Luke wyciągnął telefon i zadzwonił do dr Angeli Voss, weterynarza, który opiekował się większością rancz w tej części Montany.
„Angela, tu Luke. Mam problem. Znalazłem na swojej posesji klacz w złym stanie. Naprawdę złym. Możesz wyjść?”
„Jak źle rozmawiamy?” zapytała.
„Nie sądzę, żeby od tygodni jadła porządnie. Ocena budowy ciała może na poziomie dwóch. Ale Angelo, to jest hodowla wysokiej jakości. Ktoś wydał na tego konia niezłe pieniądze.”
„Będę za trzydzieści minut, Luke. Jeśli jest tak źle, jak mówisz, możemy rozważyć humanitarną eutanazję. Czasami to najłaskawsza rzecz.”
Luke ponownie spojrzał w oczy klaczy. Pod wyczerpaniem i rozpaczą zdawało mu się, że dostrzega coś jeszcze – iskierkę ducha, który kiedyś tam mieszkał. Wolę walki, gdyby tylko dano jej powód.
„Zobaczymy” – powiedział cicho Luke. „Zobaczymy, co ona będzie chciała zrobić”.
Czekając na weterynarza, Luke wrócił do samochodu i chwycił lonżę. Klacz nie stawiała oporu, gdy zakładał jej ją na głowę; była zbyt słaba, żeby się tym przejmować. Poprowadził ją powoli w stronę stodoły, zatrzymując się co jakiś czas, żeby mogła odpocząć.
W stodole Luke podawał jej niewielkie ilości wody i garść siana. Zbyt dużo i za szybko mogło zaszkodzić wygłodzonemu koniowi. To była podstawowa wiedza z rancza przekazywana z pokolenia na pokolenie. Klacz piła trochę i dziobała siano bez entuzjazmu.
Wtedy Luke zauważył coś, co zmroziło mu krew w żyłach.
Pod jej splątaną grzywą, wyraźnie wypalona na skórze szyi, widniała pieczęć – trzy litery: WR.
Luke mieszkał w Montanie całe życie. Znał marki każdego większego rancza w promieniu pięciuset mil, ale tego nigdy wcześniej nie widział.
Doktor Voss przybyła punktualnie, pragmatyczna kobieta po pięćdziesiątce, która leczyła zwierzęta na ranczu przez większość życia Luke’a. Spojrzała na klacz i pokręciła głową.
„Luke, jestem zdumiony, że ona jeszcze stoi. Ten koń był systematycznie głodzony. Spójrz na ten zanik mięśni, na stan jej kopyt. Była zaniedbywana przez miesiące, może nawet dłużej”.
„Czy możesz ją uratować?” zapytał Luke.
Angela kontynuowała badanie, sprawdzając tętno i temperaturę, oglądając zęby i dziąsła klaczy.
„Może” – powiedziała. „Ale to będzie niepewne. Będzie potrzebowała starannego karmienia, leków na pasożyty, leczenia stomatologicznego. Pytanie, czy starczy jej woli, żeby walczyć”.
„Tak” – powiedział Luke z większą pewnością siebie, niż czuł. „Widzę to w jej oczach”.
„Co to jest?” Angela znalazła znak pod grzywą. „WR. To nie jest znajome.”
„Miałem nadzieję, że to rozpoznasz” – odpowiedział Luke.
Angela wyciągnęła telefon i zaczęła szukać.
„Pozwól mi sprawdzić bazę danych rejestru marek.”
Przez chwilę przeglądała w milczeniu.
„Hm. WR, zarejestrowany na Whispering River Ranch w Kolorado. Tu jest napisane, że był aktywny od 1995 do 2010 roku.”
„Kolorado” – powtórzył Luke. „To setki mil stąd. Jak koń z rancza w Kolorado może umrzeć z głodu w Montanie?”
„To bardzo dobre pytanie”. Twarz Angeli spoważniała. „Luke, z tej bazy danych wynika, że ranczo Whispering River zostało zamknięte dziesięć lat temu. Według niej całe ich bydło zostało sprzedane lub przeniesione”.
Luke poczuł chłód, który nie miał nic wspólnego z grudniowym chłodem.
„Co więc ten koń tu robi? I dlaczego wygląda, jakby był porzucony od miesięcy?”
„Nie wiem” – powiedziała Angela – „ale myślę, że musimy się dowiedzieć. Daj mi kilka dni na wykonanie kilku telefonów i zobaczę, czego uda mi się dowiedzieć o tym ranczu”.
Przez następny tydzień Luke poświęcił się opiece nad klaczą. Karmił ją małymi posiłkami co kilka godzin, stopniowo zwiększając ilość, w miarę jak jej układ pokarmowy się przyzwyczajał. Starał się rozplątać jej grzywę i ogon, odsłaniając sierść, która pod ziemią i splątanymi włosami była w rzeczywistości piękną, ciemnokasztanową.
Koń powoli zaczął reagować. Jej oczy lekko się rozjaśniły. Zamiast stać nieruchomo, zaczęła się poruszać po boksie. Kiedy Luke zbliżał się z paszą, podnosiła głowę z czymś, co mogło być oznaką ekscytacji.
Luke przyłapał się na tym, że rozmawia z nią podczas pracy.
„Jaka jest twoja historia, dziewczyno?” – mruknął. „Jak to się stało, że znalazłaś się tak daleko od domu? Ktoś tam musi za tobą tęsknić”.
Klacz zwracała uszy w stronę jego głosu, jakby słuchała, jakby rozumiała, że w końcu ktoś się nim interesuje.
Angela zadzwoniła w piątek z wiadomością, która sprawiła, że Luke’owi zrobiło się niedobrze.
„Luke, znalazłam informacje o ranczu Whispering River” – powiedziała. „Należało ono do rodziny Washingtonów – Russella i Elizabeth Washington – z nastoletnią córką. Specjalizowali się w koniach Quarter Horse, w szczególności w koniach do strzyżenia koni i wyścigach beczkowych. Ranczo odnosiło spore sukcesy do 2009 roku”.
„Co się wydarzyło w 2009 roku?” zapytał Luke.
„Tu się robi skomplikowanie” – odpowiedziała Angela. „Doszło do jakiejś rodzinnej tragedii. Znalazłam kilka artykułów w gazetach z Kolorado. Córka, Cassie Washington, zginęła w wypadku samochodowym. Miała zaledwie siedemnaście lat. Potem rodzice się rozpadli. Russell zaczął ostro pić. Ranczo popadło w długi i stracili wszystko w ciągu roku”.
Luke spojrzał w stronę boksu, gdzie klacz spokojnie jadła siano.
„Gdzie są teraz rodzice?” zapytał.
„Russell zmarł na niewydolność wątroby trzy lata po utracie rancza” – powiedziała cicho Angela. „Elizabeth… Niewiele mogłam o niej znaleźć. Wygląda na to, że zniknęła po tym, jak ranczo zostało zajęte przez wierzyciela”.
„A konie?” – naciskał Luke.
„Według dokumentów dotyczących egzekucji hipotecznej, większość bydła została zlicytowana. Ale Luke, rzecz w tym, że znalazłem stare zapisy z pokazów. W Whispering River Ranch miał konia do cięcia o imieniu Starlight’s Dream. Podobno była to prywatna klacz Cassie Washington. Wygrywała zawody juniorów w cięciu w całym Kolorado i Wyoming.”
„Jak ona wyglądała?” zapytał Luke.
„Klacz rasy quarter horse o maści ciemnorudej, urodzona w 2003 roku” – przeczytała Angela. „Wyraźna biała strzałka na pysku i dwie białe skarpetki na tylnych nogach”.
Serce Luke’a zabiło mocniej, gdy spojrzał na klacz w boksie. Ciemnokasztanowata sierść. Biała strzałka. Dwie białe skarpetki na tylnych nogach. Opis idealnie pasował.
„Angelo” – powiedział powoli – „chyba znaleźliśmy Sen Gwiazd”.


Yo Make również polubił
Przepis na super pyszne churrosy
Goździki na ból gardła: naturalny sposób na zmniejszenie stanu zapalnego i przyspieszenie gojenia
Czy Nana ma rację?
Najlepsza witamina usuwająca plamy starcze