„Powiedziałem jej, że jesteś miła i że nie powinna się bać”. „Dobrze, jakoś to załatwimy” – mruknął Anatolij, znów marszcząc brwi. „Posłuchaj mnie, Alevtina, idź do domu.
„I ona musi odpocząć”. Wszystkie pytania później. „Ona odpocznie.
„Wtedy możesz z nią porozmawiać. Znam cię, wiesz. Zaczniesz gadać jak dawniej i nie dasz jej ani chwili wytchnienia”.
Alevtina zacisnęła usta z urazą i otworzyła usta, żeby powiedzieć, że to ona znalazła tę nieznajomą w lesie i gdyby nie ona, kobieta by tam umarła. Ale nie zdążyła tego powiedzieć. Anatolij po prostu zamknął jej drzwi przed nosem i wyprowadził nieznajomą za ramię.
Alevtina nie miała innego wyjścia, jak tylko wrócić do domu. Anatolij zagrzał wodę w dużym garnku, nalał ją do miski i pomógł kobiecie zmyć brud i bagienne błoto. Następnie znalazł czyste ubrania pozostawione przez zmarłą żonę i przyniósł je kobiecie, żeby się przebrała.
Potem zawołał ją do kuchni i posadził przy stole. W międzyczasie zaczął przygotowywać obiad, jednocześnie pytając ją o szczegóły jej pojawienia się w lesie. „Może mogłabyś mi powiedzieć, jak się tu znalazłaś? Kim jesteś i jak się nazywasz?” „Chętnie, ale nic nie pamiętam” – odpowiedział gość z westchnieniem.
A potem zapytała, wskazując na ubranie, które właśnie miała na sobie: „Czy to sukienka twojej żony?”. „Tak, zgadza się” – odparł krótko Anatolij. A potem, po namyśle, dodał: „Miałem kiedyś żonę, Swietoczkę, ale dawno nie żyje”. „Ja też” – powiedział nagle nieznajomy.
„Co masz na myśli?” Anatolij nie zrozumiał. „Ja też jestem Swietłana. Mam na imię Swietłana”.
Właśnie wypowiedziałeś to imię i nagle przypomniało mi się. „Więc nie wszystko stracone. Wkrótce wszystko sobie przypomnisz” – uśmiechnął się Anatolij.
„A teraz w końcu zjedzmy kolację”. Tego wieczoru mężczyzna długo przewracał się z boku na bok w łóżku, nie mogąc zasnąć. Słyszał skrzypienie łóżka w sąsiednim pokoju.
Swietłana również nie mogła zasnąć, próbując się wygodnie ułożyć. Ale ból pleców jej to uniemożliwił. Anatolij ponownie zmarszczył brwi, pogrążony w myślach.
A rano, kiedy Swietłana weszła do kuchni, żeby go odwiedzić, mężczyzna zapytał, kiwając głową w stronę pleców gościa: „Co ci jest z plecami? Bardzo cię bolą?”. „Bardzo bolą. Mam wrażenie, że nogi i ręce są z drewna; czasami w ogóle nic nie czuję. Nie mogę się schylać, rozciąganie też jest bardzo bolesne, a ręce nie dają rady się unieść”. „No to zobaczmy” – Anatolij skinął głową.
Potem wziął Swietłanę za rękę i powiedział: „Chodź, moja droga, chodź ze mną”. Zaprowadził ją do pokoju ukrytego za parawanem. Mężczyzna odsunął parawan i wskazał na drewnianą ławkę.
– Usiądź tu. I czekaj na mnie. Zaraz przyjdę.
Anatolij odszedł, ale wkrótce wrócił, trzymając w dłoniach drewniany młotek i dziwnie zaostrzony kołek. „Teraz powoli zdejmij ubranie. I połóż się na brzuchu”.
Swietłana spojrzała na obcego mężczyznę z przerażeniem, niepewna, co dalej zrobić. Zauważywszy jej niepokój, Anatolij powiedział z uśmiechem: „Nie bój się mnie, głupcze. Chcę ci tylko pomóc”.
Tak naprawdę jestem chiropraktykiem, albo, jak to mówią w twoim mieście, terapeutą manualnym. Jestem samoukiem. Mój dziadek był dobrym chiropraktykiem i nauczył mnie wszystkiego.
Mój ojciec też tak robił, ale nie tak często jak dziadek. A ja pomagam ludziom od tylu lat i nigdy nikogo nie odrzucam, gdy prosi o pomoc. Ludzie często przychodzą do mnie, a ja pomagam każdemu.
Ale nie zajmuję się leczeniem mieszkańców wsi; nic nie wiedzą o mnie ani o moim zawodzie. No cóż, dość tego. Idź spać, Swieta.
I tak nie masz nic do stracenia. A ja mogę pomóc. I wiem, jak zrobić to dobrze.
Tylko uwaga, będziecie musieli uzbroić się w cierpliwość. Swietłana posłusznie położyła się na ławce i opuściła ręce. Anatolij położył jej na plecach zwinięty rulon czystego materiału.
Potem przyłożył jej kołek do kręgosłupa i uderzył go mocno młotkiem. Ostry ból, który przeszył całe jej ciało, sprawił, że krzyknęła głośno. Chciała wstać, a nawet uciec od tej tortury.
Ale Anatolij mu na to nie pozwolił. Przesunął się wzdłuż całego kręgosłupa, zadając metodyczne ciosy tu i tam, a następnie ręką badał każdy skrzywiony lub zwichnięty kręg, a następnie nastawiał go na miejsce. Właśnie wtedy do jego domu podeszła ciekawska sąsiadka, ledwo mogąc doczekać się rana, by pójść i zapytać nieznajomą o jej życie.
Ale gdy tylko Alevtina wdrapała się na werandę sąsiada, usłyszała rozdzierający krzyk kobiety. Boże, co on jej robił? Alevtina natychmiast zbiegła z werandy, drżącymi rękami zadzwoniła do miejscowego policjanta i opowiedziała mu wszystko ze szczegółami: Anatolij zabija kobietę w swoim domu. Przyjedź natychmiast i ratuj go.
Policjanci, którzy przybyli na miejsce zdarzenia, byli już przygotowani na ponury widok. Zamiast tego zastali Anatolija i jego gościa siedzących przy stole i pijących herbatę. Śmiali się serdecznie z niedawnego dramatu Swietłany.
„Kiedy wszedłeś do pokoju z młotkiem, oniemiałam” – powiedziała Swieta, wspominając moment ich spotkania. „A teraz jestem ci bardzo wdzięczna; czuję się o wiele lepiej. Mogę się schylać, ruszać rękami i nogami, a nawet unosić ręce”.
To tak, jakby ogromny ciężar, który ciążył mi na plecach i uniemożliwiał mi swobodne poruszanie się, został zdjęty. Cieszę się, że czujesz się lepiej. I będzie coraz lepiej z każdym dniem.
„Ale tylko pod warunkiem, że zastosujecie się do moich zaleceń”. „Co tu się dzieje?” – zapytał ze zdumieniem policjant, wchodząc do domu. Anatolij, słysząc powód swojej wizyty, tylko pokręcił głową.
„I od razu wszystko wyjaśnił”. Policjant spojrzał na Swietłanę uważnie i z niepokojem. „Czy to prawda?” – zapytał.
„Tak, to wszystko prawda” – potwierdziła kobieta. Policjant ponownie spojrzał jej w twarz. „Chwileczkę.
Ale ty… Swietłana Semenowa? Twój mąż cię szuka. Wszyscy mają list gończy za tobą. Ale mieszkasz bardzo daleko stąd.
„Jak się tu znalazłaś?” – zapytał zaskoczony policjant. Swietłana westchnęła ciężko. „To mój mąż zabrał mnie do lasu.
I po prostu ją tam zostawił. Okazało się, że miał kogoś innego. A ja mu przeszkadzałem.
I uznał, że nie przeżyję w lesie, zwłaszcza że był bagnisty. Wybrał akurat ten konkretny las. Wiedział doskonale, że utonę w bagnie.
„I nikt mnie tu nigdy nie znajdzie. Ale dlaczego zgodziłeś się z nim pojechać?” – zapytał zaskoczony policjant. „Rusłan powiedział, że to będzie fajna podróż.
I że dawno nie spędzaliśmy razem czasu. Poza miastem. Że podobno musimy odświeżyć naszą relację.
I spróbować uratować rodzinę. I wierzyłem mu. Aż do momentu, gdy zaprowadził mnie na bagna.
I zostawił mnie tam. Po prostu odjechał. Rozumiesz? Zostawił mnie na śmierć.
Wiedział, że z moimi bolącymi plecami i nogami nie dam rady się stamtąd wydostać. „Więc naprawdę nie straciłaś pamięci?” zapytał Anatolij, patrząc na nią ze zdziwieniem. „Oczywiście, że nie.
„Chciałam po prostu o wszystkim zapomnieć. I nie wrócę do męża” – odpowiedziała stanowczo Swietłana. „Musi zostać ukarany!” – nagle zza drzwi dobiegł głos Alewtiny.
„A ty już tu jesteś?” Anatolij odwrócił się do niej. „Dlaczego bez powodu zaczepiasz policję? Nie mogłaś mnie o to zapytać. Co za plotka! Założę się, że Pana opowiadał policji straszne historie.
„Nic dziwnego, że tak szybko tu dotarli”. Alevtina tylko wzruszyła ramionami. „Martwiłam się o ciebie.
I dla Swietłany też. Nie można podejmować takiego ryzyka, nie znając całej sytuacji. Gdy tylko usłyszałem te przeraźliwe krzyki, od razu pomyślałem, że zabijasz tę biedną dziewczynę.
I okazuje się, że ją leczyłeś. A tak w ogóle, to dlaczego dopiero teraz dowiaduję się, że jesteś chiropraktykiem? Sąsiadem, wiesz. Od tylu lat cierpię na plecy i nogi.
„Gdybym wiedział, już dawno bym do ciebie przyszedł. Jak mogłeś coś takiego przed nami ukryć? Jesteś takim egoistą!” Anatolij uśmiechnął się i powiedział: „No cóż, teraz cała wieś na pewno się dowie”.
Miałem mnóstwo klientów, nawet bez nich. A teraz, dzięki twojej gębie, będę miał jeszcze więcej. Ten sąsiad naprawdę mnie rozwalił.
„Przyjdź do mnie. Zajmę się twoimi plecami”. „Więc, Swietłano, mam cię odwieźć do domu?” – zapytał policjant.
„Ale najpierw chodźmy na komisariat. Tam możesz złożyć doniesienie na męża. Widzisz, jaki jest przebiegły? Zostawił cię na pewną śmierć”.
A potem wróciłam do domu. I narobiłam zamieszania, że nie wrócisz ze spaceru po mieście. Wiedziałam, że nikt nie będzie cię szukał tak daleko.
Co za łajdak! „Nie, nie chcę!” – kobieta pokręciła głową. „Zrozum mnie. Boję się go”.
„Niech Swietłana na razie zostanie ze mną” – zasugerował nagle Anatolij. „I na pewno złoży skargę. Taki czyn nie powinien pozostać bezkarny”.
„Chcę tylko zadzwonić do rodziców i dać im znać, że wszystko w porządku”. „Pewnie bardzo się martwili przez ostatnie kilka dni” – powiedziała Swietłana, uśmiechając się do Anatolija. Minęły zaledwie trzy dni, a rodzice Swietłany pojawili się w domu Anatolija.


Yo Make również polubił
Pyszny, kremowy budyń przygotowany z czterech rodzajów mleka.
Kiedy czarnoskóry chłopiec powiedział: „Mój tata pracuje w Pentagonie”, nauczyciel i koledzy z klasy naśmiewali się z niego, nazywając go kłamcą i patrząc na niego z góry. Ale dziesięć minut później wszedł jego ojciec, a reakcja nauczyciela zaskoczyła wszystkich.
łatwy przepis na musakę
Cremos: Szybki i Pyszny Deser, Który Rozpieszcza Podniebienie