Mój wnuk zadzwonił do mnie o 5 rano i błagał: „Babciu, nie zakładaj dziś czerwonego płaszcza” — o 9 rano policja stała już nad ciałem w płaszczu takim samym jak mój na przystanku autobusowym, a ten telefon wciągnął mnie w sieć sfałszowanych dokumentów, śmiertelnie niebezpieczną synową i szajkę oszustów zajmujących się starszymi osobami, która według FBI nie była mi pisana. – Page 3 – Pzepisy
Reklama
Reklama
Reklama

Mój wnuk zadzwonił do mnie o 5 rano i błagał: „Babciu, nie zakładaj dziś czerwonego płaszcza” — o 9 rano policja stała już nad ciałem w płaszczu takim samym jak mój na przystanku autobusowym, a ten telefon wciągnął mnie w sieć sfałszowanych dokumentów, śmiertelnie niebezpieczną synową i szajkę oszustów zajmujących się starszymi osobami, która według FBI nie była mi pisana.

Radio Toma rozbrzmiewało trzaskami i natarczywymi głosami. Przycisnął je do ucha, a jego twarz pociemniała.

„Powiedz to jeszcze raz” – rzekł do radia.

Więcej zakłóceń, głosu, którego nie mogłem zrozumieć.

Tom spojrzał na mnie i dostrzegłem w jego oczach coś, co sprawiło, że serce mi zamarło. Teraz nie tylko niepokój, ale i podejrzliwość.

„Alexio, musisz pójść ze mną na stację.”

„Dlaczego? Co się dzieje?”

„To ciało. Właśnie zidentyfikowaliśmy ją przez telefon”.

„Kim ona jest?”

Tom zacisnął szczękę.

„Nazywała się Rachel Morrison. Pracowała w County Records w centrum miasta i według jej rejestru połączeń telefonicznych kontaktowała się z twoim wnukiem, Dannym, kilkakrotnie w ciągu ostatnich dwóch tygodni”.

Nagle poranek wydał mi się zimniejszy niż jakakolwiek zima w Montanie, jaką kiedykolwiek zaznałem.

„Jest jeszcze coś” – kontynuował Tom. „Znaleźliśmy dokument w kieszeni jej płaszcza. To akt własności twojej farmy”.

„To niemożliwe. Gospodarstwo należy do mojej rodziny od czterech pokoleń. Nie ma wątpliwości co do aktu własności.”

„Alexio, ten akt notarialny jest datowany na zeszły miesiąc. Zgodnie z dokumentem, przekazałaś nieruchomość swojemu synowi, Robertowi, i jego żonie, Vanessie”.

„To szaleństwo. Nigdy bym tego nie zrobił”. Pokręciłem głową. „Podpis wygląda na autentyczny”.

„County Records ma kopię w aktach” – powiedział cicho Tom. „Oficjalnie nagrano trzy tygodnie temu”.

Świat wirował. Chwyciłem klamkę samochodu, żeby utrzymać równowagę.

„Nic nie podpisałam. Tom, musisz mi uwierzyć. Nigdy bym nie oddała tej farmy”.

Ale kiedy to powiedziałam, ogarnęła mnie wątpliwość. Czy podpisałam coś nieświadomie? Vanessa ciągle kładła przede mną papiery podczas kolacji, prosząc o podpisanie aktualizacji polis ubezpieczeniowych, dokumentów podatkowych, formularzy medycznych. Pracowała w branży nieruchomości. Zajmowała się papierkową robotą. Czy podstępem zmusiła mnie do podpisania umowy na własny dom?

„Załatwimy to” – powiedział Tom. Ale w jego głosie brakowało przekonania. „Teraz musisz iść ze mną. Musimy spisać twoje zeznania i znaleźć Danny’ego”.

Gdy wstałem, by pójść za nim, kątem oka dostrzegłem jakiś ruch.

Jakieś pięćdziesiąt metrów dalej, zaparkowany był samochód, częściowo zasłonięty kępą topoli. Ciemnoniebieski sedan. Silnik pracował. Widziałem spaliny w zimnym powietrzu. Za kierownicą, obserwując nas, siedziała moja synowa, Vanessa.

Nasze oczy spotkały się w oddali. Nie pomachała, nie uśmiechnęła się, tylko wpatrywała się we mnie z miną, której nigdy wcześniej nie widziałem – zimną, wyrachowaną, niemal triumfalną. Potem wrzuciła bieg i odjechała.

„Tom” – powiedziałem cicho. „Chyba wiem, kto może mieć odpowiedzi na temat tego czynu. Ale nie sądzę, żeby spodobało ci się to, co znajdziemy”.

W komisariacie szeryfa unosił się zapach spalonej kawy i starych papierów. Byłem tam już dwa razy – raz, gdy Frank zgłosił kradzież naszego traktora trzydzieści lat temu, i raz, żeby odnowić pozwolenie na broń dla strzelby, którą trzymałem w stodole na kojoty. Nigdy jako świadek. Nigdy nie byłem powiązany z morderstwem.

Tom umieścił mnie w pokoju przesłuchań z bladozielonymi ścianami i lustrem, o którym wiedziałem, że to lustro weneckie. Detektyw Merrick siedział naprzeciwko mnie, a między nami znajdował się rejestrator.

„Pani Foster, proszę, opowiedz mi wszystko jeszcze raz. Każdy szczegół dotyczący telefonu Danny’ego”.

Powtórzyłem wszystko, ale tym razem zmusiłem się, żeby zapamiętać więcej. Szum w tle w trakcie rozmowy Danny’ego. Coś się wydarzyło – może ruch uliczny, a może wiatr?

„Nie” – powiedziałem powoli. „To była woda. Płynąca woda. Jak strumień albo rzeka. Nie dzwonił z domu”. Spojrzałem w górę. „W tle była woda. Był gdzieś na zewnątrz”.

Merrick zanotował.

„Twój wnuk ma dziewiętnaście lat. Czy ma za sobą historię wpadania w kłopoty?”

„Nigdy. Danny to dobry chłopak. Studiuje inżynierię w college’u. Pracuje na pół etatu w sklepie z narzędziami. Nigdy nie dostał nawet mandatu za przekroczenie prędkości”.

„Jakie są jego relacje z rodzicami?”

Zawahałem się. To była sprawa rodzinna, prywatna. Ale kobieta nie żyła, a Danny zaginął.

„Jego ojciec, mój syn Robert, pracuje po godzinach w agencji ubezpieczeniowej. Nie ma go tu zbyt wiele. A Vanessa…”

Ostrożnie dobierałem słowa.

„Vanessa bardzo skupia się na wyglądzie. Na statusie. Ostatnio Danny i ona się pokłócili”.

„O czym?”

„O mnie. O farmie. Vanessa chce, żebym ją sprzedał i przeniósł do domu opieki. Danny uważa, że ​​powinienem ją zatrzymać. Kłócili się o to na niedzielnych obiadach.”

Merrick pochylił się do przodu.

„Pani Foster, muszę zapytać panią bezpośrednio. Czy uważa pani, że pani synowa mogła być zamieszana w sfałszowanie tego aktu własności?”

Zanim zdążyłem odpowiedzieć, drzwi się otworzyły. Tom wszedł do środka z ponurą miną.

„Alexio, twój syn jest tutaj. Domaga się spotkania z tobą.”

„Robert” – wypuściłem powietrze. „Wpuść go”.

„Przyprowadził prawnika”.

„Prawnik?”

„Alexio, mówią, że nie powinnaś już odpowiadać na żadne pytania bez własnego przedstawiciela prawnego”.

Poczułem ucisk w żołądku.

„Po co mi prawnik? To ja tu jestem ofiarą”.

Tom i Merrick wymienili spojrzenia. Merrick mówił ostrożnie.

„Pani Foster, są pewne komplikacje. Sfałszowany akt – jeśli jest sfałszowany – zawiera pani podpis. Rachel Morrison, ofiara, pracowała w ewidencji hrabstwa i miała dostęp do dokumentów urzędowych. A pani wnuk, który ostrzegł panią przed morderstwem, uciekł”.

„Co mówisz?”

Mówię, że niektórzy mogą to interpretować jako twój udział w spisku, który się nie powiódł. Że może ty, Danny i Rachel Morrison pracowaliście razem i coś się wydarzyło.

Oskarżenie to podziałało na mnie jak cios fizyczny.

„To śmieszne. Po co miałbym fałszować akt własności, żeby oddać swoją własność?”

„Chyba że tak naprawdę nie chciałeś tego ujawnić” – powiedział cicho Merrick. „Chyba że to była część planu wrobienia kogoś innego. Na przykład twojej synowej”.

„Nie. Absolutnie nie. Nigdy bym tego nie zrobił.”

Drzwi znów się otworzyły i wpadł Robert, a za nim podążał szczupły mężczyzna w drogim garniturze.

„Mamo, nie mów już ani słowa.”

Mój syn wyglądał na rozczochranego, jego zazwyczaj schludne włosy były nieuczesane, a krawat luźny.

„To Peter Mitchell. To adwokat od spraw karnych. Wychodzimy.”

„Robert, nie potrzebuję obrońcy. Nie zrobiłem nic złego”.

„Mamo, kobieta nie żyje. Policja uważa, że ​​Danny może być w to zamieszany. A Vanessa właśnie powiedziała mi o jakimś bełkocie z aktem własności. Musimy się chronić”.

„Przed czym mamy się chronić?”

Peter Mitchell płynnie zrobił krok naprzód.

„Pani Foster, stanowczo odradzam pani odpowiadanie na dalsze pytania bez obecności adwokata. Szeryfie, detektywie, skończyliśmy, chyba że oskarżacie mojego klienta o coś.”

Tom wyglądał na nieswojo.

„Alexia jest już wolna” – powiedział – „ale będziemy musieli z nią jeszcze raz porozmawiać”.

Kiedy Mitchell mnie wyprowadzał, Merrick przykuła moją uwagę. Przyglądała mi się z wyrazem twarzy, którego nie potrafiłem odczytać – podejrzliwością, ciekawością albo czymś innym.

Na parkingu Robert złapał mnie za ramię.

„Mamo, w co ty się wpakowałaś?”

„Ja? Robert, nic mi nie grozi. Ktoś próbował mnie zabić dziś rano. Ta kobieta zginęła, bo miała na sobie taki sam płaszcz jak mój”.

„To szaleństwo. Kto chciałby cię zabić?”

Spojrzałem na niego prosto.

„Wiedziałaś o tym akcie własności? Tym, który rzekomo przekazuje farmę tobie i Vanessie?”

Jego twarz zbladła.

„Co? Nie. Jaki czyn?”

„Ten złożony w Księdze Powiatowej trzy tygodnie temu, z moim podpisem. Oddaję tobie i twojej żonie moją farmę.”

zobacz więcej na następnej stronie Reklama
Reklama

Yo Make również polubił

To ja!

Poprawa funkcji stawów i złagodzenie ich sztywności. 5. Ortezy na paluch koślawy: Ortezy na paluch koślawy noszone w nocy mogą ...

Nigdy ich nie ignoruj: 10 wczesnych objawów raka trzustki

Niewyjaśniony ból pleców może być związany z uciskiem guza trzustki na pobliskie nerwy. Tworzenie się zakrzepów krwi Bolesny obrzęk nogi, ...

Każdy palec jest połączony z organem: odkryj tę japońską metodę

4. Zaniedbywanie regularnej konserwacji Wiele osób czeka, aż szklana płyta kuchenna będzie widocznie brudna, zanim ją wyczyści. Niestety, do tego ...

12 najbardziej zanieczyszczonych gatunków ryb, których należy unikać w supermarkecie

Miecznik to ryba drapieżna, co oznacza, że absorbuje rtęć z mniejszych ryb, które zjada. Wysoki poziom rtęci może uszkodzić układ ...

Leave a Comment