaktywnych członków z grupy. Prosimy o podanie, co chcesz, aby pozostało aktywne.

Drożdże roztrzepać z mąką. Dodać ciepłe mleko i wodę i zagniatać, aż płyn zostanie wchłonięty. Dodać oliwę z oliwek i ...

Łatwo pozbądź się tłuszczu i brudu w swojej kuchni dzięki tym 4 magicznym składnikom

4 składniki skutecznego środka czyszczącego Niektóre składniki kuchenne są skuteczniejsze niż przemysłowe środki czyszczące. Dotyczy to w szczególności 4 składników, ...

Leave a Comment