Tydzień przed świętami Bożego Narodzenia usłyszałam, że moja rodzina planuje zatrudnić mnie jako nianię dla dzieci swoich gości. Zmieniłam więc plany. 24 grudnia mama zadzwoniła: „Gdzie jesteś?”. Zaśmiałam się i poradziłam jej, żeby nie czekała na mnie przy cateringu.
Mam na imię Margot i w wieku 32 lat zbudowałam udaną karierę jako organizatorka imprez. Organizuję idealne spotkania dla innych i zawsze dbam o to, aby rodzinne święta Bożego Narodzenia przebiegały bez zakłóceń. W tym roku byłam szczególnie podekscytowana, dopóki przypadkiem nie usłyszałam, jak mama i rodzeństwo knują, żebym została nianią dla piątki dzieci, nawet o to nie pytając. Zdrada głęboko mnie poruszyła, ale zamiast konfrontacji, wybrałam coś lepszego. Rodzina to skomplikowana sprawa.
Moja wyspa to zdecydowanie moja wyspa. Na pierwszy rzut oka wydajemy się sobie bliscy, tacy, którzy spotykają się na niedzielne obiady i nigdy nie opuszczają urodzin. Ale pod tą idealną fasadą kryje się dynamika, którą dostrzegłam dopiero po latach. Jestem środkowym dzieckiem w naszej rodzinie, z trójką rodzeństwa.
Moja starsza siostra, Abigail, jest perfekcjonistką i ma bliźniaki, siedmioletnie dziwadła o imionach Jackson i James, których jakimś cudem uważa za prawdziwe anioły. Mój młodszy brat, Thomas, ma troje dzieci z żoną Penny: dziewięcioletnią Sophie, najmłodszą, pięcioletnią Emmę i trzyletniego Lucasa. Jest też moja wiecznie samotna Margot, niezawodna córka, która zawsze jest gotowa na rodzinne spotkania.
Moja mama, Linda, która owdowiała pięć lat temu, gdy mój ojciec nagle zmarł na zawał serca, polega na mnie bardziej, niż czasami uważam za słuszne. Mój tata zawsze był moim filarem, tym, który zauważał, kiedy inni poświęcali mi swój czas bez pytania. Bez niego równowaga była inna. Moja rola koordynatora rodziny nie była czymś, co sama wybrałam, ale rozwinęła się naturalnie dzięki moim zdolnościom organizacyjnym.
Zaczęłam od małych rzeczy, pomagając w organizacji kolacji z okazji Święta Dziękczynienia, kiedy moja mama nie radziła sobie po śmierci ojca. Potem nadeszła Wielkanoc, potem Boże Narodzenie, aż w końcu w jakiś sposób stałam się odpowiedzialna za planowanie, realizację, a często nawet finansowanie każdego rodzinnego spotkania. W międzyczasie od podstaw budowałam swoją firmę eventową, zaczynając od małych przyjęć urodzinowych, a następnie rozszerzając ją na imprezy firmowe i wesela, które teraz osiągają wysokie ceny.
Mój kalendarz jest zapełniony na miesiące do przodu, o czym moja rodzina z łatwością zapomina, dzwoniąc z prośbami w ostatniej chwili. Zeszłego lata Abigail zadzwoniła dzień przed swoim ślubem, spanikowana, ponieważ jej rezerwacja na kolację nie doszła do skutku. Czy mogłabym coś dla nich zorganizować? A, i czy mogłabym zaopiekować się bliźniakami, kiedy wyjdą na kolację? Odwołałam własne plany i zadzwoniłam do trzech właścicieli restauracji, którzy byli mi winni pieniądze.
Tego wieczoru, o dziewiątej, Abigail i jej mąż zjedli prywatną kolację na dachu, którą wcześniej umówiłam. Dwa miesiące temu, podczas gdy ja opiekowałam się bliźniakami, które nie chciały spać, dopóki rodzice nie wrócą o północy, Thomas potrzebował pilnej pomocy z projektem szkolnym dla Sophie. Jego wiadomość brzmiała: „Potrzebna jutro rano dinozaura-dinoramy. Czy mógłbyś pomóc?” Wszyscy wiemy, że twoje umiejętności rękodzielnicze są o wiele lepsze od moich.
Siedziałam do 2 w nocy, tworząc prehistoryczny krajobraz, za który Sophie dostała brawa. Moja mama polega na mnie najbardziej. Kiedy pękła jej rura pod zlewem, byłam pierwszą osobą, do której zadzwoniła. Kiedy uczyła się obsługiwać swój nowy smartfon, spędziłam cztery godziny, pomagając jej w podstawowych funkcjach. Kiedy drzewo sąsiadki spadło w jej garażu, zajęłam się zgłoszeniem roszczenia ubezpieczeniowego, bo papierkowa robota ją przytłaczała.
Przez lata przyjmowałam tę rolę bez narzekania. W końcu rodzina pomaga rodzinie. Ale zeszłej wiosny coś się zmieniło, kiedy poznałam Jasona na gali charytatywnej, gdzie zajęłam się koordynacją. Był fotografem zatrudnionym do udokumentowania wydarzenia. I między jego pstryknięciami aparatu a moimi sprawdzeniami w notesie, odkryliśmy więź, która wydawała się bezwysiłkowa. Po raz pierwszy od lat poczułam ekscytację na myśl o randce z kimś.
Jason rozumiał mój napięty grafik, ponieważ jego praca miała podobne wymagania. Doceniał moje zdolności organizacyjne, zamiast je wykorzystywać. Kiedy mówiłam o obowiązkach rodzinnych, słuchał bez osądzania, ale zadawał delikatne pytania, które zmuszały mnie do zastanowienia się, czy równowaga jest sprawiedliwa.
W miarę zbliżania się tegorocznych Świąt Bożego Narodzenia czułam nową ekscytację. Spotykaliśmy się z Jasonem od ośmiu miesięcy i bardzo chciałam, żeby był częścią naszego rodzinnego spotkania. Podczas kolacji z okazji Święta Dziękczynienia rzuciłam kilka aluzji, wspominając, że w tym roku mogę przyprowadzić kogoś wyjątkowego. Moja zapowiedź brzmiała…
Yo Make również polubił
Dziś odwiedziłam grób mojego zmarłego męża wojskowego i zobaczyłam monety na jego nagrobku. Co one oznaczają? Czy powinnam się martwić?
Ciasto mandarynkowe z kwaśną śmietaną
Zastosowania skorupek jajek, które wywołują euforię: Nie wyrzucaj ich jeszcze!
Te nasiona niszczą najgroźniejsze choroby