„Zupełnie poważnie. Jeśli dzielimy daczę, decyzje powinny być podejmowane wspólnie. Ale jeśli sam decydujesz o wszystkim, rozważ kopalnię w daczy. Wybierz.”
Mój mąż milczał. Po prostu patrzył na mnie przez kilka sekund, po czym gwałtownie się odwrócił i wszedł do sypialni, głośno trzaskając drzwiami.
Dokończyłam krojenie sałatki i sprzątnęłam resztę składników ze stołu. Usiadłam z filiżanką herbaty, popijając ją powoli, próbując się uspokoić. Moje serce wciąż biło szybko.
Tego wieczoru Dmitrij nie wyszedł na kolację. Został w sypialni, pisząc coś na laptopie. Zjadłem sam, pozmywałem naczynia i położyłem się spać na kanapie w salonie.
Obudziłem się dziś rano, gdy zadzwonił dzwonek do drzwi. Otworzyłem i zobaczyłem żonę Bogdana, Oksankę. Farbowana blondynka o pełnych ustach i zimnym spojrzeniu ukrytym za wymuszonym uśmiechem.
— Cześć, Ganna! Mogę wejść?
Cofnąłem się bezszelestnie. Oksanka weszła do środka i zdjęła buty.
— Czy Dmitrij jest w domu?
– Nadal śpię.
– Rozumiem. To porozmawiamy na osobności.
Weszliśmy do kuchni. Włączyłem czajnik i wyjąłem kilka kubków z szafki. Oksanka usiadła przy stole i uważnie mi się przyglądała.
– Ganna, rozumiem, że nie wszystko jest między nami w porządku… Ale zachowujmy się jak dorośli.
– Słucham cię.
„Bogdan był wczoraj strasznie zdenerwowany. Obiecałeś mi daczę… a potem zmieniłeś zdanie”.
– To Dmitrij obiecał, nie ja.
– Ale to jest wasza wspólna dacza!
– Nie. Według dokumentów należy ona do mnie osobiście.
Oksanka uśmiechnęła się krzywo:
– No cóż, rozumiem… Formalnie jest wasze, ale w gruncie rzeczy jesteście rodziną – powinniście dzielić się wszystkim po równo!
— Jesteśmy „rodziną”, kiedy jemu jest wygodnie… Ale kiedy chodzi o mnie, od razu staje się jasne: każdy ma swoją własność.
„Ganna! Wiesz, to nie jest miłe! Jesteśmy twoimi przyjaciółmi! Chcemy tylko świętować Nowy Rok na wsi!”
„Nie miejmy złudzeń? Nie znosisz mnie – wiem to doskonale. Więc po co przyszedłeś?”
Przez chwilę milczała, a uśmiech zniknął z jej twarzy.
„Dobra… Tak, masz rację – nie kocham cię. Po tym incydencie po prostu nie mogę nic innego zrobić…”
„Powiedziałem prawdę: zdradziłeś Bogdana”.
— To był błąd! Tylko raz! I prawie się przez to rozwiedliśmy!
— Przeze mnie? Czy dlatego, że spałaś z kimś innym?
Oksanka zerwała się z krzesła:
– Nie waż się tego mówić!
— To przestań zrzucać odpowiedzialność na innych! To były twoje czyny!
Złapała swoją torbę:
„Nie powinnam była tu w ogóle przychodzić! Myślałam, że możemy dojść do polubownego porozumienia… Ale ty jesteś po prostu podłą, chciwą osobą! Prawdziwą suką!”
Odwróciła się i odeszła, trzaskając drzwiami tak mocno, że szyba zadrżała w ramie. Zostałam sama w kuchni z drżącymi rękami. Chciałam płakać… ale się powstrzymałam.
Dmitrij wyszedł z sypialni śpiący, w koszulce i krótkich spodenkach:
— Co się stało? Kto przyszedł?
— Oksanka przyszła…
– Po co?
— Ona chciała dojść do porozumienia… zażądała, żeby zwrócono jej klucze do daczy…
Dmitrij przesunął dłońmi po twarzy:
– A co jej powiedziałeś?
Spojrzałem mu prosto w oczy:
— To samo, co powiedziałem ci wczoraj: nie.
Podszedł do zlewu w kuchni, nalał sobie wody i wypił ją jednym haustem:
„Ganna… może jednak ulegniesz? Bogdan to mój najlepszy przyjaciel… przyjaźnimy się od dwudziestu lat…”
Wstałem z krzesła i podszedłem bliżej:
— A co mnie to obchodzi? Oni mnie nie szanują! Właśnie nazwała mnie suką… A teraz żąda kluczy do mojej daczy?! Myślisz, że to normalne?
Spuścił wzrok:
– Ona się wściekła…
Podniosłem głos:
― Czy ty mnie w ogóle słyszysz?! Ona mnie obraża tutaj – w naszym domu – a ty jej bronisz?!
― Niczego nie bronię! Chcę tylko znaleźć kompromis…
― Kompromis?! Czy ty w ogóle mnie zapytałeś, zanim obiecałeś im naszą daczę?! Wziąłeś pod uwagę moje zdanie? Czy cię to nie obchodzi?!
Dmitrij stał w milczeniu, z pochyloną głową:
― Nie myślałem… Przepraszam…
„Samo „przepraszam” nie wystarczy. Zadzwoń do Bogdana i wyjaśnij wszystko szczerze: dacza jest moją własnością; nie chcę, żeby przyjechali – i kropka!”
Westchnął ciężko:
– On się obrazi…
Niech się obrazi! Ja też się obraziłem, słysząc takie słowa od jego żony!
Dmitrij podniósł słuchawkę i wyszedł na balkon, żeby osobiście porozmawiać z przyjacielem. Rozmowa trwała około dziesięciu minut; wrócił ponury jak chmura:
― Bogdan powiedział… że rozważy naszą komunikację… Powiedział, że nie spodziewał się tego po mnie…
– A co mu powiedziałeś?
Spojrzał mi w oczy:
― Powiedział: Przykro mi… ale Ganna podjęła decyzję – i ja ją szanuję…
Podszedłem bliżej i mocno go przytuliłem:
– Dziękuję…


Yo Make również polubił
Ciasto cytrynowe: jak sprawić, by było tak puszyste i pyszne
Ciasto malinowy całus
Rasistowska stewardesa odmówiła podania szampana czarnoskórej kobiecie siedzącej w pierwszej klasie. Trzydzieści minut później żałowała, że wypowiedziała te słowa.
Odśwież swoje serce tym pożywnym sokiem!