Kobieta była młoda, około dwudziestki, miała długie brązowe włosy i była ubrana w strój biznesowy: czarne spodnie, białą bluzkę i ciemnogranatową marynarkę. Jeden z mężczyzn trzymał ją za ramię i ciągnął w kierunku otwartych bocznych drzwi furgonetki. Walczyła, próbując się wyrwać, ale był zbyt silny.
Drugi mężczyzna blokował jej drogę z drugiej strony, zaganiając ją niczym bydło. Trzeci mężczyzna stał przy drzwiach kierowcy furgonetki, obserwując parking niczym obserwator. Pomimo umiarkowanie zatłoczonego parkingu, ustawienie większych pojazdów tworzyło barierę widoczności.
Większość kupujących nie widziałaby, co się dzieje, gdyby nie przeszła obok, a tam nikogo nie było. Mózg Marcusa przetworzył scenę w niecałą sekundę: porwanie w toku. Jego pierwszy instynkt był czystym instynktem operatora: oceń, zaplanuj, wykonaj.
Jego drugi instynkt, ten, który pojawił się wolniej, ale uderzył mocniej, był instynktem cywilnym. Mam przy sobie córkę. To nie moja walka. Zadzwoń pod 911 i zapewnij bezpieczeństwo Emmie.
Wyciągnął telefon i wybrał numer. Połączenie zostało nawiązane natychmiast. „911, jaki jest stan nagły?”
„Jestem w centrum handlowym Oceanside Gateway, na głównym parkingu, w południowo-wschodniej części, niedaleko wejścia do Target” – powiedział Marcus. „Trwa porwanie. Trzech mężczyzn, jedna kobieta, granatowy van, kalifornijskie tablice rejestracyjne”.
Marcus odczytywał numer tablicy rejestracyjnej, gdy usłyszał krzyk kobiety, a potem Emma to zobaczyła.
„Tato!” Głos Emmy był wysoki i przerażony. „Tato, ten człowiek ma nóż!”
Wzrok Marcusa ponownie powędrował ku scenie. Jeden z mężczyzn, ten trzymający kobietę za ramię, wyciągnął z kieszeni składany nóż i przycisnął go do jej żeber. Kobieta zesztywniała, a jej opór przerodził się w lodowaty strach.
Trening Marcusa krzyczał do niego. Broń w akcji. Życie ofiary w bezpośrednim niebezpieczeństwie, sekundy liczą się. Ale jego ojcostwo krzyczało głośniej.
Masz Emmę. Nie możesz jej ryzykować. Trzymaj się z daleka. Głos operatora numeru alarmowego 911 zatrzeszczał mu w uchu.
„Panie. Oficerowie są w drodze. ETA za sześć minut. Proszę nie atakować. Proszę pozostać na linii i…”
Sześć minut. Ta kobieta będzie w furgonetce i zniknie za trzydzieści sekund. Marcus spojrzał na Emmę.
Jej twarz była blada, oczy szeroko otwarte, a pluszowego jednorożca kurczowo trzymała przy piersi. Była przerażona, ale jednocześnie patrzyła na niego z absolutnym zaufaniem, tak jak tylko siedmiolatka potrafi patrzeć na swojego ojca. Jakby mógł wszystko naprawić, wszystko powstrzymać, każdego uratować.
„Tato” – wyszeptała Emma drżącym głosem. „Proszę, pomóż jej”.
Marcus zacisnął szczękę. Każda kość taktyczna w jego ciele wiedziała, że to zły pomysł. Był w mniejszości. Był nieuzbrojony.
Miał ze sobą córkę. To naruszało wszelkie zasady mądrego podejmowania decyzji. Ale kobieta miała zniknąć w furgonetce, a jeśli to zrobi, zginie albo spotka ją coś gorszego. Marcus dokonał wyboru.
Uklęknął przed Emmą, starając się mówić spokojnie i pewnie. „Robaku, musisz mnie bardzo uważnie posłuchać. Widzisz tamtą panią?”
Wskazał na kobietę w średnim wieku ładującą zakupy do samochodu jakieś dwadzieścia metrów dalej. „Musisz natychmiast do niej podbiec i zostać z nią. Nie ruszaj się, dopóki po ciebie nie przyjdę. Zrozumiano?”
Oczy Emmy napełniły się łzami. „Tato, co ty…”
„Emma”. Jego głos był stanowczy, ale nie szorstki. „Teraz, kochanie. Idź”.
Pobiegła. Marcus wstał, rzucił telefon na ziemię, wciąż połączony z numerem alarmowym 911, i ruszył w stronę furgonetki. Jego ciało poruszało się automatycznie, a umysł przeniósł się do zimnego, oderwanego od rzeczywistości miejsca, w którym żył przez piętnaście lat działań wojennych.
Oddech zwolnił. Tętno spadło. Wzrok się wyostrzył. Adrenalina zalała jego organizm, ale ręce nie drżały.
Pokonał sześćdziesiąt jardów w dwadzieścia sekund, poruszając się szybko, ale nie biegnąc, wykorzystując zaparkowane samochody jako osłonę, zbliżając się pod kątem, który utrzymywał go w martwym polu widzenia żołnierzy. Żołnierze go nie zauważyli. Marcus ocenił zagrożenie, zmniejszając dystans.
Zagrożenie pierwsze: Mężczyzna trzymający kobietę z nożem. Około trzydziestki, metr osiemdziesiąt, może dwieście funtów, ubrany w brązową skórzaną kurtkę. Nóż był tanim składanym ostrzem, o długości około dziesięciu centymetrów, trzymanym w prawej dłoni przy żebrach kobiety. Główne zagrożenie.
Zagrożenie drugie: Mężczyzna po drugiej stronie kobiety, zaganiający ją. Pod trzydziestkę, metr siedemdziesiąt, ważący 64 kilogramy, ubrany w szarą bluzę z kapturem i ciemne dżinsy. Brak widocznej broni, ale z wolnymi rękami. Zagrożenie wtórne.
Zagrożenie trzecie: Obserwator przy drzwiach kierowcy. Około czterdziestki, metr dziewięćdziesiąt, krępa budowa ciała, 100 kilogramów, w dżinsowej kurtce. To jego Marcus musiał zneutralizować jako pierwszego, bo wiedział, że Marcus nadchodzi.
Marcus zbliżył się na dziesięć stóp, zanim zagrożenie numer trzy go zauważyło. Mężczyzna odwrócił głowę, a jego oczy rozszerzyły się ze zdziwienia, a potem podejrzliwości. „Hej, człowieku, przegrałeś?” – zapytał zagrożenie numer trzy, a w jego głosie słychać było nutę fałszywej życzliwości, skrywającą prawdziwą agresję.
Marcus nie odpowiedział. Nie zwolnił. Po prostu szedł prosto na niego. Ręka Zagrożenia Trzy powędrowała w stronę jego paska, sięgając po broń, może pistolet.
Ale Marcus był już w jego zasięgu. Lewa ręka Marcusa wystrzeliła, chwytając prawy nadgarstek Zagrożenia Trzeciego i blokując go przy jego ciele, zanim broń wystrzeliła. Prawą ręką wyprowadził krótkie, brutalne uderzenie dłonią w brodę mężczyzny, odrzucając mu głowę do tyłu.
Zanim zagrożenie numer trzy zdążyło się podnieść, Marcus obrócił się, wykorzystał pęd mężczyzny i wbił kolano w bok nogi zagrożenia numer trzy, unieruchamiając go. Mężczyzna upadł ciężko, a jego głowa z głuchym odgłosem odbiła się od bocznej ścianki furgonetki. Nie wstał. Czas: trzy sekundy.
Zagrożenie numer dwa, mężczyzna w kapturze, zareagował szybciej, niż Marcus się spodziewał. Puścił kobietę i rzucił się do ataku, sięgając rękami do gardła Marcusa. Marcus zrobił unik, złapał nadlatującą rękę i wykonał prosty rzut judo, osoto gari , aby skierować pęd Zagrożenia numer dwa prosto na ziemię.
Plecy mężczyzny uderzyły o asfalt z dźwiękiem porównywalnym do uderzenia boczku wołowiny o klocek rzeźnicki. Powietrze wyparowało mu z płuc. Marcus uderzył kolanem w splot słoneczny, wybijając z siebie resztki woli walki, a oczy mężczyzny wywróciły się do tyłu. Czas trwania: łącznie osiem sekund.


Yo Make również polubił
Wybierz szminkę i dowiedz się, jakim typem kobiety jesteś!
Moja siostra odeszła z tego świata, rodząc trojaczki — obiecałem, że wychowam je jak własne, nie wyobrażając sobie, że ich ojciec, który kiedyś złamał jej serce, powróci na naszą ulicę
Pomarańczowe pianki: potrzebujesz tylko 2 składników
Każdego piątku wysyłam moim rodzicom 550 dolarów — oto dlaczego jest to dla mnie tak ważne.