Siedziałem na zajęciach z fizyki na trzecim roku, ale myślami byłem gdzie indziej. Pani Parker nuciła o prawach termodynamiki, a jej monotonny głos brzmiał jak muzyka w tle do filmu, który odtwarzałem w głowie. W tym filmie czułem się wolny. Nie tylko fantazjowałem o weekendzie; wyobrażałem sobie ucieczkę na pełną skalę. Widziałem siebie biegnącego przez otwarte pole, z wiatrem we włosach, wyrywającego się z zimnego, sterylnego laboratorium, jakim było moje życie.
Moja matka jest nauczycielką biologii, a ojciec nauczycielem muzyki. Razem tworzyli idealną burzę duszących oczekiwań. Dla mojej matki byłam kruchym okazem, projektem, który należało monitorować i kontrolować. Moje życie towarzyskie było sterylnym środowiskiem, które sama zaprojektowała: żadnych imprez, ścisłej godziny policyjnej i zmieniającej się grupy „zaakceptowanych” przyjaciół, którzy byli tak nijacy i przewidywalni jak schematy w podręcznikach. Dla mojego ojca byłam naczyniem dla jego własnych niezrealizowanych ambicji akademickich. Czwórka z plusem na świadectwie była osobistą porażką, a nieodrobione zadanie domowe grzechem głównym. W wieku siedemnastu lat czułam się mniej jak córka, a bardziej jak eksperyment naukowy o wysokiej stawce, taki, który – jak się obawiali – wybuchnie i zniszczy ich nieskazitelną reputację.
„Indie Barton” – głos pani Parker przeciął moją fantazję niczym skalpel. „Skoro zdajesz się być w zupełnie innym wymiarze, może zechciałbyś wyjaśnić klasie pojęcie entropii?”
Twarze trzydziestu moich kolegów z klasy zwróciły się w moją stronę. Zalała mnie gorąca, mrowiąca fala wstydu. „Przepraszam, pani Parker” – wymamrotałam, wpatrując się w rysę na biurku. „Będę… będę bardziej uważna”.
„Przyjdź do mnie po zajęciach” – powiedziała z niewzruszonym wyrazem twarzy. „A tak na marginesie, zostawiłam już wiadomość dla twojej mamy”.
Serce mi zamarło. Wezwanie do sądu mojej matki było ostatnią rzeczą, jakiej potrzebowałam. Gdy zabrzmiał ostatni dzwonek, zobaczyłam ją czekającą przed klasą, niczym posąg matczynej dezaprobaty. Skrzyżowała ramiona, zacisnęła usta w cienką, nieubłaganą linię. Podróż samochodem do domu była mistrzowską lekcją wojny psychologicznej. Nie krzyczała, przynajmniej nie od razu. Posługiwała się tonem głębokiego, zranionego rozczarowania, o wiele gorszym niż krzyk. To była broń, którą przez lata doskonaliła do perfekcji.
„Masz pojęcie, jak to na mnie wpływa, Indie?” – zaczęła, wpatrując się w drogę. „Pani Parker jest moją koleżanką. Jemy lunch w tym samym pokoju nauczycielskim. I muszę słuchać, jak mówi mi, że moja córka jest w kosmosie podczas lekcji. To upokarzające”.
Kiedy wróciliśmy do domu, rozczarowanie przerodziło się w furię. „Co w ciebie wstąpiło?” – wrzasnęła, a jej głos rozbrzmiał echem w naszym nieskazitelnie czystym, cichym domu. „Bierzesz narkotyki? To przez to? Próbujesz zrujnować sobie przyszłość?”
Nie mogłem już tego znieść. Niesprawiedliwość, brak zrozumienia, ogrom jej gniewu – to było za wiele. Złapałem plecak, przecisnąłem się obok niej i pobiegłem.


Yo Make również polubił
1 Burak i Imbir! Bomba witaminowa 💣🍅
Rozkosz! Nawet po 7 latach nadal jest hitem! Ludzie zawsze chcą, żebym to przygotował.
Dlaczego na skórze pojawia się pokrzywka? Oto zaskakujące fakty, których możesz nie znać.
Mąż zażądał od żony podpisania papierów rozwodowych na szpitalnym łóżku, ale nie spodziewał się, że to ona zostanie porzucona…