Podczas kolacji nazwali mnie „nieudanym artystą”. A potem moja sekretna galeria pojawiła się na stronie Forbesa — tuż przy stole. – Page 3 – Pzepisy
Reklama
Reklama
Reklama

Podczas kolacji nazwali mnie „nieudanym artystą”. A potem moja sekretna galeria pojawiła się na stronie Forbesa — tuż przy stole.

Mama wyciągnęła rękę i poklepała mnie po dłoni, a jej wyraz twarzy ociekał sztucznym współczuciem. „Kochanie, nie chcemy cię skrzywdzić. Chcemy pomóc. Musisz stawić czoła faktom. Nie odniesiesz sukcesu jako artystka. Czas znaleźć prawdziwą pracę, coś stabilnego. Może poznać miłego mężczyznę z karierą. Ustabilizuj się. Devon, czy twoja firma nie ma wakatów dla asystentek administracyjnych?”

„Ja… musiałbym sprawdzić” – powiedział Devon, wyraźnie pragnąc być gdzie indziej.

„Widzisz? Możliwości” – powiedziała mama radośnie. „Mogłabyś pracować w porządnym biurze, nosić profesjonalne ubrania, przyczyniać się do rozwoju społeczeństwa. Czy to nie lepsze niż gnuśnieć w tej okropnej pracowni i udawać, że jesteś następnym Picasso?”

„Nigdy nie porównywałem się do Picassa”.

„Bo nie mogłeś”, powiedziała Rachel. „Picasso odniósł sukces. Picasso sprzedawał obrazy. Picasso nie mieszkał w przerobionym magazynie z wątpliwą instalacją elektryczną i nie jeździł autobusem po makaron ramen”.

Wziąłem kolejny kęs szparagów. Były idealnie doprawione, prawdopodobnie przygotowane przez szefową kuchni, którą mama zatrudniała do tych obiadów. Przestała gotować sama lata temu, kiedy fundusz hedgingowy taty naprawdę się rozkręcił.

„Wiesz, co myślę?” Marcus z naciskiem odłożył telefon. „Uważam, że jesteś samolubny. Mama i tata zainwestowali w twoją edukację, w twoje życie, a ty nie dałeś im nic w zamian poza wstydem. Wiesz, jak to jest dla mamy w jej klubie golfowym? „Jak się mają twoje dzieci?” „Och, Rachel wychodzi za mąż za bankiera inwestycyjnego. Marcus pracuje w branży technologicznej. A Emma… no cóż, Emma maluje”.

„Mówimy ludziom, że wciąż się odnajdujesz” – powiedziała ze smutkiem mama. „Masz 32 lata i wciąż się odnajdujesz. Większość ludzi odnajduje siebie w wieku 25 lat” – dodała Rachel. „Ale nie Emma. Emma potrzebuje więcej czasu, żeby odkryć, że nie ma żadnych poszukiwanych umiejętności ani perspektyw”.

Devon odchrząknął. „Rachel, może…”

„Nie, ona musi to usłyszeć” – upierała się Rachel. „Jesteśmy rodziną. Jeśli my jej nie powiemy prawdy, to kto? Emmo, marnujesz życie. Nie masz nic. Niczego nie osiągnęłaś. Nie zmierzasz donikąd”.

„Jestem zadowolony ze swojej pracy” – powiedziałem.

„Zadowolona” – powtórzyła mama, nadając temu słowu jadowity wydźwięk. „Zadowolona z porażki, zadowolona z ubóstwa, zadowolona z rozczarowania. Masz w ogóle jakieś obrazy w galeriach?” – zapytał Marcus. „W prawdziwych galeriach, a nie w jakiejś kawiarni, gdzie każdy może powiesić swoje obrazy?”

„Wystawiałem w galeriach”.

„Które?”

Wziąłem łyk wody.

„Dokładnie” – powiedział triumfalnie. „Ona nawet nie potrafi ich nazwać, bo nie istnieją albo są tak małe i żałosne, że nie warto o nich wspominać”.

Rachel zwróciła się do Devona z przepraszającym uśmiechem. „Przykro mi, że musisz to oglądać. Emma psuje każde rodzinne spotkanie. Po prostu siedzi w swojej taniej sukience, zajada nasze jedzenie i nie wnosi nic do rozmowy poza mglistymi twierdzeniami na temat swojej kariery artystycznej. Żyje w świecie fantazji”.

„Mama się zgodziła. Zawsze tak było. Już jako dziecko rysowała zamiast się uczyć, malowała zamiast nawiązywać kontakty. Próbowaliśmy ją pokierować, ale była uparta”.

„Urojeniowa” – poprawił Marcus. „To słowo brzmi: urojeniowa. Myśli, że pewnego dnia obudzi się i magicznie odniesie sukces, nie wkładając w to żadnego wysiłku”.

„Pracuję codziennie” – powiedziałem cicho.

„Malowanie to nie praca” – warknęła Rachel. „Praca to to, co robi Devon, zarządzając milionami w inwestycjach. Praca to to, co robi Marcus, rozwijając prawdziwą technologię. Praca to to, co ja robię, prowadząc kampanie marketingowe dla firm z listy Fortune 500. To, co robisz, to hobby, które wmówiłeś sobie, że jest karierą”.

Kelnerzy przyszli posprzątać nasze talerze. Poruszali się cicho, sprawnie, prawdopodobnie wdzięczni, że nie muszą uczestniczyć w rozmowie. Zastanawiałem się, czy dostrzegali okrucieństwo w sposobie, w jaki rozmawiała moja rodzina, czy po prostu nauczyli się ignorować rozmowy bogaczy przy kolacji.

„Deser będzie za chwilę gotowy” – oznajmiła mama. „Poprosiłam szefa kuchni, żeby przygotował crème brûlée. Emmo, na pewno ci się spodoba. Chociaż podejrzewam, że nigdy nie jesz takich rzeczy w swoim mieszkaniu”.

„Gotuję sobie sama na gorącej płycie” – powiedziałam.

„Jak student” – powiedział Marcus. „32-letni student, który nigdy nie ukończył studiów i nie wszedł w prawdziwe życie”.

Telefon Devona zawibrował. Zerknął na niego, a potem położył go ekranem do dołu na stole. „Rynki są dziś ciekawe”.

„Zawsze” – zgodził się Marcus, wdzięczny za zmianę tematu. „Obserwowałem kilka akcji, których wartość może potroić się do końca roku. Emma by tego nie zrozumiała. Oczywiście, ona myśli, że pieniądze rosną na drzewach, czy cokolwiek w to wierzą artyści”.

„Rozumiem ekonomię” – powiedziałem.

Rachel się roześmiała. „Rozumiesz, jak to jest nie mieć pieniędzy? To co innego niż rozumienie ekonomii”.

„Ona prawdopodobnie nawet nie wie, co to jest portfel akcji” – powiedziała mama.

„Albo odsetki składane” – dodał Marcus.

„Albo kapitał własny” – kontynuowała Rachel.

Devon znów się poruszył. „Może porozmawiamy o czymś innym?”

Mama dopiła wino. „Masz rację. Porażki Emmy to dość przygnębiająca rozmowa przy kolacji. Porozmawiajmy raczej o ślubie. Rachel, czy ustaliłaś już miejsce?”

„Wielka sala balowa nad brzegiem morza” – powiedziała Rachel, a jej cała postawa się rozjaśniła. „Osiemset gości, pełna orkiestra, importowane kwiaty z Ekwadoru”.

„Brzmi pięknie” – powiedziałem.

„Oczywiście, że zostaniesz zaproszona” – powiedziała Rachel tonem sugerującym, że to wielka hojność. „Chociaż proszę, postaraj się ubrać w coś stosownego. Może Devon pożyczy ci pieniądze na nową sukienkę w prezencie”.

„To nie jest konieczne” – powiedziałem.

„Naprawdę tak jest” – upierała się mama. „Nie możesz znowu nosić granatu. Ludzie będą gadać. Już wystarczająco dużo mówią o tym, że nasza rodzina ma artystę, który ma problemy”.

„A skoro już o tym mowa” – powiedział Marcus, znów przeglądając ekran telefonu – „Emma, ​​kiedy ostatnio miałaś prawdziwą sprzedaż? I to prawdziwą, a nie 50 dolarów od kogoś, kto ci współczuł”.

„Sprzedaję regularnie.”

„Do kogo?” – zapytała Rachel. „Wymień jedną osobę”.

„Moi kolekcjonerzy wolą prywatność”.

Marcus prychnął. „Kolekcjonerzy. Jasne. Twoi wyimaginowani kolekcjonerzy za swoje wyimaginowane pieniądze kupują twoje wyimaginowane, cenne dzieła sztuki. Wiesz, co jest naprawdę smutne?” – powiedziała mama, a jej głos ociekał fałszywym współczuciem. „Emma naprawdę wierzy, że odnosi sukcesy. Naprawdę myśli, że coś osiąga w tej okropnej pracowni, malując swoje życie. To jest niemal słodkie w pewien tragiczny sposób”.

„To żałosne” – poprawiła Rachel. „Nazwijmy to po imieniu. Żałosne”.

Kelnerzy wrócili z crème brûlée, ostrożnie stawiając przed każdym naczynie żaroodporne. Karmelizowane cukrowe wierzchy trzeszczały w świetle lampy.

„To pewnie kosztuje więcej, niż Emma wydaje na jedzenie w ciągu tygodnia” – zauważył Marcus, stukając łyżką w skorupkę cukru.

„Miesiąc” – poprawiła Rachel. „Spójrz na nią. Aż jej ślinka cieknie. Kiedy ostatnio jadłaś porządny posiłek, Emmo? Taki, który nie był z puszki albo z mikrofalówki?”

„Jem wystarczająco dobrze.”

„Wystarczająco dobrze” – powtórzyła mama. „Motto nieudaczników. Wystarczająco dobrze. Wystarczająco dobrze. Nigdy doskonale. Nigdy wyjątkowo. W sam raz.”

Telefon Devona znów zawibrował. Tym razem odebrał, a jego oczy lekko się rozszerzyły. „Przepraszam” – powiedział, wstając. „Muszę odebrać ten telefon służbowy”.

Szedł w kierunku kuchni, przyciskając telefon do ucha.

„On tak ciężko pracuje” – powiedziała Rachel z podziwem. „Tak wygląda prawdziwe poświęcenie, Emmo. A nie zabawa farbami przez cały dzień”.

„Nie gram.”

„Tak” – przerwał mu Marcus. „Baw się w udawanie. Udawaj artystę. Udawaj karierę. Udawaj życie”.

Mama delikatnie ugryzła deser. „Kiedyś mówiłam znajomym, że potrzebujesz czasu, żeby odnaleźć siebie. Teraz mówię im po prostu, że wciąż próbujesz zrozumieć pewne rzeczy. Ale w pewnym momencie skończą mi się eufemizmy na porażkę”.

„Może po prostu powiedz im, że jestem artystą” – zasugerowałem.

„I reklamować swój brak sukcesu?” Rachel wyglądała na przerażoną. „Nie, mamy standardy, Emmo. Ta rodzina ma reputację”.

„Miał reputację” – sprostował Marcus – „aż Emma postanowiła ją zniszczyć swoim życiem na poziomie ubóstwa i całkowitym brakiem ambicji”.

Devon wrócił do stołu z dziwnym wyrazem twarzy, gdzieś pomiędzy zmieszaniem a podekscytowaniem. Trzymał teraz iPada i szybko coś przeszukiwał.

„Wszystko w porządku?” zapytała Rachel.

„Tak, po prostu… mamy pilne wiadomości.”

„Wiadomości biznesowe?” zapytała mama uprzejmie, choć wyraźnie nie interesowało jej to zbytnio.

„Tak naprawdę chodzi… chodzi o świat sztuki. Forbes właśnie opublikował swoją coroczną listę najlepiej zarabiających artystów na świecie”.

„A jakie nudne” – przerwała Rachel. „Devon, nie musisz udawać, że interesujesz się sztuką tylko dlatego, że Emma tu jest. Wszyscy wiemy, że to branża żartów”.

„Nie, ale to jest naprawdę interesujące” – upierał się Devon, wciąż czytając. „Tylko w zeszłym roku najlepsi artyści sprzedali dzieła warte ponad 300 milionów dolarów. Trzysta milionów. To więcej niż przychód jakiejś firmy technologicznej”.

Marcus podniósł wzrok. „Trzysta milionów. Za obrazy?”

„Najwyraźniej. A ten konkretny artysta jest całkowicie anonimowy. Działa pod pseudonimem. Nikt nie zna ich prawdziwej tożsamości, ale Forbes właśnie ujawnił, kim są”.

„Brzmi fałszywie” – powiedziała Rachel lekceważąco. „Prawdopodobnie pranie brudnych pieniędzy”.

„Tak właśnie początkowo myślałem” – przyznał Devon. „Ale spójrz na to portfolio. Nabytki muzealne, kolekcje prywatne, instalacje korporacyjne. To jest legalne”.

„Kto tam?” zapytała mama, tym razem już z lekką ciekawością.

Devon czytał dalej, przewijając palcem. „Działają pod nazwą Meridian. Podobno od dekady sprzedają swoje prace za pośrednictwem ekskluzywnych galerii. Tylko około 40 prac rocznie, ale każda idzie za miliony, a właśnie sprzedali serię do Guggenheima za…”

Zatrzymał się i zaczął czytać uważniej.

„Osiemdziesiąt siedem milionów” – dokończył. „Za obrazy”.

Marcus brzmiał sceptycznie. „Osiemdziesiąt siedem milionów”.

„Współczesne media mieszane” – kontynuował Devon. „Wielkoformatowe instalacje, wciągające doświadczenia. Krytycy nazywają to najważniejszą innowacją artystyczną od 20 lat”.

Rachel machnęła lekceważąco ręką. „Pewnie nonsens współczesnej sztuki. Wiesz, te obrazy, które są po prostu przypadkowymi plamami, a bogaci ludzie udają, że rozumieją”.

„Właściwie” – powiedział Devon – „artykuł pokazuje kilka obrazów. To niesamowite, naprawdę wyrafinowane techniki łączące tradycyjne malarstwo olejne z projekcją cyfrową, elementami konstrukcyjnymi i interaktywnymi komponentami. To poważna praca”.

Zjadłem mały kęs crème brûlée.

„No cóż, dobrze im tak” – powiedziała mama. „Ale to wyjątek, a nie reguła. Na każdego artystę, który odnosi sukces, przypadają tysiące, którym się nie udaje. Jak Emma”.

„Dokładnie” – zgodziła się Rachel. „Emma maluje od lat i nie ma nic do pokazania. Ta osoba z Meridianu prawdopodobnie przeszła klasyczne szkolenie w jakiejś elitarnej europejskiej akademii z rodzinnymi koneksjami”.

„A właściwie” – przerwał mu Devon, wciąż czytając – „Forbes pisze, że Meridian studiował na uniwersytecie stanowym, na średniej klasy studiach artystycznych. Żadnych rodzinnych koneksji ze światem sztuki. Zaczynał od sprzedaży w małym studio w dzielnicy przemysłowej”.

Przy stole na chwilę zapadła cisza.

„No to miałeś szczęście” – powiedział stanowczo Marcus. „Właściwe miejsce, właściwy czas. Pewnie kogoś znałeś”.

„Artykuł porusza tę kwestię w sposób konkretny” – powiedział Devon, a jego głos nabrał dziwnego tonu. „Mówi, że Meridian systematycznie budował swoją karierę. Zaczynał od mniejszych galerii, budował reputację dzięki jakości i konsekwencji, stopniowo podnosząc ceny wraz ze wzrostem popytu. Bardzo strategiczne podejście”.

„Gdzie mieszka ta osoba?” zapytała mama.

zobacz więcej na następnej stronie Reklama
Reklama

Yo Make również polubił

Nazwał mój dom nad jeziorem „kopalnią złota” i zaproponował mi pokój na zapleczu. Zachowałem spokój, wszystko udokumentowałem i przygotowałem dla niego – i jego gości – legalną niespodziankę tuż przy drzwiach.

„Och, tylko zdjęcia nieruchomości z momentu, kiedy ją kupiłeś. Oglądaliśmy tę nieruchomość.” Marcus wszedł na pokład bez zaproszenia. „Czy możemy ...

Moja siostra ukradła mi narzeczonego-milionera, ale sześć lat później dostałem życie, o jakim ona mogła tylko udawać

Zbieranie kawałków Moja matka trzymała mnie w kupie. Odwołała dla mnie ślub. Trzymała mnie za rękę, kiedy płakałam. A kiedy ...

15-minutowy obiad, który podbił świat. Gotuję go co tydzień!

Dodaj starty parmezan i mieszaj, aż ser się rozpuści i sos stanie się gładki oraz kremowy. Dopraw solą i pieprzem ...

8 domowych sposobów na kaszel – wypróbowanych i przetestowanych

5. Korzeń prawoślazu Prawoślaz od dawna jest stosowane w leczeniu kaszlu i bólu gardła. Badanie z 2020 r. wykazało, że ...

Leave a Comment