gorzej. Podkrążone oczy, wychudzona twarz, nieustannie drżące dłonie. Twierdził, że to tylko przepracowanie, ale wszyscy czuli, że coś jest nie tak. Po korytarzach zaczęły krążyć plotki: że dyrektor rozmawia sam ze sobą, że czasami słychać go, jak w gabinecie krzyczy imię zmarłej salowej. Niektórzy śmiali się cicho, inni milczeli z niesmakiem.
On sam już nie odróżniał dnia od nocy. Spał po godzinę, dwie, budził się zlany potem, słysząc głosy. Zawsze ten sam szept, coraz wyraźniejszy:
— Przyjdź… czas już…
Czasem widział jej sylwetkę — przemykającą kątem oka w lustrze windy. Innym razem w pustym pokoju zabiegowym czuł chłód, jakby ktoś właśnie wyszedł. Pewnej nocy drzwi do jego mieszkania otworzyły się same. Stał w korytarzu, wpatrując się w ciemność, czując obecność czegoś, czego nie chciał nazwać.
Zaczął szukać odpowiedzi. Wrócił do starej dokumentacji personalnej, do archiwów sprzed lat. Przeglądał kartoteki wczesnym rankiem, w kompletnej ciszy. I wtedy ją znalazł. Jej imię. Nazwisko. Zdjęcie z dawnej legitymacji. Ale coś nie pasowało.
Data śmierci: cztery lata temu.
Poczuł, jak krew odpływa mu z twarzy. Serce na moment przestało bić.
— To niemożliwe… Przecież widziałem ją… rozmawiałem…
Ale kartoteka była kompletna. Śmierć potwierdzona. Protokół sekcyjny. Pogrzeb.
Zaczął zadawać pytania. Starsze pielęgniarki milczały, odwracały wzrok. Tylko jedna, odchodząca na emeryturę, szepnęła:
— Ona wraca, kiedy ktoś ją wezwie. Niewielu wie, ale w tym szpitalu niektóre drzwi prowadzą dalej niż do magazynu…


Yo Make również polubił
Moja teściowa zazwyczaj jada lekkie posiłki, ale ten posiłek naprawdę jej smakował!
Sok oczyszczający jelita z toksyn i mas kałowych: pozwala schudnąć 4 kilogramy w ciągu 7 dni
Quiche grzybowe: przepis na proste i smaczne pikantne ciasto
Domowy przysmak: tajski krem orzechowy