Ścisnął moją dłoń. „Jesteś idealna. Nie pozwól im ci tego odebrać.”
Zanim jeszcze dotarliśmy do sali balowej, pojawiła się ona. Lisa. Smukła, ostra, bezwzględna.
Pocałowała Bena w policzek, a potem jej spojrzenie spoczęło na mnie.
„A to musi być Diana” – powiedziała słodkim, lecz zatrutym głosem. „Słyszałam… tak wiele o tobie.”
Przez całą noc dbała o to, żebym czuła się mała. Złośliwe uwagi. Lekceważące gesty. I w końcu jej toast — celowe, publiczne upokorzenie.
„Dla mojego drogiego szwagra” – zamruczała – „zawsze tak hojnego… zwłaszcza wobec swojego najnowszego… projektu.
Jego urocza żona, Diana. Jakie to urocze, że z dobroczynności może wyrosnąć małżeństwo.”
Śmiech przeciął mnie jak noże.
A potem — jej finał. Kieliszek wina poleciał z jej ręki, rozbijając się u moich stóp. Czerwień rozprysła się na mojej sukience. Sala wypełniła się westchnieniami.
Wstałam, kolana mi drżały, kręgosłup wyprostowany. „Masz rację” – wyszeptałam.
„Nie pasuję tu. Pasuję do ludzi, którzy znają dobroć.”
Odwróciłam się, by odejść. „Ucieka” – zakpiła Lisa.
Wtedy — drzwi otworzyły się z hukiem.
Ben wszedł, otoczony trzema elegancko ubranymi mężczyznami. Jego wzrok spoczął na mnie. Spokojny, stanowczy, nieustępliwy.
„Przepraszam, że się spóźniłem” – powiedział spokojnym głosem. „Kto ci to zrobił?”
Lisa wystąpiła do przodu, udając niewinność. „Ben, to tylko żart—”
„Żart?” Jego głos był lodowaty. „Upokorzyłaś moją żonę.”
Odwrócił się do sali, podnosząc teczkę. „Jestem Benjamin Carter. Prezes Meridian Hospitality Group.
Ten hotel — i 43 inne w całym kraju — należą do mnie.”
Tłum westchnął. Twarz Lisy pobladła.
„A ty” – kontynuował, oczy mu płonęły – „żyłaś z mojej hojności przez lata.
Samochody. Prywatne szkoły. Fundusz powierniczy. Wszystko to — nadużyte.”
Pokazał dokumenty od prywatnego detektywa: ponad 23 000 wyprowadzone przez Lisę i jej męża.
Sala szeptała. Szok. Strach. Uświadomienie.
Podszedł do mnie, odgarniając z mojego czoła kosmyk włosów poplamionych winem. „Powinienem tu być wcześniej. Bardzo cię przepraszam.”
Odwracając się do Lisy, jego głos był ostateczny. „Zostajesz usunięta z funduszu powierniczego. Eksmisja w ciągu 30 dni.
A jeśli jeszcze raz obrazisz moją żonę, konsekwencje nie skończą się na papierach prawniczych.”
 


Yo Make również polubił
Ciasto boska zachcianka
Woda rodzynkowa oczyszczająca wątrobę
Białko jaja i jego zalety
Napój leczniczy: cebula i banan na ból stawów i kości