Każdego wieczoru patrzył na mój talerz głodnymi oczami. Specjalnie gotowałam coś pysznego: pieczoną rybę z warzywami, makaron z owocami morza, smażone steki i łososia. Jadłam powoli, z przyjemnością, podczas gdy on siedział z pierogami i cierpiał.
W środę wieczorem nie wytrzymał. „Słuchaj, już wystarczy?” – powiedział, patrząc, jak jem ciepłą sałatkę z krewetkami i awokado. „Wystarczy czego?”. „No cóż, to już wszystko”.
„Zdaję sobie sprawę, że się myliłem. Wróćmy do normalnego życia”. „Igor, minęły trzy dni”.
Spokojnie odciąłem kawałek awokado. „Sam to powiedziałeś. Miesiąc.
„Spróbujmy przez miesiąc”. „Ale to głupota. Jesteśmy rodziną”.
„Dokładnie. Jesteśmy rodziną. A w rodzinie, jak mi wyjaśniłeś, każdy musi być odpowiedzialny za siebie.
„W europejskim stylu”. Zaśmiał się i odwrócił. Nie rozmawialiśmy już o tym w tym tygodniu.
W czwartek napisała do mnie moja teściowa, Tatiana Michajłowna: „Aneczko, będziemy w sobotę o pierwszej. Jak zwykle.
„Tata tęskni za mną i chce zobaczyć Igora”. Spojrzałam na wiadomość i się uśmiechnęłam. „Jak zwykle.
Do pierwszej. Żadnych pytań, czy nam to odpowiada, czy mamy jakieś plany. Tylko stwierdzenie faktu: będziemy tam, a ty na nas poczekasz.
Zazwyczaj przygotowywałam się na ich przybycie jak na święto. Rano biegłam na targ po świeże mięso, warzywa i zioła. Potem cały dzień gotowałam.
Barszcz, bo mój teść lubi tylko mój barszcz. Smażony kurczak, bo moja teściowa nie znosi piekarnika; mięso w nim wysycha. Sałatki, co najmniej trzy rodzaje.
Szarlotki to pozycja obowiązkowa – ulubiona Igora. Pięknie nakryłam do stołu, wyprasowałam specjalny obrus i wyjęłam pyszne naczynia. Przyszli, usiedli i jedli.
Pochwały były rzadkie. Częściej krytyka. Za mało soli, trochę suchy kurczak, a ostatnim razem ciasto było bardziej puszyste.
Siedzieliśmy tam do piątej, czasem szóstej. Potem wychodziliśmy. Sprzątałem górę naczyń, sprzątałem kuchnię i padałem wyczerpany.
I tak było w każdą sobotę. Siedem lat. Pisałam do teściowej.
Tatiana Michajłowna, będziemy w domu. Przyjedź z wizytą. Nie powiedziałam, jak bardzo się cieszę i jak niecierpliwie czekamy.
Po prostu przyjdź. Igor zapytał w piątek wieczorem. „Słuchaj, twoi rodzice przyjeżdżają jutro”.
Zamierzasz coś ugotować? Nie. Nawet nie podniosłam wzroku znad telefonu. Przeglądałam media społecznościowe, szukając przepisu na zapiekankę dla siebie.
Co masz na myśli mówiąc „nie”? Był zaskoczony. A co powiesz na coś takiego? Nie gotuję. Anya, ale to moi rodzice.
Dokładnie. Twoje. Nie moje.
Więc to twoja praca, żeby ich nakarmić. Ale zawsze gotowałeś. Ja zawsze gotowałem za własne pieniądze.
Odłożyłam telefon i spojrzałam na niego. Kupiłam jedzenie, stałam przy kuchence pięć godzin, a potem posprzątałam. I wiesz co? Twoja mama ani razu nie podziękowała.
Ale zawsze znalazła coś, na co mogła ponarzekać. Cóż, taka już mama. Wzruszył ramionami.
Ona ma charakter. Ja też mam charakter. I teraz to pokazuję.
Jeśli chcesz nakarmić rodziców, ugotuj sobie jedzenie. Albo zamów. Albo daj im znać, że nie będzie obiadu.
To niemożliwe. Co oni sobie pomyślą? Nie wiem. Znów sięgnąłem po telefon.
To twój problem, Igorze. Nie jestem już darmową jadłodajnią dla twoich krewnych. Zrobił się fioletowy.
Rozumiesz, że to nie jest normalne. Żona powinna… Powinna? Wstałem. Podszedłem bliżej.
Mówiła cicho, ale bardzo wyraźnie. Żona nic nie jest winna, Igorze. Zwłaszcza żona oskarżona o wylizywanie męża.
Chciałeś oddzielny budżet? Proszę bardzo. Do końca. Otworzył usta, żeby coś powiedzieć, ale zmienił zdanie.
Odwrócił się i wszedł do pokoju. Zatrzasnął drzwi. A ja wróciłem do telefonu.
Serce waliło mi jak młotem, ręce się trzęsły, ale byłem spokojny. Po raz pierwszy od lat czułem, że postępuję właściwie. W sobotę rano wstałem jak zwykle.
Zrobiłem sobie kawę i zjadłem jogurt z musli na śniadanie. Igor pojawił się w kuchni około dziesiątej, rozczochrany, niewyspany i wściekły.
„Rodzice będą tu za trzy godziny” – powiedział zamiast powitać. „Aha”. Skinąłem głową.
„A co sugerujesz?” „Nic nie sugeruję. To twoi goście, więc decyzja należy do ciebie”. Stał tam przez chwilę, po czym chwycił kluczyki do samochodu.
„Pójdę kupić coś do jedzenia” – powiedział i zatrzasnął drzwi. Uśmiechnęłam się, poszłam wziąć prysznic, a potem zrobiłam sobie manicure. Chciałam to zrobić od jakiegoś czasu, ale nigdy nie miałam czasu.
Nałożyłam ładny makijaż, dżinsy i nową bluzkę, jedwabistą beżową, którą kupiłam w zeszłym miesiącu i której nigdy nie nosiłam. Igor powiedział, że jest za elegancka do domu. Cóż, dziś była właśnie taka okazja.
Igor wrócił o wpół do pierwszej. Przyniósł torby z Auchan, gotowego do spożycia grillowanego kurczaka, sałatki w plastikowych pojemnikach oraz pokrojoną kiełbasę i ser. Rozłożył wszystko na stole, tak jak było, w sklepowych opakowaniach; nawet nie wyjął talerza.
„No cóż” – powiedział – „zjedzą to, co mają”. Wzruszyłem ramionami. Wszedłem do pokoju i wziąłem książkę.
Usiadłem na krześle przy oknie, żeby poczytać. Nie obchodziło mnie to. Dokładnie o pierwszej zadzwonił dzwonek do drzwi.
Igor poszedł otworzyć drzwi. Usłyszałem głosy w korytarzu, radosny basowy głos mojego teścia, Michaiła Siemionowicza, i wyraźny głos mojej teściowej. „Dzień dobry, proszę” – powiedział Igor.
„Igor, mój synu!” „Tu Tatiana Michajłowna”. „Jak się masz? Schudłeś czy coś?” Poszli do kuchni. Wstałem i wyszedłem się przywitać.
Wymusiłam uśmiech. „Cześć” – powiedziałam. „Aneczka!” Teściowa pocałowała mnie w policzek. Pachniała drogimi perfumami i czymś słodkim.
„Jak się masz, kochanie?” „Och, co to jest na stole?” Rozejrzała się po kuchni. Jej twarz stopniowo zmieniła się z przyjaznego uśmiechu w zdumienie, a potem w jawne oburzenie. „To… Co to jest?” Wskazała na zapakowanego kurczaka.
— Gotowe jedzenie? — Tak, mamo. Igor próbował się uśmiechnąć. — Kupiłem, nawiasem mówiąc, pysznego kurczaka.
„Gotowa?” powtórzyła Tatiana Michajłowna. Spojrzała na mnie. „Aniu, nie gotowałaś?” „Nie” – odpowiedziałam spokojnie.
„Nie gotowałam”. „Dlaczego?” Głos teściowej stał się zimny. „Wiedziałaś, że przyjedziemy”.
Wiedziałem. Usiadłem na krześle. Ale już nie gotuję dla gości Igora.
Zapadła cisza. Teść kaszlnął. Igor wpatrywał się w podłogę.
Tatiana Michajłowna spojrzała na mnie, jakbym właśnie oznajmiła, że dołączam do sekty. „Co masz na myśli mówiąc »dla gości Igora«?” – zapytała powoli. „Jesteśmy rodziną”.
„Igor i ja przeszliśmy na oddzielne budżety” – wyjaśniłam z kamienną twarzą. „Każdy z nas pokrywa swoje wydatki. Igor myśli, że go oszukuję, więc teraz każdy z nas kupuje sobie jedzenie”.
To była jego inicjatywa. Teściowa powoli odwróciła się do syna. „Igor?” W jej głosie słychać było stalową nutę.
„Czy to prawda?” Cóż, zawahał się. „Po prostu zaproponowałem sprawiedliwszy system. Jak w Europie”.
Wadim mi powiedział. „Wadim?” Teściowa podskoczyła. „Ten idiota, który zmienia żonę po raz trzeci? Słuchasz go?” „Mamo, co to ma do rzeczy?” „Poza tym…”


Yo Make również polubił
Magiczna woda do ożywiania orchidei: Sekret przywracania życia jednej liściu
Oryginalny Bałkański Ajvar – Klasyczna Pasta Paprykowa Pełna Smaku!
Sprawdź swoje IQ: Czy potrafisz rozwiązać ten test?
Picie octu jabłkowego przed snem odmieni Twoje życie!