Sofia spojrzała na niego ostatni raz. Nie wiedział jeszcze, że jutro będzie musiał nazywać ją „szefową”.
Telefon w mojej kieszeni delikatnie zawibrował. Żadnych dramatycznych wiadomości – tylko przypomnienie o spotkaniu, powiadomienie z banku i list z działu kadr:
„Potwierdzamy, że obejmiesz stanowisko dyrektora departamentu jutro o 9:00. Oficjalne informacje zostaną ogłoszone na porannym spotkaniu”.
Wzięła głęboki oddech i wstała z krzesła. Mieszkanie wyglądało tak samo, ale nic w nim nie było takie jak wcześniej.
Sofia nie spała tej nocy. Nie płakała. Nie krzyczała. Po prostu leżała w łóżku, wsłuchując się w ciszę, a jej myśli płynęły niczym nurt rzeki. Słowa Aleksandra, jego wygląd, jego „w wieku 40 lat nikt już się tobą nie interesuje” krążyły mi po głowie. Nie wywołały łez. Były jak wyblakły cień czegoś, co już nie miało znaczenia.
Rano w milczeniu piła kawę. Miała na sobie szary garnitur, ulubione kolczyki i delikatny makijaż. Wyprostowała ramiona i spojrzała na swoje odbicie w lustrze. Była gotowa. Nie tylko na nową pracę, ale na zupełnie nowe życie.
Kiedy weszła do sali konferencyjnej, rozmowa urwała się. Wszyscy spojrzeli w jej kierunku, zaskoczeni, zaciekawieni, może trochę niepewni. Aleksander siedział w trzecim rzędzie. Patrzył na nią z mieszaniną gniewu, szoku i… Wstydu?
„Dzień dobry wszystkim” – powiedziała cicho. „Dziękuję za przybycie”.
Prezes wstał, uścisnął jej dłoń i oficjalnie ogłosił jej awans. Rozległy się brawa. Kilka osób uśmiechnęło się z wdzięcznością. Pozostali zamilkli, być może próbując zrozumieć, jak to możliwe, że tak stoi.
Sofia usiadła na swoim nowym miejscu, dokładnie tam, gdzie Aleksander planował siedzieć wczoraj jako „kierownik departamentu”. Otworzyła notes, poprawiła długopis i uśmiechnęła się lekko. Do mnie, nie do niego.
Tego popołudnia odbył serię spotkań z zespołem. Uważnie słuchała, zadawała konkretne pytania i je zapisywała. Zaskoczyła wszystkich swoim spokojem i profesjonalizmem. Nie musiała udowadniać, że się nadaje. Po prostu to zrobiła.
Aleksander milczał. Dopiero po 16:00, kiedy spotkali się przypadkiem przy windzie, odezwał się cicho:
„Sofio, czy mogę z tobą chwilę porozmawiać?”
Odwróciła się do niego.


Yo Make również polubił
Wykwintny Przepis na Ribeye-Steak – Rozkosz Dla Podniebienia!
Na ślubie mojej córki jej narzeczony pomyślał, że będzie zabawnie, jeśli wyleje mi szampana na głowę – tu i teraz, na oczach wszystkich. Goście się śmiali. Moja córka zamarła. Nie krzyczałam. Nie straciłam panowania nad sobą. Po prostu wzięłam mikrofon, uśmiechnęłam się i powiedziałam: „Skoro dziś wieczorem świętujemy szczerość, to pan młody o czymś zapomniał wspomnieć”. W sali zapadła cisza. Zanim skończyłam mówić, jego twarz zbladła – i błagał mnie, żebym przestała.
PHILLY CHEESESTEAK SLOPPY JOES
„Nie wsiadaj do samolotu! Zaraz wybuchnie!” – krzyknął bezdomny chłopiec