Wtedy właśnie oszalałam.
„Rozluźnij się? ROZLUŹNIJ SIĘ? Nasze dzieci śpią na podłodze jak zwierzęta, a ty grasz w gry wideo w ich pokoju! Co ci jest?”
„Nic mi nie jest” – prychnął. „Po prostu próbuję mieć chwilę dla siebie. To takie straszne?”
Starałam się nie krzyczeć. „Wiesz co? Nie będziemy tego teraz robić. Idź połóż chłopców do łóżek. Natychmiast”.
„Ale jestem w trakcie…”
„TERAZ, Mark!”
Narzekał, ale wstał, przeciskając się obok mnie.
Podniosłam Alexa, serce pękało mi na widok jego brudnej twarzy. Kładąc go do łóżka, podjęłam decyzję. Jeśli Mark chce zachowywać się jak dziecko, to właśnie tak go potraktuję.
Następnego ranka wcieliłam swój plan w życie.
Podczas prysznica Marka wślizgnęłam się do jego męskiej jaskini i wyłączyłam wszystko. Potem wzięłam się do pracy.
Tylko dla przykładu. (Pexels)
Kiedy zszedł na dół, czekałam na niego z szerokim uśmiechem. „Dzień dobry, kochanie! Zrobiłam ci śniadanie!”
Spojrzał na mnie podejrzliwie. „Yyy, dzięki?”
Postawiłam przed nim talerz naleśnika w kształcie Myszki Miki z uśmiechniętą buźką z owoców. Jego kawa była w kubku-niekapku.
„Co to jest?” – zapytał, szturchając naleśnik.
„To twoje śniadanie, głuptasie! A teraz jedz, czeka nas ciężki dzień!”
Po śniadaniu odsłoniłam moje arcydzieło, gigantyczną, kolorową tabelę obowiązków przyklejoną do lodówki. „Patrz, co ci zrobiłam!”
Oczy Marka się rozszerzyły. „Co to, do cholery, jest?”
„Słownictwo!” – zbeształam go. „To twoja własna tabela obowiązków! Widzisz? Możesz zdobywać złote gwiazdki za sprzątanie pokoju, zmywanie naczyń i odkładanie zabawek!”
„Moje zabawki? Sarah, co ty…?”
Przerwałam mu. „Och, i nie zapomnij! Mamy nową zasadę domową. Wszystkie ekrany wyłączać punktualnie o 21:00. To dotyczy również twojego telefonu, proszę pana!”
Twarz Marka zmieniła się ze zmieszanej na złą. „Żartujesz sobie? Jestem dorosłym mężczyzną, nie potrzebuję…”
„Ach, ach, ach!” – pogroziłam palcem. „Bez kłótni, bo będziesz musiał iść do kąta!”
Przez następny tydzień trzymałam się swojego. Każdego wieczoru o 21:00 wyłączałam Wi-Fi i odłączałam konsolę od prądu.
Kładłam go nawet do łóżka ze szklanką mleka i czytałam mu „Dobranoc, Księżycu” swoim najbardziej kojącym głosem.
Posiłki podawano mu na plastikowych talerzykach z małymi przegródkami. Kroiłam mu kanapki w kształty dinozaurów i dawałam mu na przekąskę krakersy w kształcie zwierzątek. Kiedy narzekał, mówiłam coś w stylu: „Używaj słów, kochanie. Duzi chłopcy nie marudzą”.
Tabela obowiązków domowych była przedmiotem szczególnej dyskusji. Za każdym razem, gdy ukończył zadanie, robiłam awanturę, dając mu złotą gwiazdkę.
„Patrz na siebie, sama odkładasz pranie! Mamusia jest taka dumna!”
Zaciskał zęby i mamrotał: „Nie jestem dzieckiem, Sarah”.
Na co odpowiadałam: „Oczywiście, że nie, kochanie. A teraz, kto chce pomóc w pieczeniu ciasteczek?”.
Punkt krytyczny nastąpił mniej więcej tydzień po rozpoczęciu mojego małego eksperymentu. Mark właśnie trafił do kąta za awanturę o dwugodzinny limit czasu przed ekranem.
Yo Make również polubił
DOMOWE CIASTO NA PIZZĘ
Metoda trwałego usuwania kamienia kotłowego bez użycia środków chemicznych
Odchudź się pysznie! Bananowe placuszki proteinowe, które pokochasz!
6 Tradycyjnych Polskich Napojów dla Zdrowych Nerek