Podjęłam ryzyko. Ulgę, że moja córka urodziła się bezpiecznie, ale też żal z powodu małżeństwa, które myślałam, że mam. Nie mogę przestać myśleć o naszym ślubie, obietnicach, które złożyła, o tym, jak szczęśliwi byliśmy, kiedy dowiedzieliśmy się, że jestem w ciąży.
Miałam ich kilka, aż w końcu przestało to być trójkątem, bo jej ojciec też miał na ten temat swoje zdanie. Ta karta stała się dość popularna w mojej rodzinie. Połowa z nas uważa ją za zabawną i idealną, druga połowa za okrutną, ale szczerze mówiąc, nie żałuję. To był jedyny moment, w którym poczułam się silniejsza po miesiącach ignorowania i upokarzania.
Przypomniało mi to, że nie byłam bezradna. Wybrałam siebie i moją córkę zamiast jego toksycznych bzdur. Moja córka jest mała, ale silna. Najwyraźniej nie ma pojęcia, co się dzieje, bo ma zaledwie kilka dni i nic nie wie o rozwodach, szalonych teściach, ludziach, którzy myślą, że są bogaci i tak dalej.
Zamierzam ją przed tym chronić, bo skoro nie ma nawet miesiąca, a już cierpi z powodu konsekwencji takich ludzi, to znaczy, że nie przyszła na ten świat z najlepszymi intencjami. Aktualizacja druga. Nie sądziłam, że życie może być bardziej dramatyczne, ale nie jest. Mój mąż i jego ojciec są tu najbardziej dramatyczni. Porozmawiajmy o tym, co zrobiłby prawdziwy mężczyzna. Zachowują się bardzo jak kobiety.
Spodziewałam się tego po mojej grupie przyjaciół, ale po prehistorycznym człowieku, który polował na dinozaury, uderzając je głową. Nie sądzę. Moja wkrótce była żona i jej ojciec najwyraźniej postanowili potraktować całą sytuację jak grę, którą mogli wygrać samą determinacją. Nie czytaj tego, jeśli nie chcesz spoilerów.
Sytuacja poszła źle, gorzej niż źle. Po mojej pierwszej aktualizacji złożyłam pozew o rozwód i opiekę nad dzieckiem. Myślałam, że mój mąż się uspokoi, gdy przyjadą prawnicy, ale zamiast tego on i jego ojciec postanowili zdradzić. Mój mąż próbował argumentować w sądzie, że jednostronnie wykluczyłam go z porodu i że to świadczy o mojej niechęci do współrodzicielstwa.
Jej ojciec złożył nawet dziwaczne pisemne oświadczenie, w którym twierdził, że naruszyłam świętość macierzyństwa, decydując się na operację. Moja prawniczka bez mrugnięcia okiem oddaliła oba oświadczenia. W zasadzie powiedziała sędziemu, że decyzje medyczne należą do pacjentki i lekarza, a nie do prawowitych krewnych. Co ważniejsze, moja dokumentacja medyczna w pełni potwierdzała moją argumentację.
Wyraźnie opisano w niej ryzyko, zalecenia medyczne i fakt, że cesarskie cięcie nie było kaprysem, lecz koniecznym środkiem ostrożności. Sędzia wydawała się nie być pod wrażeniem całej argumentacji mojego męża. W pewnym momencie próbował przedstawić się jako ktoś, kto przekroczył swoją należną rolę głowy rodziny. Sędzia przerwała mu i przypomniała, że sądy nie uznają autorytetu głowy rodziny w sprawach o opiekę nad dzieckiem.
Byłam zażenowana i chciałam, żeby sędzia się wyłączył, żeby inny sędzia mógł rozpatrzyć sprawę, ale jestem pewna, że to niczego by nie zmieniło. Dziecko rodzi się z mojego ciała, zagrażając nam obojgu. Nie będę się wtrącać w jego sprawy, kiedy zajada się pikantnym chili swojego ojca i spędza godzinę w toalecie. Tymczasem mój teść wariuje.
Dzwonił do mojej mamy tak często, że musieliśmy go zablokować na wszystkich telefonach. Wysłał list, w którym poinformował, że chce mnie pozwać o prawa przysługujące mi jako dziadkom. Mój prawnik był zadowolony, ponieważ oprócz braku podstaw do swoich działań, jedyne, co osiągnął, to to, że wydawał się jeszcze bardziej dominujący. O to właśnie chodzi, i to nie jest chili. Tymczasem okazuje się, że mój mąż, odkąd go wyrzuciłam, wrócił do rodziców.
Najwyraźniej rzuciła pracę pod koniec ciąży, bo ojciec powiedział jej, że praca pod kierownictwem kobiety, która właśnie awansowała, jest poniżająca. Nie tylko zaszkodziła mi pod względem opieki zdrowotnej, ale także sabotowała naszą stabilność finansową w czasie ciąży.
Nie miałam pojęcia, dlaczego powiedział mi, że pracuje z domu. Opadła mi szczęka, kiedy to usłyszałam. Dosłownie grał w gry wideo na komputerze, podczas gdy ja byłam na wizytach lekarskich, i musiał sam prowadzić ciążę wysokiego ryzyka, ponieważ powiedział mi, że wkrótce zacznie rodzić. Prawdopodobnie poród wspomagany zastrzykami.
Sąd oczywiście odmówił. Podczas rozmów o opiekę mój prawnik zauważył, że nie ma stałego miejsca zamieszkania, jest bezrobotny i wcześniej przedkładał wolę ojca nad dobro żony i córki. Obecnie ma jedynie prawo do odwiedzin pod nadzorem. Przywozi ze sobą dwie…
Yo Make również polubił
Zabawny, drewniany grzybek… bardzo przydatny!
5 sygnałów, że Twoje serce jest w poważnym niebezpieczeństwie
Sprytny trik szefa kuchni na idealnie obrane jajka na twardo
Odszedłem od mojej rodziny – nie ze złością, ale ze spokojem