Ważne jest to, że po trzech dniach, kiedy mój mąż mieszkał z żoną, zaczęłam go postrzegać jak miraż, jak sierp księżyca w Eid, bo zniknął. Problem w tym, że ja też przestałam go szukać. Zaakceptowałam, że mam męża tylko z nazwy i że taki jest mój los i muszę się z tym pogodzić. Przestałam do niego dzwonić, w ogóle o niego nie pytać. Zaczęłam mówić: „Ważne jest to, że nie mieszkam we własnym domu z rodziną”. Minął rok od naszego ślubu i tylko raz spaliśmy razem. Minął rok bez dzieci, bez życia, bez niczego. Potem przyszła do mnie moja druga żona i zapytała, czy mam dziecko, czy coś. Kiedy pierwszy raz dałam jej pieniądze, powiedziałam: „Po prostu zdejmij tę maskę. Jesteśmy sami, tylko ty i ja. Nie ma nikogo innego”. Powiedziała: „Po prostu wyjaśnij mi, dlaczego przyszedłeś mi się oświadczyć. Dlaczego?”. Odpowiedziałam: „Przeszukałam pamięć i nie mogłam tego znaleźć”. Powiedziała: „Nie, co się stało? Wyjaśnij mi”. Powiedziałem jej: „Czy nie zakochałaś się w swoim mężu? Nic z nim nie robiłaś? Nic nie robiłaś? A poza tym tyle razy odmawiałaś i mówiłaś mi…”. Nie, nalegałaś.
Powiedziałem jej: „Skąd mi to mówisz?”. Powiedziałem jej: „Tak jak ty naprawiłaś swoje życie, napraw moje”. W każdym razie powiedziałem jej: „Jeśli wyjdziesz za niego za mąż przy ludziach, po prostu powiedz mi, jak będziesz dobrze wyglądać…” (ciąg dalszy) „Jak będziesz dobrze wyglądać?”.
I przy dobrych ludziach.
W każdym razie, ona ma silną osobowość, a ja jestem niczym w porównaniu z nią, jak mrówka. Mówi do mnie tylko grzecznie, a jej umysł jest jak miód. Powiedziała mi: „Nie, nie zrozum mnie źle”. Powiedziała mi: „Musisz mu dać dzieci”. Powiedziałem jej: „Skąd mam je wziąć? Bluetooth czy co?”. Potem powiedziała mi: „Jestem dla ciebie za stara. Posłuchaj mnie, a ci się uda. Pomogę ci”. Odpowiedziałam jej: „Dobrze”.
Następnego dnia przyniosła mi mikstury i kazała mi je zjeść, a także nie widzieć męża przez 7 dni i 7 nocy, żeby kiedy go zobaczę, wszystko się zmieniło.
Ucieszyłam się, ale byłam taka głupia i zjadłam je jak osioł. Kiedy mąż wrócił po 7 dniach, czułam się, jakby przyszedł mój wróg, a nie mój mąż. Od kiedy przyszedł, byłam zdenerwowana i zmartwiona, a kiedy się zbliżył… czułam się, jakby psy mnie zjadały, więc wstałam i pobiegłam pod prysznic. Poszedł za mną i zapytał, co się stało. Powiedziałam mu, żeby natychmiast poszedł do żony i nie wracał do mnie.
W każdym razie spakował swoje rzeczy i wyszedł. Rano zadzwoniła do mnie moja druga żona i zapytała, co się stało. Mąż mi powiedział, a ja zapytałam: „Och, jak? Jak?” Powiedziała: „Zdecydowanie coś z tobą nie tak. Kiedy zjadłaś to lekarstwo na zaklęcia, zaczęło to być widoczne”. Uwierzyłam jej, a ona kazała mi jeść więcej. Potem co miesiąc przynosiła mi coś do palenia kadzideł, jedzenia albo pod prysznic i mówiła, że to tradycyjne lekarstwo na zaklęcia. Było ze mną coraz gorzej. Minął rok i to było piekło. Nie tylko męża nie znosiłam; pogarszał mi się stan zdrowia. Nie mogłam jeść ani pić i moczyłam się (przepraszam za wyrażenie). Włosy wypadały mi garściami, a na skórze pojawiły się ogromne, bolesne pryszcze. To ona się mną opiekowała, wszyscy ją chwalili i dawali mi przykład, aż moja skóra stała się… Byłam tak zmęczona, że nie mogłam spać przez dwa lata. Potem przyszła mama, żeby mnie sprawdzić i przyprowadziła kobietę. Mojego męża nie było w domu, a ta kobieta była jedną z tych, które widzą i odpędzają złe moce itd. Mówią, że ma lekarstwo. Służąca otworzyła jej drzwi. Żyłam, słyszałam, ale nie otworzyłam oczu, nie poruszyłam się. Po prostu słuchałam, aż usłyszałam, jak mama pyta: „Gdzie jest ta a ta?”. Odpowiedziała: „Wyszła i pytała o mnie”. Służąca powiedziała: „Nie ma mowy, żebyś weszła, pani domu nikogo nie wpuści”. Słyszałam, jak mama krzyczy i wrzeszczy, aż ta kobieta powiedziała: „Przepraszam, ten dom przyprawia mnie o zawroty głowy”. Mama jej powiedziała: „Spróbuj wpuścić tę kobietę”. Gdy tylko weszła, zaczęła wymiotować i mówić: „Coś jest nie tak z tym domem”.
W każdym razie, kiedy ta kobieta weszła do mojego pokoju, gdy tylko mnie zobaczyła w drzwiach, upadła na ziemię. Powiedziała: „Twoja córka umrze!” i zaczęła krzyczeć. A mama zapytała: „Co ty mówisz?”.
Powiedziała jej: „Musisz ją stąd wydostać, bo umrze. Jeśli zostanie tu dłużej niż 10 dni, wyniesiesz ją w całunie”. Mama zadzwoniła do mojego męża i kazała mu natychmiast przyjechać, a potem zadzwoniła do mojego ojca i wszyscy moi bracia przyszli. Powiedziała mu: „Zabieram córkę do domu”. On odpowiedział: „Nie ma mowy, chcę tylko mojej żony”. Powiedziała mu: „Zabiorę ją siłą i państwem, a jeśli chcesz, to się z nią rozwiedzę”. Więc zanieśli mnie na noszach, a moja druga żona przyszła krzycząc: „Dokąd ją zabieramy?”. Powiedzieli jej: „Zabieramy ją”. Powiedziała im: „Nie ma mowy, musi skończyć leki”. Powiedziała jej: „Mamo, daj mi je, ja jej je dam”. Powiedziała jej: „Nie, tylko ja wiem, jak jej je podać”. Mamo, jesteś skończona. Wiedziałem, że coś jest nie tak i zabrali mnie do domu moich rodziców.


Yo Make również polubił
„Po co podlewać orchideę wodą z cytryną? Na efekty nie trzeba będzie długo czekać.”
Rozpływający się w ustach sernik z kremem
STAROFANTASTYCZNE PĄCZKI Z CIASTA
Chrupiące kulki ziemniaczane z serem