Po obiedzie poszłam do garderoby i wzięłam pudełko na biżuterię, żeby włożyć je do sejfu. Wtedy zauważyłam. Brakowało biżuterii. Kilka sztuk.
Perłowy naszyjnik należący do mojej babci, diamentowe kolczyki, które rodzice podarowali mi na 16. urodziny, oraz złota bransoletka z zawieszkami z kamieni szlachetnych mojej mamy. Zniknął również naszyjnik z szafirami, który ojciec podarował mojej mamie na rocznicę.
Krew się we mnie zagotowała. Nie wystarczyło, że ukradł mi dochód; ukradł mi wspomnienia rodzinne. Ale nie miałem teraz czasu, żeby się tym zajmować.
Poszedłem do biura, otworzyłem sejf, w którym trzymałem wszystkie ważne dokumenty i zmieniłem szyfr. Schowałem resztę biżuterii, zamknąłem go i wyszedłem. Spakowałem walizkę i pożegnałem się z Jaxem pocałunkiem w policzek.
Żeby mu dokuczyć, dyskretnie schowałam kluczyki do jego samochodu ze stolika w holu, schowałam je do torebki i wyszłam z domu. Nie pojechałam na lotnisko; pojechałam do hotelu w centrum. Zarezerwowałam wygodny apartament, weszłam do pokoju i w końcu wzięłam głęboki oddech.
Byłem sam, bezpieczny i miałem pełną kontrolę nad sytuacją. Godzinę po wyjściu z domu zadzwonił mój telefon.
„Wiesz gdzie są kluczyki do mojego samochodu?”
Udałem zdziwienie. „Nie wiem, kochanie, ale po co ci klucze o tej porze?”
„Och, nic. Dopiero teraz zdałem sobie sprawę, że nie ma ich na konsoli.”
Przerwałem mu. „Może wpadły za meble? Przyglądałeś się uważnie?”
Usłyszałem poirytowane westchnienie po drugiej stronie. „Sprawdzę. Miłej podróży. Kocham cię.”
Rozłączyłam się i natychmiast otworzyłam aplikację aparatu. Widok Jaxa przetrząsającego cały dom, szukającego kluczy schowanych w mojej torebce, był wręcz komiczny. Zajrzał pod sofę, przeszukał szuflady, a nawet przykucnął, żeby zajrzeć pod meble.
Po 15 minutach frustrujących poszukiwań chwycił telefon, szybko coś napisał i opadł na sofę w salonie z miną kogoś, kto właśnie zdał sobie sprawę, że całkowicie stracił kontrolę. Uśmiechnąłem się sam w pokoju hotelowym, ale noc jeszcze się nie skończyła.
Pół godziny później telefon powiadomił mnie, że ktoś jest przy drzwiach wejściowych. Włączyłem kamerę i zobaczyłem trzy osoby wchodzące do kamienicy: wujka Charlesa, ciocię Carol i Madison.
Usiedli przy kuchennym stole. Jax wyglądał na zdruzgotanego; ramiona miał opadnięte, twarz bladą. Ciotka Carol była wyraźnie zirytowana, skrzyżowała ramiona i miała surowy wyraz twarzy. Wujek Charles niecierpliwie bębnił palcami po stole.
Podgłośniłem dźwięk na maksimum i założyłem słuchawki.
„Wyjaśnij dokładnie, co się dzieje” – zażądała ciotka Carol ostrym głosem.
Jax przetarł zmęczoną dłonią twarz. „Zatrudniła firmę zarządzającą nieruchomościami, żeby zarządzała apartamentami. Wszyscy lokatorzy otrzymali wypowiedzenia. Od tego miesiąca czynsz idzie prosto do firmy zarządzającej. Nowe umowy, wszystko oficjalne. Nie mam już do niczego dostępu”.
„A mieszkanie Madison?” zapytał wujek Charles.
„Ona też dostała wypowiedzenie. Nowa umowa za tydzień albo eksmisja.”
Madison położyła dłoń na brzuchu, jakby chciała go chronić. „Jax, nie mam pieniędzy na czynsz, wiesz o tym”.
„Wiem” – odpowiedział Jax zrezygnowanym głosem. „Musisz zostać z moimi rodzicami, dopóki nie rozwiążę tej sytuacji”.
„Załatwione? Jak?” Wujek Charles niemal splunął. „Straciłeś kontrolę nad wszystkim. Lata planowania, lata opieki nad tą dziewczyną, a ty pozwoliłeś, żeby to wymknęło ci się w ostatniej chwili.”
„Nie dałem temu spokoju” – odparł Jax, podnosząc głos. „Nagle zmądrzała. Przez pięć lat małżeństwa nigdy niczego nie kwestionowała i nagle postanawia zatrudnić firmę zarządzającą”.
„Bo poganiałeś ją tym głupim pełnomocnictwem” – krzyknęła ciocia Carol, wskazując na niego palcem. „Powinieneś był poczekać dłużej, zasłużyć na większe jej zaufanie”.
„Więcej zaufania? Znam ją od urodzenia. Jeśli to nie wystarczy, to nie wiem, co innego.”
„Oczywiście, że nie” – mruknął wujek Charles.
Zapadła napięta cisza. Madison nerwowo bawiła się naszyjnikiem, który miała na sobie – moim szafirowym naszyjnikiem – pocierając wisior między palcami.
„I co teraz?” – zapytała słabym głosem. „Co robimy, Jax?”
Westchnął. „Spróbuję przekonać ją do podpisania pełnomocnictwa. To jedyny sposób, żeby to odwrócić. Dzięki tej mocy mogę unieważnić umowę z firmą zarządzającą i odzyskać kontrolę.”
„Co powiesz, żeby dała znak?” zapytał wujek Charles.
„Nie wiem. Muszę z nią porozmawiać, kiedy wróci z Japonii.”
Ciocia Carol pochyliła się do przodu, opierając ręce na stole. „Jax, posłuchaj mnie uważnie. Nie opiekowaliśmy się tym dzieckiem przez te wszystkie lata, żeby skończyć z niczym. Rozumiesz? Nie znosiłam płaczu tego bachora o zmarłych rodzicach za darmo. Twój ojciec i ja nie poświęciliśmy się tak bardzo tylko po to, żeby teraz coś poszło nie tak”.
Zrobiło mi się niedobrze. Sposób, w jaki o mnie mówiła, jakbym była ciężarem, inwestycją, która musi przynieść zysk.
„Wiem, mamo” – powiedział Jax zmęczony.
„Wiesz? Naprawdę wiesz?” Wujek Charles dołączył do żony. „Ta firma też powinna być nasza. Połowa tych pieniędzy, połowa tych apartamentów – wszystko powinno być nasze. Ale jej ojciec stał się chciwy i wykupił mój udział, kiedy firma kiepsko prosperowała. Zatrzymał wszystkie zyski, kiedy sytuacja się poprawiła, a potem umarł, zostawiając wszystko temu rozpieszczonemu dzieciakowi”.
Ciotka Carol poruszyła się na krześle i kontynuowała: „Dorastała w najlepszych szkołach, miała wszystko, czego chciała, i nigdy w życiu nie przepracowała ani jednego dnia. Tymczasem my harowaliśmy. Twój ojciec w tym nędznym sklepie, ja w tej klinice, obserwując ich z daleka z tego luksusowego życia, które powinno być również naszym”.
Wujek Charles skinął głową. „Dokładnie. Dlatego, kiedy umarli, to była nasza szansa – nasza szansa, żeby naprawić tę niesprawiedliwość. Zaopiekować się dziewczyną, zdobyć jej zaufanie, a kiedy skończy 21 lat, być tak blisko, żeby traktowała nas jak swoją rodzinę. I to zadziałało. Pozwoliła nam mieszkać w swoim domu, zaufała ci w zarządzaniu apartamentami. Wyszła za ciebie za mąż. Wszystko było idealne, dopóki tego nie zepsułeś” – dokończyła ciocia Carol, patrząc na Jaxa z pogardą.
„Nic nie schrzaniłem!” Jax trzasnął stołem. „Plan był taki, żeby poczekać, aż podpisze pełnomocnictwo, przepisać wszystko na mnie, a potem złożyć pozew o rozwód. Zrobione. Koniec. Każdy idzie w swoją stronę. Ale ona tego nie podpisała.”
„Jeszcze nie, ale to zrobi” – upierał się Jax.
„Skąd ta pewność?” – wątpił wujek Charles.
Jax zawahał się. „Myślę… że tak. Znajdę sposób. Ona mi ufa.”
„Ufała ci ” – poprawiła ciocia Carol. „Po tym numerze z agencją zarządzającą nieruchomościami, nie wiem. Wydaje się podejrzliwa”.
Zamilkli na chwilę. Zostałem w pokoju hotelowym, serce waliło mi jak młotem, nagrywając każdą sekundę tej rozmowy.
„A co z nami?” – zapytała Madison. „Mówiłaś, że nie masz już pieniędzy na czynsz. Jak mnie utrzymasz? Utrzymasz dziecko?”
Jax przeczesał włosy dłonią, sfrustrowany. „Nie wiem, Madison, nie wiem. Zaoszczędzone pieniądze poszły na podróż, a resztę przegrałem w kasynie”.
„Zwariowałeś?” – Ciocia Carol prawie krzyknęła. „Jax, obiecałeś, że rzucisz.”
„Nie wiedziałem, że w tym miesiącu stracę czynsz. Gdybym wiedział, nie postawiłbym wszystkiego na jedną kartę”.
„Jesteś idiotą” – powiedział wujek Charles bez ogródek. „Głupiec. A teraz, jak zapłacimy rachunki w tym miesiącu?”
„Naprawię to” – nalegał Jax, ale w jego głosie brakowało przekonania.
Madison zaczęła płakać. „Obiecałeś, że nie będę musiała martwić się o pieniądze. Rzuciłam pracę, pokłóciłam się z rodzicami, wyprowadziłam się z domu. Obiecałeś, że się mną zaopiekujesz, że będziemy mieli dobre życie, że dziecko będzie miało wszystko. A teraz mówisz mi, że nie masz pieniędzy, że wszystko przegrałaś w kasynie?”
«Madison, proszę.»
„Nie!” Wstała z krzesła. „Nie mogę uwierzyć, że byłam taka głupia, przez te wszystkie lata będąc tą drugą kobietą, ukrywając się, czekając i na co? Żeby skończyć w ciąży, bezdomna, zależna od jałmużny rodziców?”
„Uspokój się, Madison” – powiedziała ciocia Carol bez cienia współczucia. „Rozwiążemy to, a kiedy dostaniemy pieniądze, skorzystają na tym wszyscy. Ty, dziecko, wszyscy. Ale musisz być cierpliwa”.
„Cierpliwy?” Madison zaśmiała się bez humoru. „Jestem w czwartym miesiącu ciąży, Carol. Za pięć miesięcy będę miała dziecko. Nie mam czasu na cierpliwość.”
„Cóż, powinnaś była o tym pomyśleć, zanim zaszłaś w ciążę” – odparła chłodno ciocia Carol. „Nigdy nie słyszałaś o antykoncepcji ani prezerwatywach?”
Zapadła cisza pełna napięcia. W końcu wujek Charles ją przerwał.
„Potrzebujemy nowego planu. Jeśli Ava nie podpisze dobrowolnie umowy, będziemy musieli ją jakoś zmusić.”
„Jak ją zmusić?” zapytał Jax.
„Nie wiem. Szantaż? Groźby? Coś, co nie pozostawia jej wyboru.”
„Szantaż czym?” – zapytała Madison. „Ona nie ma nic do ukrycia. Jej życie jest idealne, czyste, porządne.”
„Każdy ma coś” – mruknął wujek Charles. „Musimy tylko znaleźć, co”.
Ciocia Carol skinęła głową z zamyśleniem. „Albo coś stworzymy. Podrzucimy jakiś dowód, coś, co ją skompromituje. A potem zaproponujemy, że to naprawimy w zamian za podpis.”
Zrobiło mi się niedobrze. Poważnie rozważali wrobienie mnie w coś fałszywego, tylko po to, żeby zdobyć mój podpis.
„To zbyt ryzykowne” – powiedział Jax.
„Bardziej ryzykowne niż utrata wszystkiego?” – odparł wujek Charles.
Spędzili jeszcze kilka minut, omawiając możliwości, każda bardziej absurdalna od poprzedniej. W końcu postanowili to przemyśleć i spotkać się ponownie za kilka dni. Kiedy w końcu wyszli, była prawie 3 nad ranem. Wyłączyłem kamerę, trzęsąc się rękami.
To nie był zwykły przekręt finansowy, nie była to zwykła niewierność; to był spisek trwający ponad dekadę. Od śmierci moich rodziców, a może nawet wcześniej, wszystko zaplanowali. Każdy gest czułości, każde słowo pocieszenia, każda rodzinna chwila – wszystko to zostało wykalkulowane, wyważone i wykonane z precyzją. A ja w to wszystko wierzyłam.
O 7 rano podniosłem słuchawkę i zadzwoniłem do pana Harrisona. Odebrał po trzecim dzwonku. Jego głos był senny, ale ocknął się, rozpoznając mój głos.
«Avo, co się stało?»
„Mam wszystko nagrane, pełne zeznania. Przyznali, że małżeństwo było oszustwem od samego początku, że zależało im na mnie tylko po to, żeby dostać spadek, a teraz planują mnie szantażować lub wrobić, żeby zmusić mnie do podpisania pełnomocnictwa”.
Po drugiej stronie zapadła cisza. „Czy jesteś bezpieczny?”
„Tak, jestem w hotelu. Nie wiedzą, gdzie jestem.”
„Prześlij mi nagrania już teraz i przyjdź do mojego biura dziś po południu. Skończymy z tym raz na zawsze.”
O 14:00 byłem w biurze pana Harrisona. Obejrzał już główne nagrania; jego twarz była poważna, a szczęka zaciśnięta.
„Avo, jest o wiele gorzej, niż sobie wyobrażaliśmy” – zaczął, otwierając grubą teczkę na stole. „Ale to też o wiele lepsze dla twojej sprawy”.
„Jak to?”
„Detektyw, którego zatrudniłem, zakończył śledztwo. Mamy na wszystko konkretne dowody.”
Odwrócił laptopa w moją stronę. „Czynsze przelewane na konto osobiste Jaxa przez 5 lat. Wyciągi bankowe wykazują nadmierne wydatki na zakłady online, kasyna i strony hazardowe. Jax jest poważnym hazardzistą”.
Poczułem mdłości, ale to nie było zaskoczeniem. Przekonałem się o tym już wczoraj wieczorem.
„To nie wszystko” – kontynuował, otwierając kolejną zakładkę. „Wszystkie wyjazdy na Maui były kłamstwem. Detektyw zdobył na ich nazwiska zapisy rezerwacji lotów i hoteli. Każdego roku cała czwórka jeździła do luksusowego kurortu. Jax, Madison, wujek Charles i ciocia Carol. Bilety lotnicze, pięciogwiazdkowe hotele – wszystko opłacane kartami kredytowymi powiązanymi z kontem, na które wpłacano dochód z wynajmu”.
Pokazał mi dokumenty. Potwierdzenia rezerwacji, wyciągi z kart kredytowych, bilety lotnicze – wszystko na ich nazwiska, wszystko opłacone moimi pieniędzmi. Daty idealnie się zgadzały, między 25 grudnia a 6 stycznia, przez ostatnie 5 lat.
Podczas gdy ja pracowałem na Manhattanie, wierząc, że odwiedzają krewnych na Hawajach, oni imprezowali za moje pieniądze.
„Co teraz robimy?”
Odchylił się na krześle z uśmiechem, który nie sięgał jego oczu. „Teraz legalnie je zniszczymy. Natychmiastowy rozwód z powodu cudzołóstwa i oszustwa. Z tymi dowodami Jax nie dostanie ani grosza. Wyrzucimy Charlesa i Carol z waszej kamienicy, złożymy pozew cywilny o sprzeniewierzenie wszystkich sprzeniewierzonych pieniędzy, oskarżymy o kradzież biżuterii, a nawet rozważymy drogę karną”.
„Zróbmy to” – odpowiedziałem bez wahania.
„Doskonale. Zacznę przygotowywać całą dokumentację; jutro rano wszystko będzie gotowe do złożenia w sądzie.”
Spędziłem 3 dni w hotelu, monitorując każdy ruch za pomocą kamer. Jax i Madison coraz bardziej przyzwyczajali się do mojego apartamentu. Ona praktycznie już się wprowadziła, a jej rzeczy walały się po całym domu.
Zachowywali się jak para w każdym kącie – w salonie, kuchni, mojej sypialni – w każdym miejscu zbezczeszczonym przez ich zdradę. Trzeciego dnia po południu, obserwując kolejną opłakaną scenę przez kamerę w salonie, wpadłem na pomysł.
Miałem już wszystkie potrzebne dowody, ale było coś, co chciałem zobaczyć na własne oczy, coś, co musiało się wydarzyć, żeby mój plan był jeszcze lepszy. Musiałem złapać Jaxa na gorącym uczynku i chciałem, żeby ciocia Carol i wujek Charles dowiedzieli się o tym ode mnie.
Czekałem na odpowiedni moment. Na ekranie telefonu widziałem, jak Jax i Madison rozsiadają się na kanapie w salonie, popijając wino i śmiejąc się z czegoś na jego telefonie. Byli całkowicie zrelaksowani. Idealnie.
Złapałem kluczyki i wyszedłem z hotelu. Mój apartament był 10 minut drogi stąd. Przez całą drogę serce biło mi szybko, nie z nerwowości, ale z dziwnej mieszanki wściekłości i oczekiwanej satysfakcji.
Zaparkowałem w garażu budynku. Wjechałem windą na górę. Poszedłem korytarzem do drzwi. Wziąłem głęboki oddech. Ostatni raz spojrzałem na telefon, żeby upewnić się, że to właściwy moment, i otworzyłem drzwi.
Scena, którą zastałem, była dokładnie taka, jakiej się spodziewałem, ale mimo to zobaczenie jej na żywo różniło się od oglądania jej na ekranie. Jax i Madison siedzieli na sofie. Ona siedziała mu na kolanach, ubrana w jedną z moich jedwabnych koszul nocnych.
Całowali się, jego dłonie gładziły jej ciało z poufałością kogoś, kto robił to od lat. Dźwięk otwieranych drzwi sprawił, że natychmiast się rozdzielili. Jax odwrócił głowę i zbladł – dosłownie zbladł. Cała krew odpłynęła mu z twarzy w dwie sekundy.


Yo Make również polubił
W chwili, gdy moja córka stanęła w moich drzwiach, przemoczona deszczem i naznaczona ręką męża, zrozumiałam, że popełnił fatalny błąd. A kiedy o świcie weszłam do sali konferencyjnej, ujawniłam sekret, który uważał za pogrzebany, pozostawiając wszystkich w oszołomieniu konsekwencjami, które tylko ja byłam w stanie zapewnić.
Przepis na słynne ciasto z ciasteczek cukrowych Ciasteczkowego Potwora
Moja nana robiła to cały czas! Uwielbiam to!
Ciasto Leniwej Synowej