„To niemożliwe. Była w śpiączce. Kiedy jej się to udało?” – o mało nie krzyknął.
Gniew wykrzywił jego przystojną twarz.
O’Connell spojrzał na niego chłodno. Jego spokój stanowił jaskrawy kontrast z paniką Paula.
„Testament został sporządzony dzień przed jej śmiercią w obecności notariusza, lekarza psychiatry, który potwierdził jej zdolność prawną, oraz dwóch świadków. Wszystko jest absolutnie zgodne z prawem. Podjęliśmy wszelkie możliwe środki ostrożności”.
„Komu?” – zapytał Paul. Poczuł, jak robi mu się zimno na plecach. „Komu to zostawiła? Mojemu kuzynowi? Fundacja, której akt zostanie ogłoszony jutro o 10:00 u notariusza. Twoja obecność jest obowiązkowa”.
Oczy O’Connella na chwilę zabłysły.
„Będę się z tym kłócić”.
Paul uderzył pięścią w polerowane mahoniowe biurko. Kieliszek do koniaku zadrżał.
„Nie była przy zdrowych zmysłach. Była chora. To farsa”.
„Mamy zaświadczenie lekarskie potwierdzające jej pełną zdolność do czynności prawnych w momencie składania podpisu. Jest nagranie wideo i oświadczenia notariusza. Była przytomna. Panie Garrett.”
O’Connell wstał.
„Radzę ci przygotować się moralnie i zatrudnić własnego adwokata. Wola to twierdza.”
Odszedł bez pożegnania.
Paul został sam, ciężko dysząc. Testament? Jak ona śmiała? Jak ona to zrobiła? Chwycił telefon i wybrał numer Victorii.
„Mamy problem. Ogromny problem. Evelyn nas oszukała.”
Następnego ranka Paul pojawił się w kancelarii notarialnej. Ledwo spał. Towarzyszyła mu Victoria Shaw. Przedstawił ją jako przyjaciółkę rodziny, wspierającą go w tej trudnej chwili. Miała na sobie ciemny garnitur i nerwowo rozglądała się dookoła.
Notariusz, ten sam starszy pan, przyjął ich w swoim biurze.
O’Connell i jego asystentka Tiffany Marrow już tam siedzieli.
„Gdzie jest spadkobierca?” – zapytał ostro Paul, a jego głos lekko drżał. Spodziewał się, że zobaczy dalekiego krewnego albo wspólnika w interesach.
„Spadkobierczyni wysłała przedstawiciela” – odpowiedział notariusz. „Jej interesy reprezentuje adwokat O’Connell na podstawie notarialnego pełnomocnictwa”.
„Kim ona jest? Gdzie ona jest?”
Notariusz otworzył teczkę i wyciągnął dokument. Spojrzał na Paula z mieszaniną litości i pogardy.
„Zgodnie z wolą Evelyn Vance, jedyną spadkobierczynią całego jej majątku jest Chloe Jefferson zamieszkała…”
„Kto to jest?” Paul nie mógł uwierzyć własnym uszom. „Nigdy o niej nie słyszałem”.
Niedowierzanie ustąpiło miejsca surowemu przerażeniu.
„Sprzątaczka ze szpitala, w którym zmarła twoja żona” – potwierdził sucho notariusz.
Victoria chwyciła Paula za ramię i ścisnęła je, by ostrzec go, żeby nie stracił całkowicie panowania nad sobą. Przełknął wściekłość i zmusił się do spokojnego mówienia.
„To absurd. Evelyn nie znała tej dziewczyny. Jak mogła jej wszystko zostawić?”
O’Connell odpowiedział swobodnie, jakby komentując pogodę.
„Testatrix ma prawo zapisać swój majątek dowolnej osobie. Prawo nie wymaga uzasadnienia motywów. Mogę jednak zapewnić, że panna Vance miała bardzo jasne motywy”.
„Ale ona była chora i nie przy zdrowych zmysłach”.
Paweł chwycił się ostatniej deski ratunku.
“Przeciwnie.”
O’Connell położył ocenę psychiatryczną na stole.
„Oto opinia psychiatry, który przeprowadził badanie tuż przed podpisaniem testamentu. Wniosek: Zdolność prawna, świadomość w pełni świadoma, wolna wola. Istnieje również nagranie wideo z tego procesu. Notariusz osobiście spisał jej testament. Wszystko jest sporządzone bez zarzutu.”
Paul poczuł, jak ziemia zapada mu się pod stopami. Jego twarz pobladła.
„A co ze mną?”
Notariusz cierpliwie tłumaczył to, co oczywiste.
„Majątek Twojej żony został nabyty przed ślubem. W związku z tym nie stanowi on majątku wspólnego. Jako małżonek pozostający przy życiu, przysługuje Ci jedynie część majątku nabytego wspólnie. To jest to, co kupiłeś lub zarobiłeś w ciągu trzech lat małżeństwa. Dom, szpitale, nieruchomości komercyjne, konta – wszystko to należało do panny Vance przed ślubem. Na mocy testamentu majątek ten przeszedł na pannę Jefferson”.
„Masz na myśli, że nic nie dostanę?” Głos Paula był jęczący.
„Masz swoją pensję z ostatnich trzech lat, oszczędności osobiste i samochód zarejestrowany na twoje nazwisko. To twój udział we wspólnie nabytej nieruchomości. Panna Vance dopilnowała, żebyś był całkowicie bez środków do życia”.
Paul milczał. W głowie mu szumiało. 3 lata. Przez 3 lata ją truł, udawał, był cierpliwy. Po co? Żeby jakaś cholerna sprzątaczka mogła zgarnąć miliony. Zemsta była idealna.
„Gdzie ona jest?” zapytał cicho. Niebezpiecznie cicho.
„Panna Jefferson przyjęła spadek za pośrednictwem swojego pełnomocnika” – odpowiedział notariusz. „Nie ma potrzeby ujawniania panu jej miejsca pobytu”.
„Chcę z nią porozmawiać. Złożę jej ofertę nie do odrzucenia”.
„To niemożliwe” – wtrącił O’Connell. „Mój klient nie życzy sobie z panem żadnego kontaktu. Jest pan uważany za mordercę żony i zagrożenie dla panny Jefferson”.
„Zaskarżę testament. Złożę pozew.”
„Masz do tego prawo. Ale ostrzegam, mamy wszelkie powody, by sądzić, że konkurs się nie powiedzie. Testament jest prawnie nieskazitelny. Intencja testatorki jest jasno wyrażona. Dokumentacja medyczna potwierdza zdolność prawną. Nie ma podstaw do unieważnienia testamentu. Marnujesz tylko własne pieniądze na prawników”.
Paul wstał, chwiejąc się. Victoria go podtrzymała. Wyszli z kancelarii notarialnej w milczeniu.
Na ulicy Paul zatrzymał się i odwrócił do Victorii. W jego oczach płonęła nieokiełznana nienawiść.
„Wszystko się zawaliło” – wyszeptał.
„Nie wszystko.”
Wiktoria spojrzała na niego ostro. Nie była gotowa wyzbyć się swojego udziału w zdradzie.
„Znajdźmy tę dziewczynę, zmuśmy ją do odrzucenia. Zastraszmy, przekupmy, cokolwiek. Najważniejsze, żeby działać szybko”.
„O’Connell gdzieś ją ukrył. Znajdziemy ją. Mam kontakty, ludzi, którzy wiedzą, jak szukać. Daj mi kilka dni. Odzyskamy to, co nasze”.
Paul skinął głową. Nienawiść kipiała mu w piersi. Evelyn go przechytrzyła. Nawet po śmierci jej zemsta odniosła sukces. Ale nie zamierzał się poddać, nie po tym wszystkim, w co zainwestował. Jego jedyną motywacją była teraz chęć zniszczenia Chloe.
Tymczasem w biurze O’Connella odbywało się spotkanie.
Jason O’Connell siedział naprzeciwko Tiffany Marrow i prywatnego detektywa, detektywa Roya Singletona. Singleton, były policjant, krzepki mężczyzna w wieku 42 lat z siwymi pasmami włosów, cieszył się opinią człowieka nieustępliwego i dyskretnego.
„Sytuacja wygląda następująco” – zaczął O’Connell. „Chloe Jefferson jest bezpieczna. Przeprowadziła się do sąsiedniego regionu, Charlotte, wynajęła pokój i podjęła tymczasową pracę. Ale Garrett będzie jej szukał. Nie przestanie. Jest niebezpieczny i zdesperowany. Co może zrobić?”
„Zastraszyć, przekupić, zmusić ją do zrzeczenia się spadku. W skrajnym przypadku, jeśli odmówi, fizycznie ją wyeliminować. Mówimy o kimś, kto systematycznie otruł swoją żonę. Jest zdolny do wszystkiego. Musimy nie tylko chronić Chloe, ale także unieszkodliwić go prawnie”.
Singleton skinął głową. Przestudiował akta sprawy Evelyn Vance i był pod wrażeniem jej dalekowzroczności i inteligencji.
„Sprawdzę wszystkie kamery monitoringu szpitalnego. Sprawdzę, kto miał kontakt z panną Vance w ostatnich miesiącach. Sprawdzę w aptekach, co kupił Garrett i jakie leki przyjmował. Jeśli ją otruł, pozostaną ślady. Zawsze są jakieś ślady”.
„Dobrze. Jeszcze jedna uwaga. Potrzebujemy postępowania karnego. Bez niego Garrett pozostanie na wolności i będzie nadal ścigał Chloe. Przygotowałem już skargę do prokuratora okręgowego. Załączam raporty toksykologiczne zlecone przez Evelyn Vance. Wyraźnie pokazują one substancję we krwi, której nie przepisał jej lekarz.”
Tiffany zapytała: „A co, jeśli raport nie potwierdzi zatrucia?”
„To to potwierdzi. Evelyn była skrupulatna. Wysłała próbki do dwóch niezależnych laboratoriów. Wyniki są identyczne. Co więcej, dokumentowała pogarszanie się swojego stanu według daty, prowadząc dziennik objawów. Wszystkie te dowody są poszlakowe, ale ważkie. Udokumentowała własną sprawę o morderstwo”.
„Komu oddajemy tę sprawę?”
„Prokurator okręgowy David Chen. To profesjonalista. Nie bierze łapówek. Jeśli ktoś wniesie sprawę do sądu, to właśnie on. Uwielbia sprawy oparte na kalkulacji.”
Singleton wstał.
„Zacznę pracować. Jutro przedstawię pierwsze wyniki. Najpierw skupię się na aptekach i nagraniach z kamer”.
Odszedł.
O’Connell zwrócił się do Tiffany.
„Skontaktuj się z Chloe. Powiedz jej, że wszystko idzie zgodnie z planem. Powinna zachować spokój i nie pokazywać się. Jeśli coś się stanie, powinna natychmiast do mnie zadzwonić. Chcę, żeby czuła się bezpiecznie, ale żeby nie stała się niedbała”.
“Zrozumiany.”
„I jeszcze jedno, zażądaj od panny Vance wszystkich dokumentów. Kontraktów, aktów notarialnych, oświadczeń. Chcę mieć pewność, że każdy składnik majątku jest prawnie chroniony. Garrett spróbuje znaleźć luki prawne. My je zlikwidujemy z wyprzedzeniem. Testament Evelyn musi być nienaruszalny”.
Tiffany skinęła głową i wyszła.
O’Connell został sam. Otworzył sejf, wyjął kopię testamentu i przeczytał ją ponownie. Wszystko się zgadzało. Każde słowo, każdy przecinek. Evelyn Vance była mądrą kobietą. Nawet po śmierci pomyślała o każdym szczególe.
Przypomniał sobie ich ostatnią rozmowę w szpitalnym pokoju, to, jak spokojnie patrzyła na niego bez strachu.
„Jason, wiem, że umieram, ale chcę, żeby nic nie dostał. Ani jednego centa. Musi zrozumieć, że zabił mnie na darmo. Jego triumf musi stać się jego największą porażką”.
„Panno Vance, jest pani pewna, że chce pani oddać wszystko pannie Jefferson? Ledwo ją pani zna”.
„Znam ją. To wystarczy. Jest uczciwa. Pracuje za marne grosze, wynajmuje pokój, spłaca pożyczkę na leczenie zmarłej matki. Takich ludzi nie da się kupić. Takim ludziom można powierzyć zemstę.”
“Zemsta?”
„Tak, chcę, żeby Paul poszedł do więzienia i został skazany za moje morderstwo. A Chloe jest świadkiem. Widziała, jak wchodził do pokoju. Słyszała, co potem powiedziałem. Pomoże w śledztwie. Obiecała mi, że będzie moją ręką w wymierzaniu sprawiedliwości”.
O’Connell skinął głową. A teraz spełniał obietnicę złożoną umierającemu klientowi.
Zamknął testament z powrotem w sejfie i podniósł słuchawkę. Wybrał numer prokuratora okręgowego Chena.
„Panie Chen, O’Connell. Mam dla pana materiał. Możliwe morderstwo z premedytacją poprzez systematyczne zatrucie. Przesyłam panu dokumenty. Sprawa jest skomplikowana, ale obiecująca. Dowody są niezwykle mocne.”
Chen milczał po drugiej stronie.
„Wyślij to. Przejrzę to. Dziękuję. Poczekam na dokumenty.”
O’Connell się rozłączył. Pozostało tylko czekać, czekać, aż koła sprawiedliwości zaczną powoli, ale nieuchronnie kręcić.
Tymczasem Chloe Jefferson siedziała w swoim małym wynajętym pokoju w Charlotte na starej sofie i patrzyła przez okno. Na zewnątrz mżył drobny jesienny deszcz. Krople spływały po szybie i łączyły się w wijące się strużki.
Wciąż nie mogła w to uwierzyć. Wszystko wydawało się snem. Dwa dni temu myła podłogi na szpitalnym korytarzu, zarabiała skromną pensję i liczyła grosze do następnej wypłaty. A dziś jej prawnik O’Connell poinformował ją, że odziedziczyła ogromną fortunę.
Chloe nie była szczęśliwa. Bała się. Ogromna suma nie wydawała się darem, ale niezasłużonym ciężarem, magnesem przyciągającym zło. Wiedziała, że mąż Evelyn nie zostawi jej w spokoju. Przyjdzie. Będzie szukał. I co potem?
Jej telefon zawibrował.
„Tiffany Marrow. Panno Jefferson, jak się pani miewa?”
„Całkiem dobrze. Jestem w domu. Jest tu cicho.”
„Doskonale. Nie wychodź bez potrzeby. Garrett już rozpoczął poszukiwania. Monitorujemy jego działania. Jeszcze nie wie, gdzie jesteś, ale bądź ostrożny. Trzymaj się w cieniu.”
„Dobrze, rozumiem.”
„Jeszcze jedno. Wkrótce prokurator okręgowy będzie chciał cię wezwać na rozmowę w sprawie tego, co widziałeś w szpitalu, co powiedziała panna Vance. Bądź gotowy. Twoje zeznania są kluczowe”.
„Jestem gotowy. Obiecałem jej. Nie boję się zeznawać, tylko jego”.
„Bardzo dobrze. Trzymaj się.”
Chloe się rozłączyła. Pamiętała twarz Evelyn Vance, bladą, ale z jasnym, stanowczym spojrzeniem. Pamiętała jej ostatnie słowa.
„Doprowadź to zatrucie do końca. I pójdzie do więzienia”.
Doprowadzi to do końca. Cokolwiek się stanie. Bo Evelyn dała jej szansę, szansę na inne życie. I Chloe jej nie zawiedzie. Zemsta nie była jej, ale sprawiedliwość, którą była winna Evelyn, była jej nowym celem w życiu.
Na zewnątrz zapadał zmierzch. Gdzieś w innym mieście Paul Garrett zbierał informacje, snuł plany, przygotowywał się do ataku. A tu, w cichym pokoju, dziewczyna, która wczoraj była nikim, przygotowywała się do obrony. Gra się rozpoczęła, a stawka była zbyt wysoka, by ją przegrać.
Prokurator okręgowy David Chen siedział w swoim biurze w siedzibie wydziału zabójstw, studiując dokumenty przedłożone przez adwokata O’Connella. Teczka była gruba. Raporty medyczne, analizy toksykologiczne z dwóch niezależnych laboratoriów, fragmenty historii choroby, osobisty dziennik zmarłej Evelyn Vance, w którym zapisywała objawy według daty.
Chen był doświadczonym śledczym, znanym ze skrupulatności i nieprzekupności. Nie przepadał za sensacyjnymi sprawami, ale kiedy już się takiej podjął, doprowadzał ją do końca. Teraz po raz trzeci czytał raport toksykologiczny. Wszystko się zgadzało. We krwi panny Vance znaleziono ślady leku stosowanego w medycynie paliatywnej do łagodzenia cierpienia osób nieuleczalnie chorych. W dużych dawkach jest śmiertelny. Substancja była rzadka i dostępna wyłącznie na receptę. Panna Vance nie chorowała na raka. Skąd się wzięła?
Chen podniósł słuchawkę i zadzwonił do O’Connella.
„Panie O’Connell, otrzymałem dokumenty. Jedno pytanie: czy panna Vance miała jakieś powody, żeby brać ten lek?”
„Żadnych. Jej lekarz prowadzący potwierdził, że nie przepisał niczego takiego. Co więcej, sama Evelyn Vance nabrała podejrzeń i potajemnie przekazała próbki do zewnętrznego laboratorium. Wyniki będą szokujące, ale są wiarygodne”.
„Rozumiem. Kto miał dostęp do jej jedzenia i leków?”
„Przede wszystkim mąż, Paul Garrett. Mieszkali razem. Przyrządzał jej herbatę, przynosił tabletki. Gosposia przychodziła trzy razy w tygodniu, ale od 20 lat jest pod obserwacją. Absolutnie godna zaufania. Pozostałe kontakty były sporadyczne. Motywem męża jest spadek. Panna Vance była właścicielką sieci szpitali, nieruchomości komercyjnych i dużych kont, nabytych przed ślubem. Nie miała dzieci. Gdyby zmarła bez testamentu, Garrett odziedziczyłby wszystko jako jedyny spadkobierca prawny”.
„Ale zostawiła testament.”
„Tak. Dzień przed śmiercią, na rzecz osoby z zewnątrz, sprzątaczki Chloe Jefferson, Garrett został bez środków do życia. To była ostatnia przeprowadzka Evelyn”.
„Ciekawe. Miał więc motyw, środki i okazję. Klasyczna triada.”
„Dokładnie. Co więcej, jest świadek. Chloe Jefferson słyszała, jak pani Vance opowiadała mi o swoich podejrzeniach. Jest gotowa zeznawać. Jest teraz w bezpiecznym miejscu. Garrett aktywnie jej poszukuje, próbuje ją zastraszyć, zmusić do zrzeczenia się spadku. Boję się o jej życie.”
Chen zmarszczył brwi.
„Dobrze. Wszczynam śledztwo w sprawie podejrzenia zabójstwa na podstawie ustawy o zabójstwie pierwszego stopnia. Zarządzę ekshumację i nowe badanie sądowo-lekarskie. Jeśli zatrucie się potwierdzi, Garrettowi grozi wysoki wyrok.”
„Dziękuję, panie Chen. Wiedziałem, że jest pan odpowiednią osobą do tej sprawy.”
„Proszę bardzo. Po prostu wykonuję swoją pracę.”
Chen rozłączył się i zaczął przygotowywać postanowienie o wszczęciu śledztwa. Czekała go żmudna praca, ale lubił takie przypadki. Kiedy wszystko układa się w spójny obraz, kiedy sprawca wierzy, że uniknął kary, a potem zdaje sobie sprawę, że sieć się zaciska.
Dwa dni później prokurator okręgowy otrzymał zgodę sądu na ekshumację ciała Evelyn Vance. Zabieg odbył się w tajemnicy. Próbki wysłano do badania do wiodącego ośrodka medycyny sądowej w Quantico w stanie Wirginia.
Podczas gdy eksperci pracowali, Chen zaczął gromadzić dowody poszlakowe. Polecił swoim asystentom przeanalizować nagrania z kamer monitoringu aptek w okolicy, w której mieszkała pani Vance. Zadanie było proste: ustalić, czy Garrett kupił dany lek.
Wynik nadszedł po tygodniu. Na nagraniu z jednej z prywatnych aptek Paul Garrett był wyraźnie widoczny. Podszedł do lady, porozmawiał z farmaceutą, dał pieniądze i odebrał paczkę. Data była 2 miesiące przed śmiercią pani Vance.
Chen wezwała na przesłuchanie farmaceutkę, która była zdenerwowaną i przestraszoną kobietą po pięćdziesiątce.
„Pamiętasz tego mężczyznę?”
Prokurator okręgowy pokazał zdjęcie Garretta.
„Tak, tak, pamiętam. Przychodził kilka razy. Kupił lek do terapii paliatywnej. Powiedział, że jego matka ma raka. Lekarze pozwolili mu podawać go w domu, żeby nie cierpiała”.
Farmaceutka spuściła wzrok. Kłamstwo było dla niej wyraźnie bolesne.
„Czy miałeś receptę?”
Farmaceuta zbladł.
„Nie. Powiedział, że zgubił receptę. Zaproponował, że zapłaci więcej. Zgodziłem się. Potrzebowałem pieniędzy. To był błąd. Wiem.”
„Jak często to kupował?”
„Cztery albo pięć razy. Nie wiem dokładnie.”
Chen skinął głową.
„Czy zdajesz sobie sprawę, że złamałeś prawo? Sprzedaż leków na receptę bez recepty. A jeśli ten lek został użyty do zabicia kogoś, jesteś współwinny”.
Kobieta płakała.
„Nie wiedziałem. Przysięgam, że nie wiedziałem.”
„Napisz oświadczenie. Przyznaj się dobrowolnie. To złagodzi twoją winę. Ale będziesz musiał zeznawać w sądzie”.
Skinęła głową, ocierając łzy. Chen podyktował jej protokół. Podpisała. Kolejny wątek prowadzący do Garretta został udokumentowany.
Jednocześnie prywatny detektyw Roy Singleton prowadził własne śledztwo. Zażądał wszystkich nagrań z kamer monitoringu szpitala, do którego trafiła panna Vance. Sprawdził, kto wszedł do jej pokoju, kiedy i na jak długo.
Paul Garrett był regularnie widywany, jak przyniósł owoce i kwiaty, siedząc przy łóżku. Na kamerach wyglądał jak wzorowy mąż. Ale pewnego dnia Singleton zauważył pewien szczegół. Garrett wszedł do pokoju z termosem. Został tam 10 minut. Wyszedł bez termosu. Godzinę później przyszła pielęgniarka, żeby zabrać naczynia. Termos był pusty.
Singleton poprosił o dokumentację medyczną. Tego dnia stan panny Vance gwałtownie się pogorszył. Nudności, osłabienie, dezorientacja. Lekarze zrzucili winę na postęp choroby.
Detektyw odnalazł pielęgniarkę i przeprowadził z nią nieoficjalny wywiad.
„Pamiętasz dzień, w którym Garrett przyniósł żonie herbatę w termosie?”
„Tak, pamiętam. Panna Vance wypiła trochę, a potem powiedziała, że herbata miała gorzki smak. Uważałem, że napar był za mocny.”
„A co powiedział Garrett?”
„Nic. Uśmiechnął się i powiedział, że zawsze była wybredna. Wydawał się niewzruszony.”
Singleton odnotował to oświadczenie. Kolejny element aktu oskarżenia. Pokazywało ono metodę i zimną krew sprawcy.
Równocześnie śledził działania Garretta po ogłoszeniu testamentu. Paul wynajął ludzi – dwóch silnych mężczyzn z prywatnej firmy ochroniarskiej. Przeszukali miasto, przesłuchując byłych kolegów Chloe, sąsiadów i znajomych. Rozpaczliwie szukali jej miejsca pobytu.
Singleton złożył raport O’Connellowi.
„Garrett się uaktywnił. Jego ludzie już odkryli, że Chloe wynajęła pokój na obrzeżach miasta. Przesłuchali właścicielkę. Powiedziała, że dziewczyna wyprowadziła się tydzień temu i nie zostawiła nowego adresu. Znajdą ją prędzej czy później. Musimy działać, zanim oni to zrobią”.
„Tak, mają środki. Musimy ich uprzedzić. Proponuję zorganizowanie spotkania Chloe i ludzi Garretta, którzy są pod naszą kontrolą. Nagramy próbę przymusu i zastraszenia. To będzie podstawa do kolejnego postępowania karnego. Przymus w celu przeprowadzenia transakcji. Groźby. Wykorzystujemy jego chciwość jako pułapkę”.
O’Connell się nad tym zastanowił. Ryzykowne, ale realne rozwiązanie.
„Porozmawiam z Chloe. Musi zrozumieć ryzyko.”
Skontaktował się z Chloe Jefferson i wyjaśnił plan. Dziewczyna nie zgodziła się od razu. Bała się. Drżała, gdy rozmawiała przez telefon.
„Nie mogę tego zrobić, panie O’Connell. On jest zabójcą. Chce mnie zabić”.
Jednak O’Connell ją przekonał.
„Chloe, i tak cię znajdą. Lepiej, żeby to się stało na naszych warunkach. A on będzie przekonany, że zgodzisz się oddać mu majątek. Będziemy w pobliżu. Policja będzie w pobliżu. Nic ci się nie stanie. A Garrett zostanie jeszcze bardziej zapędzony w kozi róg. Pomyśl o życzeniu panny Vance.”
„Dobrze” – powiedziała cicho. „Zrobię to dla Evelyn”.
Singleton zorganizował wyciek informacji. Za pośrednictwem znajomego z firmy ochroniarskiej przekazał ludziom Garretta wskazówkę, że Chloe pracuje w małym prywatnym laboratorium w sąsiedniej Charlotte. Informacja dotarła do Paula 2 dni później. Był zachwycony, że w końcu ma jasny trop.
Natychmiast pojechał tam z Victorią Shaw i dwoma ochroniarzami. Plan był prosty. Znaleźć dziewczynę, zastraszyć ją, zmusić do podpisania zrzeczenia się spadku. Jeśli odmówi, wywierać silniejszą presję. Paul był zdeterminowany, by wymusić swoje finansowe odrodzenie, nawet jeśli oznaczało to śmierć Chloe.
Śledzili Chloe wieczorem, gdy wychodziła z laboratorium, i otoczyli ją na pustej ulicy. Powietrze było zimne i wilgotne. Szybko zapadał zmrok. Paul zrobił krok naprzód i uśmiechnął się, ale był to uśmiech ostry jak ostrze.
„Chloe Jefferson, wsiadaj. Musimy porozmawiać. Tym razem nie ma prawników”.
“NIE.”
Cofnęła się.
SUV zatrzymał się. Drzwi gwałtownie się otworzyły. Wyskoczyło z nich dwóch silnych mężczyzn w ciemnych ubraniach. Jeden złapał Chloe za ramię. Drugi zakrył jej usta. Próbowała się wyrwać, ale jej siły były niewystarczające. Została wepchnięta do samochodu i ściśnięta między ochroniarzami. SUV odjechał.
Paul zwrócił się do niej.
„Szkoda, że jesteś taka nieskora do współpracy, Chloe. Mogliśmy się porozumieć pokojowo, ale teraz musi być inaczej. To twój ostatni błąd”.
Milczała, niemal dusząc się ze strachu. Zapach drogiej wody kolońskiej Paula Garretta mieszał się teraz z odorem strachu.
Samochód wyjechał z miasta, skręcił na polną drogę i zatrzymał się przy opuszczonym hangarze. Miejsce to było definicją pustki.
Paul wysiadł i skinął głową w stronę ochroniarzy.
„Wyciągnij ją. Szybko i cicho.”
Chloe została wyciągnięta z samochodu i zaprowadzona do hangaru. W środku było zimno i ciemno. Pachniało wilgocią i rdzą. Ciszę nocy przerywał jedynie świst wiatru wdzierającego się przez wybite szyby.
Paul włączył latarkę w telefonie i oświetlił jej twarz.
„Słuchaj uważnie. Masz dwie możliwości. Pierwsza: podpiszesz zrzeczenie się spadku, tu i teraz. Przyjmę cię z powrotem, dam ci 300 000 dolarów i rozstaniemy się w przyjaźni. Druga opcja…”
Zrobił dramatyczną pauzę.
„Nigdy cię nie znajdą.”
Chloe zadrżała. Próbowała opanować panikę.
„Jestem poszukiwany. Jeśli zniknę, natychmiast zostaniesz podejrzany. Pan O’Connell wie.”
„Niech podejrzewają. Gdzie nie ma ciała, tam nie ma przestępstwa”.
„A ciało?”
Paul uśmiechnął się.
„Pobliskie bagna są głębokie. Nawet czołg by tam zatonął. Brak świadków, brak problemów.”
Milczała. Paul wyciągnął papiery z kieszeni.
„Oto zrzeczenie. Podpiszesz?”
“NIE.”
Paul skinął głową jednemu z ochroniarzy. Uderzył Chloe mocno w twarz. Upadła, uderzając kolanem o betonową podłogę. Paul przykucnął obok niej. Jego oczy były zimne i puste.
„Myślisz, że żartuję? Zabijałem Evelyn powoli, metodycznie. Przez 3 miesiące dodawałem truciznę do jej herbaty. Patrzyłem, jak słabnie, i nic mnie to nie obchodziło. Myślisz, że potraktuję cię inaczej?”
Chloe uniosła głowę i spojrzała mu w oczy. Z rozciętej wargi pociekła krew. Ale w tym momencie strach ustąpił miejsca gniewowi i wyraźnemu poczuciu obowiązku wobec Evelyn.
„Jesteś mordercą i wsadzą cię do więzienia. Wcześniej czy później Evelyn już o to zadbała”.
Paul wstał i kopnął ją mocno w brzuch. Zgięła się wpół z bólu. Ponownie przykucnął.
„Pytam cię ostatni raz. Czy podpiszesz?”
Maria z niemieckiego oryginału, Desperate One, wdzięczna za zemstę zabitej kobiety, milczała.
Paul wyprostował się i skinął głową w stronę ochroniarzy.
Przygotuj samochód. Zabierzemy ją na bagna. Tam się tym zajmiemy. To jej wina.
W tym momencie na zewnątrz zawyły syreny. Głośno, przenikliwie. Przerwały ciszę hangaru.
Paul zamarł. Ochroniarze rzucili się do drzwi, ale policjanci z wyciągniętą bronią już wpadali do hangaru.
„Stójcie. Policja. Ręce do góry.”
Paul próbował uciec, ale został natychmiast obezwładniony i skuty kajdankami. Ochroniarze również zostali aresztowani.
Następnie wszedł Singleton, podszedł do Chloe i pomógł jej wstać. Na jego twarzy malowało się zaniepokojenie.
„Wszystko w porządku? Żyjesz?”
„Tak” – wychrypiała. Ból był prawdziwy, ale ulga przytłaczająca.
„Dobrze. Zaczekaj. Karetka już jedzie. Sprawiłeś, że się ujawnił.”
Paula wyprowadzono z hangaru i wsadzono do radiowozu. Spojrzał na Chloe z czystą nienawiścią. Stała tam, opierając się o Singletona, i po raz pierwszy od dawna czuła, że wszystko będzie dobrze. Sprawiedliwość zatriumfowała.
Singleton wyjaśnił jej to później w szpitalu, gdy lekarze opatrzyli jej rany.
Monitorowaliśmy telefon Garretta. Kiedy wyjechał z miasta, wiedzieliśmy, że coś planuje. Skontaktowaliśmy się z lokalną policją i skoordynowaliśmy działania. Dotarliśmy na czas.
“Dziękuję.”
Chloe przyłożyła woreczek z lodem do rozciętej wargi.


Yo Make również polubił
Wczesne objawy raka wątroby u kobiet
🛑 Brodawki – dlaczego nie powinieneś usuwać ich samodzielnie?
Udka z Kurczaka i Ziemniaki: Idealne Połączenie Smaków na Obiad
Jeśli masz 1 jajko, mąkę i cukier, przygotuj ten pyszny przepis, bez piekarnika, bardzo prosty i pyszny.