Kiedyś wierzyłem, że miłość i cierpliwość mogą zjednać każdego, zwłaszcza dzieci. Przyjdź, bądź miły, zrób gorącą czekoladę, jedź na trening, klaszcz głośno na meczu, a w końcu zaczną cię postrzegać jako rodzinę. To całkiem sensowna teoria, dopóki nie zrozumiesz, że niektórzy ludzie, nawet dzieci, uznają twoją dobroć za słabość, a twoją hojność za oczywistość i będą znosić cię tak długo, jak im na to pozwolisz.
Nazywam się Mark Whitaker. Mam czterdzieści dwa lata. Zarządzam funkcjonowaniem placówki w systemie szpitalnym na obrzeżach Charlotte w Karolinie Północnej. Trzy lata temu poślubiłem Jessicę Hale, kobietę, która potrafi zorganizować spiżarnię jak start rakiety NASA i śmiać się całą twarzą. Połączyliśmy nasze życie i nasze dzieci – moją dziesięcioletnią córkę Emmę, która szkicuje w spiralnych zeszytach i chowa je pod poduszkę, oraz ośmioletniego syna Tylera, który potrafi spędzić popołudnie na rozbieraniu tostera, tylko po to, żeby zobaczyć, jak ciepło zamienia się w toster. Jessica przyprowadziła dwójkę dzieci – szesnastoletniego Masona, samego siebie i pewności siebie, oraz czternastoletnią Khloe, z spojrzeniem, które mogłoby ciąć szkło. Ich biologiczny ojciec, David Reynolds, mieszka dwadzieścia minut drogi stąd, w trzypoziomowym ranczu z kamiennym chodnikiem i trampoliną na podwórku. Przyjmuje je co drugi weekend.


Yo Make również polubił
Moi rodzice dali mojemu bratu zaliczkę na dom, ale mnie powiedzieli tylko: „Jesteś niezależny, dasz sobie radę”. Więc tak zrobiłem – i kupiłem dom dwa razy większy. Kiedy zapytali, czy mogą u mnie zamieszkać, tylko się uśmiechnąłem. Ale to był dopiero początek.
10 zaskakujących powodów, dla których warto jeść więcej selera
Czym jest półpasiec i jakie są objawy tej choroby?
Asystując przy porodzie swojej byłej dziewczyny, lekarz zbladł, gdy tylko na świat przyszło dziecko.