— Po co? — dziwił się. — Mam swoje wydatki. Też muszę odpoczywać, pracuję jak wariat.
Pewnej niedzieli wieczorem, kiedy Igor wrócił o trzeciej w nocy, Anya nie wytrzymała.
— Gdzie byłeś? — zapytała, gdy wpadł na kanapę, nawet nie rozbierając butów.
— W klubie z chłopakami. Słuchaj, Anya, nie zaczynaj, okej? Jestem zmęczony.
— Igor, wiesz, że wydałeś moją tygodniową pensję w jeden wieczór?
Spojrzał na nią zamglonym wzrokiem.
— Co?
— Wczoraj wziąłeś z oszczędności gotówkę. — Powiedziałeś, że to na wieczór z przyjaciółmi. Ja zarabiam tyle w tydzień.
Igor milczał, pocierał twarz rękami.
— Anya, posłuchaj. Dużo pracuję. Przynoszę pieniądze do domu. Muszę się zrelaksować, rozumiesz? Nie mogę ciągle siedzieć w domu. Nie jestem twoją własnością.
— Nie mówię, że jesteś moją własnością. Mówię, że mamy cel. Chcieliśmy odkładać na mieszkanie. A ty co tydzień wydajesz pieniądze w barach.
— A ty wydajesz na swoje jogurty i kawę w ziarnach — odparł Igor. — Myślisz, że nie widzę? Kupujesz drogie produkty i potem mnie obwiniasz.
— Jeśli chcesz uczciwości, podzielmy wydatki sprawiedliwie, proporcjonalnie do dochodów.
Anya milczała.
— Dokładnie — kontynuował Igor, rozgrzewając się. — Skoro masz niższą pensję, podzielmy jedzenie sprawiedliwie — powiedział mój mąż, nie wiedząc jeszcze, czym to się dla niego skończy.
— Ty jesz swoje jogurty, kawę, świeże warzywa, a ja obejdę się kiełbasami i pierogami.
Szczerze, twoje zdrowe jedzenie jest mi w ogóle niepotrzebne. Dobrze żyję na prostym jedzeniu.
A ty oszczędzaj na swoich delikatesach, jeśli uważasz, że ja dużo wydaję.
To logiczne. Każdy wydaje proporcjonalnie do swoich dochodów.
Chcesz uczciwości? Oto ona, uczciwość.
Anya poczuła, jak wszystko w środku zaciska się w ciasny węzeł.
Chciała coś powiedzieć, ale słowa ugrzęzły w gardle.
Igor już wstał z kanapy i poszedł do łazienki.
Słyszała wodę, jak się pluska, potem wyszedł, padł na łóżko i w minutę już chrapał.
Anya została na kanapie. Jego słowa krążyły w głowie:
«Skoro masz niższą pensję, podzielmy jedzenie sprawiedliwie».
Czyli teraz będą żyli jak sąsiedzi w akademiku?
Każdy za siebie? A rodzina? Ich plany, marzenia?
Nie płakała.
Po prostu siedziała w ciemności, patrząc przez okno na żółte światła latarni na dole.
Od tego dnia wszystko się zmieniło. Igor faktycznie przeszedł na kiełbasy i pierogi.
Anya kupowała dla siebie kurczaka, ryby, świeże warzywa, jogurty i kawę w ziarnach, a dla niego — tanie gotowe jedzenie.
Jedli przy tym samym stole, ale każdy miał swoje własne jedzenie.
Igor udawał, że mu to obojętne, Anya milczała.


Yo Make również polubił
13 historii, które rozbiłyby Internet, gdyby powstały o nich filmy
Przebrany szef przychodzi do warsztatu i widzi kierownika upokarzającego mechanika, ale on…
W Święto Dziękczynienia mój tata ogłosił: „Sprzedajemy rodzinny biznes. Nie dostajesz nic”. Moje rodzeństwo wiwatowało. Uśmiechnąłem się i zapytałem: „Tato, kto jest kupującym?”. Z dumą odpowiedział: „Everest Holdings – płacą 50 milionów dolarów”. Zaśmiałem się cicho. „Tato, ja jestem Everest Holdings”. W sali zapadła cisza. Nie tylko indyk wystygł.
„Czekoladowo-karmelowa rozkosz: deser, który zachwyci każdego!”