Dany pojechała ze mną do domu, żadne z nas nie rozmawiało zbyt wiele. Kiedy podjechaliśmy pod dom, zobaczyłem samochód Roberta już tam był, zaparkowany pod kątem, jakby przyjechał w pośpiechu.
Przywitał nas w drzwiach, jego twarz była wychudzona.
„Mamo. Dany. Dzięki Bogu, że oboje jesteście cali i zdrowi. Szeryf zadzwonił do mnie godzinę temu i powiedział, co się stało”.
Spojrzał na swego syna.
„Dany, bardzo mi przykro. Powinienem był zobaczyć, co robi Vanessa. Powinienem był was oboje chronić”.
„Tato, nie…”
„Daj mi dokończyć. Twoja matka próbowała mi powiedzieć. Próbowała mnie ostrzec, że Vanessa za bardzo naciska na farmę, ale nie chciałem tego widzieć. Byłem słaby. Jestem słaby”. Jego głos się załamał. „Moja żona jest morderczynią, a ja byłem zbyt ślepy, żeby to zauważyć. Co to o mnie mówi?”
Delikatnie dotknąłem jego ramienia.
„Robert, nie mogłeś tego wiedzieć.”
„Czyż nie mógłbym? Mamo, bądź ze mną szczery. Ile razy przez te wszystkie lata wybierałem Vanessę zamiast ciebie? Ile razy na niedzielnych obiadach pozwoliłem jej cię obrażać, popychać, sprawiać, że czułeś się mały? Ile razy mówiłem ci, że jesteś nierozsądny, kiedy po prostu starałeś się chronić to, co twoje?”
Prawda ciążyła nam na sercu.
Zbyt wiele razy.
Zbyt wiele lat wybierał pokój z żoną zamiast lojalności wobec matki.
„Nie możemy zmienić przeszłości” – powiedziałem w końcu. „Ale możemy zrobić lepiej w przyszłości”.
W środku parzyłem kawę, podczas gdy Robert i Dany siedzieli przy kuchennym stole. Dom wydawał się teraz inny, jednocześnie zbezczeszczony i odzyskany. Vanessa była tu, grzebała w moich rzeczach, okradała mnie.
Ale jej się nie udało.
„Mamo, muszę cię o coś zapytać” – powiedział Robert. „Ten akt własności, który sfałszowała. Czy farma naprawdę jest w niebezpieczeństwie?”
„Nie wiem. Tom mówi, że jego departament pomoże mi to zakwestionować, ale to może potrwać miesiące, a nawet lata w sądzie”. Westchnęłam. „Vanessa miała rację co do jednego – prawo własności w Montanie jest skomplikowane. Jeśli akt własności wygląda na prawomocny, jeśli jest prawidłowo poświadczony notarialnie i złożony, jego unieważnienie może być bardzo trudne”.
„Złożę zeznania. Powiem sądowi, że nigdy nie autoryzowałem tego transferu, że o nim nie wiedziałem”.
„To może nie wystarczyć. Jesteś jej mężem. Mogliby twierdzić, że po prostu ją chronisz”.
Dany odchrząknął.
„A co z zaszyfrowanymi plikami na pendrive? Może jest tam coś, co dowodzi, że akt jest fałszywy”.
„Może. Ale nie dowiemy się tego, dopóki zespół kryminalistyczny nie złamie szyfru”.
Popijałem kawę i rozmyślałem.
„Coś jeszcze mnie trapi” – powiedziałem. „Rachel Morrison pracowała w County Records przez trzy lata. To długo. Co, jeśli to nie jest pierwsza nieruchomość, którą ona i Vanessa miały na celowniku?”
Oczy Roberta rozszerzyły się.
„Myślisz, że już to robili?”
„Vanessa jest zbyt wygładzona, zbyt wyćwiczona. Sposób, w jaki wszystko zorganizowała – zaszyfrowane e-maile, pośrednicy. To wygląda jak wyćwiczony plan”.
„Powinniśmy powiedzieć szeryfowi” – powiedział Robert.
„Zrobimy to. Ale najpierw chcę przeprowadzić własne badania.”
Wstałem i skierowałem się do mojego małego biura przy kuchni. Vanessa wspomniała podczas jednej ze swoich prezentacji handlowych, że w ciągu ostatniego roku pomogła kilku starszym klientom w „przeprowadzce” z ich domów. Brzmiało to życzliwie, jakby robiła im przysługę.
Wyciągnąłem teczkę, w której trzymałem wszystkie broszury i dokumenty Vanessy. Jej firma nieruchomości nazywała się Summit Properties i według jej wizytówki była najlepiej sprzedającą się nieruchomością przez trzy lata z rzędu.
„Dany, czy możesz poszukać informacji o transakcjach przeniesienia własności nieruchomości w tym hrabstwie w ciągu ostatnich dwóch lat? Skup się na gospodarstwach rolnych i dużych działkach sprzedanych przez starszych właścicieli”.
Wyciągnął laptopa i zaczął machać palcami po klawiszach.
„Babciu, naprawdę myślisz, że…”
„Myślę, że Vanessa jest mądrzejsza i bardziej niebezpieczna, niż ktokolwiek z nas przypuszczał. I myślę, że Rachel Morrison nie była jej pierwszą wspólniczką”.
Dwadzieścia minut później Dany miała listę.
„Jedenaście nieruchomości” – powiedział cicho. „Wszystkie to farmy lub rancza. Wszystkie sprzedane w ciągu ostatnich osiemnastu miesięcy. Wszystkie pierwotnie należały do osób powyżej sześćdziesięciu pięciu lat”.
„A teraz porównaj to z nekrologami” – powiedziałem.
Nastała cisza pełna grozy.
Twarz Dany’ego zbladła, gdy czytał to, co było na ekranie.
„Babciu. Cztery z tych osób zmarły w ciągu sześciu miesięcy od sprzedaży nieruchomości. Dwa wypadki samochodowe. Jeden upadek w domu. Jeden zawał serca”.
Robert gwałtownie wstał, a jego krzesło zaszurało po podłodze.
„Nie. Nie. To za dużo. To nie może być przypadek.”
„Nieprawda” – powiedziałem. Mój głos był spokojny, ale w środku trząsłem się. „Vanessa robi to od lat. Celuje w starszych właścicieli nieruchomości, fałszuje dokumenty albo zmusza ich do ich podpisania. Poczeka kilka miesięcy, a potem urządza „wypadki”.
„Musimy teraz powiedzieć Tomowi.”
Ale zanim mogliśmy ruszyć, zadzwonił mój telefon.
Nieznany numer.
Odpowiedziałem ostrożnie.
“Cześć?”
„Pani Foster”. Głos kobiety. Nieznajomy, urywany. „Nazywam się Jennifer Tate. Jestem prawniczką w kancelarii Morrison, Westfield & Chase. Reprezentuję Vanessę Foster”.
Poczułem ucisk w żołądku.
To było szybkie.
„Czego chcesz?”
„Dzwonię, aby poinformować, że moja klientka wychodzi dziś rano za kaucją. Utrzymuje, że jest całkowicie niewinna w stosunku do wszystkich zarzutów i będzie się energicznie bronić”.
„Przyznała się. Mamy nagrania.”
„Ma pani nagrania przestraszonej kobiety, która próbuje udobruchać – jak uważała – skorumpowanego policjanta. Kontekst ma znaczenie, pani Foster. Dzwonię z grzeczności, aby poinformować panią, że złożymy przeciwko pani pozew cywilny o zniesławienie, cierpienie psychiczne i bezprawne pozbawienie wolności. Domagamy się odszkodowania w wysokości pięciu milionów dolarów”.
„To absurd.”
„Naprawdę? Publicznie oskarżyłeś moją klientkę o morderstwo, spisek i oszustwo. Zniszczyłeś jej reputację, interesy i zdrowie psychiczne. Jeśli nie jesteś gotów wycofać wszystkich oskarżeń i publicznie przeprosić, będziemy kontynuować sprawę.”
„Nic takiego nie zrobię”.
„W takim razie nie pozostawia nam pani wyboru. Dokumenty zostaną pani doręczone w ciągu dwudziestu czterech godzin. I, pani Foster, muszę dodać, że złożyliśmy również wniosek o rozprawę w sprawie ustalenia zdolności prawnej. Biorąc pod uwagę pani wiek i ostatnie nieobliczalne zachowanie, uważamy, że kurator sądowy powinien ocenić, czy jest pani w stanie samodzielnie zarządzać swoimi sprawami”.
Linia się urwała.
Stałem tam, telefon chłodził mi się przy uchu, starając się w pełni zrozumieć, co zaplanowała Vanessa.
Ona nie próbowała po prostu ukraść mojej własności.
Próbowała doprowadzić do uznania mnie za osobę niekompetentną, niezdolną do kierowania własnym życiem.
„Mamo”. Głos Roberta wydawał się odległy. „Co powiedzieli?”
„Zamierzają mnie ścigać. Nie tylko obrona karna Vanessy, ale też pozew cywilny i rozprawa w sprawie zdolności”. Spojrzałam mu w oczy. „Jeśli potwierdzą roszczenie o zdolność, sąd może ustanowić Vanessę – albo kogoś, kogo ona kontroluje – moim opiekunem”.
„A potem—”
„W takim razie kontroluje wszystko” – dokończyła Dany. „Twoją własność, twoje pieniądze, twoje decyzje dotyczące opieki zdrowotnej. Wszystko”.
Ciężar tego wszystkiego przygniótł mnie. Myślałem, że wygraliśmy w młynie. Myślałem, że nagranie wyznania Vanessy wystarczy.
Ale znów ją niedoceniłem.
Miała zasoby. Prawników. Plany w planach.
„Kiedy będzie przesłuchanie?” zapytał Robert.
„Nie powiedziała. Ale z prawnikami takimi jak Morrison, Westfield & Chase prawdopodobnie mogą to przyspieszyć. Możemy mieć mniej niż tydzień”.
Drzwi frontowe się otworzyły.
Tom Brennan wszedł bez pukania, z poważną miną. Zdjął kapelusz i trzymał go w dłoniach.
„Alexio, mamy problem.”
„Jeszcze jeden?”
„Zespół kryminalistyczny próbował uzyskać dostęp do tego pendrive’a. Zaszyfrowane pliki są chronione szyfrowaniem na poziomie wojskowym. Złamanie ich może zająć miesiące, a może i dłużej”.
„A co z plikami, do których Dany miała dostęp? Z mailami i nagraniami”.
„Dobre dowody, ale poszlaki. Adwokaci Vanessy już twierdzą, że Rachel ją szantażowała. Że wszystkie te e-maile zostały wysłane pod przymusem. Bez zaszyfrowanych plików nie mamy wystarczających dowodów, by zagwarantować skazanie za morderstwo”.
„Żeby mogła chodzić.”
„Gorzej. Sędzia właśnie wyznaczył jej kaucję na dwieście tysięcy. Jej prawnik wpłacił ją godzinę temu. Vanessa jest wolna”.
Dany podeszła do okna i spojrzała na podjazd i nagie topole.
„Mogłaby przyjść tutaj.”
„Mam nakaz sądowy” – powiedział Tom. „Nie wolno jej zbliżać się do tej posesji na odległość mniejszą niż pięćset jardów. Ale Alexio, musisz coś zrozumieć. Jeśli nie złamiemy tego szyfru, jeśli nie udowodnimy, że była zamieszana w morderstwo Rachel, możemy liczyć najwyżej na zarzuty oszustwa. Może trzy do pięciu lat. Wyjdzie po dwóch latach za dobre sprawowanie”.
„A co z farmą?”
„Sprawa dotycząca aktu własności toczy się w sądzie cywilnym, niezależnie od sprawy karnej. To może ciągnąć się latami. Tymczasem, technicznie rzecz biorąc, zgodnie z tym dokumentem, nieruchomość należy wspólnie do Roberta i Vanessy”.
Robert gwałtownie pokręcił głową.
„Podpiszę to z powrotem. Odrzucę wszelkie roszczenia.”
„To nie takie proste. Vanessa ma połowę. Mogłaby wymusić sprzedaż działową, zmusić sąd do wydania nakazu sprzedaży nieruchomości i podziału dochodu. Tak czy inaczej straciłbyś farmę”.
Podszedłem do okna, patrząc na ziemię, na której mieszkałem całe życie. Stodołę, w której Frank uczył Dany jeździć konno. Pole truskawek, teraz zasypane zimowym śniegiem. Pola, które karmiły nas przez dobre i złe lata, strzeżone przez to samo szerokie niebo Montany.
„Musi być coś w tych zaszyfrowanych plikach” – powiedziałem. „Coś, co Rachel uznała za wystarczająco ważne, by ukryć to za szyfrowaniem wojskowym. Coś, czego Vanessa się boi”.
„Pracujemy nad tym” – powiedział Tom. „Ale nie mogę niczego obiecać”.
Po jego wyjściu siedzieliśmy we troje w milczeniu. Przed domem podjechał radiowóz, który obiecał Tom, i zaparkował na końcu podjazdu. Ochrona – albo przypomnienie, że jesteśmy więźniami we własnym domu.
Mój telefon zawibrował.
Wiadomość tekstowa z kolejnego nieznanego numeru.
Przestań natychmiast, Alexio. Podpisz umowę z farmą. Zrezygnuj z zarzutów, a pozwolę ci żyć w spokoju. Walcz dalej, a stracisz wszystko, w tym ludzi, których kochasz. Masz 24 godziny, żeby podjąć decyzję.
Pokazałem to Robertowi i Dany. Oboje zbladli.
„To bezpośrednie zagrożenie” – powiedział Robert. „Musimy to pokazać szeryfowi”.
„To nie ma znaczenia. To pewnie numer telefonu jednorazowego. Nie do namierzenia.”
Ostrożnie odłożyłem telefon.
„Ona się nasila” – powiedziałem. „Robi się zdesperowana”.
„Albo pewna siebie” – powiedziała cicho Dany. „Babciu, a co, jeśli ona już wygrała? A co, jeśli ona wie coś, czego my nie wiemy?”
Pytanie zawisło w powietrzu – jadowite i możliwe.
Co by było, gdyby Vanessa znalazła już sposób na dostęp do tych zaszyfrowanych plików? Co by było, gdyby zniszczyła dowody, których potrzebowaliśmy? Co by było, gdyby Rachel Morrison była jej partnerką i ofiarą, ale też polisą ubezpieczeniową, a Vanessa znalazła sposób, żeby ją unieważnić?
Spojrzałem na przestraszoną twarz wnuka, na postawę syna wyrażającą porażkę i poczułem, jak coś we mnie twardnieje.
„Wtedy znajdziemy inny sposób” – powiedziałem. „Będziemy kopać głębiej. Będziemy mądrzejsi. Przestaniemy reagować na to, co robi Vanessa, a zaczniemy to przewidywać”.
„Jak?” zapytał Robert.
„Myśląc jak ona. To drapieżnik, który robi to od lat. Jest ostrożna, metodyczna i cierpliwa. Ale jest też arogancka. Myśli, że jest mądrzejsza od wszystkich. To jej słabość”.
„Babciu, może ma rację. Już wiele razy jej się to udało”.
„Nie. Uszło jej to na sucho, bo nikt nie przyjrzał się jej wystarczająco uważnie. Bo jej ofiary były odizolowane, bezbronne, samotne”. Wstałam, czując, jak siły wracają do moich kończyn. „Ale nie jestem sama. Mam was dwoje. Mam Toma. I mam coś, czego Vanessa nie ma”.
„Co to jest?” zapytała Dany.
„Czas. Pamięć. I wiedza płynąca z sześciu dekad życia na tej ziemi, obserwowania ludzi, uczenia się ich schematów”. Spojrzałem na nich oboje. „Vanessa chce, żebym spanikował. Chce, żebym popełniał błędy, żebym działał pochopnie. Więc zrobię coś przeciwnego. Będę cierpliwy, metodyczny i odkryję każdy sekret, który skrywa”.
„Od czego zacząć?”
Zastanowiłem się nad tym.
„Z przeszłością Rachel Morrison” – powiedziałem. „Nie pojawiła się znikąd trzy lata temu, kiedy zaczęła pracę w County Records. Miała życie przedtem. Rodzinę, przyjaciół, historię”.
„Policja już to bada” – powiedział Robert.
„Wiem. Ale zbadamy to inaczej. Dowiemy się, kim naprawdę była Rachel i dlaczego była gotowa pomóc Vanessie skrzywdzić ludzi. Bo ludzie nie stają się wspólnikami morderstwa bez powodu”.
Dany ponownie otworzył laptopa.
„Zacznę szukać.”
Podczas gdy on pracował, chodziłem po domu pokój po pokoju, patrząc na niego nowymi oczami. To było moje terytorium, mój dom, moja historia. I nie pozwolę, żeby Vanessa mi to odebrała.
Dany potrzebowała trzech godzin, żeby znaleźć prawdziwe nazwisko Rachel Morrison.
„Zmieniła je prawnie siedem lat temu” – powiedział. „Wcześniej nazywała się Becca Hartley. Urodziła się w Billings, wychowała w małym miasteczku Red Lodge”.
„Moje rodzinne miasto” – mruknąłem.
„Jej babcia, Martha Hartley, miała tam dwustuakrowe ranczo.”
„Posiadane?”
„Posiadał” – poprawiła go cicho Dany. „Czas przeszły”.
„Babciu, spójrz na to.”
Obrócił laptopa tak, że mogłem zobaczyć artykuł z gazety sprzed sześciu lat, zamieszczony na stronie internetowej Billings Gazette.
Ranczo Marthy Hartley zostało sprzedane firmie deweloperskiej. Sześć miesięcy później Martha zginęła w pożarze domu, który spłonął w wynajmowanym domu, do którego przeprowadziła się po sprzedaży.
„Kto kupił ranczo?” – zapytałem.
„Spółka holdingowa o nazwie Summit Development Group”.
Ta nazwa uderzyła mnie jak pięść.
Szczyt.
Ta sama nazwa, co marka nieruchomości Vanessy.
„To ona” – powiedział Robert, czytając mi przez ramię. „Vanessa już to robiła. Ukradła własność babci Rachel”.
„Ale dlaczego Rachel miałaby jej pomóc?” – zapytała Dany. „Skoro Vanessa zniszczyła życie swojej babci, dlaczego Rachel miałaby zostać jej wspólniczką?”
Przyjrzałem się artykułowi uważniej. Było tam zdjęcie Marthy Hartley, kobiety mniej więcej w moim wieku, uśmiechającej się przed stodołą. A obok niej nastoletnia dziewczyna – Rachel, zanim zmieniła imię.
„Spójrz na datę” – powiedziałem. „Martha zmarła sześć lat temu. Rachel zmieniła nazwisko siedem lat temu – przed śmiercią babci. Nie uciekała przed Vanessą. Pracowała z nią”.
Konsekwencje tego wszystkiego opadły na nas niczym całun.
„Rachel pomogła Vanessie okraść własną babcię” – wyszeptał Robert.
„I prawdopodobnie pomogła ją zabić” – dodałem. „Dlatego była w tym taka dobra. Robiła to już wcześniej – swojej rodzinie”.
„Ale potem stała się chciwa” – powiedziała cicho Dany – „próbowała szantażować Vanessę, a Vanessa ją wyeliminowała”.
Szukał już głębiej.
„Summit Development kupiło dwie inne nieruchomości mniej więcej w tym samym czasie” – powiedział. „Obie od starszych właścicieli. Obaj zmarli w ciągu roku od sprzedaży”.
„Co najmniej trzy morderstwa” – powiedziałem. „Możliwe, że więcej”.
Stałem i chodziłem.
„To jest większe, niż myśleliśmy. Vanessa prowadzi ten program od co najmniej sześciu lat”.
„Musimy powiedzieć Tomowi” – powiedział Robert, sięgając po telefon.
„Czekaj”. Złapałam go za nadgarstek. „Jeśli powiemy Tomowi teraz, złoży raport i rozpocznie oficjalne śledztwo. To może potrwać miesiące. Tymczasem prawnicy Vanessy uwikłają nas w sprawę cywilną, rozprawa w sprawie zdolności prawnej będzie kontynuowana, a my stracimy farmę”.
„Co więc robimy?” zapytał Robert.
„Wykorzystujemy to, co wiemy. Zmuszamy Vanessę do popełnienia błędu”.
Spojrzałem na zegarek. Minęło sześć godzin od SMS-a z groźbami. Osiemnaście godzin do końca jej ultimatum.
„Dany, czy możesz uzyskać dostęp do dokumentacji korporacyjnej Summit Development?”
„Może. Powinny być to dokumenty publiczne, ale potrzebuję czasu”.
„Nie mamy czasu. Możesz to zrobić, czy nie?”
Jego palce już latały po klawiaturze.
„Mogę spróbować.”
Podczas gdy on pracował, zadzwoniłem do Toma.
„Alexio, wszystko w porządku?” odpowiedział natychmiast.
„Nic mi nie jest. Tom, potrzebuję przysługi. Kiedy jest wyznaczony termin rozprawy o ustalenie zdolności prawnej, którą złożyli prawnicy Vanessy?”
„Jutro po południu, o godzinie 14:00. Przyspieszyli sprawę, twierdząc, że stanowisz zagrożenie dla siebie i innych”.
Dwadzieścia cztery godziny.
Mniej czasu niż myślałem.
„Kto jest sędzią?”
„Harold Winters”.
Znałem to nazwisko. Sędzia Winters orzekał w sporach majątkowych w tym hrabstwie przez piętnaście lat. Surowy, ale sprawiedliwy. Spotkałem go kiedyś na aukcji charytatywnej w Billings wiele lat temu.
„Czy możesz załatwić mi spotkanie z nim przed rozprawą?”
„Alexio, to bardzo nietypowe. Jego urzędnik nigdy by…”
„Tom, proszę. Nie proszę cię, żebyś na niego wpływał. Potrzebuję tylko dziesięciu minut, żeby przedstawić pewne informacje. Informacje istotne dla sprawy”.
„Jakiego rodzaju informacje?”
„Ten, który dowodzi, że Vanessa Foster systematycznie oszukiwała i mordowała starszych właścicieli nieruchomości przez co najmniej sześć lat. Ten, który pokazuje, że to przesłuchanie w sprawie zdolności prawnej, to tylko kolejne narzędzie w jej arsenale”.
„Masz dowód?”
„Zrobię to jutro rano. Pomożesz mi?”
Kolejna pauza.
„Zadzwonię” – powiedział w końcu. „Nic nie obiecuję”.
Dany podniósł wzrok znad laptopa, jego twarz była blada.
„Babciu, dostałem się do dokumentacji Summit Development. Musisz to zobaczyć”.
Na ekranie pojawiła się sieć firm-wydmuszek i spółek holdingowych, wszystkie prowadzące do jednego nazwiska: Vanessa Marie Foster.
Ale w dokumentach ukryte było jeszcze inne nazwisko, wymienione jako cichy wspólnik.
Piotr Mitchell.
Prawnik, którego Robert przyprowadził na komisariat policji.
„O nie” – wyszeptał Robert. „Mitchell z nią współpracuje. Nigdy nie był moim prawnikiem. Był jej.”
„Był tam, żeby obserwować” – powiedziałam, czując, jak ogarnia mnie fala zrozumienia. „Żeby sprawdzić, ile wiemy. Jakie mamy dowody. A potem zdał relację Vanessie”.
Dany przejrzała więcej dokumentów.
„To nie wszystko. Kancelaria Mitchella jest wymieniona jako przedstawiciel prawny wszystkich transakcji nabycia nieruchomości przez Summit Development. Jest w tym od samego początku”.
„Co oznacza, że każde słowo, które wypowiedzieliśmy na komisariacie, każdy dowód, o którym rozmawialiśmy, Vanessa dowiedziała się o nim w ciągu kilku godzin” – powiedział Robert, zatapiając się w krześle.
„Pozwoliłem mu do ciebie podjechać. Myślałem, że cię chronię, ale dałem jej wszystko.”
„Nie wiedziałeś” – powiedziałem.
„Powinienem był wiedzieć. Mamo, powinienem był zobaczyć, kim naprawdę jest Vanessa. Tyle lat, tyle znaków ostrzegawczych…”
„Robert, przestań. Nie mamy czasu na poczucie winy. Musimy się skupić.”
Zwróciłem się do Dany.
„Czy możesz to wszystko wydrukować? Każdy dokument pokazujący powiązania między Vanessą, Mitchellem i Summit Development.”
„Już to robię” – powiedział.
Zadzwonił mój telefon.
Ponownie nieznany numer.
Odpowiedziałem na głośniku.
“Cześć?”
„Alexio”. Głos Vanessy był gładki, pewny siebie. Wyobrażałem ją sobie w jakimś eleganckim biurze w centrum Billings, w otoczeniu notesów i drogich garniturów. „Zakładam, że otrzymałaś moją wiadomość”.
„Tak.”
„A twoja decyzja?”
„Wciąż to rozważam”.
„Pozwól, że pomogę ci podjąć decyzję” – powiedziała. „Siedzę właśnie w kancelarii mojego adwokata i przeglądam kilka bardzo interesujących dokumentów. Czy wiesz, Alexio, co to jest pełnomocnictwo?”
Krew mi zamarła.
„Wśród dokumentów, które złożyłem w sądzie, znajduje się pełnomocnictwo, które podpisałeś trzy miesiące temu. Daje mi ono pełną kontrolę nad twoimi decyzjami finansowymi i medycznymi, jeśli zostaniesz uznany za niezdolnego do czynności prawnych – co nastąpi po jutrzejszej rozprawie”.
Nigdy niczego takiego nie podpisywałem.
„Twój podpis mówi co innego. Poświadczony notarialnie i przez świadków. Bardzo oficjalny. A kiedy sędzia zobaczy, jak bardzo jesteś zdezorientowana – starsza kobieta wysuwająca absurdalne oskarżenia o morderstwo, o spiski, zachowująca się w sposób nieprzewidywalny – nie będzie miał innego wyjścia, jak tylko wyznaczyć opiekuna. Prawdopodobnie mnie, bo jestem z rodziny i mam już pełnomocnictwo”.
„Sędzia cię przejrzy” – powiedziałem.
„Naprawdę?” – mruknęła. „Sędzia Winters to rozsądny człowiek. Zobaczy zaniepokojoną synową próbującą pomóc swojej starzejącej się teściowej, która ewidentnie cierpi na urojenia paranoidalne. Zobaczy raporty policyjne o tym, jak zwabiasz ludzi do opuszczonych budynków w środku nocy. Zobaczy, jak rzucasz bezpodstawne oskarżenia przeciwko mnie, szanowanej bizneswoman o nieskazitelnej reputacji”.
„Twoja reputacja opiera się na oszustwie i morderstwie”.
„Udowodnij to.”
Jej głos stał się ostry.
„Nic nie masz, Alexio. Te zaszyfrowane pliki? Moi ludzie uzyskali do nich dostęp dwa dni temu. Wszystko, co obciążające, zostało usunięte. Pendrive, który ma Dany, jest bezwartościowy”.
Oczy Dany rozszerzyły się, ale ja starałem się mówić spokojnie.
„Jeśli to prawda, to dlaczego dzwonisz?”
„Bo daję ci ostatnią szansę, żebyś zrobił to w łatwy sposób. Podpisz umowę z farmą. Zrezygnuj ze wszystkich zarzutów. Przyznaj, że byłeś zdezorientowany i zestresowany. Zrób to, a pozwolę ci dożyć reszty życia w miłym ośrodku. Będziesz czuł się komfortowo. Bezpiecznie. Zaopiekowany.”
„A co jeśli odmówię?”
„Po jutrzejszej rozprawie, kiedy będę miał pełnomocnictwo, skieruję pana do zakładu psychiatrycznego na badania. To się zdarza nagminnie u starszych ludzi, którzy popadają w urojenia. Badania mogą trwać miesiącami. W międzyczasie sprzedam farmę, zlikwiduję pana majątek i nie będzie pan miał o co walczyć. Spędzi pan resztę czasu w zakładzie, a pana cenna ziemia stanie się osiedlem o nazwie Meadowbrook Estates”.
Pomyślała o wszystkim. O każdym aspekcie. O każdej możliwości.


Yo Make również polubił
Kremowy makaron z kurczakiem – danie pocieszające
Odchudź się pysznie! Bananowe placuszki proteinowe, które pokochasz!
Milioner widzi żebrzącą kobietę z dzieckiem w deszczu w drodze na lotnisko i daje jej klucze do swojej willi! Ale to, co odkrywa po powrocie, pozostawia go bez słowa…
Żywność dla zdrowia, nie dla szkody: wybieraj żywność naturalną zamiast przetworzonej