Pewnego dnia, sprawdzając pocztę, natknęła się na wiadomość od starego przyjaciela. Maxim był jej kolegą ze studiów, ale potem przeprowadził się do pracy do innego miasta i stracili kontakt. Teraz pisał, że wrócił do ich miasta, kieruje działem IT w dużej firmie i chce się spotkać, żeby powspominać czasy studenckie.
Olesia się nad tym zastanowiła. Ona i Maksym przyjaźnili się na studiach, nawet trochę flirtowali, ale nie przerodziło się to w poważny związek. Potem pojawił się Roman, a Maksym się wycofał, życząc jej szczęścia.
Ciekawe, jak potoczyło się jego życie? Spotkali się w małej kawiarni niedaleko pracy Olesi. Maksym prawie się nie zmienił. Te same inteligentne oczy z figlarnym błyskiem, ten sam zachęcający uśmiech, tylko włosy posiwiały mu wcześnie, nadając mu bardziej poważny wygląd.
„No, powiedz mi” – od razu przeszedł do rzeczy, kiedy usiedli przy stoliku przy oknie. „Jak się masz? Jak twoja rodzina?” „Już nie mam rodziny” – odpowiedziała po prostu Olesya. „Rozwiodłam się rok temu”.
Maksym zmarszczył brwi. „Przepraszam. Nie wiedziałem.
To było nietaktowne. „W porządku, jestem do tego przyzwyczajona” – uśmiechnęła się. „Właściwie to i tak najlepiej”.
„Małżeństwo nie było łatwe”. Przez tę zrzędę, teściową? Maksym uderzył się w czoło. „Cholera, znowu mam kłopoty”.
Ale pamiętam, że rozmawialiście o niej na samym początku, kiedy spotkaliśmy się przypadkiem. Chyba krótko przed waszym ślubem. – Olesya się zaśmiała.
„Masz dobrą pamięć. Tak, moja teściowa była trudna, ale nie tylko ona. Roman i ja okazaliśmy się zbyt różni, a ja zbyt długo próbowałam stać się kimś, kim nie jestem”.
„Rozpoznaję Olesię” – uśmiechnął się Maksym. „Zawsze starałaś się zadowolić wszystkich, nawet ze szkodą dla siebie. Pamiętasz, jak ślęczałaś nad moimi pracami semestralnymi, bo nie potrafiłaś odmówić? Nie przypominaj mi” – przewróciła oczami.
„A tak przy okazji, czy tylko ja ci pomogłem w pisaniu pracy?” „Oczywiście, nie obroniłbym jej bez ciebie” – Maksym skinął poważnie głową. „Nawet zachowałem szkic. Z twoimi notatkami na marginesach”.
„Żartujesz?” „Wcale nie. Właściwie to mam sporo rzeczy. Na przykład zdjęcie z naszej pierwszej imprezy studenckiej.
„Ty tam, w tym śmiesznym foliowym kapeluszu”. Rozmawiali przez kilka godzin, wspominając studia, wspólnych znajomych i absurdalne historie z młodości. Maksym był osobą otwartą; umiał słuchać, zadawać trafne pytania i nie udzielał nieproszonych rad, gdy Olesia krótko opowiadała historię swojego nieudanego małżeństwa.
„Chodźmy do kina w sobotę” – zaproponował, żegnając się. „Będą retrospektywę Tarkowskiego”. „Z przyjemnością” – Olesia skinęła głową, czując, jak ogarnia ją ciepłe uczucie oczekiwania.
W drodze do domu rozmyślała o zmiennościach losu. Osiem lat temu wybrała Romana. „Przystojnego, obiecującego i z dobrej rodziny” – jak z dumą podkreślała Emma Walerjewna.
Maxim wydawał się wtedy zbyt prosty, zwyczajny facet bez większych ambicji. Ale teraz okazało się, że zbudował udaną karierę, pozostając jednocześnie tą samą miłą i troskliwą osobą, którą kiedyś znała. Nord powitał ją w drzwiach z typowym dla siebie entuzjazmem, podskakując i próbując polizać ją po twarzy.
„No, no, uspokój się” – Olesia podrapała go za uszami. „Chodźmy na spacer, a potem opowiem ci, jaki miałam ciekawy dzień”. W parku spotkała znajomego właściciela labradora, którego często widywała na wieczornych spacerach.
„Twój przystojniak jest dziś wyjątkowo energiczny” – zauważyła kobieta, obserwując Norda krzątającego się po trawniku. „Zawsze tak robi, kiedy mnie tak długo nie było” – uśmiechnęła się Olesya. „Wyglądasz na szczęśliwego” – powiedziała nagle sąsiadka.
„Zakochałaś się?” Olesya wyglądała na zawstydzoną. „Co?” „Nie, po prostu spotkałam starego przyjaciela”. „Aha” – kobieta skinęła głową ze zrozumieniem.
„Starzy przyjaciele. Zawsze jest ciekawie”. Olesya myślała o tych słowach przez całą drogę do domu.
„Zakochać się?” Nie, oczywiście, że nie. Po prostu miło jest spotkać kogoś, z kim czujesz się swobodnie i komfortowo”. Po siedmiu latach stresu i prób spełnienia oczekiwań innych, to uczucie wydawało się szczególnie cenne.
Sobota nadeszła niespodziewanie szybko. Olesya długo zastanawiała się, w co się ubrać. „To nie randka” – przypomniała sobie.
„Po prostu spotkanie starych przyjaciół”. Mimo to zdecydowała się na nową niebieską sukienkę, która idealnie podkreślała jej oczy, i nałożyła lekki makijaż. Maxim czekał przy wejściu do kina z bukietem polnych kwiatów.
„To dla ciebie” – powiedział po prostu, wyciągając bukiet. „Pamiętam, że uwielbiałaś stokrotki”. „Dziękuję” – Olesia przyjęła kwiaty, czując, jak jej policzki się rumienią.
„Wow, pamiętasz takie drobiazgi?” „Pamiętam sporo” – uśmiechnął się. „Na przykład, że nie lubisz popcornu w kinie, bo ten chrzęst utrudnia koncentrację”. Po Tarkowskim poszli do pobliskiej małej kawiarni, gdzie, jak się okazało, Maksym zarezerwował stolik.
Rozmawiali o filmie, dzielili się wrażeniami i dyskutowali nad interpretacją niektórych scen. Olesia przyłapała się na myśli, że dawno nie czuła się tak swobodnie w męskim towarzystwie. „Macie plany na jutro?” – zapytał Maksym, wychodząc z kawiarni.
„Nord potrzebuje spaceru, ale poza tym to nic specjalnego”. „To Nord?” „Mój pies, husky” – wyjaśniła Olesya. „Adoptowałam go ze schroniska sześć miesięcy temu”.
„Czy mogę z tobą pójść?” – zaproponował nagle Maksym. „Uwielbiam psy, ale nie mogę ich trzymać w wynajętym mieszkaniu. Poza tym, chcę poznać ważnego członka twojej rodziny”.
Olesya się uśmiechnęła. „Oczywiście. Przyjdź jutro o dwunastej…”
Nord ucieszy się na widok nowej osoby, zwłaszcza jeśli przyniesiesz jej smakołyki”. Następny dzień był wyjątkowo słoneczny i ciepły. Wybrali się na długi spacer po parku, a następnie zatrzymali się w kawiarni przyjaznej psom. Wieczorem Maxim pomógł jej powiesić nową półkę w salonie.
Projekt, który odkładała od miesięcy. Więc zaczęły się ich spotkania, najpierw raz w tygodniu, potem coraz częściej. Chodzili do kina, na wystawy, do parku z Nordem, a czasem po prostu siedzieli w kuchni Olesi i rozmawiali o wszystkim, co się dało.
Maksym nie przyspieszał niczego ani nie próbował forsować związku, za co Olesia była szczególnie wdzięczna. Po bolesnym rozwodzie potrzebowała czasu, aby odbudować zaufanie. Pewnego wieczoru, gdy razem gotowali obiad – a Maksym, jak się okazało, miał sporą wiedzę kulinarną – Olesia postanowiła szczerze porozmawiać.
„Wiesz, boję się”. „Czego?” Odwrócił się od kuchenki, gdzie mieszał sos. „Nowego związku.
Nie sądzę, żebym potrafiła, nie wiem, rozpuścić się w kimś, być żoną w tradycyjnym tego słowa znaczeniu. Maksym wyłączył ogrzewanie i usiadł naprzeciwko. „A kto cię prosi o rozpuszczenie?” „Olesia, związek nie polega na zatraceniu siebie.
To partnerstwo dwojga samowystarczalnych ludzi, przynajmniej tak to widzę. „A jeśli nie spełnię oczekiwań?” „Jakich oczekiwań?” Wyglądał na autentycznie zaskoczonego. „Nie mam żadnych oczekiwań.
„Chcę po prostu być z tobą, poznać cię, spędzić razem czas. Nie muszę udawać kogoś innego”. Spojrzała na niego, czując, jak coś ciepłego rozlewa się po jej piersi.
Może to początek uzdrowienia? Zdolność do ponownego zaufania bez lęku przed utratą siebie. „Możemy działać powoli” – kontynuował Maksym, widząc jej zamyślenie. „Bez zobowiązań, bez presji”.
„Po prostu bądźmy razem i zobaczmy, dokąd nas to zaprowadzi”. Olesya z wdzięcznością ścisnęła jego dłoń. Nie była gotowa, by powiedzieć głośno, co czuje, ale ten dotyk przemówił głośniej niż jakiekolwiek słowa.
W supermarkecie panował nietypowo duży tłok jak na dzień powszedni. Olesya powoli przechadzała się między półkami, sprawdzając listę zakupów w telefonie. Maxim i dwaj koledzy mieli ją dziś odwiedzić; chcieli omówić możliwość współpracy jej firmy z ich, a Olesya postanowiła ugotować coś wyjątkowego.
Właśnie wybierała ser, gdy usłyszała znajomy głos. „Mamo, weź, co chcesz, ja zapłacę”. Olesya odwróciła się i zobaczyła Romana.
Stał przy ladzie z kiełbaskami, a Emma Waleriewna krążyła w pobliżu, bacznie obserwując ceny. Obie wyglądały na zmęczone i nieco wyblakłe, pomimo wciąż drogich ubrań. Jej pierwszym odruchem było wymknięcie się niepostrzeżenie, ale Nord, którego często zabierała ze sobą do sklepu, zauważyła nowo przybyłych i cicho zaszczekała.
Emma Waleriewna odwróciła się na dźwięk, a jej oczy rozszerzyły się ze zdziwienia. „Olesya?” Roman również zauważył swoją byłą żonę. „Halo”.
„Cześć”. Skinęła głową, czując, jak zaciska się w niej niezręczna struna. Zapadła niezręczna cisza.
Emma Walerjewna spoglądała to na syna, to na byłą synową, wyraźnie niepewna, jak się zachować. „Jak się masz?” – zapytał w końcu Roman, robiąc krok w jej stronę. „Dobrze, dziękuję”.
Olesya złapała smycz Norda, który z zainteresowaniem obwąchiwał swojego byłego właściciela. „A ty?” „Dobrze”. Wzruszył ramionami, ale coś w jego głosie sugerowało co innego.
„Wróciliśmy z Europy kilka miesięcy temu”. „Jesteś z Christiną?” „Nie”. Odwrócił wzrok.
„Rozstaliśmy się. Ona…” „Została tam, z nowym partnerem. W sprawach służbowych i nie tylko”.
Olesia nie wiedziała, co powiedzieć. Z jednej strony chciała być sarkastyczna, przypomnieć mu, jak ją porzucił dla tej kobiety, ale jej złośliwość szybko ustąpiła miejsca zwykłemu ludzkiemu współczuciu. „Przepraszam” – powiedziała po prostu.
„No, daj spokój.” Roman próbował się uśmiechnąć. „To się zdarza.
Jak się masz? Słyszałem, że awansowałeś? „Tak, teraz kieruję działem”. „Dobrze” – skinął głową. „Zawsze wiedziałem, że jesteś do tego zdolny”.
Emma Waleriewna, która w milczeniu przysłuchiwała się ich rozmowie, nagle zrobiła krok naprzód. „Olesiu, ja…” Zawahała się, bawiąc się rączką torebki. „Chciałam przeprosić.
Za wszystko, co wtedy powiedziała. I za wszystko w ogóle. Olesia zamrugała ze zdziwienia.
Przez siedem lat małżeństwa z Romanem nigdy nie słyszała, żeby Emma Walerjewna kogokolwiek przepraszała. „Dziękuję” – skinęła głową, niepewna, co jeszcze powiedzieć. „Kristina…” Okazała się inna, niż myśleliśmy.
Teściowa kontynuowała, patrząc w dół: „Wykorzystała nas. Obie.
A potem go odrzuciła, kiedy znalazła kogoś bogatszego. Roman skrzywił się. „Mamo, nie musimy teraz o tym rozmawiać”.
„Dlaczego nie?” Emma Waleriewna spojrzała na syna. „Olesia musi wiedzieć, że dostałeś to, na co zasłużyłeś. Że oboje dostaliśmy to, na co zasłużyliśmy”.
Olesia widziała, jak Roman niezręcznie przestępuje z nogi na nogę, wyraźnie czując się nieswojo. Emma Waleriewna natomiast zdawała się złapać drugi oddech. „Wiesz, co mi powiedziała, kiedy mnie wyrzuciła? Teściowe powinny znać swoje miejsce i nie wtrącać się w życie młodych ludzi”.
Wyobrażasz sobie? Tymi samymi słowami, które ci powiedziałem. Jakby ktoś celowo zaplanował tę karę. „Mamo, przestań!” Roman był wyraźnie zdenerwowany.
„Olesiu, to nie jest interesujące”. „Dlaczego nie jest interesujące?” – odparła Emma Waleriewna. „Ma prawo wiedzieć, że zostaliśmy wynagrodzeni za wszystko, co jej zrobiliśmy”.
Olesia patrzyła z niedowierzaniem to na jedną, to na drugą. Emma Waleriewna przyznawała się do błędu? Otwarcie mówiła o karze? To było tak niepodobne do dumnej, aroganckiej kobiety, która terroryzowała ją latami. „Wynajmujemy mieszkanie na ulicy Zagorskiej” – kontynuowała Emma Waleriewna, zniżając głos.
Mieszkanie komunalne. Trzy rodziny w jednym mieszkaniu. Wyobrażasz sobie? Pracuję jako sprzątaczka w centrum biznesowym, a Roman radzi sobie, dorabiając.
„Nikt go nie zatrudni na dobrym stanowisku bez europejskiego doświadczenia”. „Mamo” – zarumienił się Roman – „przestań natychmiast”. Ale Emma Waleriewna zdawała się nie słyszeć…
Yo Make również polubił
„Mój brat wybrał imię dla swojej córki, które nawiązuje do części ludzkiego ciała. Uważam, że jest to zarówno brzydkie, jak i okrutne”.
Cząsteczki ciasta francuskiego tylko 2 szklanki śmietanki (400 ml) na 1 opakowanie budyniu
Dlaczego Niezwykle Ważne Jest, by Nie Spłukiwać Toalety Po Każdym Oddaniu Mocz?
Odśwież swoje serce tym pożywnym sokiem!