Kostia i matka Zoi również skinęli głowami:
„Alina, jestem pewna, że nie zaczęłaś tego na próżno. Ja sama marzyłam, żeby mieszkać chociaż nad morzem” – powiedziała Lidia Pietrowna, ciesząc się szczęściem syna.
Skoro wszyscy są tacy zachwyceni…
Zoya podniosła kieliszek.
„No cóż… to za Kostię i Alinę! Niech wasza Tajlandia będzie pełna słonecznych dni!” – powiedziała.
Wszyscy pili.
„Dziękuję, Zoya. Spróbujemy” – Alina nawet się do niej uśmiechnęła, co było rzadkością.
„No to wspaniale!” Kostia klasnął w dłonie. „Cieszę się, że w końcu zdecydowaliśmy się to zrobić. Nie wyobrażacie sobie nawet, ile wysiłku i nerwów to kosztowało”.
Wszyscy kontynuowali jedzenie. Kostia kontynuował opowiadanie o swoich planach i małym domku, który już dla siebie znaleźli.
A potem Kostia mimochodem zadał matce dziwne pytanie, które sprawiło, że Zoja się zakrztusiła:
– Mamo, wystawiłaś już mieszkanie na sprzedaż?
Lidia Pietrowna, która ożywionym głosem opowiadała o swoich pracach ogrodniczych, nagle się zawahała.
— Yyy… nie, Kostia. Jeszcze nie. Nadal chcę skonsultować się z agentką nieruchomości. Obiecała, że przyjdzie i obejrzy dom. Żebym się nie pomylił z ceną.
Zoja nie miała pojęcia, o czym mówią. Agent nieruchomości? Mieszkanie? Na sprzedaż? Czy mama naprawdę jedzie do Tajlandii z Kostją i Aliną? Bo inaczej, po co miałaby sprzedawać jedyne mieszkanie, jakie posiadała? Chciała natychmiast zadać to pytanie. Ale zanim zdążyła cokolwiek powiedzieć, na korytarzu rozległ się huk, potem głośne, ale krótkie pukanie do drzwi, a potem kolejne…
„Ogień! Ogień!” krzyczeli sąsiedzi od wejścia.
Wszyscy zaczęli się krzątać.
Lidia Pietrowna, zapominając o wszystkim, pierwsza rzuciła się do drzwi. Kostia, Alina i Zoja wybiegli za nimi. Dym niemal całkowicie zasłonił wejście. Ludzie w panice zbiegali na dół, niektórzy krzyczeli, inni próbowali uspokoić dzieci.
Na szczęście pożar był niewielki. Zapoczątkował go zsyp na śmieci, ale został szybko ugaszony przez przybyłych strażaków. Nie doszło do żadnych uszkodzeń w mieszkaniach.
Kiedy wszyscy wrócili do mieszkania Lidii Pietrownnej, Zoja znów spróbowała powrócić do przerwanego tematu.
„Mamo” – zaczęła – „mówiłaś o agencie nieruchomości…”
Ale potem Alina zadzwoniła do rodziców:
— Wyobraź sobie, mieliśmy tu pożar… Byliśmy w domu Lidii Pietrowna… Nie, nikt nie ucierpiał… Nic nam nie jest… Co?..


Yo Make również polubił
99% ludzi NIE WIE: Żując zaledwie 2 goździki dziennie, możesz pozbyć się ich na zawsze…
Mąż wysłał dziś wieczorem SMS-a do żony
Łatwy przepis na chrupiące truskawki
Ciasto bez pieczenia: przepis na kremowy deser do wypróbowania