„Ile kosztują twoje konsultacje?” – zapytała, wyjmując portfel. „Dla ciebie, Lado Michajłowno, to nic nie kosztuje” – uśmiechnął się Witalij Siemionowicz. „W końcu jesteśmy starymi przyjaciółmi”.
Pamiętaj tylko, że robisz to na własne ryzyko. Jeśli coś pójdzie nie tak, to nie moja wina. „Oczywiście, oczywiście” – zapewniła.
„Bardzo dziękuję”. Pożegnali się, a Łada Michajłowna wróciła do domu z poczuciem, że plan zaczyna się układać. Pozostało jej tylko czekać na odpowiednią okazję.
Tymczasem w mieszkaniu na Czokołowskiej Dasza siedziała przy laptopie, przeglądając ogłoszenia nieruchomości. Nie miała złudzeń co do Łady Michajłowny; wiedziała, że nie odpuści. Jej teściowa przez zbyt wiele lat powtarzała, że mieszkanie należy do rodziny Riabininów, że Dasza jest tymczasowym gościem i że prawdziwe prawa pozostają po ich stronie.
Po rozwodzie Dasza spodziewała się podstępu. Telefonów, gróźb, prób wywierania na nią presji za pośrednictwem Kiryła. Ale minęły dwa tygodnie i nic się nie wydarzyło.
Cisza. Podejrzana cisza. Łada Michajłowna zdawała się znikać; nie dzwoniła ani nie wysyłała gniewnych wiadomości.
Dasza zrozumiała, że to cisza przed burzą i postanowiła działać. Otworzyła stronę internetową agencji nieruchomości, znalazła dane kontaktowe, wybrała numer i odebrała miła kobieta. Przedstawiła się jako Elena.
„Dobry wieczór! Chciałabym wiedzieć, jak szybko mogę sprzedać kawalerkę na Czokołowskim” – zapytała Dasza, starając się brzmieć pewnie. „To zależy od ceny” – odpowiedziała Jelena. „Jeśli cena będzie odpowiednia, znajdziemy kupców w tydzień lub dwa”.
„Okolica jest dobra, jest popyt. Możemy się spotkać jutro, obejrzeć mieszkanie, omówić szczegóły”. „Zróbmy to” – zgodziła się Dasza.
„Jutro o szóstej ci pasuje”. „Świetnie. Wyślij mi adres, będę”.
Dasza podyktowała adres, pożegnała się i odchyliła na krześle. Serce waliło jej jak młotem, dłonie były spocone. Sprzedaż mieszkania, na które spłacała kredyt hipoteczny przez siedem lat, była dużym krokiem.
Ale nie widziała innego wyjścia. Skoro Łada Michajłowna coś zaplanowała, lepiej byłoby wyeliminować główny obiekt jej pragnień. Po prostu, szybko i całkowicie.
Elena okazała się punktualną kobietą około czterdziestki, ubraną w formalny kostium ze spodniami i uśmiechniętą z satysfakcją. Chodziła po mieszkaniu, oblizując język i zapisując coś na tablecie. „Nieźle” – podsumowała.
„Remont jest świeży, meble można zatrzymać lub zabrać, jak wolisz. Okolica jest prestiżowa, metro blisko. Polecam wystawić na sprzedaż za pięć milionów.
„Czy realne jest sprzedać go za osiemset lub osiemset? Będzie dobrze?” Dasza skinęła głową. Kredyt hipoteczny został spłacony sześć miesięcy temu.
W maju dokonała ostatniej wpłaty. „Cztery miliony osiemset. To dobre pieniądze.
„Możemy wpłacić do banku, wypłacić coś mniejszego, prostszego, żyć spokojnie, aż zdecydujemy, co dalej”. „Wystarczy” – powiedziała. „Kiedy możemy zacząć?” „Nawet jutro.
Podpiszemy umowę, zamieszczę ogłoszenie i zacznę szukać kupców. Takie mieszkania zazwyczaj sprzedają się szybko. Podpisali umowę następnego dnia.
Elena miała rację. Tydzień później pojawili się pierwsi kandydaci. Młode małżeństwo z trzyletnim dzieckiem, oboje pracujący i z dobrymi referencjami.
Mąż przedstawił się jako Anton, lokalny policjant, i jego żona Swietłana, księgowa. Przeprowadzali się z mieszkania komunalnego w ramach programu przesiedleńczego i od dawna marzyli o własnym lokum. Dasza spotkała się z nimi w mieszkaniu, oprowadziła ich po nim i odpowiedziała na ich pytania.
Swietłana westchnęła z zachwytu, rozglądając się po kuchni, łazience i balkonie. Anton w milczeniu oglądał okna, sprawdzał rury i pukał w ściany. „Dla nas jest idealnie” – powiedział w końcu.
„Jesteśmy gotowi”. „Świetnie” – Dasza skinęła głową. „No to załatwmy papierkową robotę”.
Transakcja przebiegła gładko i bezproblemowo. Trzy tygodnie po pierwszym telefonie do agenta nieruchomości, Dasza otrzymała pieniądze na swoje konto i przekazała klucze nowym właścicielom. Anton uścisnął jej dłoń, Swietłana ją przytuliła i podziękowała za uczciwość i to, że nie zażądała od niej zbyt wysokiej ceny.
„Powodzenia” – powiedziała Dasza, stojąc w drzwiach mieszkania, które teraz należało do kogoś innego. „Żyjcie szczęśliwie”. Wyszła, nie oglądając się za siebie.
To był koniec pewnego etapu w jej życiu i początek czegoś nowego, wciąż niejasnego, ale zdecydowanie własnego. Dasza nie powiedziała nikomu o sprzedaży – ani znajomym, ani kolegom, a już na pewno nie Kiryłowi ani jego matce. Po co drażnić teściową z wyprzedzeniem? Niech się dowie, kiedy nadejdzie czas, albo wcale – to też była opcja.
Dasza wynajęła jednopokojowe mieszkanie na obrzeżach miasta, w nowym budynku niedaleko stacji Niki. Mieszkanie jest małe, ale jasne, z dużymi oknami i czystym wejściem. 30 000 rubli miesięcznie to wydatek do ogarnięcia.
Rozłożyła dochód ze sprzedaży na trzy banki, tworząc solidną siatkę bezpieczeństwa. Pierwsze dwa tygodnie w nowym miejscu spędziła, przyzwyczajając się do ciszy, do tego, że nie musi budzić jej budzik Kirilla, słuchać jego niekończących się rozmów telefonicznych, znosić rzucania skarpetkami po całym mieszkaniu. Teraz zapanował porządek.
Jej rutyna. Pewnego wieczoru, gdy Dasza siedziała w kuchni z filiżanką herbaty i czytała książkę, zadzwoniła jej przyjaciółka Katia. „Dasza, kiedy obchodzisz urodziny?” zapytała bez wstępów.
„Trzydziestka tuż za rogiem” – pomyślała Dasza. Rzeczywiście, za trzy tygodnie kończyła 30 lat.
Zwykle nie lubiła hałaśliwych uroczystości, ale tym razem chciała świętować. Nowe życie, nowa era – czemu nie? „Chyba tak”, odpowiedziała. „Muszę pomyśleć, gdzie”.
„Zarezerwujmy miejsce w kawiarni” – zasugerowała Katia. „Zbierzemy jakieś dwadzieścia osób i miło spędzimy czas”. „Dobrze” – zgodziła się Dasza.
„Znajdę jakieś miejsce i ci je wyślę”. Rozłączyła się i pomyślała. Kawiarnia to był dobry pomysł.
Neutralne terytorium, żadnych wspomnień. Spokojnie. Dasza weszła do sieci i przejrzała recenzje.
Wybrałem kawiarnię o nazwie „Almond”, niedaleko centrum. Była przytulna, miała dobre jedzenie i rozsądne ceny. Zarezerwowałem stolik na dwadzieścia osób.
Rozesłała zaproszenia do przyjaciół, kolegów i dalszej rodziny. Oczywiście, nie zaprosiła Kiryła. Po co psuć sobie własne święto? A potem, tydzień przed rocznicą, zadzwoniła do niej Łada Michajłowna.
Głos Łady Michajłowny w telefonie brzmiał niespodziewanie miękko, wręcz łagodnie. Dasza na sekundę była zaskoczona. Przez siedem lat małżeństwa teściowa zwracała się do niej takim tonem tylko w obecności obcych, ze względów przyzwoitości…
„Daszeńko, cześć” – zaśpiewała Łada Michajłowna. „Jak się masz, jak się masz?” „Cześć” – odpowiedziała ostrożnie Dasza, odkładając książkę. „Wszystko w porządku”.
To wspaniale, to wspaniale. Pomyślałam sobie: niedługo masz urodziny, prawda? Trzydzieści lat to poważny kamień milowy, swoją drogą. Rocznica.
Dasza milczała, czekając na kontynuację. Łada Michajłowna nie była typem osoby, która dzwoni tylko po to, żeby pogadać. „Planujesz świętować?” – kontynuowała teściowa.
„Tak, planuję. Mała impreza w kawiarni”. „Och, jakie to cudowne!” – Lada Michajłowna udawała zachwyt.
„Wiesz, tak sobie myślałem, przecież przez siedem lat byliśmy rodziną. Oczywiście nie ułożyło się tak, jak chcieliśmy, ale to nie powód, żeby się od siebie całkowicie odcinać. Może ja też mógłbym przyjechać? Chciałbym ci pogratulować i życzyć szczęścia”.
Mówiąc po ludzku, bez urazy. Dasza ścisnęła telefon mocniej. Coś w niej zacisnęło się.
Doskonale wiedziała, że Łada Michajłowna nie umiała być bezinteresownie miła. Każdy jej gest, każde słowo, zawsze miało jakiś cel. Ale odmowa jej wprost była niezręczna.
W końcu przez siedem lat formalnie uważano ich za rodzinę. „Dobrze” – powiedziała powoli Dasza. „Chodź”.
Mindal Café na Moroseyce, 19-tego, o siódmej wieczorem. „Wspaniale!” – wykrzyknęła Łada Michajłowna. „Na pewno przyjdę”.
„Dziękuję, że nie chowasz urazy”. „Jesteś mądrą dziewczynką, Dasza” – mawiała zawsze. Nigdy tego nie powiedziała, pomyślała Dasza.
Ale na głos powiedziała tylko: „Do zobaczenia”. Łada Michajłowna pożegnała się zaskakująco ciepło i rozłączyła. Dasza siedziała jeszcze chwilę z telefonem w dłoni, wpatrując się w przestrzeń.
Coś tu było nie tak, kompletnie nie tak. Ale nie potrafiła ustalić co dokładnie. Następnego dnia Dasza spotkała się w banku z Eleną, agentką nieruchomości, aby założyć lokatę.
Dochód ze sprzedaży mieszkania znajdował się na koncie i należało nim mądrze zarządzać. Elena radziła otworzyć trzy konta w różnych bankach dla bezpieczeństwa. „To niepewne czasy” – wyjaśniła, czekając w kolejce do menedżera.
„Lepiej nie wkładać wszystkich jajek do jednego koszyka. Podzielcie się tymi trzema milionami i śpijcie spokojnie”. Dasza skinęła głową.
To miało sens. Otworzyła tu swoje pierwsze konto i planowała otworzyć kolejne w ciągu tygodnia. Podczas gdy kierownik wypełniał dokumenty, Dasza nieobecnym wzrokiem patrzyła przez okno.
W dziale nie było wielu ludzi. Kilka osób w kolejce, konsultanci przy okienkach. Typowy dzień powszedni.
Dokumenty zostały szybko załatwione, Dasza otrzymała umowę, podziękowała kierownikowi i opuściła bank z poczuciem spełnienia. Teraz miała siatkę bezpieczeństwa. Teraz mogła oddychać swobodnie.
Tymczasem w mieszkaniu Łada Michajłowna siedziała w kuchni naprzeciwko Kiryła, przedstawiając swój plan. Jej syn słuchał w milczeniu, czasem kiwając głową, czasem marszcząc brwi. „Widzisz” – powiedziała Łada Michajłowna, mieszając cukier w herbacie – „mamy tylko jedną szansę”.
„Kiedy będzie w kawiarni ze wszystkimi gośćmi, cicho wyjdziesz, mówiąc, że dzwoni telefon, pilny telefon. Pójdziesz do Czokołowskiego, wezwiesz ślusarza, wymienisz zamki…” „Mamo, to…” zaczął Kirył, ale mu przerwała. „To nasz legalny sposób na odzyskanie tego, co należy do naszej rodziny”.
„Mieszkanie było moje, przepisałem je na ciebie, więc powinno zostać w rodzinie. A to…” Łada Michajłowna zacisnęła usta z pogardą. Ten parweniusz po prostu wykorzystał sytuację.
„Ale decyzja sądu…” „Gówno mnie obchodzi decyzja sądu!” – warknęła Łada Michajłowna. „Witalij Siemionowicz wszystko wyjaśnił. Jeśli się tam wprowadzisz, zaczniesz tam mieszkać i będziesz płacić rachunki, to będzie precedens”.
Potem udowodnimy w sądzie, że porzuciła mieszkanie. I to wszystko, sprawa załatwiona. Kirill potarł twarz dłońmi.
„A co, jeśli wróci wcześniej? Czy zadzwoni na policję?” „Nie zadzwoni” – odparła pewnie Łada Michajłowna. „Sala będzie pełna gości, nie będzie chciała psuć sobie przyjęcia. A kiedy będzie siedziała w kawiarni, ty się wszystkim zajmiesz”.
„Szybko i cicho”. Kirill spojrzał na matkę. W jej oczach pojawił się błysk podniecenia.
Była tak pewna sukcesu, że nie miał serca protestować. Zawsze słuchał matki. Od dzieciństwa.
Wiedziała, co jest najlepsze, podjęła decyzję za niego, to ona dowodziła. I teraz też. „Dobrze” – wyszeptał.
„Spróbujmy”. „Sprytna dziewczyna” – uśmiechnęła się z zadowoleniem Łada Michajłowna. „Wiedziałam, że mnie nie zawiedziesz”.
Siedzieli jeszcze chwilę, omawiając szczegóły. Kirył miał wcześniej znaleźć ślusarza i umówić się z nim na jego przyjazd o każdej porze. Łada Michajłowna obiecała zapłacić za usługi.
Odkładała pieniądze specjalnie na wszelki wypadek. Kilka dni później Kirill znalazł w internecie ślusarza. Zgodził się wymienić zamki bez zbędnych pytań za trzy tysiące.
Kirill zapisał swój numer telefonu i ostrzegł go, że zadzwoni wieczorem dziewiętnastego. „Będę gotowy” – obiecał mistrz.
„Po prostu prześlij mi swój adres z wyprzedzeniem”. „Wyślę go” – zapewnił Kirill. Rozłączył się i poczuł nieprzyjemne szpony niepokoju wbijające się w żołądek.
W tym całym pomyśle było coś nie tak, coś ryzykownego. Ale jego matka nalegała, a on nie mógł jej odmówić. Nigdy tego nie zrobił.
Zbliżał się dziewiętnasty. Dasza zarezerwowała stolik w Almond, zamówiła ciasto w pobliskiej piekarni i sporządziła listę gości. Jej przyjaciółka Katia zajęła się organizacją rozrywki, obiecując, że wymyśli kilka konkursów, żeby było ciekawiej.
„Tylko nic wulgarnego” – ostrzegła Dasza. „Mam trzydzieści lat, nie osiemnaście”. „Tak, rozumiem, rozumiem” – Katia machnęła lekceważąco ręką.
„Wszystko będzie kulturalne i ze smakiem”. Dwa dni przed uroczystością Dasza dostała premię w pracy. Niewielką, ale miłą…


Yo Make również polubił
Poranny napój odchudzający: rozpocznij swoją podróż do szczupłej sylwetki! 🍋🔥
Odkryj moc selenu – niezbędnego pierwiastka zapobiegającego powstawaniu plam starczych!!
Zakopywanie banana w ziemi: Niesamowite, co dzieje się po 7 dniach
4 naturalne składniki poprawiające wzrost włosów