Spojrzałam w górę, spotkałam pełne uwielbienia spojrzenie Leo i wymusiłam najszczęśliwszy, najbardziej wzruszony uśmiech, na jaki mnie było stać. Wyjęłam małą tablicę i napisałam: „Co mówisz? Za głośno tu. Nic nie słyszę”. To była wymówka, której używałam przez ostatnie trzy lata.
Uśmiech Leo stał się jeszcze bardziej czuły. Wziął mnie za rękę i napisał, znak po znaku, na mojej dłoni: „POWIEDZIAŁEM-KOCHAM-CIĘ-CZY-WYJDZIESZ-ZA-MNIE-WYJDZIESZ-ZA-MNIE?”
Wiwaty stawały się coraz głośniejsze. Spojrzałam na niego, pojedyncza, idealnie wymierzona łza spłynęła mi po policzku i skinęłam głową. Wśród ogłuszającego aplauzu chwyciłam telefon i szybko wysłałam SMS-a do mojego prawnika. Potem, na oczach wszystkich, mocno i długo przytuliłam Leo. I do jego ucha, głosem, który tylko on mógł usłyszeć, powiedziałam wyraźnie i spokojnie: „Leo, trzy lata temu cię uratowałam. Za trzy lata to ja cię zniszczę”.
Jego ciało zesztywniało. Puściłam go i patrząc na niego zszokowanym, przerażonym wzrokiem, wzięłam ze stołu kieliszek czerwonego wina i powoli wylałam mu je na głowę.
„Ach!” – krzyknął pierwszy Khloe, gorączkowo próbując zetrzeć wino z twarzy. W sali zapadła cisza, wszyscy byli oszołomieni nagłym obrotem spraw. Z głośnym trzaskiem zwaliłem pustą szklankę na stół. Potem zdjąłem aparat słuchowy – mój rekwizyt – i wrzuciłem go do szklanki.
„Przepraszam” – powiedziałem do cichego pokoju. „Zapomniałem wspomnieć, że odzyskałem słuch w zeszłym tygodniu. Słyszałem każde wasze słowo”.
Radosne, kpiące miny na ich twarzach zamarły, zastąpione wyrazem czystej grozy, jakby zobaczyli ducha. Twarz Leo zbladła. Usta mu drżały, ale nie mógł wydobyć z siebie ani słowa.
Chloe, zapominając o swoim rozczochranym stanie, wycelowała we mnie drżącym palcem. „Evelyn, ty! Kłamiesz! Pewnie udajesz!”
„Naprawdę?” – prychnęłam, przenosząc wzrok z jej pleców na Leo. „Czemu nie kontynuujesz tabliczki mnożenia? Tak dobrze ci szło. Trzy razy siedem to dwadzieścia jeden. Trzy razy osiem to… Międzynarodowy Dzień Kobiet”. Celowo popełniłam błąd, obserwując, jak jego twarz zmienia się z bladej w poszarzałą.
W końcu odzyskał głos, suchy, chrapliwy. „Evelyn, pozwól, że wyjaśnię. To było nieporozumienie. Żart, który sobie zrobili”.
„Żart?” Uniosłam brew. „Wykorzystujesz moją niepełnosprawność i nasz trzyletni związek jako żart? Jesteś bardzo kreatywny, Leo”. Zwróciłam się do tak zwanych przyjaciół. „Twoje żarty też były przezabawne. Zanotowałam je wszystkie. Ale od teraz moje życie nie będzie już wymagało usług klaunów”.
Nie patrząc już więcej, odwróciłam się, żeby wyjść. Leo pobiegł za mną, chwytając mnie za nadgarstek. „Evelyn, nie odchodź! Daj mi wyjaśnić!”
„Puść” – powiedziałem, a w moim głosie nie było cienia ciepła.
„Evelyn, kocham cię! Zrobiłem to tylko dlatego, że tak bardzo cię kocham. Bałem się, że cię stracę!”
Zadzwonił jego telefon, przerywając jego gorączkowe wymówki. Zadzwoniłam wcześniej po usługę samochodową. Włączyłam głośnik. „Pani Reed, pani kierowca czeka na panią przy wejściu do restauracji”.
„Dziękuję. Zaraz wyjdę” – powiedziałem, po czym rozłączyłem się i strząsnąłem jego dłoń. „Słyszałeś? Ktoś na mnie czeka. A ty już nie jesteś dla mnie nikim”.
Ogarnęła go panika. Przywarł do mnie błagalnym głosem. „Evelyn, myliłem się! Tak bardzo się myliłem! Proszę, wybacz mi ten jeden raz. Zaraz się pobierzemy!”. Jego donośny głos był niczym przedstawienie, mające na celu przyciągnięcie uwagi innych gości i wykorzystanie presji opinii publicznej, by mnie zawstydzić. Ale ja nie byłam już tą samą zakochaną dziewczyną sprzed trzech lat.
Spojrzałem na niego spokojnie. Potem, na oczach wszystkich, uderzyłem go mocno w twarz. Dźwięk był czysty i wyraźny.
Leo oniemiał. Potarłam piekącą dłoń. „To” – powiedziałam chłodno – „za głupotę, którą byłam trzy lata temu. Leo, cokolwiek nas łączyło, skończyło się w chwili, gdy postanowiłeś zrobić ze mnie idiotkę”.
Przepchnęłam się obok niego i wyszłam z restauracji. Gdy tylko wsiadłam do samochodu, zadzwoniłam do brata. W chwili, gdy odebrał, łzy, które powstrzymywałam, w końcu wypłynęły. Tłumiony przez trzy lata ból, złość i rozpacz wybuchły nagle.
„Evelyn, co się stało?” – zapytał mój brat w panice. „Nie płacz. Czy ten drań Leo cię skrzywdził?”
Przez szloch opowiedziałam mu wszystko. Zapadła długa cisza, a potem w jego głosie rozległ się radosny ton: „O cholera, siostrzyczko, przecież słyszysz! Tylko poczekaj. Zaraz pójdę i rozwalę mu mieszkanie!”
„Nie” – powiedziałem, ocierając łzy, a mój głos znów brzmiał spokojnie. „Nie, bracie. Zniszczenie jego domu jest zbyt łatwe. Chcę, żeby został całkowicie zrujnowany. Zacznijmy od wycofania naszych inwestycji”.
„Dobra, masz” – powiedział, a jego głos brzmiał jak cichy pomruk tłumionej wściekłości i ekscytacji. „Wycofanie funduszy to tylko przystawka. Co dalej? Jestem z tobą całym sercem”.
Spojrzałem na rozmyte światła miasta. „Najpierw zeskanuję wszystkie zapisy transakcji kapitału startowego, który mu dałem, wraz z wekslami, które podpisał. Potem projekt, dzięki któremu zdobył tę nagrodę – moje oryginalne szkice i wszystkie pliki cyfrowe z poprawkami. Czas, żeby ujrzały światło dzienne”.
Trzy lata temu Leo desperacko pragnął wygrać ważny konkurs projektowy. Zachęcony jego czułymi słowami, dałem mu swój projekt, który z pasją nazwałem „Starlight”. Po wypadku „pomógł” mi uporządkować pliki i usunął wszystko, co z nimi związane, myśląc, że nie ma na to dowodów. Nie wiedział jednak, że mam zwyczaj tworzenia kopii zapasowych wszystkich ważnych plików w chmurze i wysyłania ich bratu.
„Już się tym zajmuję, czekam tylko na twoje słowo” – odpowiedział natychmiast mój brat. „Zobaczmy, jak długo utrzyma się na tym stanowisku dyrektora”.
„Po drugie” – kontynuowałem – „mój telefon nagrywał cały czas w tym prywatnym pokoju. Chcę, żebyś zlecił komuś montaż dźwięku wszystkiego, co powiedział. I chcę, żebyś zbadał jego działania z ostatnich kilku lat. Znajdź dowody na jego zdradę. Upublicznimy je natychmiast. Kup najpopularniejsze miejsce w internecie. Całkowicie odetniemy go od kontaktów towarzyskich i zawodowych”.
Zapadła krótka cisza, a potem mój brat roześmiał się serdecznie. „Wspaniale! Moja siostra w końcu ujrzała światło dzienne. To okrutne… ale może to wpłynąć na twoje przyszłe życie randkowe”.
„Nie obchodzi mnie to. Zajmiemy się tym później, bracie. Na razie po prostu pomóż mi się odwdzięczyć”.


Yo Make również polubił
które jajko pochodzi od zdrowej kury?
92% ludzi nie zna tego triku, jak zrobić uchwyty z rur PCV!
Przepis na duszonego kurczaka po południowemu
Objawy niedoboru witaminy D i sposoby na wzmocnienie odporności