Kiedy mój mąż, Mark, rzucił zmięty banknot 50-dolarowy na kuchenny blat i powiedział, żebym „zrobiła wystawny świąteczny obiad” dla całej jego rodziny, miałam dwie możliwości: albo upokorzyć się – albo odwrócić sytuację w sposób, którego nigdy by się nie spodziewał. Pewnie zgadujecie, którą wybrałam.
Co roku w Boże Narodzenie Mark upiera się, żeby zorganizować obiad dla swojej rodziny. I co roku zachowuje się, jakby to był mój królewski obowiązek, żeby zająć się wszystkim, podczas gdy on… no cóż, niczym.
Ale w tym roku wyniósł to na nowy poziom.
Byliśmy w kuchni i omawialiśmy menu — a raczej ja próbowałam rozmawiać, podczas gdy on roztargniony przewijał ekran telefonu.
„Powinniśmy ustalić listę zakupów” – powiedziałem. „Twoja rodzina spodziewa się obfitego posiłku”.
Mark podniósł wzrok, uśmiechnął się ironicznie, po czym nonszalancko wyciągnął portfel. Wyjął z niego banknot 50-dolarowy, rzucił mi go i powiedział: „Proszę. Zrób coś ładnego. Nie narób mi wstydu przed rodziną”.
Zamrugałem oszołomiony. „Mark, pięćdziesiąt dolarów nie pokryje nawet indyka”.
Oparł się o lodówkę, zadowolony z siebie jak zawsze. „Moja mama zawsze dawała radę. Bądź kreatywna, Leah. Chyba że… mówisz, że sobie nie poradzisz?”
Ach tak, Elaine, jego matka. Kobieta, która podobno gotowała pięciodaniowe posiłki za grosze i żyła w stanie permanentnej kulinarnej perfekcji – przynajmniej według Marka.


Yo Make również polubił
Każda roślina potrzebuje tylko 1 łyżeczki: dzięki niej wszystko będzie wspaniale kwitło
🥣 Przepis na męża idealnego
Odblokuj promienną skórę: 3 nieodparte triki z sodą oczyszczoną, aby uzyskać nieskazitelną twarz
Chłopiec za kurtyną: małżeństwo rozbite przez sekrety