Każdy z nich miał swoją własną ścieżkę, a teraz ich drogi całkowicie się rozeszły. Nord czekał na Olesję w mieszkaniu, radośnie merdając ogonem i mając wiadomość od Maksima. „Kończę pracę”.
„Muszę coś kupić po drodze do ciebie”. Uśmiechnęła się, pisząc odpowiedź. Życie toczyło się dalej i nie było już miejsca na duchy przeszłości.
Tylko na chwilę, kiedy w końcu poczuła się naprawdę wolna i kochana. Tego wieczoru, kiedy ona, Maksym i Nord wracali ze spaceru, Olesia zauważyła znajomą postać na ławce niedaleko domu. Emma Waleriewna znów tam była, ale tym razem nie była sama.
Roman siedział nieopodal, z pochyloną głową, cicho rozmawiając z matką. Wyglądali jak dwoje zagubionych ludzi, tulących się do siebie w morzu niepewności. „Twoi dawni krewni?” – zapytał cicho Maksym, zauważając kierunek jej spojrzenia.
„Tak” – Olesya skinęła głową. „Nie wiem, co oni tu robią.
„Ostatnio często widuję ich w domu. Chcesz, żebym z nimi porozmawiał?” – zapytał. „Jeśli cię niepokoją…” „Nie” – pokręciła głową.
„Nie przeszkadzają mi. Po prostu dziwnie mi się je tak widzi”. Przeszli obok ławki, udając, że nie zauważają siedzących tam ludzi.
Ale Olesia czuła na sobie ich spojrzenia – ciężkie, pełne niewypowiedzianych słów i niespełnionych nadziei. To spotkanie pozostawiło po sobie nieprzyjemny posmak, niczym przypomnienie życia, od którego tak bardzo starała się odciąć. W domu, gdy Maksym poszedł wziąć prysznic, Olesia podeszła do okna i odsunęła zasłonę.
Ławka poniżej była pusta; Roman i jego matka najwyraźniej już wyszli, ale sam fakt ich obecności, ich obserwacja jej życia, wzbudziła niejasny niepokój. „Coś się stało?” Maxim objął ją od tyłu, wychodząc z łazienki. „Nie wiem”.
Oparła się o jego ramię. „To dziwne uczucie, kiedy przeszłość nie chce odpuścić. Chcesz o tym porozmawiać?” „Nie” – Olesya pokręciła głową.
„Chcę po prostu zapomnieć, zacząć od nowa”. „No to zaczynajmy” – uśmiechnął się. „Mam propozycję.
A może pojechać na wakacje? Powiedzmy nad jezioro. Marzę o tym od dawna. A Nord? Zabierzemy go ze sobą, oczywiście.
„Są specjalne wycieczki dla podróżnych z psami”. Olesya uśmiechnęła się, czując, że jej niepokój ustępuje. „Brzmi kusząco”.
„Kiedy?” „Za miesiąc. Ja wezmę urlop, ty weźmiesz urlop i po prostu wyjedziemy. Daleko od wszystkiego i wszystkich”.
Przytuliła go, wdzięczna za zrozumienie i wsparcie. Może właśnie tego potrzebowała? Fizycznego dystansu od miejsc związanych z bolesnymi wspomnieniami. Rozpoczęcia nowego rozdziału, nie tylko metaforycznie, ale dosłownie.
W nowym miejscu. Z nowymi wrażeniami. „W porządku?” Skinęła głową.
„Jezioro, niech tak będzie!” W następnym tygodniu Olesia była zajęta przygotowaniami do podróży i pracą. Koniec kwartału zawsze oznaczał wzrost obciążenia pracą. Prawie nie myślała o Romanie i Emmie Waleriewnej, choć kilka razy zauważyła ich postacie w pobliżu domu.
Nie próbowali podejść ani się odezwać, po prostu stali, wpatrując się w okna, jakby oczekując jakiegoś znaku lub zaproszenia, które nigdy nie nastąpi. Tydzień przed wyjazdem Olesia wróciła z pracy później niż zwykle, bo została dłużej na zebraniu. Zapadał zmierzch, a ulica była prawie pusta.
Zbliżając się do domu, zobaczyła znajomą postać przy wejściu. Emma Walerjewna znów tam była, sama, bez Romana. „Olesia?” zawołała, robiąc krok w jego stronę.
„Mogę z tobą porozmawiać?” Olesya zamilkła, czując narastającą irytację. „O czym?” „O Romanie”. Emma Waleriewna spuściła wzrok.
„Jest w naprawdę złym stanie. Po tym wszystkim, co się stało, nie może się z tym pogodzić. Przykro mi.”
Ale jak mogę pomóc? Olesya starała się mówić spokojnie, bez zniecierpliwienia. „On chce się z tobą widzieć. Porozmawiać.
„Może mogłabyś…” „Nie”. Olesya pokręciła głową. „Nie chcę z nim chodzić”.
„Nie mamy wspólnych zainteresowań, nie potrzebujemy się komunikować. Wszystko skończyło się dwa lata temu. On nadal cię kocha” – powiedziała cicho Emma Waleriewna.
Mówi, że popełnił największy błąd w swoim życiu, zostawiając cię, że nigdy nie był szczęśliwszy niż z tobą. Olesia poczuła, jak jej policzki się rumienią. To nieprawda.
Był szczęśliwy z Christiną, kiedy dawała mu zegarki i zabierała na wakacje. A ty byłeś szczęśliwy, kiedy myślałeś, że się mnie pozbyłeś i znalazłeś godną partię dla swojego syna. Nie ma potrzeby przepisywać historii.
„Byłam głupia” – szlochała nagle Emma Waleriewna – „ślepa, głupia kobieta, która nie widziała nic poza czubkiem własnego nosa. Zniszczyłam twoją rodzinę, zniszczyłam szczęście własnego syna”. „Nie wyolbrzymiaj swojej roli” – powiedziała chłodno Olesia.
Roman dokonał wyboru. Był dorosłym mężczyzną, a nie marionetką. Gdyby naprawdę mnie kochał, żadna z twoich manipulacji by nie zadziałała.
Ale zdał sobie sprawę ze swojego błędu. Emma Waleriewna zrobiła krok naprzód, patrząc błagalnie na Olesję. Zmienił się, uwierz mi.
I ja się zmieniłam. Obie zrozumiałyśmy, co jest naprawdę ważne, dopiero po tym, jak to straciłyśmy. Olesia spojrzała na swoją byłą teściową, czując dziwną mieszankę litości i irytacji…
Ta kobieta, która latami dręczyła ją zaniedbaniem i krytyką, teraz stała przed nią, błagając o drugą szansę dla syna. W innym życiu, w innej rzeczywistości, mogłaby poczuć się dotknięta takim obrotem spraw. Ale nie teraz, nie po tym wszystkim, co się wydarzyło.
„Spotykam się z kimś innym” – powiedziała po prostu Olesya. „Jestem z nim szczęśliwa. Mam nowe życie, w którym nie ma miejsca ani dla Romana, ani dla ciebie”.
Przykro mi, że masz problemy, ale to już nie moja sprawa. – Ale czy mógłbyś chociaż porozmawiać? – Nie – odpowiedziała stanowczo Olesya. – Rozmawianie oznacza dawanie nadziei.
Nie ma nadziei. Nie wrócę do Romana pod żadnym pozorem. Nawet gdybym była wolna, nawet gdyby stał się idealnym mężczyzną, to by się nie wydarzyło.
Niektóre mosty są spalone na zawsze. Emma Waleriewna spuściła głowę. „Rozumiem”.
Ale może mogłabyś mu po prostu powiedzieć sama? Może wtedy mógłby… odpuścić, iść dalej. Olesya się nad tym zastanowiła. Może bezpośrednia rozmowa naprawdę położyłaby kres tej historii i uwolniłaby ich wszystkich z tej dziwnej otchłani.
„Dobrze” – powiedziała w końcu. „Tylko jedna rozmowa. W kawiarni, w miejscu publicznym”.
Przez dziesięć minut, ani chwili dłużej. „Dziękuję”. Emma Waleriewna odetchnęła z ulgą.
„To dla niego wiele znaczy”. „Nie robię tego dla niego” – Olesya spojrzała jej w oczy – „ale dla siebie. Żeby w końcu zamknąć ten rozdział i ruszyć dalej, nie oglądając się za siebie”.
Umówili się na spotkanie następnego dnia w małej kawiarni niedaleko pracy Olesi. Celowo wybrała porę lunchu, żeby mieć dobry pretekst, żeby szybko wyjść i żeby było dużo ludzi. Tego wieczoru opowiedziała Maksymowi o zbliżającym się spotkaniu.
„Jesteś pewien, że to dobry pomysł?” – zapytał zmartwiony. „Nie” – odpowiedziała szczerze Olesya. „Ale może tak będzie lepiej”.
Żeby postawić kropkę nad i i skreślić wszystkie t, i wreszcie zamknąć tę historię. „Chcesz, żebym był w pobliżu?” – zasugerował Maksym. „Nie przy stole, tylko gdzieś w pobliżu”.
Olesia pokręciła głową. „Nie ma potrzeby, dam sobie radę”. Następnego dnia, wchodząc do kawiarni, poczuła dziwne zdenerwowanie.
Ani strachu, ani niepokoju, a raczej irytacji związanej z koniecznością ponownego zanurzenia się w przeszłości, którą uważała za pogrzebaną. Roman już obsługiwał stolik przy oknie. Najwyraźniej starał się ogarnąć: był ogolony, miał na sobie czystą koszulę i starannie ułożone włosy, ale wciąż wyglądał na chorego, wymizerowanego, z cieniami pod oczami i ogólnie zaniedbanym wyglądem, którego nie dało się ukryć żadną ilością ubrań.
„Dzień dobry” – powiedział, wstając, gdy podeszła. „Dziękuję, że zgodziłaś się spotkać”. „Dzień dobry” – Olesya usiadła naprzeciwko niego, zachowując neutralny wyraz twarzy.
„Nie mam dużo czasu, więc przejdźmy od razu do rzeczy”. Roman skinął głową, nerwowo bębniąc palcami po stole. „Chciałem cię przeprosić za wszystko, co zrobiłem, za to, jak cię potraktowałem”.
„Potwierdzam” – Olesia skinęła krótko głową. „Coś jeszcze?” „Olesia, mówię poważnie”. Pochylił się do przodu.
„Popełniłem ogromny błąd. Byłem zaślepiony, myśląc, że będę szczęśliwszy z Christiną, że da mi to, na co zasługuję. Ale okazało się, że jedynym prawdziwym szczęściem w moim życiu był związek z tobą”.
Olesia spojrzała na niego z lekkim zdziwieniem. „A co chcesz ode mnie usłyszeć?” „Chcę…” Zawahał się. „Miałem nadzieję, że dostaniemy drugą szansę, że zaczniemy od nowa”.
„Nie” – pokręciła głową. „To niemożliwe”.
„Dlaczego?” Jego głos był pełen rozpaczy. „Zmieniłem się. Mama się zmieniła”.
Oboje zdaliśmy sobie sprawę ze swoich błędów. Bo ja też się zmieniłam – odpowiedziała spokojnie Olesia.
„A moje życie jest teraz inne. Mam mężczyznę, z którym jestem szczęśliwa. Mam pracę, którą lubię”.
Mam plany na przyszłość i nie ma w nich miejsca dla ciebie. „Ale byliśmy małżeństwem przez siedem lat”. Roman złapał ją za rękę.
„To nie może po prostu zniknąć. To, co było między nami, już przepadło”. Olesya delikatnie odsunęła dłoń.
„Chwila, w której odszedłeś z walizką, wybierając inną kobietę. Chwila, w której twoja matka nazwała mnie żebrakiem na progu naszego wspólnego mieszkania. Niektórych rzeczy nie da się zwrócić, bez względu na to, jak bardzo byś ich pragnął”.
Byłem idiotą. Spuścił głowę. Słaby, głupi idiota, który dał się nabrać na błyskotki i fałszywe obietnice.
W kawiarni zapadła ciężka cisza. Olesya spojrzała na byłego męża z obojętnym zainteresowaniem, jakby przyglądała się obcej osobie. Roman był wyraźnie zdenerwowany, bawił się serwetką, unikał bezpośredniego kontaktu wzrokowego, a kiedy próbował się uśmiechnąć, jego usta drżały.
„Wiesz, czasami wyobrażałem sobie, jak spotkamy się po latach” – powiedział, w końcu podnosząc wzrok. „Myślałem, że mnie znienawidzisz, będziesz na mnie krzyczeć, będziesz mnie obwiniać. Ale to…” „To jest gorsze”.
Patrzysz na mnie, jakbym była obca. „Bo jesteś obca” – odpowiedziała spokojnie Olesya. „Rzymianin, którego kochałam, ten, który był moim mężem, zniknął dwa lata temu”.
Nie wiem jak ty. Kelnerka przyniosła kawę, którą Roman zamówił, zanim jeszcze podeszła. Olesya odruchowo upiła łyk, zastanawiając się, jak jak najszybciej zakończyć tę nieprzyjemną rozmowę.
„Mama mówiła mi, że często widujesz nas w pobliżu domu” – kontynuował Roman. „To pewnie wydaje się dziwne, a nawet przerażające”. „Raczej obsesyjne” – Olesya wzruszyła ramionami.
„Co chcesz zobaczyć? Na co liczysz?” „Ja… nie wiem”. Uszczypnął nasadę nosa – gest, który kiedyś uważała za wzruszający. „Może cud? Że pewnego dnia wyjdziesz i powiesz, że nam wszystkim wybaczasz i przyjmiesz nas z powrotem…”
Yo Make również polubił
Czosnek i Cytryna: Naturalna Moc Przeciwko Złemu Cholesterolowi i 10 Innych Problemów Zdrowotnych!
Za radą matki mąż zabrał wyczerpaną chorobą żonę na odludne miejsce… A rok później wrócił po jej majątek.
Zapiekanka Owocowo-Owsiana – Zdrowy i Pyszny Przepis! 🍎
Laurel jest milion razy silniejszy niż jakakolwiek maść. Będziesz biegać jak nastolatek. *Proszę, potrzebujemy Twojej pomocy, aby pozostać w tym serwisie społecznościowym. Napisz coś w naszych wiadomościach (tak, nawet „pycha” lub uśmiechniętą buźkę), bo inaczej znikniemy.