Ellis cicho gwizdnął. „Daniels, to jest dokładnie ten rodzaj rzeczy, o których informujemy żołnierzy. To materiał na zorganizowaną kradzież”.
„Nie” – powiedziałem. „To sprawa osobista”.
Bo znałem styl Rachel. Zawsze wrabiała swoje oszustwa w czyjąś tożsamość, kogoś, kto mógł wziąć na siebie winę. Nie wybierała przypadkowych ofiar – wybierała ludzi, na których milczeniu liczyła.
Ellis skrzyżował ramiona. „Jest coś, o czym powinniśmy wiedzieć?”
„Moja siostra” – odpowiedziałem. „Myśli, że może mnie wykorzystać”.
Skinął głową. „Jesteś logistykiem. Wiesz, jak to wygląda. Jeśli CID to otworzy i pomyśli, że jesteś w to zamieszany…”
„Nie jestem.”
„Wiem. Ale oni nie wiedzą.”
Przełknąłem ślinę. Miał rację. Posiadanie skradzionych dóbr na terenie federalnym? Z fałszywymi dokumentami na moje nazwisko? Koszmar.
Ellis przesłał materiały dowodowe i nakazał mi pozostać w gotowości. Ale tej nocy, leżąc w moim pokoju w koszarach, nie mogłem spać. Rachel zawsze była lekkomyślna, ale to było odważne nawet jak na nią. Śledziła mnie, wykorzystywała moją pozycję i wysyłała materiały kryminalne federalną pocztą – pod moim nazwiskiem.
Liczyła na to, że wpadnę w panikę.
Nie wiedziała, co tak naprawdę oznacza praca oficera logistyki.
Logistyka to nie praca biurowa. To systemy, szlaki, sieci dostaw i pułapki proceduralne, w które może wpaść każdy, kto jest na tyle nieostrożny, żeby w nie wpaść. Rachel uważała się za sprytną. Nie rozumiała, że cała moja praca – całe moje szkolenie – opierała się na umiejętności śledzenia ruchu, dokumentowania rozbieżności i przestrzegania łańcucha dowodowego, aż prawda wyszła na jaw.
Ukradła niewłaściwą tożsamość.
Sprowokowała niewłaściwą siostrę.
Następnego ranka agenci CID poprosili mnie o oświadczenie, ale zanim zdążyłem skończyć podpisywać formularze, pojawił się kolejny szczegół: numery seryjne telefonów pasowały do numerów telefonów skradzionych w magazynie w Phoenix dwie noce wcześniej.
Phoenix — gdzie mieszkała Rachel.
Wydział Kryminalny zaczął przygotowywać wniosek o nakaz aresztowania. Ale wiedziałem coś, czego oni nie wiedzieli: Rachel nigdy nie trzymała w domu skradzionych rzeczy. Korzystała z punktów zrzutu, pozorowanych najemców i ludzi zbyt zdesperowanych, żeby ją przesłuchać.
Gdyby teraz za nią poszli, uciekłaby. Zawsze tak było.
Poprosiłem o urlop. Ellis przyglądał mi się przez dłuższą chwilę, zanim zatwierdził trzydzieści sześć godzin.
„Idziesz zobaczyć się z siostrą?”
„Przestanę być jej kozłem ofiarnym”.
Kiedy wsiadłam do ciężarówki i odjechałam z bazy, poczułam coś, czego nie czułam od lat:
cel.
Determinację.
I ostry, stały żar kogoś, kto właśnie zdał sobie sprawę, że nie jest już celem.
Phoenix powitał mnie z taką siłą, jakbym dostał w twarz. Pojechałem prosto do dzielnicy przemysłowej, gdzie Rachel ukrywała swoje plany. Często zmieniała lokalizacje, ale jej nawyki się nie zmieniały: lubiła miejsca z niewystarczającą ochroną i nieobecnymi właścicielami.
Zacząłem od starego magazynu, który kiedyś wynajmowała pod szyldem fikcyjnego LLC. Okna były pokryte kurzem, ale świeże ślady opon przecinały żwir tuż za rampą załadunkową.
Zgasiłem silnik, nasłuchiwałem, czekałem. W końcu usłyszałem – ciche buczenie. Generator. Ktoś był w środku.
Podszedłem powoli. Drzwi załadunkowe były zamknięte, ale boczne wejście miało zepsutą zasuwkę, kiepsko zamaskowaną taśmą klejącą. Klasyczna Rachel.
W środku znalazłem rzędy metalowych półek zawalonych sprzętem elektronicznym – laptopami, tabletami, routerami z najwyższej półki. Wszystko w pudełkach. Wszystko skradzione. Niektóre wciąż miały etykiety wysyłkowe od legalnych dystrybutorów.
Dreszcz przeszedł mi po kręgosłupie.
A potem to zobaczyłem: stanowisko pracy w kącie, zastawione podrobionymi fakturami, telefonami jednorazowymi, laminatorem do fałszywych dokumentów tożsamości i tablicą z ręcznie napisaną listą nazwisk osób, które miały zostać zabrane.
Moje nazwisko nie widniało na tablicy.
Ale mój zawód brzmiał:
Oficer Logistyki Wojskowej – idealne przykrycie na wypadek przemieszczania się.
Ścisnęło mnie w gardle. Nie próbowała wrobić mnie w pojedynczą dostawę. Zbudowała całą historię – wspólnika w mundurze federalnym.
Sfotografowałem wszystko. Inwentarz. Numery seryjne. Sfałszowane dokumenty. Generator. Stanowisko robocze. Potem otworzyłem skrzynię z napisem „Wyjazd”.
W środku było dwanaście pudełek identycznych z tym, które do mnie wysłano. Wszystkie adresowane na różne adresy – niektóre nawet do obiektów wojskowych. Planowała rozrzucić dowody na terenie federalnym. A gdyby choć jedna paczka prowadziła do mnie? Wyglądałoby na to, że jestem częścią siatki dystrybucyjnej.


Yo Make również polubił
8 oznak, że Twoje ciało potrzebuje magnezu
Jak przechowywać jajka bez lodówki? Sprawdzone metody z przeszłości, które wciąż działają!
Co roku w Boże Narodzenie mama oznajmiała rodzinie: „Wciąż singielka? Jakież z ciebie rozczarowanie!”. Nigdy się nie broniłam. W tym roku oznajmiła: „Nigdy nie będzie wystarczająco dobra dla nikogo!”. Powiedziałam cicho: „Chciałabym, żebyście wszyscy kogoś poznali”. Kiedy mama zobaczyła, kto powoli wchodzi do pokoju… Zbladła.
Maseczka upiększająca z wazeliny i skrobi kukurydzianej: Czy ten domowy sposób naprawdę działa?