„Nie mieliśmy pojęcia”. Anna skinęła głową, jej twarz pozostała neutralna. „To po prostu moje życie”.
Nic nie dodała. Nie było potrzeby. Prawda jednak wisiała ciężko w powietrzu, obalając wszelkie uprzedzenia.
Sofia, ściskając diamentowe kolczyki, mruknęła: „Ale… byłaś wtedy taka cicha. Jak się czujesz?” Jej głos zadrżał pod intensywnym spojrzeniem Anny.
Ciężka praca. Poświęcenie. Cel.
Słowa Anny były krótkie, nie zimne, lecz ostateczne. Nie pamiętała nieprzespanych nocy, wyczerpujących treningów, misji, gdzie jeden błędny sygnał oznaczał utratę życia. Nie mogli tego zrozumieć.
Polina, której rude włosy odbijały światło żyrandola, próbowała się odwrócić. „Twój mąż, Siergiej, musi być z ciebie taki dumny!” Jej ton był ciepły, ale pobrzmiewała w nim nuta desperacji. Usta Anny lekko się wykrzywiły.
„On jest dumny, a ja jestem dumna z niego”. Pomyślała o cichej sile Siergieja, jego wykładach na Uniwersytecie Kijowskim, jego niezachwianym wsparciu. Nie musieli wiedzieć więcej.
Spocony moderator chwycił mikrofon. „No, no, dokończmy sesję zdjęciową, dziękuję wszystkim!”. Ale tłum zamarł, wpatrując się w Annę. Maksym mówił cicho, ale wyraźnie.
„Proszę pani, pani przywództwo w Bazie Sterlinga wciąż jest w trakcie nauki. Pani nas ukształtowała”. Paweł skinął głową.
„Twoja taktyka uratowała moją jednostkę w 2008 roku” – dodał Lew. „Pokazałeś mi, co to znaczy obowiązek”. Ich słowa nie były pochlebstwem.
To były fakty, uchwycone we wspólnych trudnościach. Atmosfera w sali uległa zmianie. Koledzy z klasy, którzy wcześniej ignorowali Annę, podeszli do niej z wymuszonymi uśmiechami.
„Anno, to niesamowite!” powiedziała kobieta, która nie odzywała się do niej przez cały wieczór. „Musimy pogadać” – wtrąciła inna. „Mój mąż podziwia twoją pracę”.
Anna skinęła uprzejmie głową, jej twarz była spokojna. Widziała to już wcześniej: ludzi pociągała władza, a nie szczerość.
To jej nie zbiło z tropu. Mąż Victorii, Maxim, zwrócił się do niej. W jego głosie słychać było napięcie.
„Nie mówiłeś mi, że twoim przyjacielem jest pułkownik Kowalczuk?” Oczy Wiktorii rozszerzyły się. Jej głos zniżył się do szeptu. „Nie… wiedziałam…” Zacisnęła dłonie.
Jej stare drwiny. O zegarku Anny. O jej prostym życiu.
Teraz czuła się, jakby miała pętlę na szyi. Anna złapała jej spojrzenie, ale milczała. Nie było takiej potrzeby.
Mąż Sofii, Paweł, który wcześniej kpił z pracy Anny, teraz unikał jej wzroku. Jego twarz poczerwieniała, gdy Paweł, jego zięć, pochwalił kunszt Anny. Lew, mąż Poliny, dodał komplement.
„Jest jedną z najlepszych na świecie”. Te słowa uderzyły w dumę kliki. Anna stała nieruchomo, a jej zegarek na skórzanym pasku cicho tykał.
Przeżyli już gorsze chwile. Generałowie podeszli bliżej, ich obecność była niczym cicha tarcza. Głos Maksyma był stanowczy.
„Proszę pani… Nie chcieliśmy pani przeszkadzać. Przyszliśmy tylko poznać nasze żony”. Uśmiech Anny był słaby, ale szczery.
„Żadnych przerw. Miło was wszystkich widzieć”. Jej słowa brzmiały jak słowa dowódcy, łagodząc napięcie.
Generałowie skinęli głowami, ich szacunek pozostał niezachwiany. Kiedy tłum w końcu ruszył w stronę zdjęcia, Anna poczuła szarpnięcie za rękaw. To była Victoria, blada, w cekinowej sukience, przyćmionej jej podnieceniem.
„Anno, możemy porozmawiać na zewnątrz”. Jej głos drżał, nie z arogancji, ale z czegoś łagodniejszego, może ze strachu lub wstydu. Anna skinęła głową.
„Chodźmy”. Wyszli do hotelowego ogrodu, chłodne jesienne powietrze szczypało ich w skórę. Noc była cicha, gwiazdy przebijały niebo nad Kijowem.
Wiktoria zawahała się, a jej ręce trzęsły się nerwowo. „Pułkowniku Kowalczuku, to znaczy Anno” – przełknęła ślinę. „Nie wiedziałam, kim pan jest”.
„Przepraszam za dzisiejszy wieczór, za to, co się wtedy wydarzyło”. Jej oczy błyszczały, ale Anna nie potrafiła stwierdzić, czy łzy były prawdziwe, czy spowodowane paniką. „Strasznie cię traktowaliśmy w szkole.
„Teraz rozumiem”. Jej głos zadrżał, a jej zwykła opanowanie osłabło. Twarz Anny złagodniała, ale jej wzrok pozostał spokojny.
Słyszała już przeprosiny, niektóre szczere, niektóre mniej szczere. „Przeszłość mamy już za sobą, Victorio” – powiedziała cicho, ale życzliwie. „Wszyscy dorośliśmy”.
Pomyślała o swoich bliznach, tych, które nosiła od czasów liceum Maple Tree. Ukształtowały ją, ale już nią nie władały, już nie. Ramiona Victorii opadły, ulga mieszała się z poczuciem winy…
„Jesteś… niesamowita. Mówię poważnie”. Jej słowa brzmiały szczerze, ale Anna wiedziała, że nie powinna jej całkowicie ufać.
Ludzie tacy jak Victoria często uginają się pod naporem wiatru. Mimo to Anna skinęła głową. „Dziękuję”.
Ruszajmy dalej. Nie potrzebowała żalu Victorii, tylko własnego spokoju. Wrócili do sali balowej, gdzie sesja zdjęciowa dobiegała końca.
Koledzy z klasy Anny otoczyli ją, a ich głosy zlały się w chór pełen napiętego ciepła. „Nie mieliśmy pojęcia. Bądźmy w kontakcie”.
Anna uśmiechnęła się uprzejmie, myślami już gdzie indziej. Zerknęła na telefon. Przyszła wiadomość od Siergieja.
„Nic ci nie jest. Wróć, kiedy będziesz gotowy”. Moje serce się rozgrzało.
Odpowiedziała: „Już prawie gotowa. Kocham cię”.
Kiedy wydarzenie dobiegło końca, Anna przygotowywała się do wyjścia. Generałowie podeszli po raz ostatni. „Proszę pani, to zaszczyt” – powiedział Maksym spokojnie.
Paweł i Lew powtórzyli jego słowa. W ich oczach pojawił się szacunek. Anna skinęła głową.
„Uważajcie, panowie”. Odwróciła się do tłumu, jej głos był wyraźny. „Dziękuję wam wszystkim za dzisiejszy wieczór”.
Był niezapomniany. Jej uśmiech był spokojny, niewzruszony. Szła w stronę wyjścia pewnym krokiem.
Ciężar starych ran zdawał się lżejszy, jakby noc je wypaliła. Wiktoria, Sofia i Polina patrzyły, jak odchodzi, a na ich twarzach malował się podziw i żal.
Anna nie obejrzała się. Stawiła czoła przeszłości i ona już jej nie pociągała. Kierowca czekał na nią na zewnątrz, silnik cicho szumiał.
Anna zamarła, jesienny wiatr rozwiewał jej kasztanowe włosy. Spojrzała na hotel, którego światła lśniły jasno w nocy.
Kilkoro kolegów z klasy zatrzymało się przy wejściu, ich twarze były nieprzeniknione. Serce Anny się uspokoiło; misja wypełniona, była gotowa wracać do domu.
Anna stała przed hotelem Grand Oak. Chłodne nocne światło Kijowa muskało jej skórę. Jej kasztanowe włosy, wciąż starannie upięte, powiewały na wietrze, gdy spojrzała na lśniące wejście.
Zjazd absolwentów dobiegł końca, ale jego echa wciąż krążyły. Czarna sukienka i prosty skórzany zegarek wydawały się przedłużeniem jej siły, a nie reliktem przeszłości. Stawiła czoła swoim dawnym prześladowcom.
Wiktoria, Sofia, Polina i ich oszołomieni mężowie, byli podwładni. Ciężar ich szacunku i żalu lekko spadł na jej barki. Pojawiło się kilku kolegów z klasy, na ich twarzach malował się podziw i wahanie…
Yo Make również polubił
Sałatka Warstwowa z Prażoną Cebulką – Idealna Na Każdą Okazję!
Słodka bułka z kremowym nadzieniem czekoladowym – Przepis na rozkosz w 30 minut!
Nigdy więcej nie zobaczysz brudnej podłogi i czarnych fug: pozostają nieskazitelnie czyste
To dla mnie nowość! 1 łyżeczka dziennie i Twoja wątroba będzie jak nowa – sekret mojej niani.