Kirył wrócił do domu około ósmej wieczorem. Najwyraźniej był w doskonałym humorze. Spotkanie z Olesją przebiegło pomyślnie i sfinalizowali plany eliminacji jego żony.
„Kochanie, jak się czujesz?” zapytał, obejmując ją ramieniem. „Niezbyt dobrze”. „Czuję się trochę słabo, kręci mi się w głowie”.
„Biedactwo” – powiedział Kirill ze współczuciem. „Zaparzę ci teraz herbaty, poczujesz się lepiej”. Poszedł do kuchni i wkrótce słychać było stamtąd odgłosy parzenia.
Jekaterina dyskretnie włączyła dyktafon w telefonie, pozwalając mu nagrywać wszystko, co mówił. „Proszę, napij się tego” – powiedział Kirył, podając mu filiżankę parującej herbaty. Dodał jeszcze miodu, żeby wzmocnić jego układ odpornościowy.
Jekaterina wzięła filiżankę i udawała, że pije. Ale kiedy dotknęła języka, poczuła, że herbata znów jest mdła i słodka, z tym samym dziwnym posmakiem co wczoraj. Odstawiła filiżankę na stół.
„Nie jest zbyt smaczne” – poskarżyła się. „Miód smakuje dziwnie”. „Nie, jest w porządku” – szybko odparł Kirill.
„Może twoje kubki smakowe są uszkodzone przez chorobę?” „Dokończ, to ci dobrze zrobi”. Jekaterina postawiła herbatę i obiecała wypić ją całą wieczorem. „A teraz idź spać i odpocznij” – poradził.
„I popracuję jeszcze trochę”. Jekaterina poszła do sypialni, ale gdy tylko Kirył pogrążył się w pracy, nalała herbaty, wzięła podwójną dawkę węgla aktywowanego i lek chroniący wątrobę. Kto wie, gdzie mógł dodać swój proszek.
O wpół do jedenastej Kirył zajrzał do sypialni. Katia udawała, że śpi, a on, jak zwykle, poszedł do swojej pani. Jekaterina szybko wstała i zaczęła przygotowywać się do jutrzejszego spotkania. Każdy szczegół musiał być przemyślany, aby plan zadziałał bez zarzutu.
Następny dzień rozpoczął się od dobrych wiadomości. Laboratorium zadzwoniło przed planowanym terminem. „Jekaterina Władimirowna, wyniki badań są gotowe”.
„Możesz odebrać w dowolnym momencie”. „Co wykazały badania?” – zapytała z niepokojem. „Nie podajemy wyników przez telefon”.
„Przyjdź, wszystko wyjaśnimy osobiście”. Jekaterina szybko się ubrała i udała się do laboratorium. Kierownik wydziału powitał ją z poważnym wyrazem twarzy.
„Proszę usiąść”. „Mamy dla pani złe wieści”. Podał jej teczkę z wynikami.
Ślady talu znaleziono w próbkach miodu, witamin i kremu do rąk. To metal ciężki, niezwykle toksyczny nawet w małych dawkach. Jekaterina dokładnie zbadała dokumenty.
Liczby i terminy niewiele jej mówiły, ale wniosek był jasny: rzeczywiście została zatruta. „Jak niebezpieczne to jest?” zapytała. „W takich stężeniach i przy regularnym stosowaniu jest śmiertelne”.
Tal kumuluje się w organizmie, wpływając na układ nerwowy, wątrobę i nerki. Objawy rozwijają się stopniowo. Osłabienie, nudności, bóle głowy, wypadanie włosów.
Śmierć następuje w ciągu kilku miesięcy z powodu niewydolności wielonarządowej. „Czy to uleczalne?”. Jeśli detoksykacja rozpocznie się teraz, tak, istnieje taka szansa. Wymagana jest jednak natychmiastowa hospitalizacja i specjalistyczna terapia.
Jekaterina podziękowała lekarzowi i poprosiła o oficjalny raport. Teraz miała niezbite dowody usiłowania zabójstwa. Pozostało jej tylko wcielić w życie plan zemsty.
O drugiej po południu spotkała Maksima w małej kawiarni w centrum miasta. Towarzyszyło mu dwóch mężczyzn: lekarz Igor Siergiejewicz Tumanow i wizażysta Artem Dybski. „Katio, poznaj ją” – powiedział Maksym.
Igor Siergiejewicz pomoże w części medycznej, a Artem stworzy pożądany wygląd. Tumanow, szczupły mężczyzna około pięćdziesiątki, uważnie wysłuchał wyjaśnień. „Rozumiem” – skinął głową.
„Technicznie rzecz biorąc, jest to wykonalne. Istnieje lek, który tymczasowo spowalnia funkcje życiowe do minimum. Puls staje się tak słaby, że może go wykryć tylko bardzo czuły sprzęt.
„A jakie ryzyko?” zapytała Jekaterina. „Minimalne, jeśli zastosuje się je prawidłowo. Działanie leku utrzymuje się maksymalnie dwie godziny”.
Najważniejsze to precyzyjnie obliczyć dawkę i czas. Artem, młody człowiek o kreatywnym spojrzeniu, wyciągnął tablet ze zdjęciami. „A ja zrobię makijaż trupa”.
„Pożądana bladość, niebieskawy odcień ust, zapadnięte policzki i policzki. Do tego specjalna formuła, która nadaje skórze chłodny efekt. Jak długo trwa przygotowanie?” – zapytała Jekaterina.
„Trzy, cztery dni” – odpowiedział Tumanow. „Musimy przeprowadzić wstępne badania, żeby upewnić się, że nie ma pan żadnych przeciwwskazań. A co z kostnicą?” – zwróciła się do Maksima.
Tutaj jest bardziej skomplikowanie. Mój znajomy pracuje jako salowy w Szpitalu Miejskim nr 15. Nazywa się Waleryj Żdanow.
Ale zgodzi się pomóc tylko za poważne pieniądze. Ile chce? „Pięćset tysięcy. To dla niego duże ryzyko”.
Jekaterina skinęła głową. „Pieniądze nie są problemem, on tam będzie”. „Dobrze.
„Czy możesz umówić się z nim na spotkanie jutro?” „Oczywiście. Teraz omówmy szczegóły operacji”. Spędzili kolejne dwie godziny opracowując plan…
Jekaterina miała umrzeć w domu, najlepiej w obecności Kiryła. Wezwie karetkę i zostanie przewieziona do szpitala, gdzie dyżur będzie pełnił Żdanow. Obudzi się w kostnicy i rozpocznie drugą fazę planu, dopytywał Tumanow.
„Akt zgonu? Pogrzeb? Zajmę się wszystkim” – zapewniła Jekaterina. „Mam kontakty we wszystkich odpowiednich miejscach. Najważniejsze, żeby najpierw dobrze zorganizować inscenizację”.
Tego wieczoru, w domu, Jekaterina ponownie sprawdziła nagrania z monitoringu. Kirył był tego dnia wyjątkowo aktywny, dosypując coś do trzech różnych potraw. Najwyraźniej chciał przyspieszyć sprawę.
O ósmej wieczorem wrócił z pracy i od razu poszedł do kuchni, żeby przygotować obiad. „Kochanie, zrobiłem twoją ulubioną zupę” – powiedział, podając jej miskę. „Jedz, póki gorąca”.
Jekaterina spróbowała zupy. Smakowała dobrze, ale wciąż tylko udawała. Potem dyskretnie wylała zupę do zlewu, kiedy Kirył wyszedł odebrać telefon i się rozproszył.
„Nie mam apetytu” – poskarżyła się. „Choroba chyba postępuje. Powinnaś iść do lekarza” – powiedział zaniepokojony Kirill.
„Robi się coraz gorzej. Może pójdę jutro” – zgodziła się Jekaterina. Po obiedzie Kirył, jak zwykle, zaparzył herbatę z miodem.
Tym razem Jekaterina po cichu wlała ostatnią kroplę do doniczki ze sztucznym kwiatem. O północy, kiedy mąż wyjechał do kochanki, czuła się całkiem dobrze. Następnego dnia spotkała się z sanitariuszem Żdanowem.
Okazał się mężczyzną w średnim wieku o smutnej twarzy i unoszącym się w powietrzu zapachu szpitala. „Czy rozumiesz ryzyko?” – zapytał po wysłuchaniu propozycji. „Jeśli to ujawnią, nie tylko stracę pracę, ale i zostanę pozwany”.
„500 000 to znacząca rekompensata” – odparła Jekaterina. „Do tego pełna poufność. A co, jeśli coś pójdzie nie tak?” „Jeśli się nie obudzisz, to możesz czuć się jak pogrzebany, a ja nic nie będę mogła zrobić”.
Zażartowała ponuro. Żdanow zamilkł, rozważając ofertę. „Dobrze, zgadzam się.
Ale pieniądze są z góry. Połowa teraz, połowa po wykonaniu zadania. Jeśli przeżyję, dostaniesz drugą połowę.
„Już idę”. Wymienili się danymi kontaktowymi i uzgodnili szczegóły. Żdanow wyjaśnił, jak działa kostnica, o której godzinie jest najmniej ludzi, gdzie może się ukryć niezauważony i że to on.
„Ktoś będzie musiał podpisać akt zgonu. Nie martw się o to” – odpowiedziała Jekaterina. „Mam plan”.
W kolejnych dniach trwały intensywne przygotowania. Tumanow przeprowadził badanie lekarskie i upewnił się, że nie ma przeciwwskazań. Artem przećwiczył aplikację makijażu; cały proces zajął nie więcej niż 15 minut.
„Wszystko gotowe”, „Objawienie jest zaplanowane na pojutrze, w czwartek”. „Jesteś pewien, że chcesz to zrobić?” Catherine skinęła głową z żelazną determinacją. „Absolutnie pewien”.
Kirył i jego kochanka dostaną to, na co zasługują. Tego wieczoru, w domu, po raz ostatni przytuliła męża i powiedziała dobranoc. Jutro wszystko się zmieni.
Jutro rozpocznie się nowe życie, podzielone na „tak” i „potem”. Na zewnątrz wisiał ciepły jesienny dzień, słońce przebijało się przez lekkie chmury. Idealna pogoda na pogrzeb.
Kirill jadł śniadanie w kuchni i czytał wiadomości na telefonie. Wyglądał na spokojnego, a nawet zadowolonego, najwyraźniej wierząc, że plan jest bliski realizacji. „Dzień dobry, kochanie” – powiedział, siadając przy stole.
Całą noc mam mdłości i pęka mi głowa. „Może powinnaś iść do lekarza?” – zasugerował Kirill z zaniepokojonym wyrazem twarzy. „Tak, chyba warto”.
Ale najpierw chcę się położyć w domu. Kirill skinął głową i dopił kawę. „Dobra, idę do pracy.
„I uważaj na siebie. Jeśli coś się stanie, dzwoń natychmiast”. Po jego wyjściu Jekaterina jeszcze raz sprawdziła wszystkie szczegóły planu.
Jekaterina i Artem do nakładania makijażu. Trzy dawki leku. W wieku czterech lat planowali przyjąć dawkę i umrzeć.
O wpół do piątej Kirył otrzymał wiadomość, że jego żona zachorowała. Czas dłużył się niemiłosiernie. Jekaterina posprzątała pokój i umieściła testament w widocznym miejscu.
O pierwszej Maksym zawołał: „Katio, wszyscy gotowi”. Żdanow był tam.
„Jesteś pewien, że nie zmienisz zdania?” – zapytał Maksym. „Muszę to zrobić. W takim razie powodzenia”.
I uważaj. Artem przybył o drugiej z walizką kosmetyków. Przez następne pół godziny zamieniał zdrową kobietę w trupa.
Blada cera, siniaki na ustach, zapadnięte policzki, cienie pod oczami – wszystko wyglądało przerażająco realistycznie. „Makijaż utrzyma się około czterech godzin” – wyjaśnił. „Do tego dochodzi specjalny puder, który unosi skórę”.
Tumanow przybył o trzeciej. Ponownie sprawdził puls i ciśnienie krwi Jekateriny, potwierdzając, że wszystko jest w normie. Lek zaczyna działać 15 minut po podaniu, wyjaśnił.
„Pętno zwolni do pięciu uderzeń na minutę. Oddech stanie się prawie niewyczuwalny. Temperatura ciała spadnie o dwa stopnie…”
Yo Make również polubił
To jedyny sposób, w jaki od jakiegoś czasu gotuję klopsiki. Są prawie beztłuszczowe.
10 znaków, które mężczyzna pokazuje, gdy jest zakochany
Upokorzyli moją żonę na ślubie naszego syna — ale dwadzieścia lat w piechocie morskiej nauczyło mnie, że zemsta nie zawsze oznacza przemoc… Czasami oznacza to stanie z godnością i godnością
Ostrzeżenie o niebezpieczeństwie „zapraszania” raka do organizmu.