„Tato… zatrzymaj samochód.”
Dłonie Romana zacisnęły się na kierownicy. Coś w głosie Ethana – drżenie strachu zmieszane z desperacką determinacją – sprawiło, że dał sygnał i zjechał na pobocze.
Obrócił się na krześle.
„Co się stało?”
Drobne paluszki Ethana mocowały się z zamkiem błyskawicznym kurtki. Rozpiął go i podniósł koszulę.
Pod materiałem, białe bandaże owinięte wokół jego tułowia, nie zakrywały jednak ciemniejących siniaków, które rozprzestrzeniały się od spodu. Fioletowe i żółte ślady – zbyt celowe, by mogły być wynikiem upadku.
To nie był wypadek.
Głos Ethana się załamał.
„To zrobił wujek Douglas.”
Wizja Romana stała się zawężona.
„Wkurzył się, bo wylałem sok na jego nowy dywan. Złapał mnie i rzucił o blat. Potem kopnął mnie, kiedy leżałem na podłodze”.
Roman głośno westchnął.
„Ale, tato… Babcia Ethel zapłaciła lekarzowi, żeby powiedział, że spadłem ze schodów do piwnicy. Słyszałem, jak rozmawiają. Dała mu pieniądze w kopercie. A mama…”
Oczy Ethana zaszły łzami.
„Mama podpisała wszystkie papiery. Powiedziała, że tak będzie lepiej. Powiedziała, że nie możemy sprawiać kłopotów wujkowi Douglasowi ze względu na jego pracę”.
„Jaka praca?” Roman usłyszał swój głos, który wydawał się odległy.
„Kandyduje do rady miasta. Babcia ciągle powtarza: »To ważne«”.
Ethan przełknął ślinę.
„Tato… jeśli wrócimy do domu…”
GPS zasygnalizował.
Roman spojrzał na ekran.
Trasa uległa zmianie.
Zamiast adresu domowego widniał teraz inny cel podróży.
847 Maple Grove Drive.
Dom jego teściowej.
Roman wpatrywał się w to.
Nie zmienił trasy.
Rachel musiała zdalnie uzyskać dostęp do jego GPS-a. Mieli wspólne konta – usługi lokalizacyjne, wszystko. Wiedziała, że odebrał Ethana. Kierowała go do domu Ethel.
Spodziewali się, że przyprowadzi Ethana z powrotem.
Umysł Romana przeskakiwał przez implikacje niczym figury na szachownicy. Rachel zadzwoniła do niego, żeby odebrał Ethana ze szpitala, nie z powodu obaw, ale dlatego, że nie mogła sama opuścić domu Ethel. Potrzebowali, żeby Roman zagrał, zaakceptował oficjalną wersję wydarzeń, sprowadził rannego syna z powrotem do domu, w którym został ranny.
„Tato?” Głos Ethana był cichy. „Jedziemy tam?”
Roman spojrzał na syna w lusterku wstecznym.
Twarz Ethana była blada, oczy szeroko otwarte ze strachu – i czegoś gorszego. Zrezygnowana akceptacja dziecka, które nauczyło się nie oczekiwać ochrony.
„Już nie.”
Roman zmusił się do spokojnego tonu głosu.
„Tak, kolego. Jedziemy do babci.”
Twarz Ethana się skrzywiła. Łza spłynęła mu po policzku.
Ale nie z powodu, o którym myśleli.
Roman wjechał z powrotem na autostradę.
„Ethan, musisz mi opowiedzieć wszystko od początku. Możesz?”
Gdy jechali ciemnymi ulicami w stronę Maple Grove, Ethan opowiadał swoją historię w urywanych zdaniach.
Wszystko zaczęło się sześć miesięcy temu, mniej więcej w czasie, gdy Douglas Meyer wrócił do miasta po rozwodzie.
Brat Rachel zawsze był porywczy, ale po stracie żony i podziale opieki nad nastoletnią córką coś w nim stało się okrutne.
Pierwszy incydent polegał na zbyt mocnym chwyceniu Ethana za ramię, w wyniku czego powstały siniaki w kształcie palców, które Rachel opisała jako efekt zabawy na placu zabaw.
Potem sytuacja się zaostrzyła.
Tu popchnięcie. Tam policzek.
Zawsze, gdy inni nie patrzyli.
Ethel wiedziała. Weszła tam dwa razy i powiedziała Ethanowi, że wujek Douglas przeżywa ciężkie chwile i że silni chłopcy nie plotkują.
Kiedy Ethan próbował powiedzieć o tym Rachel, ta się zdenerwowała. Powiedziała, że dramatyzuje. Powiedziała, że musi być bardziej wyrozumiały dla stresu wujka.
„Wybrała go” – wyszeptał Ethan. „Zawsze go wybiera”.
Ręce Romana bolały od ściskania kierownicy.
Rachel.
Jego żona od dziewięciu lat. Kobieta, która płakała przez całą ciążę, przerażona, że nie będzie dobrą matką. Kobieta, która kiedyś przejechała 65 kilometrów w śnieżycy, bo Ethan zapomniał o swoim ulubionym pluszaku w żłobku.
Albo kobieta, za którą ją uważał.
Podjechali pod dom Meyerów, rozległy dom w stylu kolonialnym z idealnie zagospodarowanym terenem zielonym i garażem na trzy samochody. Z każdego okna paliły się światła.
Roman zaparkował na ulicy i przez chwilę przyglądał się okolicy.
Dwa samochody na podjeździe: srebrny sedan Rachel i czarny pick-up Douglasa z naklejkami kampanijnymi na zderzaku.
Meyer do Rady. Głos Rodzin.
Roman zwrócił się w stronę Ethana.
„Posłuchaj mnie uważnie. Wejdę do środka. Musisz zostać w samochodzie. Drzwi zamknięte. Jeśli ktoś oprócz mnie spróbuje otworzyć drzwi, zatrąb trzy razy i zadzwoń pod 911. Dasz radę?”
Ethan skinął głową i ścisnął telefon, który podał mu Roman.
„Nie pozwolę, żeby coś ci się jeszcze stało” – powiedział Roman.
„Obiecuję, tato.”
Głos Ethana zatrzymał go w drzwiach.
„Uważaj. Wujek Douglas… on jest inny, kiedy się złości. Jakby w środku był ktoś inny.”
Roman szedł nieskazitelną ścieżką, mijając nagradzane krzewy róż Ethel.
Przez przednie okno widział ich zebranych w salonie: Rachel na sofie, Ethel na fotelu, a Douglasa chodzącego przed kominkiem i gestykulującego podczas rozmowy.
Wyglądali jak normalna rodzina spędzająca normalny wieczór.
Roman nie pukał.
Drzwi były otwarte, jak zawsze. Ethel wierzyła w domy otwarte dla rodzin.
Rozmowa ucichła, gdy wszedł do holu.
Trzy głowy zwróciły się w jego stronę.
Rachel wstała pierwsza, a jej wyraz twarzy starannie przybrał wyraz zaniepokojenia.
„Roman, dzięki Bogu. Jak się czuje? Gdzie jest Ethan?”
„W samochodzie”. Roman pozostał przy drzwiach, z rękami luźno opuszczonymi wzdłuż ciała.
Już dawno temu nauczył się, jak czytać atmosferę panującą w pomieszczeniu.
Douglas zatrzymał się w pół kroku, jego ramiona były napięte.
Ethel pochyliła się do przodu na krześle, zaciskając palce.
Oczy Rachel były zbyt jasne, a jej uśmiech zbyt nieruchomy.
„No to go przyprowadźcie” – powiedziała Ethel. „Biedactwo musi być wyczerpane po tym wszystkim”.
„Co to była za próba?” zapytał cicho Roman.
„Jego upadek” – powiedziała szybko Rachel. „Zejść po schodach do piwnicy. Mówiłam ci przez telefon”.
„Mówiłeś mi, że miał wypadek. Nie sprecyzowałeś, jaki.”
Roman wszedł głębiej do pokoju.
„W dokumentach wypisowych napisano, że ma dwa złamane żebra, poważne siniaki i lekki wstrząs mózgu. Lekarz prowadzący stwierdził, że obrażenia wskazują na upadek ze schodów”.
„Widzisz?” Głos Ethel był ostry. „Lekarz to potwierdził. A teraz, Rachel, idź po tego biednego chłopca”.
„Lekarz nazywał się dr Floyd Hayes” – kontynuował Roman, tonem swobodnym. „Sprawdziłem go, jadąc samochodem. Praktykuje od trzydziestu dwóch lat. Nienaganna reputacja, aż do dwóch lat temu, kiedy jego córka wymagała kosztownego leczenia białaczki. Ubezpieczyciel odrzucił wniosek o wypłatę odszkodowania. Od tamtej pory jest w poważnych długach”.
Zatrzymał się.
„Dług sprawia, że ludzie robią ciekawe rzeczy, nie sądzisz?”
Temperatura w pomieszczeniu zdawała się spaść o dziesięć stopni.
Douglas postąpił pierwszy, stając między Romanem a kobietami.
Był o pięć centymetrów wyższy od Romana, szerszy w ramionach, a jego postawa wynikała z przyzwyczajenia, że zawsze stawiał na swoim.
„Nie podoba mi się to, co sugerujesz, Roman. Jesteśmy rodziną. Musisz uważać na ton.”
„Rodzina”. Roman poczuł smak tego słowa. „Tak to nazywamy, kiedy bije się ośmioletnie dziecko?”
„Jak śmiesz!” Ethel zerwała się na równe nogi. „Douglas nigdy by…”
„Ethan powiedział mi wszystko” – powiedział Roman, przerywając jej protest. „O chwytaniu. O popychaniu. O dzisiejszym ataku, przez który trafił do szpitala. O wszystkim”.
Twarz Rachel zbladła.
„Roman… Ethan jest zdezorientowany. Przeżył traumę. Nie…”
„Nie.”
To jedno słowo ją zatrzymało.
„Nie ośmiel się używać jego traumy jako wymówki, skoro sam pomogłeś ją stworzyć”.
„Słuchaj, słuchaj” – powiedział Douglas, podnosząc głos. „Mam już dość tych oskarżeń. Ten chłopak jest niezdarny i nieostrożny. Odkąd zaczął chodzić do nowej szkoły, sprawia kłopoty. Rachel od miesięcy powtarza ci, że potrzebuje dyscypliny, ale jesteś za miękki. Dzisiaj biegał jak dzikie zwierzę. I tak, upadł. To nie znęcanie się – to konsekwencje”.
Roman studiował Douglasa.
Twarz mężczyzny była zaczerwieniona, a dłonie zaciśnięte w pięści. Ale w jego oczach też malowała się kalkulacja.
Testował, sprawdzał jak mocno może naciskać.
„Siniaki na jego tułowiu przypominają palce dorosłego człowieka” – powiedział Roman. „Wzór pęknięć żeber wskazuje na uraz tępy spowodowany kopnięciem, a nie upadkiem. Spędziłem dziesięć lat analizując miejsca zbrodni. Znam różnicę”.
„Nie jesteś już śledczym” – warknęła Ethel. „Jesteś nauczycielem. Nie masz tu żadnej władzy”.
„Nie” – zgodził się Roman. „Ale mam obowiązek jako ojciec, jako obowiązkowy reporter, jako ktoś, kto złożył przysięgę, że będzie chronić niewinnych”.
Rachel ruszyła w jego stronę, a jej wyraz twarzy wyrażał błaganie.
„Roman, proszę, pomyśl, co robisz. Douglas niedługo wygra wybory do rady miasta. To jego szansa, żeby naprawdę coś zmienić w naszej społeczności. Jeśli będziesz rzucał oskarżenia, jeśli wywołasz skandal, zniszczysz wszystko, na co pracował”.
I tak to się stało.
Prawda wyszła na jaw.
Bezpieczeństwo jego syna było dla niego mniej ważne niż polityczne ambicje Douglasa Meyera.
„I dlatego podpisałeś te papiery” – powiedział Roman. „Dlaczego zgodziłeś się przekupić lekarza. Dlaczego próbujesz wmówić ośmiolatkowi, że jego obrażenia były jego własną winą”.
„Przestań nazywać to znęcaniem się” – rozległ się donośny głos Douglasa. „Karciłem go. Ktoś musi nauczyć tego chłopaka szacunku. Rachel poprosiła mnie o pomoc, bo zrobiłeś z niego rozpieszczonego, słabeusza…”
„Zejdź mi z drogi.”
Coś w głosie Romana sprawiło, że Douglas zawahał się.
Roman przeszedł obok niego i skierował się w stronę schodów.
Potrzebował dowodów. Dokumentacji medycznej, zdjęć – czegokolwiek, co mogli tu mieć.
„Dokąd się wybierasz?” zapytała Ethel.
„Stary pokój Rachel” – powiedział Roman. „Wiem, że to tam Ethan zatrzymywał się podczas wizyt”.
Roman wchodził po schodach, przeskakując po dwa stopnie naraz.
Za sobą usłyszał krzyk Rachel i kroki zbliżające się do niego.
Dom Ethel był świątynią dla jej dzieci – Rachel i Douglasa. Zdjęcia pokrywały każdą ścianę, dokumentując ich dzieciństwo, osiągnięcia i idealne chwile spędzone z rodziną.
Roman zawsze uważał to za przesadę, ale nieszkodliwą.
Teraz, gdy przechodził przez korytarz, spojrzał na te zdjęcia inaczej.
Rachel ma siedem lat i stoi sztywno obok swojej uśmiechniętej matki.
Dziesięcioletni Douglas trzyma rękę na ramieniu małej Rachel, a jego uścisk jest wyraźnie mocny, nawet na zdjęciu.
Rachel ma trzynaście lat, jej oczy wydają się starsze niż jej wiek.
Otworzył drzwi do pokoju, w którym Rachel spędziła dzieciństwo.
Zachowało się jak w muzeum. Bladoróżowe ściany. Białe meble. Pluszowe zwierzęta ułożone na półkach.
A tam, na małym biurku, stała apteczka pierwszej pomocy — i to obszerna.
Roman otworzył.
Bandaże. Antyseptyki. Leki przeciwbólowe. Krem na siniaki.
Wszystkie używane niedawno.
„Roman, przestań”. Rachel stała w drzwiach, ciężko dysząc. „Robisz z tego coś, czym nie jest”.
Odwrócił się w jej stronę.
„Kiedy to się zaczęło?”
„Kiedy co się zaczęło?”
„Kiedy twój brat zaczął cię krzywdzić?”
Twarz Rachel stężała.
„Nie wiem, o czym mówisz.”
„Te zdjęcia na ścianie… Oglądałem je setki razy, ale nigdy ich tak naprawdę nie dostrzegłem”. Roman wskazał na ramki. „Na każdym zdjęciu po szóstym roku życia się boisz. A Douglas ciągle cię dotyka. Zawsze ma wszystko pod kontrolą”.
„Jesteś szalony” – szepnęła Rachel.
Ale jej ręce się trzęsły.
„Twoja matka też wtedy wiedziała, prawda?” Głos Romana złagodniał. „Tak jak wie teraz. Wybrała go wtedy. Ciebie też nauczyła wybierać jego”.
Roman ostrożnie podszedł bliżej.
„Rachel… to nie musi trwać. Możemy to powstrzymać razem. Możemy chronić Ethana”.
„Przed czym go chronić?”
Douglas wypełnił drzwi, blokując każde wyjście.
„Z poznania, jak działa prawdziwy świat” – powiedział. „Ze zrozumienia, że działania mają konsekwencje. Z upodobnienia się do ciebie”.
Douglas się uśmiechnął.
Nie dotarło do jego oczu.
„Ethan potrzebuje silnego męskiego wzoru do naśladowania. Jesteś zbyt pochłonięty swoimi książkami i teoriami. Rachel o tym wie. Dlatego go tu przyprowadza. Dlatego ufa mi w kwestii jego rozwoju”.
„Złamałeś mu żebra” – powiedział Roman.
„Ukarałem go.”
„A jeśli spróbujesz narobić kłopotów, dowiesz się dokładnie, jak działa to miasto”. Douglas wszedł do pokoju. „Mam przyjaciół, Roman. Komendant policji wspiera moją kampanię. Żona prokuratora okręgowego jest w moim zespole wolontariuszy. Dr Hayes nie jest jedynym profesjonalistą, który wie, jak elastycznie podchodzić do dokumentacji”.
Pochylił się i zniżył głos.
„Jesteś profesorem uniwersyteckim z historią zaburzeń lękowych. Rachel opowiedziała mi o terapii, której potrzebowałeś po odejściu z policji. Jak myślisz, komu ludzie uwierzą?”
Groźba wisiała w powietrzu.
Roman zmierzył odległość między nimi, obliczył kąty i punkty nacisku.
Douglas był od niego cięższy.
Ale waga to nie wszystko.
Roman miał szkolenie.
Mógłby zakończyć tę konfrontację w ciągu kilku sekund.
Ale nie bez konsekwencji, które mogłyby bardziej zranić Ethana.
„Chcę mojego syna” – powiedział Roman. „Wyjeżdżamy”.
„Dobrze”. Douglas wzruszył ramionami. „Zabierz go. Ale Rachel zostaje tu na noc. Musimy dłużej porozmawiać o tym, jak funkcjonuje ta rodzina”.
Przechylił głowę.
„A, Romanie… gdy się uspokoisz i pomyślisz racjonalnie, zrozumiesz, że współpraca leży w najlepszym interesie wszystkich”.
Uśmiech Douglasa stał się szerszy.
„Nie chcielibyśmy, żeby służby ochrony dzieci słyszały o obawach dotyczących dobra Ethana. O tym, że jego ojciec jest niestabilny emocjonalnie. O pytaniach dotyczących jego bezpieczeństwa w waszym domu”.
„Te dochodzenia mogą być bardzo skomplikowane”.
Roman poczuł na sobie wzrok Rachel, błagającej w milczeniu.
Nie dla Ethana.
Dla Douglasa.
Roman minął Douglasa bez słowa, zszedł po schodach, minął Ethel, która stała w holu ze skrzyżowanymi ramionami, i wyszedł na zimną listopadową noc.
Ethan wciąż siedział w samochodzie, ściskając w dłoniach telefon.
Gdy Roman zajął miejsce za kierownicą, całe ciało chłopca się rozluźniło.
„Wracamy do domu?”
„Tak, kolego. Wracamy do domu.”
Gdy Roman odjeżdżał od domu Meyerów, dostrzegł coś w lusterku wstecznym.
Douglas stał na ganku, przyciskając telefon do ucha, i patrzył, jak odjeżdżają.
Roman nie odezwał się, dopóki nie oddalili się na pięć mil.
Następnie wjechał na pusty parking sklepu spożywczego i odwrócił się w stronę syna.
„Ethan, musisz być jeszcze trochę dzielny. Dasz radę?”
„Czy mnie od ciebie zabiorą?”
Pytanie przeszyło Romana niczym szkło.
„Nie, jeśli mogę temu zapobiec” – powiedział Roman. „Ale muszę cię o coś ważnego zapytać”.
Wziął głęboki oddech.
„Czy wujek Douglas kiedykolwiek skrzywdził cię w inny sposób? Dotknął cię niewłaściwie?”
Ethan szybko pokręcił głową.
„Nie. Tylko bicie i pchanie.”
Ugryzł się w wargę.
„Ale tato… Chyba robił mamie krzywdę, kiedy była mała. Ma blizny na plecach. Widziałam je kiedyś na basenie. Kiedy ją o nie zapytałam, strasznie się zdenerwowała i powiedziała, że nie powinnam już o nich wspominać”.
Roman poczuł, jak coś zimnego osiada mu w piersi.
Elementy układanki układały się w obraz, którego nie chciał widzieć, lecz którego nie mógł zignorować.
„Jeszcze jedno pytanie” – powiedział Roman. „Czy ktoś jeszcze ucierpiał w domu babci? Inne dzieci?”
Ethan zastanowił się przez chwilę.
„Córka wujka Douglasa… Vanessa. Przestała nas odwiedzać w zeszłym roku. Słyszałam, jak babcia i wujek Douglas kłócili się o to. Babcia powiedziała, że Vanessa kłamie i dramatyzuje jak jej matka”.
Vanessa Meyer.
Piętnaście lat. Mieszka z matką po rozwodzie.
Roman wyciągnął telefon i zaczął robić notatki — imiona, daty, zdarzenia, wszystko, co powiedział mu Ethan.
Gdyby Douglas chciał wojny, to by ją dostał.
Ale walka miała się odbyć na warunkach Romana i według jego zasad.
A pierwsza zasada była prosta:
Poznaj swojego wroga do końca.
O godzinie 3:00 w domu Romana oświetlała jedynie lampka na biurku
Około północy położył Ethana do łóżka i sprawdzał, co się z nim dzieje co trzydzieści minut. Chłopiec spał niespokojnie, budząc się przy cichych dźwiękach.
Roman siedział teraz otoczony papierami, z laptopem otwartym na wielu kartach. Na biurku leżał notes zapisany jego precyzyjnym pismem: chronologia wydarzeń, lista potencjalnych świadków, notatki dotyczące kampanii Douglasa Meyera i jego powiązań.
Zaczął od tego, co oczywiste.
Akta rozwodowe Douglasa.
Zostały zapieczętowane.
To było interesujące.
Większość rozwodów była ogłaszana publicznie, chyba że występowały szczególne okoliczności — zwykle dotyczące oskarżeń o znęcanie się.
Roman zapisał sobie w pamięci, że musi odnaleźć byłą żonę Douglasa.
Kristen Meyer.
Następnie wyciągnął raporty finansowe kampanii Douglasa. Informacje publiczne, wszystkie złożone w biurze urzędnika miejskiego.
Douglas zebrał 87 tys. dolarów na wybory do rady miasta, co było niezwykle dużą sumą jak na wybory lokalne.
Wśród jego największych darczyńców znalazły się trzy firmy budowlane, dwie firmy deweloperskie i koalicja o nazwie Obywatele na rzecz Wartości Rodzinnych.
Roman kliknął i wszedł na stronę koalicji.
Ogólne zdjęcia uśmiechniętych rodzin. Niejasne deklaracje misji dotyczące ochrony tradycyjnych wartości i wspierania silnych społeczności.
W skład zarządu wchodziła Ethel Meyer jako członkini-założycielka.
Oczywiście.
Jego telefon zawibrował.
Wiadomość od Rachel:
Musimy porozmawiać jutro. Na osobności.
Roman to zignorował.
Zamiast tego rozpoczął nowe wyszukiwanie.
Doktor Floyd Hayes.
Gabinet lekarski mieścił się w budynku medycznym w pobliżu szpitala.
Roman porównał adres z dokumentami dotyczącymi nieruchomości.
Budynek należał do spółki Hammond Development LLC.
Prześledził działalność Hammond Development za pośrednictwem trzech spółek-wydmuszek, zanim znalazł faktycznego właściciela:
partnerstwo, w którego skład wchodził Douglas Meyer.
Więc Douglas nie tylko przekupił lekarza.
Był właścicielem mieszkania lekarza.
Roman odchylił się do tyłu i ścisnął grzbiet nosa.
To było coś głębszego, niż myślał.
Douglas poświęcił lata na budowanie sieci kontaktów, zdobywanie wpływów i pozycjonowanie się jako nietykalny.
Ale każdy miał słabości.
Roman po prostu musiał je znaleźć.
Sięgnął po telefon i przejrzał kontakty, zatrzymując się na nazwisku, którego nie dzwonił od trzech lat.
Austin Schaefer.
Współpracowali, gdy Roman pracował jeszcze w policji, aż do strzelaniny, która zakończyła jego karierę śledczego i zmusiła go do podjęcia terapii.
Austin został prywatnym detektywem specjalizującym się w sprawdzaniu przeszłości i śledzeniu osób.
Połączenie zostało przekierowane na pocztę głosową.
„Austin, tu Roman Steel. Potrzebuję pomocy. To pilne. Oddzwoń.”
Następnie Roman otworzył nowy dokument i zaczął pisać.
To nie jest raport policyjny.
Nie jest to skarga prawna.
Profil.
Temat: Douglas Meyer.
Wiek: 38 lat.
Zawód: Deweloper nieruchomości komercyjnych. Kandydat do rady miasta.
Znani współpracownicy: Ethel Meyer (matka). Rachel Steel (siostra; z domu Meyer).
Tło: Wychowany w zamożnej rodzinie. Ojciec Richard Meyer zmarł, gdy Douglas miał 14 lat; przyczyną zgonu był zawał serca. Matka Ethel Meyer przejęła kontrolę nad finansami rodzinnymi i biznesem.
Wykształcenie: studiował na State University, ale przerwał naukę na trzecim roku.
Rodzina: Poślubił Kristen Osborne w wieku 23 lat; rozwiódł się w wieku 37 lat. Jedna córka, Vanessa Meyer, lat 15. Opieka nad dzieckiem była dzielona, ale głównie z matką.
Wzorzec zachowania: Eskalacja przemocy wobec członków rodziny, zwłaszcza dzieci. Wykazuje klasyczne cechy narcystycznego zaburzenia osobowości: megalomanię, potrzebę kontroli, brak empatii. Wykorzystuje władzę finansową i powiązania społeczne do zastraszania i uciszania ofiar.
Ocena zagrożenia: Wysokie. Podmiot ma powiązania z organami ścigania, personel medyczny w swojej sieci kontaktów oraz zasoby finansowe pozwalające mu na walkę z pozwami. Podmiot może próbować użyć CPS jako broni przeciwko Roman Steel.
Zalecane działanie: Udokumentować wszystko. Zbudować alternatywną sieć wsparcia. Zlokalizować inne ofiary. Ujawnić osobę, zanim zdoła skonsolidować władzę poprzez urząd polityczny.
Roman zapisał plik i założył nowy.
Temu nadał po prostu tytuł:
Dowód.
Przez następne dwie godziny zebrał wszystko, co miał.
Zdjęcia obrażeń Ethana zrobione w szpitalnej łazience przed wypisaniem ze szpitala.
Zrzuty ekranu z przekierowania GPS.
Nagranie, które zrobił telefonem podczas konfrontacji w domu Ethel — nielegalne w ich stanie bez zgody, niedopuszczalne w sądzie, ale przydatne przy planowaniu.
Notatki z wypowiedzi Ethana udokumentowane znacznikami czasu.
To nie wystarczyło.
Jeszcze nie.
Ale to był początek.
Gdy nad miastem wstawał świt, Roman usłyszał, że Ethan się poruszył.
Zamknął laptopa i poszedł sprawdzić, co z synem. Zobaczył, że chłopiec siedzi na łóżku, obejmując kolana.
„Nie mogę spać” – powiedział Ethan.
Roman usiadł na brzegu łóżka.
„Ciągle mi się śni, że po mnie przyjdą”. Głos Ethana był cichy. „Tato… co się stanie?”
„Jeszcze nie wiem” – przyznał Roman. „Ale obiecuję ci jedno – nie pozwolę im cię więcej skrzywdzić. Cokolwiek to będzie kosztować”.
„Mama do ciebie dzwoniła, prawda?” – zapytał Ethan. „Widziałem, że twój telefon się zaświecił”.
“Tak.”
„Co ona powiedziała?”
„Ona chce porozmawiać.”
Ethan podniósł wzrok, jego szare oczy spotkały się ze wzrokiem Romana.
„Ona nam nie pomoże, prawda?”
To pytanie złamało serce Romanowi, ponieważ znał odpowiedź.
„Nie, kolego. Nie sądzę.”
“Dlaczego?”
Słowo to wyszło szeptem.
„Dlaczego ona mnie nie kocha wystarczająco?”
Roman objął syna i czule zwrócił na niego uwagę, pamiętając o jego obrażeniach.
„Nie chodzi o miłość, Ethan. Twoja mama… jest uwięziona w czymś, co zaczęło się na długo przed twoimi narodzinami. Ona też została zraniona. I nigdy nie nauczyła się, jak się uwolnić”.
„Więc ciągle powtarza te same schematy” – powiedział Roman napiętym głosem. „Chroni ludzi, którzy ją skrzywdzili, bo tylko to potrafi”.
„To niesprawiedliwe.”
„Nie” – wyszeptał Roman. „Nieprawda”.
„Nie chcę jej już więcej widzieć”.
Roman mocniej przytulił syna.
„Podchodźmy do tego dzień po dniu, dobrze? Teraz jesteś bezpieczny. To się liczy”.


Yo Make również polubił
POWIERZCHNIE DREWNIANE, JAK JE WYCZYŚCIĆ I WYPOSAŻYĆ W JEDNĄ CZYNNOŚĆ: BĘDĄ JAK NOWE
Zupa brokułowa z pieczywem czosnkowo-ziołowym
12 najlepszych sposobów wykorzystania octu jabłkowego
Nigdy nie wyrzucaj przeterminowanego mleka! Oto jak zamienić je w sekret bujnych i zdrowych roślin