Dariusz przesunął dłonią po twarzy, po czym zaśmiał się krótko i nerwowo.
„Sześć miesięcy. Może więcej. Jaka różnica?”
„Jaka jest różnica?” powtórzyła Amara, czując, jak coś, co od dawna uważała za martwe, zaczyna w niej wrzeć. „Zdradzasz mnie od sześciu miesięcy i pytasz, jaka jest różnica?”
„A czego się spodziewałaś?” Dariusz odwrócił się do niej z zimnym gniewem w oczach. „Spójrz na siebie. Spójrz, kim się stałaś. Przestałaś o siebie dbać. Przestałaś być kobietą. Jesteś tylko meblem. Wygodnym, zwyczajnym meblem.”
Każde słowo było jak policzek.
„Urodziłam twoje dziecko” – głos Amary zadrżał. „Wychowałam je. Prowadziłam dom. Pracowałam”.
„A ty jadłaś wszystko, co wpadło ci w oko” – przerwał mu Darius. „Nie szukaj wymówek. Tiffany jest od ciebie dziesięć lat młodsza, ale znajduje czas na siłownię i dla siebie. Chce być atrakcyjna. A ty? Kiedy ostatnio nosiłaś coś innego niż te worki?”
Amara milczała. Słowa utknęły jej w gardle.
„Wychodzę” – powiedział nagle Dariusz. „Nie mogę już tak żyć. Ona spodziewa się dziecka. Mojego dziecka. I chcę być z nią”.
Świat się zawalił. Po prostu zawalił się w jednej chwili.
„Co?” – wykrztusiła Amara.
„Słyszałaś. Wyprowadzam się za kilka dni. Mieszkanie jest twoje. Nie jestem chciwa. Będę płacić alimenty na Caleba, ale muszę żyć swoim życiem, Amaro. I nie mam z tobą przyszłości”.
Położył się z powrotem i zgasił światło, jakby właśnie rozmawiał o pogodzie, a nie niszczył dwudziestu lat wspólnego życia.
Amara siedziała w ciemności, niezdolna się ruszyć. Wszystko w niej było odrętwiałe. Nie płakała. Nie było łez. Była tylko pustka tak głęboka, że czuła, iż mogłaby w nią wpaść i zniknąć.
Rano Dariusz spakował walizkę. Zrobił to szybko, sprawnie, nie patrząc na żonę.
Amara stała w drzwiach sypialni, w milczeniu patrząc, jak mężczyzna, z którym spędziła ponad połowę swojego dorosłego życia, wychodzi z niej.
„Wrócę za tydzień po resztę moich rzeczy” – mruknął, zapinając walizkę. „Kiedy wrócę, chcę, żeby wszystko zniknęło. Sam porozmawiam z Calebem, kiedy wróci od dziadków”.
„Jak zamierzasz powiedzieć swojemu synowi, że zostawiłeś jego matkę dla dziewczyny, która jest na tyle młoda, że mogłaby być twoją córką?” – zapytała cicho Amara.
„Powiem mu prawdę. Że ludzie się zmieniają. Że miłość przemija. Jest malutki. Przejdzie mu. Dzieciaki przyzwyczajają się do wszystkiego”.
Dariusz wziął walizkę i skierował się do drzwi.
„Żegnaj, Amara. Nie gniewaj się. Tak będzie lepiej dla wszystkich”.
Drzwi się zamknęły. Amara usłyszała, jak winda zjeżdża w dół, zabierając ją ze sobą.
Amara spędziła pierwsze trzy dni w oszołomieniu. Wstała, mechanicznie zrobiła sobie śniadanie, którego nie mogła zjeść, przespacerowała się po mieszkaniu i wpatrywała się w okno.
Świat na zewnątrz toczył się swoim normalnym życiem. Ludzie spieszyli się do pracy. Dzieci bawiły się na podwórku. Gdzieś grała muzyka. Ale jej świat się zatrzymał.
Nie zadzwoniła do przyjaciółek. Nie chciała słyszeć współczucia w ich głosie ani rad, które i tak by jej nie pomogły. Nie chciała widzieć litości w ich oczach.
Biedna Amara. Jej mąż zostawił ją z powodu nadwagi.
Już słyszała te słowa w swojej głowie, wypowiadane różnymi głosami.
Czwartego dnia w końcu opuściła mieszkanie. Musiała kupić jedzenie. Lodówka była pusta.
Amara wciągnęła dżinsy, które z trudem zapinały się na jej brzuchu, chwyciła obszerną tunikę i torebkę i wyszła na zewnątrz.
Sklep spożywczy był dwie przecznice dalej. Po drodze spotkała swoją sąsiadkę Cheryl, z którą czasami rozmawiała przy wejściu do budynku.
„Amara” – zawołała Cheryl. „Dawno cię nie widziałam. Jak się masz?”
„Dobrze” – Amara wymusiła uśmiech.
„Gdzie jest Dariusz? Ostatnio go nie widuję.”


Yo Make również polubił
Siła zorganizowanego domu: tworzenie przestrzeni dla pozytywności**
Co oznaczają te czerwone kropki na skórze?
Bez gotowania i gotowe w 10 minut. Jest przygotowywany szybko i szybko i jest deserem, który każdy zawsze lubi
Mój syn był prześladowany w nowej szkole z powodu blizn po oparzeniach na rękach. Poszedłem skonfrontować się z ojcem łobuza. Ale kiedy zobaczył blizny mojego syna, zbladł. „Znam te blizny” – wyszeptał.