Miałam przeczucie, że mąż wsypuje mi tabletki nasenne do herbaty. Tej nocy, kiedy wychodził, wylałam je do zlewu i udawałam, że śpię. To, co zrobił potem, zmroziło mi krew w żyłach. – Page 2 – Pzepisy
Reklama
Reklama
Reklama

Miałam przeczucie, że mąż wsypuje mi tabletki nasenne do herbaty. Tej nocy, kiedy wychodził, wylałam je do zlewu i udawałam, że śpię. To, co zrobił potem, zmroziło mi krew w żyłach.

Zaczęłam się uważniej przyglądać. Zauważyłam, że dziwny, ciężki sen zdarzał się tylko w noce, gdy Dererick był w domu. Kiedy podróżował, spałam normalnie i budziłam się wypoczęta. To siniaki naprawdę mnie przekonały. Małe, blade ślady na rękach i nogach, których nie potrafiłam wyjaśnić. Kiedy zapytałam Derericka, wyglądał na zaniepokojonego i zasugerował, że może lunatykuję. Zaproponował nawet, że zabierze mnie do lekarza, co sprawiło, że poczułam się winna, że ​​go podejrzewałam.

Ale poczucie winy mi nie wystarczało. Zacząłem testować swoją teorię. Niektórymi nocami byłem zbyt pełny, żeby wypić herbatę. W te noce spałem dobrze. Innymi nocami piłem herbatę i budziłem się otumaniony i zdezorientowany. Dwa tygodnie temu udawałem ból głowy i poszedłem wcześnie spać. Leżałem w ciemności i słuchałem, jak krząta się po dole przez ponad godzinę. Kiedy w końcu się położył, wydawał się pobudzony i ciągle sprawdzał telefon.

Wtedy wiedziałam. Dererick dosypywał mi czegoś do herbaty. Mój własny mąż podawał mi środek uspokajający. Nie miałam pojęcia dlaczego. Niewiedza była niemal gorsza niż strach.

Musiałem go złapać. Musiałem wiedzieć, co ze mną robił, kiedy byłem nieprzytomny. Dziś była ta noc.

Gdy Dererick podszedł bliżej łóżka, zmusiłam się do rozluźnienia wszystkich mięśni. Stał teraz tuż obok mnie, patrząc w dół. Nawet w ciemności widziałam, że trzyma coś w dłoniach w rękawiczkach. Wyciągnął do mnie rękę, a każdy instynkt podpowiadał mi, żebym uciekała. Ale musiałam wiedzieć.

To, co wydarzyło się później, zmieniło wszystko, co myślałam, że wiem o mężczyźnie, którego poślubiłam.

Dererick położył coś na stoliku nocnym z cichym kliknięciem. Widziałem, jak wyciąga z czarnej torby mały aparat. Postawił go na komodzie, kierując go w moją stronę. Zapaliła się mała czerwona lampka. Nagrywał. Ścisnęło mnie w żołądku.

Wrócił do szafki nocnej i wyciągnął telefon, włączając latarkę, ale zostawiając ją przyciemnioną. W delikatnym blasku spojrzał na mnie z wyrazem twarzy, którego nigdy wcześniej nie widziałam. Nie było w tym miłości, czułości. Patrzył na mnie jak na przedmiot. Sięgnął ponownie do torebki i wyciągnął mały notes, przerzucając kilka stron, jakby sprawdzał plan.

Wtedy Dererick zrobił coś, co zmroziło mi krew w żyłach: wyciągnął nożyczki. Z przerażeniem patrzyłam, jak ostrożnie odcina kawałek materiału z dołu mojej piżamy, tuż przy rąbku, gdzie nie będzie go widać. Włożył materiał do małego plastikowego woreczka i szczelnie zamknął.

Odłożył nożyczki i podszedł bliżej. Zaczął robić mi zdjęcia telefonem, poruszając się, żeby uzyskać różne kąty. Ale potem zaczął poruszać moim ciałem. Dererick uniósł moje ramię, ułożył je inaczej i zrobił więcej zdjęć. Poruszył moją nogą, poprawił mi głowę na poduszce, a nawet pociągnął za górę mojej piżamy, żeby wyglądała na bardziej rozczochraną. Za każdym razem, gdy mnie przesuwał, robił kolejne zdjęcia.

Musiałam włożyć całą siłę woli, żeby pozostać bezwładną i nieprzytomną, jak bezwładna lalka, podczas gdy mój mąż pozował mi do swoich chorych zdjęć. Najgorsze było to, jak metodyczny był. To nie było impulsywne. Wiedział dokładnie, jak mnie poruszyć, nie budząc kogoś, kto był naprawdę nieprzytomny.

Po około 20 minutach przestał robić zdjęcia i wyciągnął laptopa. Postawił go na krześle obok naszego łóżka i zaczął przesyłać zdjęcia. Zdałem sobie sprawę, że gdzieś je przesyła. Podczas gdy się przesyłały, Dererick otworzył notatnik i zaczął pisać, zerkając na mnie i na notatnik. Robił notatki.

Nagle zawibrował jego telefon. Podniósł go, przeczytał SMS-a i odpisał. Kilka sekund później przyszła kolejna wiadomość. Dererick uśmiechnął się, czytając ją. Ten uśmiech był najstraszniejszą rzeczą, jaką widziałem tej nocy. Napisał kolejną wiadomość, a następnie skierował ekran telefonu w stronę kamery, która wciąż nagrywała. Komunikował się z kimś, pokazując mu swoją pracę. Napływały kolejne wiadomości. W pewnym momencie zrobił mi jeszcze kilka zdjęć i od razu je wysłał. Ktoś dawał mu instrukcje. To nie był tylko on. Pracował z innymi ludźmi.

Dererick zamknął laptopa, ale nie skończył. Wyciągnął z torby coś jeszcze – mały wacik. Użył go do pobrania próbki z mojej skóry, a następnie zamknął wacik w kolejnej małej plastikowej torebce. Robił to w kilku różnych miejscach. Nie miałem pojęcia, co zbierał, ale jego kliniczny sposób przypominał mi zbieranie dowodów na miejscu zbrodni.

W końcu zaczął się pakować. Schował aparat, laptopa i notes z powrotem do torby. Zrobił mi ostatnie zdjęcie telefonem, a potem wyłączył aparat na komodzie. Zanim jednak wyszedł z pokoju, pochylił się i pocałował mnie w czoło, jak robił to każdego ranka. „Słodkich snów, Anno” – wyszeptał. Jego głos był tak delikatny, tak pełen miłości, że przez chwilę niemal zwątpiłam w to, co właśnie zobaczyłam.

Potem zniknął, zabierając ze sobą czarną torbę. Słyszałem, jak schodzi na dół, a kilka minut później drzwi wejściowe otworzyły się i zamknęły cicho. Dererick wyszedł z domu prawie o 3:00 nad ranem.

Leżałam tam, cała drżąc, teraz, gdy zostałam sama. To, czego właśnie byłam świadkiem, było o wiele gorsze niż cokolwiek, co sobie wyobrażałam. Dererick nie tylko mnie uspokajał. Fotografował mnie, pobierał próbki z mojego ciała, prowadził szczegółową dokumentację i dzielił się tym wszystkim z innymi ludźmi. Nie byłam tylko jego ofiarą. Byłam jego produktem.

Dźwięk samochodu Derericka wyjeżdżającego z podjazdu był najpiękniejszym dźwiękiem, jaki kiedykolwiek słyszałem. Czekałem jeszcze dziesięć minut, zanim w końcu pozwoliłem sobie ruszyć. Musiałem działać szybko. Dererick powiedział, że wyjeżdża w trzydniową podróż służbową do Chicago. To oznaczało, że miałem najwyżej kilka godzin.

Pierwszą rzeczą, jaką zrobiłem, było przeszukanie naszej sypialni w poszukiwaniu jego prawdziwego laptopa, a nie tego, którego używał do pracy. Znalazłem go w zamkniętej teczce pod łóżkiem. Kod był z okazji naszej rocznicy. Od razu się otworzył.

To, co znalazłam, przyprawiło mnie o mdłości, ale zmusiłam się, żeby szukać dalej. Potrzebowałam dowodów. Setki zdjęć poukładanych w folderach według daty. Najstarszy folder pochodził sprzed ośmiu miesięcy. Ale nie byłam jedyną ofiarą. Były tam foldery z imionami innych kobiet: Jennifer, Patricia, Michelle… co najmniej sześć różnych kobiet.

Otworzyłam folder Jennifer. Zdjęcia przedstawiały blondynkę, pozującą tak jak ja. Ale w jej folderze był podfolder zatytułowany „Sesja ostateczna”, który zmroził mi krew w żyłach. Zdjęcia w tym folderze przedstawiały kobietę znacznie szczuplejszą i bardziej chorą. To samo było w folderze Patricii. Podobnie jak w folderze Michelle. Wszystkie wyglądały zdrowo na pierwszych zdjęciach, ale na późniejszych – na słabe i chore.

Znalazłem odpowiedź w dokumencie zatytułowanym „Komunikacja z klientem”. Dererick prowadził chory biznes. Dokumentował powolny upadek swoich ofiar, prawdopodobnie spowodowany zatruciem, aby sprzedawać je jako jakieś perwersyjne „doświadczenie” klientom płacącym online. Klienci mogli prosić o konkretne pozy, konkretne scenariusze.

W dokumencie widniały różne stawki. Podstawowe sesje zdjęciowe były najtańsze. „Usługi Premium” kosztowały najwięcej. Dowiedziałem się, co to oznacza, otwierając jego e-mail. Były tam wiadomości o tym, co klienci chcieliby zobaczyć. Ale najbardziej przerażający był e-mail sprzed zaledwie dwóch dni. Klient pytał o „Usługi dla absolwentów” dla mnie. Dererick odpowiedział, że jestem „prawie gotowy” i że „wkrótce rozpocznie ostatnią fazę”.

Nie wiedziałam, co oznacza „faza końcowa”, ale patrząc na inne kobiety, wiedziałam, że to niedobrze. Skopiowałam wszystko na pendrive’a. Potem znalazłam jego notatnik, ukryty w szufladzie na skarpetki. Wszystko się potwierdziło. Zapisał leki, dawki, moje reakcje. Zanotował, o jakie pozy prosiły jego klientki.

Ale najbardziej przerażające wpisy pochodziły z zeszłego tygodnia. Dererick napisał, że kilku klientów pytało o „stały dostęp” do mnie i że rozważa przejście na „ostateczny poziom obsługi”. Zauważył również, że nabieram podejrzeń i „może być zmuszony przyspieszyć ten proces”.

Zrozumiałam, że Dererick planuje zrobić mi coś trwałego. Patrząc na to, co stało się z innymi kobietami, byłam przerażona, że ​​„trwałe” oznaczało, że całkowicie zniknę.

zobacz więcej na następnej stronie Reklama
Reklama

Yo Make również polubił

Pieczony Dorsz z Musztardą i Cytrynowym Kremem – Delikatność Smaku w Każdym Kęsie

Podanie: Po upieczeniu dorsza, przełóż filety na talerze. Na wierzch nałóż porcję kremu cytrynowego. Opcjonalnie udekoruj świeżymi ziołami, np. tymiankiem ...

Pięć zalecanych produktów spożywczych łagodzących objawy zapalenia błony śluzowej żołądka

Dojrzały banan: Ten neutralny, gładki produkt jest bardzo łagodny dla żołądka. Banany pomagają neutralizować nadmiar kwasu, a także zawierają związki ...

przepis na borek Składniki na przepis na kluski mielone dmuchane ręcznie

1. Przygotowanie ciasta: W dużej misce wymieszaj jajko, olej, mleko, wodę, proszek do pieczenia, sól i ocet. Stopniowo dodawaj mąkę, ...

Leave a Comment