Tymczasem dowiedziałem się, że dziewczyna Marca — Clarissa, kobieta o gładkim języku i zamiłowaniu do drogich rzeczy — została sprowadzona do domu Dela Cruzesów.
Traktowano ją jak królową. Spełniała wszystkie jej życzenia.
Za każdym razem, gdy przychodzili do niej goście, moja teściowa chwaliła się:
„To on da nam męskiego dziedzica naszego biznesu!”
W mojej głowie nie było już potrzeby, aby z nimi walczyć — czas miał pokazać.
Urodziłam córkę w szpitalu publicznym w Cebu.
Zdrowa, mała dziewczynka — drobna, ale z oczami jasnymi jak poranek.
Gdy ją przytuliłem, cały ból, który odczuwałem, nagle zniknął.
Nie miało dla mnie znaczenia, czy to będzie chłopiec, czy dziewczynka. Żyła i tylko to się liczyło.
Kilka tygodni później otrzymałam wiadomość od byłego sąsiada:
Clarissa również urodziła.
Cała rodzina Marca była zajęta przygotowaniami — balonami, transparentami i ucztą.
Dla nich „dziedzic” już przybył.
Jednak pewnego popołudnia rozeszła się wieść, która wstrząsnęła całą wioską: dziecko nie było chłopcem, lecz dziewczynką.
Co więcej — nie jest dzieckiem Marca.
Według raportu szpitalnego lekarz zauważył, że grupa krwi dziecka i „rodziców” nie zgadzają się.
Kiedy przeprowadzono test DNA, prawda wyszła na jaw niczym grom z jasnego nieba:
Dziecko nie było dzieckiem Marco Dela Cruza.


Yo Make również polubił
🥢 Klasyczne chińskie sajgonki – chrupiąca uczta! 🥡
BABKA CZEKOLADOWO – POMARAŃCZOWA
Codziennie emeryt znajdował na ganku świeży bochenek chleba zawinięty w celofan: nie wiedział, skąd pochodzi ten chleb, a kiedy poszedł na policję, był w szoku
Ciasto pomarańczowe