Anna patrzyła na mnie szeroko otwartymi ze strachu oczami. Przycisnęłam telefon do ucha ramieniem i otworzyłam szufladę w przedpokoju, w której wciąż trzymałam kilka starych przyborów do pracy. Wyciągnęłam parę cienkich skórzanych rękawiczek i powoli, metodycznie je założyłam. Znajome uczucie znoszonej skóry na skórze było jak zakładanie munduru. Stanowiło barierę między mną, matką, a zimnym, wyrachowanym śledczym, który właśnie przejął kontrolę.
„Nie martw się, kochanie” – powiedziałem do Anny, odkładając słuchawkę. Ostatnie słowa kapitana Millera wciąż dźwięczały mi w uszach: „Zorganizuję wszystko. Załatwimy to zgodnie z przepisami”. „Jesteś już bezpieczna”.
W mojej głowie już gromadziły się akta sprawy. To nie była zwykła zemsta matki. To miało być śledztwo zgodne z przepisami, a ja miałem być głównym konsultantem. Leo Szuwałow, mój obiecujący zięć, mężczyzna z białym uśmiechem i zimnymi oczami, właśnie popełnił przestępstwo przeciwko członkowi rodziny funkcjonariusza organów ścigania. W naszym świecie to się nazywa okoliczność obciążająca.
„Idź do łazienki ” – powiedziałem, a mój głos przybrał ton, jakim zwracałem się do ofiar na miejscu zbrodni. „Musimy sfotografować wszystkie obrażenia, zanim się umyjesz. Potem pojedziemy na ostry dyżur, żeby uzyskać oficjalny raport medyczny”.
„Boję się, mamo” – wyszeptała, drżąc. „Powiedział, że jeśli kiedykolwiek odejdę, znajdzie mnie…”
„Niech spróbuje” – powiedziałem, czując zimny ogień w piersi. Pomogłem jej zdjąć płaszcz, dokumentując siniaki na jej ramionach aparatem w telefonie. „Widziałem setki domowych tyranów, Anno, wszystkich przekonanych o swojej nieśmiertelności. I widziałem, jak kończą się ich historie. Obiecuję ci, że ta historia będzie miała sprawiedliwe zakończenie”.
Kiedy myła twarz, mój telefon zadzwonił ponownie. Nieznany numer.
„Halo, Kate? Tu Irina” – powiedział znajomy głos. To była sekretarka sędziego Thompsona, kolejnego starego znajomego z pracy. „Właśnie dzwonił do mnie kapitan Miller. Już przygotowałam papiery. Sędzia ma dziś dyżur. Przyprowadź Annę prosto do sądu. Na miejscu podpisze nakaz ochrony w nagłych wypadkach”.
System już ruszył. Tryby sprawiedliwości, które tak dobrze znałem, zaczęły się kręcić.
W szpitalu mój stary przyjaciel, dr Evans, ordynator oddziału urazowego, osobiście zbadał Annę. Diagnoza była ponura. „Liczne krwiaki w różnym wieku” – powiedział mi cicho na korytarzu. „To nie pierwszy raz, kiedy ją uderzył. Na żebrach ma ślady starych, zagojonych złamań”. Zauważył również jej wysokie ciśnienie krwi. „Biorąc pod uwagę jej stan, zdecydowanie zalecam hospitalizację w celu monitorowania ciąży”.
Ale Anna odmówiła. „On mnie znajdzie” – upierała się. „Ma wszędzie znajomości”.
„W takim razie zostaniesz ze mną” – powiedziałem. „I gwarantuję, że się do ciebie nie zbliży”.
Godzinę później byliśmy już w sądzie. Sędzia Thompson, człowiek o reputacji twardego i nieprzekupnego, obejrzał zdjęcia obrażeń Anny i opinię lekarską. Bez wahania podpisał nakaz ochrony. „Od tej chwili” – powiedział, patrząc na Annę z życzliwym, ale stanowczym wyrazem twarzy – „jeśli zbliży się do ciebie na mniej niż 100 jardów, zostanie natychmiast aresztowany”.
Gdy wychodziliśmy, zadzwonił mój telefon. To był Leo. Włączyłam głośnik.
„Gdzie jest Anna?” zapytał ostrym głosem.
„Cześć, Leo” – powiedziałem spokojnym i opanowanym głosem. „To jej matka”.
„Pozwól mi porozmawiać z moją żoną.”
„Obawiam się, że to niemożliwe. Anna jest obecnie niedostępna”. Zrobiłem pauzę. „Przy okazji, powinienem pana poinformować, że dziesięć minut temu wydano przeciwko panu nakaz ochrony. Jeśli spróbuje pan skontaktować się z żoną lub zbliżyć się do niej, zostanie pan aresztowany”.
Zapadła oszołomiona cisza, po której rozległ się ochrypły, paskudny śmiech. „O czym ty mówisz? Upadła. Jest niezdarna. A poza tym jest niezrównoważona psychicznie. Jest zarejestrowana u psychiatry”.
„To kłamstwo” – szepnęła Anna, kręcąc głową.
„Nie wiesz, z kim masz do czynienia” – warknął. „Mam znajomości. Mam pieniądze. Zniszczę cię”.
„Nie, Leo” – powiedziałem, a na moich ustach pojawił się zimny uśmiech. „Nie wiesz, z kim masz do czynienia. Byłem śledczym przez dwadzieścia lat. Moje powiązania są starsze i głębsze niż twoje. I w przeciwieństwie do ciebie, znam system od środka”. Rozłączyłem się.
Walka dopiero się zaczęła, ale już znałem wynik. On był amatorem. Ja profesjonalistą.
 


Yo Make również polubił
Szokujące, że użyła ziemniaków i imbiru na swoje ciemne plamy – oto, co naprawdę się wydarzyło
Twoje stopy wołają o uwagę: 6 szokujących sygnałów zdrowotnych ukrytych w podeszwach!
Bardzo wątpię, że mój wpis zostanie przeczytany uważnie lub udostępniony, ale i tak to zrobię.
Kobieta odnajduje zgubiony pierścionek zaręczynowy 13 lat później… trzymając w dłoni marchewkę.