Minął mnie i podszedł do okna. Stał tam, patrząc na ulicę. „Nie wiedziałem” – powiedział w końcu.
„Czego konkretnie nie wiedziałeś?” – zapytałem spokojnie. „Że wydaję pieniądze, czy że wydaję je na twoją rodzinę? Myślałem…” Zawahał się. „No cóż, spłacam kredyt hipoteczny”.
Dwadzieścia trzy tysiące miesięcznie. To dużo. – Igor… Odłożyłem kanapkę.
Mieszkanie jest zarejestrowane na nas oboje. Płacisz za swoją część. To normalne.
To nie znaczy, że mnie wspierasz. Ale sam kupiłem ten samochód. Którym jeździsz tylko ty.
I tak rzadko nim jeżdżę. Ale płacę za benzynę i myjnię. No cóż… Szukał słów. Zapłaciłem za te podróże latem.
I zapłaciłem za wszystko inne na tych wakacjach. Restauracje, wycieczki, twoje szorty, mój kostium kąpielowy, który kazałeś mi kupić. Odwrócił się do mnie.
Czyli twierdzisz, że nic nie robię? Że jestem jakimś pasożytem? Nie. Pokręciłem głową. Mówię, że się mylisz, myśląc, że mnie wspierasz.
Wspieraliśmy się nawzajem. A raczej wspieraliśmy. Dopóki nie zdecydowałeś, że cię wygryzę.
Nie o to mi chodziło… Igor. Przerwałem mu. Właśnie o to ci chodziło.
Powiedziałeś mi prosto w twarz, że cię zjadam. Że siedzę ci na karku. Twoje słowa.
Byłem zły. Na co? Wstałem i podszedłem do niego. O co się złościłeś? Że pracuję? Że zarabiam na godne życie? Czy że nie padnę przed tobą na kolana z wdzięczności, że pozwoliłeś mi mieszkać w naszym wspólnym mieszkaniu? Nie przekręcaj tego.
Niczego nie przeinaczam. Mówiłem wyraźnie, sylaba po sylabie. Chcę tylko zrozumieć logikę.
Vadim powiedział ci coś na rybach. A ty założyłeś, że to dotyczy nas. Bez zastanowienia.
Bez liczenia. Po prostu założył, że skoro jesteś mężczyzną, to automatycznie dajesz więcej. Milczał.
Wróciłem do stołu. Dopiłem herbatę. Wstawiłem naczynia do zlewu.
Wiesz, co jest najbardziej obraźliwe? – zapytałem, nie odwracając się. – Nie chodzi o to, że mnie oskarżyłeś. Chodzi o to, że nawet nie zauważyłeś.
Przez te wszystkie lata nie widziałeś, jak wiele robię. Dla ciebie, dla nas, dla twojej rodziny. Brałeś to za pewnik.
Aniu. W każdą sobotę wstawałam o ósmej rano. Szłam dalej. Szłam na targ.
Kupiłem zakupy. Przyjechałem i zacząłem gotować. Barszcz gotował się dwie godziny.
Godzina kurczaka. Sałatki, pasztety. O pierwszej na stole była już pełna uczta.
Twoi rodzice przyszli, zjedli i wyszli. A ja zmywałam naczynia i sprzątałam kuchnię do wieczora. Nie prosiłam.
Nie pytałeś? Odwróciłem się do niego. A kto to był, który w każdy piątek mówił: „Jutro przyjeżdżają moi rodzice, ugotujesz coś?”. Kto się obraził, gdy zasugerowałem zamówienie jedzenia? Kto powiedział, że jedzenie ze sklepu jest brakiem szacunku dla gości? Spuścił wzrok. „Przepraszam” – powiedział cicho.
„Przeprosiny nie rekompensują straconego czasu” – odpowiedziałem. „Ani pieniędzy”. W niedzielę rano wstałem wcześnie. Miałem plan.
Wielki, szczegółowy, przemyślany plan. Igor jeszcze spał, kiedy się ubrałam i wyszłam z mieszkania. Pierwszą rzeczą, jaką zrobiłam, było udanie się do banku.
Poszedłem do oddziału i poprosiłem o spotkanie z konsultantem. Młody mężczyzna, Denis, po identyfikatorze, zaprowadził mnie do kabiny. „Chcę otworzyć kolejne konto” – powiedziałem. „Osobne, z osobną kartą”.
„Konto oszczędnościowe” – wyjaśnił. „Nie, zwykłe konto bieżące. Chcę, żeby to było całkowicie niezależne konto”.
„Nie ma problemu” – zaczął coś pisać na komputerze. „Zaraz to przetworzymy”. Dwadzieścia minut później miałem nową kartę.
Przelałem na nie 100 000 rubli z mojego konta oszczędnościowego. „Zróbmy trochę rezerw”. Potem poszedłem do centrum handlowego.
Poszłam do sklepu z pościelą. Długo wybierałam. Zdecydowałam się na szary komplet.
Prosta, surowa, wysokiej jakości. 3800. Droga, ale dobra bawełna.
Grube i przyjemne w dotyku. Kupiłam sobie nowy zestaw talerzy w sklepie z artykułami kuchennymi. Białe, minimalistyczne, piękne.
Kolejna filiżanka do kawy. Duża i wygodna. Nowa, miedziana, prawdziwa Turk.
Kupiłam w księgarni trzy książki, które od dawna chciałam przeczytać. W drogerii kupiłam dobry krem do twarzy i nową szminkę. W sumie wydałam 1015 rubli.
Dla siebie, tylko dla siebie. I wiesz co? Było miło, bardzo miło. Nic dla nas nie kupiłam.
Nic do domu. Nic pożytecznego. Tylko to, czego chciałem. Wracam do domu na lunch.
Igor siedział w kuchni z kawą i kanapką. Spojrzał na moje torby. Co kupiłaś? – zapytał.
Wziąłem pościel, naczynia i kosmetyki. Minąłem go i wszedłem do sypialni, gdzie zacząłem ścielić łóżko.
Zdjęła starą pościel i założyła nową. Szarą, świeżą, pachnącą nowością. Igor wszedł do sypialni.
Spojrzał na łóżko. Piękne, przyznał. A ja? A ty? No cóż, ja też potrzebuję nowej pościeli.
Igor. Zatrzymałem się, trzymając poszwę na kołdrę w rękach. Mamy oddzielny budżet, pamiętasz? Kupiłem sobie jedną.
Chcesz nowe? Kup sobie sama. Serio? Nawet się roześmiał. Teraz też będziesz dzielić pościel? Co w tym złego? Spokojnie kontynuowałam ścielenie łóżka.
Chciałeś, żeby każdy kupił sobie sam. Więc kupuję. To łóżko wspólne.
No to kup sobie zestaw. Ty dostaniesz swoją połowę, a ja swoją. Stał i patrzył na mnie jak na wariatkę.
I metodycznie podwijałam rogi prześcieradła, wygładzając zagniecenia. Podobało mi się to. Podobało mi się, jak zaczynał rozumieć.
Powoli, sztywno, ale rozumiem. Anya, już wystarczy. Próbował wziąć mnie za rękę.
Zakończmy ten występ. Rozumiem, myliłem się. Wróćmy do normalnego życia.
Minął tydzień. Uwolniłem rękę. Mówiłeś, że miesiąc.
Poczekajmy do końca miesiąca i wtedy zobaczymy. Ale dlaczego? Już przeprosiłem. Igor.
Usiadłem na skraju łóżka. Spojrzałem na niego poważnie. Przeprosiłeś, bo mama cię zrugała.
Nie dlatego, że sam to sobie uświadomiłem, ale dlatego, że wstydziłem się przed rodzicami. To nieprawda. Właśnie o to chodzi.
Wstałem. Gdyby twoja matka nie interweniowała, nadal byś myślał, że masz rację, że naprawdę cię wysysam. Zamilkł.
Bo miałem rację. Oboje o tym wiedzieliśmy. Tego wieczoru ugotowałem sobie kolację.
Kupiłem kawałek dobrej wołowiny w drodze do domu. Około 300 gramów, miękka, piękna, droga. 300 za sztukę.
Nigdy wcześniej bym czegoś takiego nie kupił. To drogie. Kupiłbym coś prostszego.
Ale teraz kupowałem tylko dla siebie. I było mnie stać na dobre mięso. Smażyłem je na patelni.
Złocistobrązowe na zewnątrz. Różowe i soczyste w środku. Zrobiłam sałatkę z rukolą, pomidorami, pomidorkami koktajlowymi i parmezanem.
Otworzyła butelkę czerwonego wina. Też było dobre i kupiła je specjalnie dla niej. Igor siedział w pokoju i oglądał telewizję.
A raczej próbowałem oglądać. Ale nie było już kanałów sportowych. Wyłączyłem je.
Zmienił kanał. Przeklinając. Znów zmienił.
Nakryłem do stołu. Usiadłem. Odkroiłem kawałek mięsa.
Włożyłem do ust i zamknąłem oczy z rozkoszy. Idealnie ugotowane.
Rozpływające się na języku. Igor pojawił się na progu kuchni. Powąchał.
„Co to jest?” zapytał. „Stek” odpowiedziałem, nie podnosząc głowy.
– Pachnie pysznie. – Tak. Stał tam chwilę, a potem wszedł.
Usiadł naprzeciwko mnie. „Słuchaj, może i ja wezmę kawałek?” Spojrzałam na niego. Długo i uważnie mu się przyglądałam.
Poruszył się na krześle, odwracając wzrok. „Nie?” – zapytałem po prostu. „Dlaczego?” „Bo to mój obiad”.
Kupiłem to za własne pieniądze. Dla siebie. Ale jesteśmy rodziną, Igor.
Odłożyłem widelec i nóż. Niepotrzebnie. Chciałeś osobny budżet? Proszę bardzo.
Całkowicie, do końca. Nie ma potrzeby chować się za myślą, że jesteśmy rodziną. Rodzina to dzielenie się.
Ale nie chciałeś się dzielić. Nie o to mi chodziło. Co miałeś na myśli? Pochyliłam się nad stołem w jego stronę. Co, chcesz żyć z osobnego budżetu, a jednocześnie ja muszę cię karmić, prać, sprzątać po tobie? Nie wydaje ci się to trochę stronnicze? Wstał.
Zatrzasnął drzwi i wszedł do pokoju. A ja spokojnie dokończyłem stek.
Dopiłem wino. Umyłem naczynia. Talerz, widelec i nóż.
Moja szklanka. Nie tknęłam jego naczyń, które od rana leżały w zlewie. Następnego dnia, w poniedziałek, wróciłam z pracy i zastałam mieszkanie posprzątane…


Yo Make również polubił
Twój pęcherz i prostata poczują się jak nowe! Wypróbuj ten tradycyjny przepis na cebulę od dziadka
Matka zarabiała na życie, zbierając śmieci, jej córka była ignorowana przez 12 lat szkoły – ale podczas uroczystości ukończenia szkoły powiedziała jedno zdanie, które wzruszyło wszystkich do łez
Kurczak z papryką i ziemniakami fondant w sosie pomidorowym
Wypij to, aby schudnąć 70 funtów