„Dokąd idziesz z tą całą walizką? Kto się nami teraz zajmie?!” – oburzył się mój mąż, zauważając moje surowe spojrzenie. – Page 2 – Pzepisy
Reklama
Reklama
Reklama

„Dokąd idziesz z tą całą walizką? Kto się nami teraz zajmie?!” – oburzył się mój mąż, zauważając moje surowe spojrzenie.

„Śmietana była świeża” – cicho zaprotestowała Wiktoria.

„Cóż, mój żołądek buntował się całą noc. Następnym razem uważaj na to, co jesz”.

Praca w bibliotece dawała Victorii cztery godziny spokoju dziennie. Była cisza, książki i życzliwi czytelnicy. Pensja była niewielka, ale przynajmniej stabilna. W drodze do domu zatrzymała się w sklepie, żeby kupić to, czego potrzebowała na obiad.

W domu obraz pozostał niezmienny: Artem, pochłonięty grą, i Walentyna Pietrowna, komentująca wiadomości z kanapy.

„Twój syn pewnie jest głodny” – zauważyła teściowa, gdy Wiktoria weszła z torbami. „Nie zrobiłeś obiadu, byłeś w pracy”.

Kobieta rozpakowała zakupy: mięso, ziemniaki, warzywa na sałatkę — standardowy zestaw na rodzinny obiad.

„Może zrobisz kotlety?” – zasugerowała Walentyna Pietrowna. „Artem je uwielbia. A może spróbujesz innej sałatki? Już mam dość tej”.

„Jaką sałatkę wolisz?” zapytała Victoria.

„Nie wiem, niektóre są smaczniejsze. Jesteś gospodynią, więc to ty musisz zdecydować”.

Zaczęła gotować. Pokroiła mięso i cebulę, a następnie wymieszała mielone mięso. Postawiła patelnię na kuchence. Walentyna Pietrowna co jakiś czas zaglądała do środka, wydając polecenia.

— Zmniejsz ogień, bo się przypalą. Dodaj więcej soli, bo będą zbyt mdłe.

„Jeśli ci nie smakuje, to dodaj sól sama” – odpowiedziała krótko Wiktoria.

— Trzeba ugotować dobrze za pierwszym razem, a nie poprawiać później.

Kolację zjedliśmy w salonie, jak zwykle, przed telewizorem. Artem wziął talerz i usiadł na kanapie, nie odrywając wzroku od ekranu.

„W porządku” – pochwaliła Walentyna Pietrowna. „Tylko mięso jest trochę twarde. Następnym razem lepiej je udusić”.

Victoria w milczeniu dokończyła posiłek. Po kolacji sprzątnęła ze stołu i umyła naczynia. Jej mąż i teściowa zostali, żeby obejrzeć serial.

„Vik, zrób herbatę” – krzyknął Artem. „I przynieś ciasteczka”.

Zaparzyła herbatę, postawiła ją na tacy i obok nich.

„Dziękuję” – powiedziała z wdzięcznością Walentyna Pietrowna. „A gdzie dżem? Będzie dobry do herbaty”.

– Jego tu nie ma.

— Co masz na myśli, mówiąc „nie”? Czemu tego nie kupiłeś? Albo kochanie?

— Nie miałem czasu.

„Gospodyni domowa musi myśleć przyszłościowo. Jak wyżywi rodzinę, jeśli nie jest w stanie zapewnić podstawowych potrzeb?”

Victoria usiadła na krześle i wzięła książkę. Trudno było czytać – telewizor grał bez przerwy. W domu nie było już cichych miejsc: teściowa zajmowała salon, kuchnia była zaledwie dwa metry dalej, a sypialnia była wspólna.

„A tak przy okazji, zapłać za internet jutro” – przypomniał sobie Artem. „I za media też. Rachunki już przyszły”.

– Cienki.

Victoria zawsze zajmowała się rachunkami – za prąd, wodę, gaz, telefon. To miało sens, bo według Artema to ona wykonywała tę pracę. On tylko „patrzył”.

Nadal nie złożyłem wniosku o zasiłek dla bezrobotnych: albo zapomniałem dokumentów, albo była długa kolejka, albo po prostu przestałem o tym mówić. Minęło pół roku, a państwo nie dało ani grosza.

„Jutro mam rozmowę kwalifikacyjną” – powiedział wieczorem.

„Gdzie?” zapytała Wiktoria, ożywiając się nieco.

— W firmie handlowej. Jako kierownik sprzedaży.

– To dobrze. Co oni sugerują?

— Jeszcze nie obejrzałem. Najpierw obejrzę, a potem dowiem się, jakie są warunki.

Teściowa wspierała syna:

— Zgadza się. Niech cię najpierw ocenią, a potem wybiorą. Jesteś cennym nabytkiem. Niech pracodawca walczy o ciebie.

Następnego dnia Artem wstał wcześniej niż zwykle i włożył garnitur. Wiktoria wyprasowała mu koszulę i zrobiła śniadanie. Jej mąż wyszedł około dziesiątej, w świetnym humorze.

Wrócił o trzeciej, z twarzą skrywaną za maską rozczarowania.

– Jak poszło?

— Kompletna bzdura. Pensja jest śmieszna, grafik brutalny, wymagania wygórowane.

— Ile płacą?

– Nieważne. Nie pasuje mi to.

Zdjął garnitur, włożył koszulkę, opadł na kanapę i znów chwycił joystick. Praca, jak zwykle, mogła poczekać.


Tego wieczoru Victoria odbyła rozmowę, którą na długo zapamiętała. Po kolacji sprzątnęła naczynia i usiadła przy laptopie, żeby sprawdzić pocztę.

„Może mógłbyś znaleźć pracę na pół etatu?” – zapytała męża. „Chociażby coś, co pozwoli ci przetrwać, gdy będziesz szukał pracy na pełen etat”.

Artem oderwał wzrok od ekranu:

„Po co mi tymczasowy? To tylko odciągnie mnie od prawdziwych poszukiwań”.

— Ale potrzebuję pieniędzy. Nie poradzę sobie z tym sam.

– Nie przesadzaj. Żyjemy normalnie.

Jestem zmęczony. Pracuję, sprzątam, gotuję, płacę za wszystko. A ty leżysz i się bawisz.

— Nie leżę. Szukam pracy.

— Jeden wywiad tygodniowo — czy to są poszukiwania?

Walentyna Pietrowna oderwała się od serialu i zwróciła wzrok na swoją synową:

„Victoria, jesteś przesadnie hojna. Mój syn nie jest leniwy. Jesteśmy teraz w kryzysie. Nie każdy może znaleźć pracę”.

— A siedem miesięcy to już kryzys?

„Myślisz, że to łatwe? Jeśli jesteś żonaty, bądź cierpliwy. Rodzina to nie bułka z masłem”.

zobacz więcej na następnej stronie Reklama
Reklama

Yo Make również polubił

Jeśli Twój dom potrzebuje gruntownego sprzątania, zwróć szczególną uwagę na te 9 wskazówek

6. Miotły Miotły i szufelki mogą stać się naprawdę obrzydliwe po kilku użyciach, ale większość ludzi po prostu chowa je ...

Ciasto cytrynowe: jak sprawić, by było tak puszyste i pyszne

Przygotowanie składników: W misce wymieszaj mąkę, proszek do pieczenia i sól. W osobnej misce roztrzep jajka z cukrem, aż powstanie ...

Wpadka prezentera ze szklanym biurkiem staje się viralem

Media społecznościowe eksplodują Jak w przypadku każdego wirusowego momentu, internet natychmiast miał wiele do powiedzenia na ten temat. Reakcje wahały ...

5 wskazówek, jak zapobiegać skurczom nóg

Pomyśl o elektrolitach: minerałach ukrytych w wodzie Kiedy się pocimy, tracimy nie tylko wodę: tracimy również sód, potas i magnez ...

Leave a Comment