Mój teść nazywa mnie leniwą, bo chcę cesarskiego cięcia, a mój mąż to słyszy, ale po mojej sekretnej operacji wyślę ci odcisk stopy mojej córki i wiadomość dla twojego syna. 35-letnia singielka-nieudacznik. Cześć, Reddicie. Właśnie urodziłam dziecko. To dobra wiadomość. Ale zamiast spędzić te pierwsze dni na przyzwyczajaniu się do macierzyństwa, wciąż rozpamiętuję wszystko, co spotkało mojego męża i jego rodzinę.
Moje emocje są intensywne nie tylko z powodu ciąży, ale także z powodu tego, co stało się z moim mężem. Trochę kontekstu: mój teść jest staromodnym i kontrolującym mężczyzną. Okej, kłamię, jest staromodny i niezwykle kontrolujący. To człowiek, który tkwi w swoich czasach, w XI wieku.
Uważa, że mężczyźni powinni być liderami, a kobiety uległe. Ciągle mnie obraża, mówiąc, jak powinnam się ubierać, jak powinnam gotować, jak powinnam lepiej służyć mężowi. Moją taktyką zawsze było ignorowanie go, bo kłótnie z nim są bezcelowe. Problem w tym, że mój mąż dorastał pod butem tego mężczyzny.
Mój mąż generalnie nie jest złym człowiekiem, z jednym wyjątkiem. Potrafi być miły, zabawny i troskliwy, ale w stosunku do ojca zachowuje się jak dziecko desperacko szukające aprobaty. Słucha wszystkiego, co ojciec mówi, nawet jeśli jest to ewidentnie krzywdzące. Dobra wiadomość jest taka, że teraz wyznacza granice w relacjach z ojcem i chroni mnie, co, jak myślałam, będzie kontynuowane w jego roli ojca.
Sam miał zostać ojcem. Mógł wychować syna tak, jak jego ojciec nigdy tego nie robił – jako sierżant w Siódmym Pułku. Potem zaszłam w ciążę. Ciąża nie była łatwa, ponieważ od samego początku miałam komplikacje. Miałam okropne nudności, które trwały długo po pierwszym trymestrze. Zachorowałam na cukrzycę ciążową, co oznaczało, że musiałam stale pilnować diety, badać poziom cukru we krwi kilka razy dziennie i martwić się o wszystko, co jem.
Czułam się stale nieswojo. Moje stopy tak bardzo spuchły, że gdybym potrzebowała dodatkowej pracy, mogłabym pracować jako klaun. Nie potrzebowałam udawanego klauna. Miałam też bóle pleców, które utrudniały mi zasypianie i czułam się, jakbym już nie była sobą. Wiecie, po ciąży – tylko trochę gorzej niż zwykle. Pod koniec.
Mój lekarz zaczął poważnie rozmawiać o porodzie. Przejrzał moją historię choroby i wyjaśnił, że kształt mojej miednicy w połączeniu z rozmiarem dziecka sprawia, że poród naturalny jest ryzykowny. Istniało duże ryzyko, że poród się zatrzyma lub zakończy w nagłym wypadku. Zaleciła cesarskie cięcie, aby temu zapobiec.
Nie zmuszała mnie, ale jasno dała mi do zrozumienia, że to najbezpieczniejsza opcja zarówno dla mnie, jak i dla dziecka. Poczułam ulgę, kiedy to powiedziała. Bałam się długiego porodu, który mógłby przerodzić się w nagły wypadek. Chciałam najbezpieczniejszej opcji, więc wróciłam do domu i opowiedziałam mężowi, co powiedział lekarz. Następnie powiedział, że musi porozmawiać o tym z tatą.
Na początku myślałam, że żartuje, ale nie. Zadzwonił do ojca, wszystko wyjaśnił, a potem wrócił do mnie, powtarzając niemal słowo w słowo swoje słowa. Przynajmniej wiem, że te słowa wyszły od jego ojca, a nie od niego. Najwyraźniej ojciec powiedział mu, że po prostu dramatyzuję, że kobiety są dziś leniwe, że poród ma być bolesny i trudny, a prawdziwe matki nie mogą go uniknąć.
Powiedział mojemu mężowi, żeby się ogarnął i powstrzymał mnie przed pójściem na łatwiznę. A mój mąż się zgodził. Wrócił do mnie i powiedział, że jego zdaniem ojciec ma rację, że cesarskie cięcie jest niepotrzebne i że po prostu nie chcę znosić trudów porodu naturalnego. Powiedział, że kobiety rodzą naturalnie, bez operacji, od niepamiętnych czasów.
Powiedział mi, żebym szybko wracała do zdrowia. Nawet nie posłuchał mnie ani lekarza; po prostu powtórzył słowa ojca. Nie potrafię opisać, jak bardzo czułam się wtedy zdradzona. Byłam w dziewiątym miesiącu ciąży, czułam się nieswojo, wyczerpana i przestraszona. Nazwał mnie leniwą. Nie prosiłam o nic błahego, nie prosiłam o wakacje ani luksusy; stosowałam się do zaleceń lekarza dla własnego bezpieczeństwa i bezpieczeństwa naszego dziecka, które, o ile wiem, wie więcej niż jaskiniowiec i jego jaskiniowy syn.
Tej nocy leżałam bezsennie w łóżku i uświadomiłam sobie coś bardzo trudnego. Skoro nie mogłam zaufać mężowi, że wesprze mnie w tak ważnej sprawie, to w ogóle nie mogłam mu zaufać. Jeśli wolałby słuchać ojca zamiast chronić mnie i nasze dziecko, jaki byłby sens? Podjęłam więc decyzję.
Następnego dnia zadzwoniłam do lekarza i potwierdziłam, że będzie to cesarskie cięcie. Poprosiłam mamę, żeby była moim wsparciem i powiernicą.
Personel szpitala powiedział mi, że tylko ona może wejść i nie powiedział mężowi nic o harmonogramie. Nie powiedziałam mu o planowanej dacie ani godzinie mojego przyjazdu do szpitala.
wygenerowany obraz
Kiedy nadszedł ten dzień, mama mnie zabrała. Byłam zdenerwowana, ale też spokojna, wiedząc, że w końcu jestem w dobrych rękach. Operacja przebiegła pomyślnie, a lekarze i pielęgniarki byli mili i profesjonalni. Moja córka urodziła się zdrowa, a jej pierwszy płacz był najpiękniejszym dźwiękiem, jaki kiedykolwiek słyszałam.
Ja też płakałam, częściowo z ulgi, częściowo z radości. Po raz pierwszy od miesięcy czułam, że wszystko będzie dobrze. Leżąc na sali porodowej, tuląc moje nowonarodzone dziecko, wciąż myślałam o mężu i jego ojcu. Myślałam o tym, jak mężczyzna, który powinien kochać mnie bezwarunkowo, wybrał przestarzałe, macho bzdury swojego ojca zamiast mnie w najbardziej przerażających i wrażliwych momentach mojego życia i zdałam sobie sprawę, że nigdy mu tego nie wybaczę.
I wtedy wpadłam na pomysł kartki. Kiedy skończyłam, wzięłam pustą kartkę papieru i wytatuowałam na niej stopę mojej córki. Odbiłam ją na papierze – jej idealną stopę – i napisałam pod spodem: „Dziękuję, że zrobiłaś z twojego syna samotnego nieudacznika w wieku 35 lat”.
Wysłałam to mężowi i teściowi. To było moje pożegnanie. Reakcja była ostra. Mąż bombardował mnie gniewnymi wiadomościami, domagając się wyjaśnień, jak mogłam go tak odrzucić. Jego rodzice nazwali mnie bezduszną wiedźmą i powiedzieli, że zrujnowałam ich rodzinę. Nawet niektórzy wspólni znajomi uważali, że byłam zbyt surowa z tą kartką.
Ale moja mama twierdzi, że postąpiłam słusznie. Mówi, że moja córka i ja jesteśmy bezpieczni i to się liczy. Mówi, że nie jestem nikomu winna przeprosin za swój wybór. W tym momencie rozwód jest nieunikniony. Nie mogę zostać z kimś, kto myśli jak mój teść albo kto mógłby mieć na niego aż taki wpływ. Co teraz? Całkowicie zniszczyć dziecko. Aktualizacja.
Jestem w szpitalu od kilku dni i to moja mama wysłała mi kartki, jeśli można to tak nazwać, z zemsty. Postrzegam to jako dość nietypowy sposób, żeby dać im znać, że je odcięłam. Więc po wysłaniu kartki, mój mąż i tak przyszedł do szpitala. Próbował wejść do mojego pokoju, ale pielęgniarki nalegały, bo jasno dałam mu do zrozumienia, że nie wolno mu tam wchodzić.
Słyszałam, jak krzyczy na korytarzu, trzymając moje nowonarodzone dziecko na rękach. I pamiętam, że pomyślałam, jakie to szalone, że tak zareagował. Nie jako moja żona czy dziecko, ale ze złości, że nie panuje nad sytuacją. Ochrona w końcu go wyprowadziła. Kiedy mnie wypisali, poszłam do domu z mamą. Mój niedługo były mąż powiedział, że nie będzie siedział i czekał na mnie.
Lepiej dla mnie. Mama wzięła kilka dni wolnego, żeby być ze mną i pomóc przy dziecku. Nie wiem, co bym bez niej zrobiła. Te pierwsze noce były nie do zniesienia. Brak snu, hormony, rekonwalescencja po operacji. Ale za każdym razem, gdy patrzyłam na córkę, czułam się uziemiona. To wszystko było tego warte.
Tymczasem mój mąż jest w bardzo trudnej sytuacji. W jednej chwili błaga mnie, żebym do niego wróciła, a w drugiej wysyła mi niemiłe wiadomości o tym, jak zrujnowałam mu życie. Nigdy nie przeprosił za to, że stanął po stronie jego ojca czy nazwał mnie leniwą. Każde przeprosiny są opakowane w: „To twoja wina”.
Jej ojciec jest jeszcze gorszy. Zostawił wiadomość głosową, w której napisał, że gdybym była prawdziwą kobietą, starałabym się odbudować rodzinę, a nie niszczyć jej feministycznymi bzdurami. Nawet nie zadałam sobie trudu, żeby odpisać. To nawet nie jest feministyczne. Chodziło po prostu o moje zdrowie i zdrowie dziecka. Myślę, że to powinno być naturalne dla tego mężczyzny.
A gdyby umarła, cóż, to zrozumiałe, ale byłaby prawdziwą kobietą, a nie feministką. Nadal nie rozumiem, jak ona może swobodnie chodzić. Prawnie rzecz biorąc, wszczęłam postępowanie rozwodowe. Moja mama skontaktowała mnie z prawnikiem specjalizującym się w prawie rodzinnym. Teraz najważniejsza jest opieka nad dzieckiem.
Nie próbuję całkowicie wykluczyć go z życia naszej córki, ale czuję się nieswojo, gdy spędza z nią czas bez nadzoru, co odzwierciedla jego ojcowskie poglądy na kobiety. Moja prawniczka powiedziała, że sąd zazwyczaj opowiada się za wspólną opieką, chyba że istnieje znaczne ryzyko, ale dodała, że fakt, iż nie był obecny przy porodzie i jest teraz niestabilny, może działać na moją korzyść. Zobaczymy.
Emocjonalnie czuję mieszankę ulgi i żalu. Ulgę, że zaufałam sobie, nie dałam się zastraszyć i nie naraziłam swojego zdrowia na ryzyko.
Yo Make również polubił
Najlepsze Almond Cookies: Tak Miękkie i Pachnące, że Rozpłyną Się w Ustach!
Jak naprawić torbę ze skóry lub skóry ekologicznej i sprawić, by wyglądała jak nowa
Przepis na pizzę
3 egoistyczne nawyki mężów, które zwiększają ryzyko raka szyjki macicy u ich żon – powstrzymaj je teraz, zanim zaszkodzą całej rodzinie