Było miękkie i puste. I wydobywało się spod jego stóp.
Obszedł dom od tyłu, odsuwając uschnięty krzak pokryty śniegiem. Był tam. Na wpół wilgotne drzwi do piwnicy, zardzewiały metal. Jeden z łańcuchów całkowicie zardzewiał. Drugi, choć luźno, trzymał wiszącą obrożę.
Luke schylił się, przyciskając ucho do lodowatego metalu.
Trafienie… trafienie… trafienie.
Słaby i desperacki cios. Potem cisza.
Nie wahał się. W ciągu kilku sekund wrócił do bagażnika, chwytając przecinak do śrub. Łańcuch pękł z suchym trzaskiem i spadł na ziemię. Drzwi otworzyły się ze skrzypnięciem sztywnych zawiasów, odsłaniając stromą drewnianą drabinę, która znikała w absolutnej ciemności.
Wyciągnął broń służbową i przycisnął list, schodząc w dół. Powietrze się zmieniło. Było matowe, nieruchome i ciężkie od zapachu pleśni, stęchlizny i czegoś jeszcze. Czegoś metalicznego i wilgotnego.
„Policja!” krzyknął, a jego głos był ochrypły od wilgoci. „Czy ktoś tu jest?”
Snop światła z jego napisów przebijał warstwy kurzu, wyłapując pajęczyny, potłuczone szkło i zgniłą izolację. Piwnica była stertą porzuconych śmieci.
Eпtoпces, eп el riпcóп más lejos, más allá de upa pila de paпeles desparoпados y upa silla rota, sυ lυz lo eпscoпtró.
Mała, zwinięta w kłębek postać przy ścianie.
Serce Luke’a waliło jak młotem. Wyciągnął broń i podszedł powoli, jakby szedł w stronę przestraszonego zwierzęcia.
Był dzieckiem. Nie mógł mieć więcej niż dziewięć lat. Jego kolana były podciągnięte do klatki piersiowej, a ramiona związane srebrną taśmą. Miał na sobie tylko podarty T-shirt i luźną bieliznę. Jego skóra była blada, półprzezroczysta i biała, pokryta ciemnymi siniakami. Był bosy, z popękanymi i posiniaczonymi ustami. Z pobliskiej rury zwisał bezwładnie postrzępiony kawałek liny, jakby ktoś go zostawił lub przerwał jego pracę.
Dziecko nie podniosło wzroku. Pozostało nieporuszone. Po prostu wpatrywało się w cementową podłogę.
„Cześć” – powiedział Luke łamiącym się głosem. Uklęknął, dotykając kolanami wilgotnej ziemi. „Cześć, przyjacielu. Słyszysz mnie?”
Nie ma odpowiedzi.


Yo Make również polubił
Tylko ja opiekowałam się swoją mamą. Kto więc zabrał ją z domu opieki, nie mówiąc mi o tym?
Moja suknia ślubna zniknęła kilka godzin przed ceremonią – to, co wydarzyło się później, wciąż mnie prześladuje
Odetnij łodygę orchidei, wynik cię zaskoczy: co stanie się 24 godziny później
Cóż za genialna technika!