Ethan przełknął ślinę. „Możemy go sprowadzić z powrotem, prawda?”
Lekarz nie odpowiedział. Rozpoczął uciskanie klatki piersiowej pewnymi, wyćwiczonymi ruchami.
„Lily” – powiedział cicho Ethan, strzepując śnieg z jej policzka – „gdzie są twoi rodzice?”
Jej mała dłoń zacisnęła się na jego koszuli. „Zniknął” – wyszeptała. „Uciekliśmy. Mówili, że nas znajdą, jeśli zostaniemy…”
Ethan znieruchomiał. „Kim są ci „oni”?”
Lecz wzrok Lily z przerażeniem powędrował w stronę drzwi.
W tym właśnie momencie światła reflektorów przesunęły się po matowych szybach — powoli, badawczo, rozważnie.
Doc zamarł w trakcie kompresji.
Ethan ścisnął mocniej.
Ktoś tam ich szukał.
I właśnie znaleźli klubowy budynek Żelaznych Wilków.
Ethan szybko się poruszył, zanosząc Lily w kąt pokoju, podczas gdy Doc nadal zajmował się małym Noahem. „Lily” – wyszeptał, klękając tak, by ich oczy były na wysokości oczu – „Musisz mi powiedzieć, kto cię szuka”.
Gwałtownie pokręciła głową, a łzy spływały jej po zmarzniętych policzkach. „Jeśli powiem… zrobią nam krzywdę” – wydyszała. „Zranili mamę. Powiedzieli, że Noah jest wart fortunę. Wrócą po niego”.
Ethan poczuł, jak ogarnia go coś zimnego i mrocznego. Handel ludźmi. Widział to za granicą. Nienawidził tego wtedy. Teraz tym gardził.
„Nic ci się nie stanie. Obiecuję”. Narzucił koc na jej drżące ramiona. „Ale potrzebuję prawdy, żeby cię chronić”.
Zanim zdążyła odpowiedzieć, Noah wydał z siebie cichy, słaby okrzyk.
Lekarz odetchnął z ulgą. „Mam tętno. Słabe, ale jest. Musimy go natychmiast przewieźć do szpitala”.
Ethan skinął głową, ale jego wzrok znów powędrował w stronę okna. Samochód się nie ruszył. Ktokolwiek tam był, nie zamierzał odjechać.
Zawołał do pozostałych mężczyzn w pokoju – weteranów, mechaników, outsiderów, którzy zawdzięczali klubowi życie. „Lockdown. Natychmiast. Nikt nie wchodzi ani nie wychodzi”. Dudniące buty zadudniły po podłodze.
Lily pociągnęła go za rękaw. „Zabrali nas z domu” – powiedziała cicho. „Mężczyzna o imieniu Calvin. Mama próbowała ich powstrzymać, ale…” Głos jej się załamał. „Kazała mi uciekać”.
Ethan poczuł, jak żołądek mu się ściska. Matka poświęcająca się, by ratować swoje dzieci. Teraz te dzieci były w jego ramionach.
Na zewnątrz światła zgasły.
W klubie zapadła cisza.
Doc podniósł wzrok. „Ethan… Noah jest na tyle stabilny, że można się ruszyć, ale jeśli ci mężczyźni zatrzymają nas na drodze…”
„Nie pojedziemy główną drogą”. Ethan chwycił kluczyki. „Pojedziemy szlakiem przeciwpożarowym za magazynami. Oni nie znają tego obszaru tak dobrze jak my”.
Lily przytuliła się do niego, gdy ją ponownie uniósł. „Czy jesteśmy bezpieczni z tobą?”
Nie wahał się. „Tak.”
Jednak gdy prowadził grupę w stronę tylnego wyjścia, na zewnątrz, na śniegu, rozległ się cichy chrzęst kroków — kilka par szybko się zbliżało.
Instynkt Ethana krzyczał. Nie mieli do czynienia z amatorami. Byli otoczeni.
Przycisnął Lily mocniej. „Doktorze, idź. Zabierz Noaha do pickupa. Już”. Dok pospiesznie wybiegł z tyłu, gdy Ethan odwrócił się, rozglądając się po cieniach. Głos na zewnątrz zawołał cicho – zbyt cicho. „Lily… chodź tutaj. Czas wracać do domu”. Całe jej ciało zesztywniało. To jeszcze nie koniec. To dopiero początek.
Ethan trzymał się między Lily a tylnymi drzwiami, dając znak pozostałym członkom Żelaznych Wilków, by zajęli pozycje obronne. Cisza na zewnątrz była dusząca. Zbyt cicha. Śnieg pochłaniał dźwięki, ale nie aż tak bardzo.
Mieli do czynienia z profesjonalistami.
Drzwi na parking otworzyły się na tyle, że Doc mógł szepnąć: „Noah jest w ciężarówce. Silnik pracuje”. Ethan skinął głową i gestem nakazał mu, żeby się schował.
„Ethan” – wyszeptała Lily, ściskając jego skórzaną kamizelkę. „Będzie zły. Powiedział… powiedział, że Noah był jego przepustką”.
„Już nie” – mruknął Ethan.
Wymknął się na zewnątrz, mocno ją obejmując. Tylny parking był słabo oświetlony, jedynie reflektory ciężarówki przecinały ciemność. Śnieg wirował na wietrze, tworząc taniec cieni. Doc siedział na fotelu kierowcy, nerwowo zerkając między lusterkami.
Ethan poprowadził Lily na miejsce pasażera obok fotelika samochodowego Noaha – Doc zabezpieczył niemowlę kocami i ciepłymi okładami z gabinetu lekarskiego. Oddech Noaha był płytki, ale miarowy.
Ethan ostrożnie zamknął drzwi.
I wtedy za nim rozległ się głos.
„Masz coś, co należy do mnie.”


Yo Make również polubił
5 wczesnych oznak rozwoju raka w organizmie
Ciasto z serkiem śmietankowym cytrynowym z 4 składników
Umieść gąbkę w wężu prysznicowym, a stanie się cud: szkoda, że nie wiedziałem o tym wcześniej!
Traktowali ją jak śmiecia… dopóki nie zadzwoniła do Pentagonu…