Zadzwoniłam do Marka z autobusu, jadąc na zmianę kelnerki. „Hej, kochanie” – odpowiedział, a jego głos był oszołomiony po popołudniowej drzemce.
„Nigdy nie uwierzysz, co się właśnie wydarzyło” – zacząłem, wciąż przetwarzając tę dziwną wizytę. „Prawnik twierdzi, że ciocia Anna coś mi zostawiła. Dasz wiarę?”
Mark cicho gwizdnął. „Nie żartuję! Ta stara torba miała ukryty skarb, co? No cóż, hej, to świetna wiadomość! Może w końcu uda ci się wziąć trochę wolnego. Bóg jeden wie, że zasługujesz na przerwę”.
Jego nagły entuzjazm był irytujący. Mark rzadko interesował się moim samopoczuciem, chyba że dotyczyło to bezpośrednio jego. „Zobaczymy” – powiedziałam ostrożnie. „Nawet nie wiem, czy to prawda”.
„Jak się masz?” zapytałem, zmieniając temat.
„Och, wiesz” – westchnął teatralnie. „Zawsze to samo. Nie wiem, Em. Może czas po prostu zaakceptować swój los inwalidy”.
Ugryzłam się w język i przełknęłam frustrację, która stała się już tak znajoma. „Nie mów tak. Wszystko będzie dobrze. Jutro odwiedzę cię w szpitalu”.
Wymieniliśmy „Kocham cię” i rozłączyłem się, próbując zignorować pustkę w piersi. Być może ten spadek, gdyby był prawdziwy, był tym szczęśliwym trafem, którego tak rozpaczliwie potrzebowaliśmy.
Wizyta w szpitalu
Następnego ranka przybyłem do pokoju 242 w Szpitalu Miłosierdzia z małym bukietem kwiatów, które kupiłem w piwniczce z winami. Zapukałem dwa razy i wszedłem z uśmiechem, który, jak miałem nadzieję, był zachęcający.
Mark spiorunował mnie wzrokiem z łóżka. „Nie miałaś dziś makijażu? Serio?” Jego głos był ostry i zirytowany. „Każda inna kobieta na tym piętrze wygląda jak modelka, kiedy przychodzi z wizytą, a ja utknąłem z… tą jedną”.
Wzdrygnęłam się, jakbym dostała w twarz. „Mark, jak możesz mi tak mówić? Wiesz, jaki jestem wyczerpany, pracując na dwóch etatach, żeby nas utrzymać”.
„Tak, tak, jesteś prawdziwym męczennikiem, rozumiem” – przerwał mi, machając ręką. „Kiedy spadek wróci? Mam nadzieję, że wkrótce, żebyś w końcu mógł się prezentować”.
Kwiaty wyślizgnęły mi się z rąk i wylądowały na sterylnej podłodze szpitala. Łzy piekły mnie w oczach, gdy wracałam do drzwi. „Potrzebuję świeżego powietrza” – wyszeptałam, zanim uciekłam na korytarz.
Potykając się, przeszłam korytarzem i usiadłam na ławce obok wind. Ręce mi się trzęsły. Czy to naprawdę tak się stało z moim małżeństwem? Kiedy próbowałam się uspokoić, zza rogu dobiegły mnie głosy dwóch mężczyzn.
„Powiedziałem mojej starej, że muszę tu zostać cały weekend, żeby zrobić »badania«” – zaśmiał się jeden z mężczyzn. „Szczerze mówiąc, mam zaplanowaną partyjkę pokera z pielęgniarką i wystarczającą ilością alkoholu, żeby powalić słonia”.
„Ja też tak uważam, bracie” – odpowiedział jego przyjaciel, śmiejąc się. „To, czego kobiety nie wiedzą, im nie przeszkadza, prawda? Uważają nas za świętych, bo utknęliśmy tutaj”.
Zrobiło mi się niedobrze. Wątpliwości zostały zasiane, ale zmusiłam się, żeby je odepchnąć. Mark by mi tak nie kłamał. Był po prostu w złym humorze, bo utknął w szpitalu. Otarłam oczy i wyszłam na jasne słońce, żeby skupić się na jutrzejszym spotkaniu z prawnikiem.
Odczytanie testamentu
Yo Make również polubił
Widziałem, jak mój sąsiad wezwał policję z powodu motocyklisty, który jechał jego własnym podjazdem.
Smażone ciasteczka Oreo z kremem i sernikiem
Chiropraktyk dzieli się 3 ćwiczeniami, które pomagają wyeliminować garb na plecach, wyprostować postawę ciała i złagodzić ból szyi.
Twoje ciało wie, kiedy śmierć jest bliska – a wszystko zaczyna się od twojego nosa