Lamis, zakrywając twarz dłonią, powiedziała: „Uderzyłaś mnie o te bzdury?”
. Murad, wściekła, o mało jej nie uderzyła ponownie. „Lamis, zamknij się, tak będzie lepiej dla ciebie”.
Reem milczała, tylko kontynuowała zbieranie papierów. Murad próbowała z nią rozmawiać, ale ona tylko na niego spojrzała. Jej spojrzenie ją uciszyło. Chciała szybko stąd wyjść, bo była wściekła, nie na Murada ani na Lamis, ale na siebie. Po raz pierwszy poczuła zazdrość. Zebrała papiery i już miała wyjść, gdy czyjaś ręka chwyciła ją za nadgarstek. Odwróciła się i zobaczyła Lamis. Reem zapytała
spokojnie: „Tak, panno Lamis?”.
Lamis odpowiedziała gniewnie: „A Murad jest tutaj! Jeśli myślisz, że możesz go wziąć, to się mylisz. Jesteś skąpą kobietą, łatwo ulegasz wpływom”. Murad miała się odezwać, ale Reem odezwała się pierwsza.
Reem cofnęła dłoń, a potem spojrzała zaborczo na Lamis. „Kogo mam wziąć?” zapytała, patrząc na Murad. Potem dodała z odwagą, o której istnieniu nie wiedziała, ale teraz to kobiece instynkty ją kontrolowały. „Gdyby to ode mnie zależało, wzięłabym go dawno temu”. Spojrzała na Murada, potem na Lamisa. „Więc najważniejsze jest to, że ty go wzięłaś. A jeśli jestem skąpa, bo się sprzedaję, to co powiesz o kimś, kto oferuje się za darmo?” Podeszła bliżej. „Więc kto twoim zdaniem jest skąpy?” Miała właśnie się odezwać, ale Reem uciszyła ją,
gdy już wychodziła. „Przynajmniej jeden mężczyzna mnie dotknął” – powiedziała, po czym odwróciła się do niej. „Ale ty, jest ich tak wielu, że nie będziesz w stanie ich zliczyć”. Zostawiła ich i odeszła.
Gdy tylko wyszła, poczuła, że opuszczają ją siły i że nie może ustać. Siedziała więc z Safaą, dopóki nie wrócili Fahd i Ahmed.
Co do Lamis, gdyby mogła, zabiłaby tę arogancką kobietę, która rzuciła jej wyzwanie, mówiąc, że zabrała Murada i może spędzić z nim noc, podczas gdy ona nie może.
Murad usiadł zszokowany, z uśmiechem na twarzy. To była jego ukochana, która uciszyła tę głupią kuzynkę. Dostrzegł błysk zazdrości i buntu w jej oczach. Więc będzie kontynuował, dopóki nie sprawi, że pokocha go tak mocno, jak on ją.
Fahd i Ahmed szybko wrócili, a Reem i Fahd odeszli. Ale Fahd już podpisał kontrakt i nadszedł czas, aby Murad zgodził się z Lamis. Nie zabrał Reem do firmy
po tym, jak Reem i Fahd odeszli. Lamis odszedł szybko. Był tym zaskoczony, ale nie skomentował tego i siedział, rozmawiając z Ahmedem, czekając na wujka, gdy zadzwonił Murad.
„Halo?” zapytał.
Osoba w telefonie opowiedziała mu o wizycie Ghady u Fahda, telefonie Fahda do Lamis i podróży Lamis do pałacu. Gdy tylko Murad to usłyszał, zerwał się w panice i wybiegł, zdając sobie sprawę z planów Fahda.
Ahmed zapytał zaskoczony: „Czekaj, Murad! Co się stało? Coś się stało?”. Nie mógł jednak dogonić Murada, który odjechał samochodem.
Murad, rozmawiając przez telefon, powiedział: „Tak, idioto! Dokąd zabrałeś Reem?”. Osoba w telefonie odpowiedziała:
„Nie wiem, proszę pana. Samochód odjechał od nas z piskiem opon”.
Murad krzyknął: „Wy psy! Wszyscy jesteście psami!”. Wtedy dotarło do niego, że Lamis jest w pałacu. Zatrzymał samochód, myśląc: „Czy on mógł ją zabrać do pałacu?”. Przypomniał sobie o pokoju, który kazał zamknąć, i krzyknął: „Ty draniu!”. Murad pobiegł tam.
Jeśli chodzi o Reem i Fahda,
Reem zapytała: „Dokąd idziecie? To nie jest droga do firmy”.
Fahd odpowiedział przebiegle: „Uspokój się, kochanie. Jedziemy gdzieś, gdzie dobrze znasz
”. Reem gniewnie zatrzymała samochód, ale zanim zdążyła dokończyć, samochód zatrzymał się przed pałacem. Wiedziała o tym. Wspomnienia powróciły. Krzyczała i tupała nogami, gdy Fahd wciągnął ją do środka. Wtedy pojawił się Lamis i dał Fahdowi klucz do pokoju. Lamis powiedział
do Reem: „Chyba zrobiłam, co do mnie należało. Żegnaj, kochanie”.
Reem krzyknęła, próbując wyrwać się z uścisku Fahda: „Jesteście wszyscy psami!”. Ale Fahd nie posłuchał. Wciągnął ją do pokoju, wrzucił do środka, zamknął drzwi i stanął przed nią.
Reem szybko wstała, rozglądając się po pokoju ze strachem. Wspomnienie tamtego dnia powróciło. Rozglądała się po pokoju z przerażeniem, widząc krew na podłodze, podarte ubrania i krew na łóżku – dowód jej niewinności, który Murad jej zabrał.
Fahd zaśmiał się diabolicznie. „Wiedziałem, że spodoba ci się ten pokój, dlatego powiedziałem, że to musi być nasza noc”. On też tu był, a potem podszedł do niej, a Reem stawiała opór, krzycząc i uderzając go stopami, ale on uderzył ją kilka razy z rzędu i zaczął ją atakować, rozdzierając jej ubranie. Reem jednak nie poddała się, krzyczała, waliła i wsadzała mu palce w oczy, aż Fahd uderzył ją mocno, a ona upadła na ziemię. Wtedy krzyknął do niej: „Dlaczego ja? Dlaczego on zabiera wszystko?” Potem zaczął ją atakować, ale Murad przyszedł i wyważył drzwi pokoju, zastał Fahda próbującego zaatakować Reem, a ona stawiała opór, więc krew dotarła do jego mózgu i oszalał. Uderzył Fahda z całej siły, aż stracił przytomność od bicia. Nie był usatysfakcjonowany, dopóki nie zobaczył Reem patrzącej z przerażeniem na pokój, chowając ciało, drżąc i płacząc. Próbował więc podejść do niej ostrożnie, żeby jej nie przestraszyć, ale był zaskoczony, gdy rzuciła się na ziemię.
Reem przytuliła się do niego w jego ramionach, szlochając i dysząc, rozglądając się po pokoju z przerażeniem. „Zabierz mnie stąd, proszę,
Murad!” krzyknęła. „Dosyć, Reem, po prostu bądź cicho, uspokój się”.
Ale Reem nadal płakała i krzyczała, aż upadła.
Rozdział siedemnasty:
Murad zaniósł Reem po jej omdleniu i rozkazał strażnikom, by trzymali Fahda pod swoją kontrolą. Następnie zabrał Reem do swojego mieszkania i zaprowadził ją do pokoju, w którym wcześniej była. Usiadł obok niej, delikatnie głaszcząc ją po twarzy i przyglądając się ranom. Zacisnął pięść w gniewie, bo w każdej chwili był o krok od zabicia Fahda, Lamisa i Ghady, ale nie mógł się zmusić, by zostawić ją w tym stanie. Otarł ślady napaści z jej ciała i twarzy i przebrał ją w jedwabną koszulę nocną. Przez chwilę zmagała się ze snami, aż się obudziła.
Reem bardzo powoli otworzyła oczy i stwierdziła, że znajduje się w pokoju, który nie należał do niej. Tak, dobrze znała ten pokój; była w nim już wcześniej. Była w jego domu. O Boże, czy ten koszmar kiedykolwiek się skończy? Usiadła na łóżku, żeby spojrzeć na to, co miała na sobie, a na jej ustach pojawił się drwiący uśmiech. Musiał ją przebrać; czyż nie zrobił tego wcześniej? Czyż nie widział jej całego ciała? Mimo to czuła wstyd i coś, czego nie potrafiła wytłumaczyć, ale nie bała się. Bycie w tym samym miejscu co on było przytłaczające, ale tym, co ją dręczyło, było uczucie wstydu. Wtedy przypomniała sobie tego odrażającego lamparta i jego zaloty, i pojedyncza łza spłynęła jej po policzku. Nie otarła jej; pozwoliła jej płynąć swobodnie. Poddała się. Niech robią z nią, co chcą; już jej to nie obchodziło. Przestała się opierać; nie miała już siły, by to znosić. Potem leżała na łóżku, patrząc bezmyślnie przed siebie, a łzy wciąż spływały jej po policzkach. Pamiętała swoje życie odkąd była rozpieszczonym dzieckiem ojca, swoje życie i szczęście, i zazdrość brata Mustafy o nią do tego stopnia, że zabierał jej pieniądze. I swoją matkę, której losu wciąż nie znała — jak, kto ani gdzie została pochowana. Całe życie przemknęło jej przed oczami, aż pojawił się Murad. Och, Murad! Ale nie rozgniewała się na niego; Nie miała już siły, by się złościć i nie zamierzała się opierać. Niech robi, co chce. Wspomnienia wciąż napływały do jej umysłu, aż poczuła ruch i usłyszała otwierające się drzwi, ale nie zareagowała.
Murad ostrożnie wszedł do pokoju, żeby jej nie przestraszyć, myśląc, że zobaczy jej krzyk i zostanie pobita. Będzie próbował go zabić jak poprzednio, ale zastał ją spokojną i milczącą, patrzącą w pustkę, pogodzoną ze wszystkim.
Murad odchrząknął. „Reem, jak się czujesz?”
Reem spokojnie odpowiedziała: „Nic mi nie jest”.
Murad powiedział: „No cóż, Reem, obiecuję ci, że zemszczę się na nim za to, co się stało, ale…
” Nie dokończył, dopóki Reem nie wyszeptała cicho: „To nieważne
”. Murad zapytał z nutą gniewu: „Co masz na myśli, mówiąc, że to nieważne
?” Reem, wciąż patrząc w pustkę, a nie na niego, powiedziała: „To nieważne”.
Murad bał się o nią, bo to nie był jego dziki kot, to nie była silna Reem, to była zdesperowana, słaba dziewczyna, ale to nie była Reem. Murad odważył się i spróbował odwrócić jej twarz w swoją stronę, próbując sprowokować jej gniew, bo wiedział, że odrzuci jego dotyk, ale ze zdziwieniem stwierdził, że milczała. Nie protestowała ani nie robiła nic. Jedynie spuszczała wzrok, więc w ogóle na niego nie patrzyła. A kiedy uniósł jej twarz, by spojrzeć mu w oczy, zobaczył, że bardzo spokojnie je zamyka, więc wiedział, że unika jego spojrzenia. Murad spojrzał na nią
z głęboką czułością. „Reem, wszystko w porządku
?” Reem odpowiedziała spokojnie: „Tak, nic mi nie jest”. Potem usiadła na łóżku, odsłaniając koszulę nocną i nagie ramiona. Ale nie dbała o to; już jej to nie obchodziło. Niech patrzy na jej ciało, jak chce; nie miała nic do stracenia.
Murad wyjąkał: „Reem, eee, miałem coś na sobie, ale to był bałagan, więc ubrałem cię w to. Przepraszam”.
Reem odpowiedział nonszalancko: „To nieważne, ale proszę, chcę wyjść”.
Murad ostrożnie, wiedząc, że w chwili, gdy wypowie te słowa, rozpęta się piekło, powiedział: „Nie, nie wychodzisz. Bierzemy dziś ślub”.
Powiedział to i czekał na burzę, ale ku swojemu zaskoczeniu stwierdził, że jest bardzo spokojna.
Murad zapytał: „Więc, Reem, co o tym myślisz?”
Reem czuła się dobrze, więc zdjęła kołdrę, żeby wstać, odsłaniając ślady ran na nogach. Wstała, ale szybko upadła, bo jej słabe nogi nie były już w stanie jej utrzymać. Wytrwała jednak i nie sprzeciwiała się pomocy Murada, dopóki nie weszła do łazienki przylegającej do pokoju i się nie umyła. Jej twarz mówiła jej, żeby się obudziła, po czym wyszła na zewnątrz i zobaczyła stojącego tam Murada.
Murad powiedział: „Idę po urzędnika stanu cywilnego i zaraz wracam”. Reem odpowiedziała: „
Dobrze”.
Murad zostawił ją i poszedł po urzędnika stanu cywilnego i jej nikczemnego brata, który nie zgodził się na ślub siostry, dopóki nie wziął od Murada pieniędzy i dwóch świadków. Martwił się jednak o Reem, więc zawołał Nohę, żeby usiadła z nią, i zabrał swojego przyjaciela Hossama po urzędnika. Wysłał również bardzo delikatną sukienkę dla Reem i Nohy. Noha spojrzała ze smutkiem na stan Reem
i zapytała
: „Jak się masz, Reem?”
Reem odpowiedziała słabo: „Nic mi nie jest, dzięki Bogu”.
Noha przytuliła przyjaciółkę i powiedziała żartobliwie: „Och, Reem, proszę, załóż sukienkę, zanim Murad przyjdzie i na mnie nakrzyczy, a ja nie dam rady”.
Reem uśmiechnęła się słabo i wstała, żeby założyć sukienkę.
Noha powiedziała radośnie: „Wow, wyglądasz niesamowicie! Jesteś prześliczna, dziewczyno! Ale wiesz, Reem, dziewczyny z uniwersytetu wiedzą, że wyszłaś za mąż za doktora Murada, tego przystojnego. Wszystkie będą ci zazdrościć
”. Reem spojrzała na nią, a po jej policzku spłynęła łza. Naprawdę myślisz, że będą mi zazdrościć
, Noha? Noha, ze łzami w oczach, powiedziała: „Przykro mi, Reem, ale Hossam mówi, że Murad bardzo cię kocha. Widzę nawet miłość w oczach Murada do ciebie”. Reem zapytała: „
Jaką myślisz, że to zrobi różnicę?” Noha zaprotestowała: „To wiele zmieni
. Spróbuj, Reem, zacząć od nowa. Spróbuj zbliżyć się do Murada. Tylko spróbuj”.
Reem zaśmiała się sarkastycznie. „Zbliżyć się do niego? A dlaczego?”
Noha nalegała: „Bo on cię kocha, Reem. Nie wiesz, co zrobił Fahdowi, Ghadzie, a nawet Lamisowi, swojemu kuzynowi
”. Reem błagała: „Proszę, wystarczy, Noha”. Potem przypomniała sobie, jak schowała się w jego ramionach, szukając schronienia przed Fahdem. Jak bardzo poczuła się uspokojona, gdy go zobaczyła. W chwili, gdy jej wzrok padł na niego, nie wiedziała, dlaczego przestała się opierać. Czuła, że cały świat nie może jej skrzywdzić, dopóki on jest u jej boku. Pozostała pogrążona w myślach. Noha zapytała: „
Hej, dziewczyno, dokąd poszłaś ?”
Reem odpowiedziała: „Hę? Nigdzie ”. Noha powiedziała
: „Dobrze, moja droga”. W tym momencie Murad wszedł z Hossamem i jego wujem Ahmedem, aby uzyskać jej zgodę. Podpisali jej imię, szybko ją zabrali i odeszli. Odbyła się ceremonia ślubna i wszyscy wyszli. Uśmiechnęła się w duchu, gdy dowiedziała się, że jej brat jest na zewnątrz i nie przyszedł się z nią zobaczyć ani nawet o nią nie zapytał. Wiedziała, że nie przyszedłby, gdyby nie otrzymał pieniędzy od Murada w zamian za swoją obecność. Znała brata, ale nie znała Murada. Dlaczego to robił? To była niemożliwa miłość. Murad nie znał miłości. Jego namiętność była niewyobrażalna. On, który nie okazywał jej litości, gdy była w jego rękach, który gwałcił ją z taką przemocą, który nie okazywał współczucia, który wyciągnął ją z nagim ciałem ze swojego pokoju, by pożreć świat – jak mógłby teraz czuć współczucie? Czy to było sumienie? Nie, nigdy. Kto wykorzystuje bezbronność dziewczyny i ją szantażuje, nie będzie miał żadnego sumienia. Głos w jej wnętrzu krzyknął: „Więc dlaczego? Dlaczego?”. W tym momencie Murad wszedł, pytając o pozwolenie. Zastał ją siedzącą na łóżku, wpatrującą się w podłogę, z włosami spływającymi na ramiona. Znalazł ją siedzącą niczym anioł. Został tam przez kilka sekund, które wydawały się wiecznością, patrząc na nią. Jak mógł pozwolić sobie na zbezczeszczenie jej niewinności? Jak mógł odebrać jej dziewictwo? Nadal słyszał Nadal widział jej krzyki przed oczami, błagające go, by zostawił ją w spokoju, ale pamiętał siebie. Tego dnia poczuł przed nią swoją słabość i intensywne pożądanie, pożądanie, jakiego nigdy nie czuł do żadnej innej kobiety. Im bardziej czuł się słaby przed nią, tym bardziej okrutny i gwałtowny stawał się wobec niej. Otrząsnął się z zamyślenia i spojrzał na nią, stwierdzając, że nadal jest w tym stanie.
Murad, starając się zachować spokój, żałował, że nie może wziąć tej pięknej kobiety w ramiona i obdarzyć ją głębią swojej miłości i czułości. Ale nie, nie teraz, nie gdy była w takim stanie. Reem, silna kobieta, którą znał wcześniej, musiała wrócić. Nie chciał jej niczego przyjąć ani niczego żądać, dopóki nie dostrzeże jej miłości do niego. Nie dotknąłby jej, dopóki by na to nie pozwoliła.


Yo Make również polubił
Niezwykły Kartoffelsalat: Przepis, Który Zaskoczy Twoich Gości!
🍰 Ciasto Jogurtowo-Waniliowe z Dżemem Truskawkowym i Kokosem – Wilgotny i Aromatyczny Wypiek!
Lawenda W OLEJKU jest silniejsza od każdego lekarstwa – mawiała moja mama: Zapamiętaj ten przepis do końca życia!
BEZA