Trzy miesiące temu widziałam, jak złapał szeregową Lię Torres za ramię za luźną nitkę jej bluzki. Ryknął tak głośno, że zadrżały sztućce na naszym stole. Torres, grzeczna dziewczyna, po prostu zbladła i zamilkła, a jej oczy zaszkliły się.
„Zamierzasz to zgłosić, Gunny?” zapytał mnie później inny sierżant sztabowy.
Spojrzałem na zamknięte drzwi dowódcy. Przypomniałem sobie innego dzieciaka, inną bazę, innego kapitana, który robił z każdego, kto go kwestionował, przykład. „Zajmij się tym na miejscu” – mruknąłem. „Porozmawiam z Shawem”.
Tak. Pułkownik Douglas Shaw zmarszczył brwi, skinął głową i powiedział coś o „wysokim stresie” i „wysokich standardach”. Obiecał, że udzieli mu porady. Żadnych papierów. Żadnego oficjalnego śladu.
I trzy miesiące później byliśmy tu, gdzie byliśmy.
Mój wzrok padł na żołnierza piechoty morskiej, którego nie rozpoznałem, stojącego przy stanowisku z kawą.
Była niska, może metr sześćdziesiąt. Ciemne włosy upięte w ciasny, regulaminowy kok. Jej mundur był standardowym mundurem MARPAT, rękawy opuszczone, buty czyste. Ale coś było nie tak. Moja powieka drgnęła. Na kołnierzyku nie miała żadnych oznak stopnia. Na piersi nie miała naszywki z nazwiskiem.
„Nowy but?” wyszeptał Brooks. „Kto nawet nie ma na nim swojego imienia?”
„Ona nie jest w Bravo” – mruknąłem. Znałem każdego marines pod moim dowództwem. „Uważaj na swoje spekulacje, szeregowy”.
Kobieta stała z rękami splecionymi za plecami. Nie była w pozycji spoczynku, ale też nie była swobodna. Po prostu… stała nieruchomo. Lekko odwracała głowę, gdy wchodzili ludzie, oceniając ich. Emanowała z niej cicha pewność siebie osoby, która doskonale wie, ile miejsca zajmuje. Dla wszystkich innych była nerwową szeregową. Dla mnie wyglądała jak coś innego. Coś, czego nie potrafiłem zidentyfikować.
Buty Maddoxa uderzyły o kafelki. Kłap. Kłap. Kłap. Szedł prosto w jej kierunku. Włosy stanęły mi dęba na karku.
„Myślisz, że możesz tu sobie chodzić jak u siebie, żołnierzu?”
Głos Maddoxa przeciął pokój niczym bicz. Wszystkie rozmowy ucichły. Widelce zamarły. Personel kuchenny, widoczny przez przejście, zatrzymał się, z kapiącymi chochlami.
Brooks drgnął obok mnie. „Znowu zaczynamy” – wyszeptał.
Nieznajoma odwróciła głowę, powoli i spokojnie. Nie było to ostre, uległe pstryknięcie. Po prostu obrót. Dostrzegłem słabą bliznę na jej skroni, na wpół ukrytą pod linią włosów. Jej oczy były przejrzyste, szare i nieprzeniknione.
„Tak, proszę pana?” zapytała. Jej głos był cichy, ale dźwięczny.
Maddox dźgnął ją palcem w pierś. „Kiedy zwraca się do ciebie przełożony, odpowiadasz z należytą wojskową kurtuazją” – warknął. „Czy mam ci przypominać o podstawowym protokole?”
Kilku marines siedzących przy tylnych stolikach zaczęło mamrotać.
Wyraz twarzy kobiety ani drgnął. „Nie, proszę pana” – powiedziała. „To nie będzie konieczne”.
Widziałem, jak to się stało. Dokładnie w chwili, gdy Maddox połknął przynętę. Cicha odpowiedź. Żadnego „Kapitanie”. Żadnego sztywnego przywołania na baczność. Nic, na czym jego ego mogłoby się oprzeć.
Jego twarz pokryła się ciemną, paskudną czerwienią. „Tak się nie zwraca do oficera” – warknął. „Będziesz stał na baczność, kiedy będę do ciebie mówił”.
Cisza w stołówce była tak absolutna, że słyszałem brzęczenie świetlówki nad głową. Sześćdziesiąt par oczu, wszystkie wpatrzone w scenę.
Kobieta wyprostowała się odrobinę. Nie na tyle, by zachować sztywność, ale na tyle, by okazać szacunek. „Proszę pana” – powiedziała – „po prostu poszłam po kawę przed następnym spotkaniem. Nie chciałam nikogo urazić”.
„Następne zadanie?” Maddox parsknął śmiechem. To był ostry, paskudny dźwięk. „Jakie zadanie może mieć żołnierz taki jak ty, które jest ważniejsze niż okazywanie szacunku przełożonym?”
Wszedł w jej przestrzeń, jego buty prawie dotykały jej. Poczułem, jak zaciskam szczękę. To nie była prośba o korektę. To był tyran, który czerpie przyjemność ze swojej pracy.
„To nie jest w porządku” – powiedziałem pod nosem.
„Daj spokój, Gunny” – wyszeptał sierżant sztabowy naprzeciwko mnie. „Pociągnie nas wszystkich ze sobą”.
Kobieta nie cofnęła się. Nie ustąpiła. „Proszę pana” – powiedziała, wciąż spokojnym głosem – „rozumiem pana obawy dotyczące protokołu. Może moglibyśmy omówić to prywatnie, zamiast zakłócać ten bałagan”.
Próbowała dać mu wyjście. Próbowała załagodzić sytuację. Widziałem już taki ruch.
Ale Maddox nie chciał wyjścia. Chciał show.
„Nie waż się mówić mi, jak postępować z wojskową dyscypliną” – ryknął tak głośno, że stoły na zapleczu zadrżały. „Najwyraźniej potrzebujesz lekcji szacunku, a wszyscy tutaj muszą zobaczyć, co się dzieje, gdy kwestionuje się właściwą władzę”.
Jego ręka poruszyła się. Z boku, w górę, w jej kierunku.
Moje mięśnie się napięły. Widziałem ten ruch. Na ramieniu Torresa. Na szyi kaprala. Dłoń stworzona do pchnięcia, do posiadania.
„Proszę pana” – powiedziałem, podnosząc się z krzesła.
Byłem za wolny.


Yo Make również polubił
SUCHE, SZORSTKIE RĘCZNIKI SĄ PONOWNIE MIĘKKIE DZIĘKI TECHNIKI WORKA
„Moja siostra rzuciła talerzem w mojego 3-letniego syna — a potem moja matka powiedziała coś, co sprawiło, że ujawniłem rodzinny sekret, który ukrywali przez lata…”
Klasyczna zapiekanka z kurczakiem i plackami ziemniaczanymi: rozgrzewające danie rodzinne, które nigdy nie zawodzi
Jeśli przed położeniem się spać naciśniesz ten punkt na stopie, oto, co zrobi to z twoim ciałem