W Boże Narodzenie moja mama krzyknęła na dzieci, żeby zebrały się do zdjęć rodzinnych. Utworzyły grupę, a mama kazała mojej sześcioletniej córce odsunąć się na bok. „Niech najpierw zrobią zdjęcia prawdziwi członkowie rodziny, potem my zrobimy twoje”. Kiedy skończyła ze wszystkimi, moja córka próbowała się wtrącić, a moja siostra krzyknęła: „Wszyscy głosowaliśmy, nie jesteście rodziną”. Moja córka wybuchnęła płaczem. Tata dodał: „Niektóre dzieci po prostu nie pasują do zdjęć rodzinnych”. Nie płakałam. Zrobiłam to.
W salonie wciąż pachniało sosną i cynamonem, gdy wszystko się rozpadało. Moja mama stała przy udekorowanym kominku, klaszcząc w dłonie, jakby wzywała psy wystawowe. „Dzieci, wszyscy spójrzcie na rodzinne zdjęcia”. Jej głos brzmiał tak piskliwie, że rezerwowała go na ważne chwile.
Obserwowałam z progu kuchni, wycierając ręce w ściereczkę kuchenną po tym, jak pomogłam przy indyku, za którego przygotowanie nikt mi nie podziękował. Moja córka Emma siedziała na podłodze, starannie układając drewniane figurki do szopki, którymi fascynowała się od naszego przyjazdu. Spojrzała w górę na wołanie mamy, a jej twarz rozjaśniła się niewinną ekscytacją, jaką potrafią okazać tylko sześciolatki.
Moja siostra Diane już ustawiała trójkę swoich dzieci przy choince. Jej mąż Marcus stał za nimi, trzymając jedną rękę na ramieniu najstarszego syna. Mój brat Todd wyszedł z korytarza z bliźniakami, obaj w identycznych swetrach-kamizelkach, które prawdopodobnie kosztowały więcej niż moja rata za samochód. Jego żona Jennifer szła za nim, już z wyciągniętym telefonem, żeby uchwycić każdy kąt.
Emma zerwała się na równe nogi, wygładzając czerwoną aksamitną sukienkę, na którą specjalnie wydałam fortunę. Była taka szczęśliwa, kiedy otworzyła pudełko w zeszłym tygodniu, kręcąc się przed lustrem, aż zakręciło jej się w głowie. Teraz pobiegła w stronę grupy zbierającej się przy kominku, chętna, by dołączyć do tej magii, jaka się tam wydarzyła.
Ręka mojej mamy wystrzeliła jak policjant drogowy. „Emma, kochanie, musisz na razie tam stanąć”. Wskazała na róg przy pianinie.
Moja córka zatrzymała się w pół kroku, a na jej twarzy malowało się zdziwienie. „Ale babciu, mówiłaś o zdjęciach rodzinnych”.
„Zaraz zrobimy twoje”. Uśmiech mojej mamy nie sięgał oczu. „Niech najpierw zrobią zdjęcia prawdziwi członkowie rodziny, a potem my zrobimy twoje”.


Yo Make również polubił
Rozmaryn: Potężny zabójca bakterii i środek oczyszczający jelita
Cukierki maślane
Jak pozbyć się SIDEBANDS? To proste!
Jak zyskałem masę mięśniową po 60. roku życia dzięki 7 produktom wzmacniającym siłę dla seniorów