Ira spojrzała na córkę. Miała ogromne, przestraszone oczy.
— Nie wiem, córciu. Naprawdę nie wiem.
A w głowie kołatała się jedna myśl: powinnam była tak odpowiadać wcześniej albo wcale? I dlaczego w duszy nie czuję ulgi, tylko pustkę?
Telefon zadzwonił. Może Sasha zmienił zdanie.
— Ira? — Głos teściowej był lodowaty. — Co robisz z moim synem?
— Dobry wieczór, Tamara Pawłowna.
— Jaki dobry wieczór? Sasha przyjechał cały zdenerwowany! Mówi, że wyrzuciłaś go z domu!
Ira zamknęła oczy. Zaczęło się.
— Nikogo nie wyrzucałam.
— Nie wyrzuciłaś? A dlaczego siedzi u mnie? Prawie płacze!
Sasha płacze? Ira wyobraziła sobie tę scenę i uśmiechnęła się.
— Poszedł sam, Tamara Pawłowna.
— Sam! Oczywiście, że sam! — Teściowa prawie krzyczała. — Doprowadziłaś faceta do granic wytrzymałości! Trzydzieści lat znosił twoje kaprysy!
— Moje kaprysy?
— Czyje miałyby być? Zawsze coś ci nie pasuje! To zmęczona, to boli ją głowa!
Ira odłożyła słuchawkę. Nie miało sensu dalej rozmawiać z teściową.
Nazajutrz w szkole koleżanki od razu zauważyły, że coś jest nie tak.
— Ira, wyglądasz dziwnie — powiedziała Lena w przerwie. — Co się stało?
— Sasha odszedł.
— Jak odszedł? Dokąd?
— Do mamy. Pokłóciliśmy się wczoraj.
Lena usiadła obok.
— Poważna kłótnia, czy jak zwykle?
— Nie wiem. Zabrał swoje rzeczy.
— Ojej, Ira… A ty jak się czujesz?
Ira pomyślała. Czy przeżywała? Chyba tak. Ale nie jak kiedyś. Wcześniej od razu biegła się pogodzić, przepraszała za wszystko.
— Dziwnie, ale nie bardzo. Cisza w domu… jakaś… nieprzyzwyczajona.
— Może zadzwonić do niego?
— Po co? Wie, gdzie mnie znaleźć.
Lena spojrzała zaskoczona na przyjaciółkę.
— Naprawdę się zmieniłaś. Kiedyś już byś zadzwoniła sto razy.
— Jestem zmęczona, Lena. Mam dość bycia ciągle winna.
W domu Nastyka przywitała ją milczeniem. Dziewczynka ewidentnie przeżywała, ale nie chciała rozmawiać. Usiadła odrobić lekcje i zamknęła się w pokoju.
Ira przygotowała obiad. Automatycznie postawiła trzy talerze, potem zabrała jeden. Kuchnia zrobiła się jakaś pusta.
Drugi dzień minął tak samo. Sasha nie dzwonił. Nastyka chodziła ponura.
— Mamo, a tata wróci? — zapytała przy śniadaniu.
— Nie wiem.
— A ty chcesz, żeby wrócił?
Ira zatrzymała się z kubkiem w ręku. Czy chciała?
— Chcę. Ale nie takiego, jakim był wcześniej.
— Co znaczy „nie takiego”?
— Wiesz, córciu, przez trzydzieści lat przepraszałam za każdy krok. Jestem zmęczona.
Nastyka skinęła głową, nie mówiąc nic.
Trzeciego dnia zadzwoniła Tamara Pawłowna.
— Ira, całkiem oszalałaś? Sasha siedzi u mnie już trzeci dzień!
— I co z tego?
— Jak to i co? To twój mąż! Twoim miejscem jest go przekonać!
— A jego miejscem jest mnie oskarżać o wszystko?
— Mężczyzna ma prawo wymagać porządku w domu!
Ira się roześmiała. Sama była zdziwiona tym śmiechem.
— Tamara Pawłowna, a zapytałaś, dlaczego twój syn odszedł? Z jakiego powodu?
— Z powodu twojego charakteru!
— Z powodu barszczu. Zdaniem jego, za słony.
Zawisła cisza.
— Z powodu barszczu? — powtórzyła teściowa.
— Z powodu barszczu. I dlatego, że po raz pierwszy od trzydziestu lat nie zgodziłam się, że to ja jestem winna.
Tamara Pawłowna milczała.
— Ira, może przestań się wygłupiać? Przyjedź i zabierz męża.
— Nie przyjadę. Niech sam zdecyduje, gdzie chce mieszkać.
— Stracisz go!
— Może.
Czwartego dnia Sasha zadzwonił sam. Jego głos był zmęczony.


Yo Make również polubił
7 prostych wskazówek, jak utrzymać kuchenkę mikrofalową w czystości i zdrowiu!
Zrobiłem test DNA dla zabawy i odkryłem brata, który twierdził, że dorastaliśmy razem
Krówka bostońska z kremem
Co się stanie, gdy zaczniesz jeść papaję każdego dnia?