Nala próbowała sobie przypomnieć, kiedy ostatni raz jedli śniadanie z prawdziwym śmiechem. Może dwa, trzy lata temu? Zanim spędzili noce w biurze, zanim niekończące się podróże służbowe, zanim jego dystans zaczął się zmieniać w coś mroczniejszego.
„Czy Zariah wstała?” zapytał w końcu, wciąż nie podnosząc wzroku.
„Tak, kochanie. Jest pod prysznicem. Zaraz zejdzie na śniadanie” – odpowiedziała Nala.
Rzeczywiście, minutę później na schodach rozległy się ciche kroki.
Zariah, ich siedmioletnia córka, wbiegła w schludnym mundurku z prywatnej szkoły. Jej promienny uśmiech stanowił ostry kontrast z ciężkim powietrzem w kuchni.
Dzień dobry, mamusiu. Dzień dobry, tatusiu.
Pocałowała Nalę w policzek, po czym podeszła do jej ojca.
Po raz pierwszy tego ranka Tmaine odłożył telefon i wymusił lekki uśmiech.
„Dzień dobry, księżniczko. Jedz. Tata zabiera cię dziś do szkoły”.
„Wow, idę z tatą!” – krzyknęła zachwycona Zariah.
Nala odetchnęła z ulgą. Przynajmniej w obecności Zariah wciąż starał się zachowywać jak ciepły i kochający ojciec. To krótkie śniadanie było jedynym prawdziwym czasem dla rodziny, jaki im pozostał.
Kiedy Zariah skończyła jeść, Tmaine natychmiast wstał, chwycił teczkę, pocałował córkę w czoło i podszedł do drzwi wejściowych.
Jak zwykle, przeszedł obok Nali, jakby była niewidzialna.
Żadnego pożegnania.
Żadnego pocałunku w policzek.
Nawet nie rzuciłem okiem.


Yo Make również polubił
Znaczenie uprawy roślin leczniczych w domu: niezbędne w każdym gospodarstwie domowym
Naleśniki z jabłkami: przepis na pyszne i pachnące słodycze
Zagadka „Kobieta w łodzi” – spróbuj rozwiązać zagadkę wirusową
Zupa krem ziemniaczano-hamburgerowa w wolnowarze