Przyznał: „Kwoty w dokumentach nie odpowiadają rzeczywistości. Wiem, ile warta jest moja firma.
Chciałbym więc zaproponować Ci inną opcję. Planuję przejść na emeryturę za kilka lat, a moje dzieci nie interesują się branżą restauracyjną. Potrzebuję partnerów, którzy pomogą mi rozwijać i utrzymać moją markę.
Chciałbym zaoferować Tobie i Aleksandrze stopniowy wykup mojej firmy, zaczynając od 30% udziałów i stopniowo zwiększając je do pełnej kontroli. To, co usłyszałem, zaparło mi dech w piersiach. To było więcej, niż mogliśmy sobie wymarzyć i o wiele więcej, niż pierwotnie żądaliśmy.
„Dlaczego my?” – zapytał ostrożnie Sasza. „Bo jesteś utalentowana, uczciwa i szanujesz to, co stworzyłam” – powiedział poważnie Dmitriewicz, patrząc mi w oczy. „A uczciwość jest dziś bardzo cenna”.
Kiedy zostaliśmy sami, Sasza i ja po prostu nie mogliśmy powstrzymać radości i podekscytowania. Ta oferta nie była zwykłą umową; to było prawdziwe zwycięstwo nad tymi, którzy celowo mnie upokarzali i ignorowali przez tak długi czas. Zrozumiałem jednak, że stało się to dla mnie sprawą osobistą.
Nadszedł czas, by pokazać rodzinie, że ich próby upokorzenia i zniszczenia mnie nie powiodły się, ale wręcz przeciwnie – uczyniły mnie silniejszym i bardziej pewnym siebie. Wróciwszy do biura, Sasza i ja od razu zabraliśmy się do pracy. Przygotowania do transakcji z Aleksandrem Dmitriewiczem pochłonęły cały nasz czas.
Teraz stanęliśmy przed poważnym wyzwaniem: opracowaniem planu finansowego i znalezieniem banku, który częściowo sfinansuje wykup akcji restauracji. Ale wciąż nie mogłem pozbyć się myśli o mojej rodzinie i jej intrygach. Jakby to wyczuł, mój telefon zawibrował z kolejną wiadomością.
Na ekranie pojawiło się imię jej ojca. „Masza, Kisiusza urządza małe rodzinne przyjęcie z okazji swojego sukcesu w firmie. Możesz czuć się trochę nieswojo po tej kolacji, ale twoja siostra byłaby szczęśliwa, gdybyś przyszła i ją wsparła”.
To było jak zimny prysznic. Rodzina po raz kolejny postanowiła świętować w restauracji Imperial. Najwyraźniej Ksyusza była tak pewna zwycięstwa, że postanowiła publicznie ogłosić swój sukces, nawet nie czekając na oficjalną zgodę Aleksandra Dmitriewicza.
Patrząc na tę wiadomość, poczułem w sobie przypływ determinacji. Teraz wiedziałem już na pewno, że nadszedł czas, aby położyć kres tej przedłużającej się historii upokorzenia i niesprawiedliwości. Pokazałem Saszy wiadomość, a ona uśmiechnęła się sarkastycznie.
„No cóż, twoja siostra zawsze będzie się śpieszyć, żeby ogłosić siebie zwycięzcą”. „Co im powiesz?” „Chyba powinnam iść” – powiedziałam spokojnie. „Mówisz serio?” Sasza spojrzała na mnie ze zdziwieniem.
„Po tym wszystkim, co zrobili?” „Właśnie dlaczego” – odpowiedziałem stanowczo. „Muszę raz na zawsze zamknąć ten temat. Ale najpierw chcę porozmawiać z Aleksandrem Dmitriewiczem i poprosić go o jedną przysługę…”
Yo Make również polubił
Nie ma nic lepszego niż sałatka Ambrosia mojej babci! Moja babcia robi najlepszą!
Ziemniaki w maśle: sekret, jak sprawić, by były smaczniejsze
Niebiańskie ciasto ananasowe
Odkryj magię pysznej herbaty