„Do tego potrzebujemy nowej, nowoczesnej fabryki, nowej linii produkcyjnej i, co najważniejsze, kapitału. Pieniędzy na negocjacje z japońskimi partnerami, pieniędzy na spłatę długów mojego warsztatu”. Zatrzymał się i spojrzał na mnie, niemal krzycząc. „Co najmniej, co najmniej pięćset tysięcy dolarów to minimum”.
Podał tę kwotę jako test. Myślał, że zemdleję.
Przez chwilę milczałem.
Pięćset tysięcy dolarów.
W moim planie zemsty kwota ta była już przewidziana.
Spojrzałem mu prosto w oczy.
„Zgadzam się. Dam ci pięćset tysięcy dolarów.”
Warsztat znów zdawał się ucichnąć. Dźwięk maszyn na zewnątrz ucichł w mojej głowie.
„Ty…” Malik cofnął się o krok. „Czy jesteś przy zdrowych zmysłach? Pół miliona? Skąd weźmiesz te pieniądze?”
„Nie będę tracił czasu na gadanie” – powiedziałem.
Wyjąłem telefon i otworzyłem aplikację kasy kredytowej mojej mamy. Miałem pełne pełnomocnictwo. Ukryłem saldo, ale pokazałem mu ekran przelewu.
„Panie Malik, nie mam czasu na żarty. Mam pieniądze. Skąd pochodzą, nie musi pan wiedzieć. Wystarczy, że wie pan, że to czyste pieniądze i że są przeznaczone na naszą zemstę”.
Kontynuowałem,
„Nie daję ci pieniędzy do ręki. Zamierzamy stworzyć nową firmę. Ty wybierasz nazwę. Ty, z twoim doświadczeniem i wiedzą, będziesz prezesem odpowiedzialnym za wszystkie operacje. Będziesz miał dwadzieścia procent udziałów w firmie. Ja będę anonimowym inwestorem z osiemdziesięcioma procentami udziałów. Nie będę ingerował w twoją dziedzinę specjalizacji. Żądam tylko jednego – cotygodniowego raportu finansowego i ostatecznego celu: firma Zolaniego musi zbankrutować”.
Podałem mu umowę, którą już przygotowałem. Miałem wszystko zaplanowane.
„Te pięćset tysięcy dolarów” – wskazałem na kontrakt – „zostanie przelane, gdy tylko nowa firma powstanie. Dwieście pięćdziesiąt tysięcy na spłatę długów i budowę nowej fabryki. Dwieście pięćdziesiąt tysięcy na negocjacje z japońskimi partnerami. Dasz radę?”
Malik, drżąc, szybko przeczytał umowę. Klauzule były jasne i uczciwe. Na mężczyznę, który miał utonąć, nagle rzucono złotą tratwę ratunkową.
Podniósł głowę, a jego oczy napełniły się łzami — nie ze słabości, ale z powodu człowieka, który zbyt długo był uciskany.
„Kemet…” Zacisnął pięści. „Czy aż tak mi ufasz?”
„Nie ufam ci” – powiedziałem chłodno. „Ufam twojej nienawiści. Wierzę, że utalentowany człowiek, którego najlepszy przyjaciel ugodził nożem w plecy i który ukradł mu wszystko – łącznie z żoną – nigdy nie zapomni tego długu. Inwestuję w twoją nienawiść. Nie zawiedź mnie”.
Malik zacisnął mocno dłonie, aż żyły nabrzmiały. Pokiwał głową z determinacją.
„Zgadzam się. Akceptuję. Ja, Malik, przysięgam, że wykorzystam te pół miliona i własne życie, żeby zaciągnąć tego łajdaka Zolaniego do piekła. Sprawię, że uklęknie i będzie błagał”.
Skinąłem głową.
„Świetnie. A potem wybierz nazwę firmy.”
Malik pomyślał przez chwilę, spojrzał na mnie i wyjrzał z warsztatu.
„Phoenix LLC” – powiedział w końcu. „My dwaj odrodzimy się z popiołów”.
„Feniks…” mruknąłem do siebie. „Doskonałe imię”.
Wyciągnąłem rękę.
„Miło mi pana poznać, dyrektorze Maliku. Mam nadzieję, że nasza współpraca będzie owocna”.
Malik ścisnął moją dłoń. Uścisk dłoni dwóch porzuconych osób przypieczętował ich sojusz.
Rozpoczęła się partia szachów.
Pierwszy i decydujący krok został wykonany.
Sześć miesięcy minęło w mgnieniu oka.
Moje życie wyglądało teraz zupełnie inaczej – tak, że Kemet sprzed sześciu miesięcy nie śmiałby nawet marzyć o takim życiu.
Jabari i ja mieszkaliśmy w naszym luksusowym apartamencie z pełnym bezpieczeństwem. Sprowadziłem rodziców z naszego rodzinnego miasta, żeby do nas zamieszkali. Na początku byli w szoku, myśląc, że jestem zamieszany w nielegalny interes.
Musiałem to bardzo dokładnie wyjaśnić. Nie powiedziałem całej prawdy o loterii. Powiedziałem tylko, że wykorzystałem ostatnie oszczędności. Skłamałem, mówiąc, że to były pieniądze, które mama dała mi w posagu, żebym zainwestował je z przyjacielem, i że inwestycja eksplodowała.
Widząc, że mój tajny interes prosperuje, moi rodzice mi uwierzyli.
Zostali w domu, opiekując się Jabarim, zawożąc go do i odbierając z międzynarodowego żłobka w mieście. Widok mojego syna szczęśliwego i zdrowego, mówiącego płynniej po angielsku, podchwytującego hiszpański od kolegów z klasy i widok moich rodziców, którzy czują się komfortowo i są najedzeni, napełnił moje serce ciepłem.
Nie byłem już zaniedbanym wieśniakiem Kemetem. Zacząłem dbać o siebie. Ćwiczyłem jogę w studiu na dole, chodziłem do spa, czytałem książki, studiowałem finanse i inwestycje. Nie chciałem, żeby moje trzydzieści sześć milionów stało w miejscu. Chciałem, żeby rosły, żeby stały się najsilniejszą tarczą dla mojego życia i życia mojego syna.
Ale część mojego umysłu nigdy nie zaznała spokoju.
Plan zemsty.
Tak jak przewidywałem, Malik był feniksem. Mając okazję, spektakularnie odrodził się z popiołów.
Za pięćset tysięcy dolarów pracował jak maszyna. Spłacił wszystkie długi, odbudował warsztat i natychmiast poleciał do Japonii. Dzięki swojemu talentowi, wiedzy technicznej i determinacji przekonał japońskich partnerów i podpisał umowę na wyłączną dystrybucję ich najnowszej linii produktów technologicznych.
Firma Phoenix LLC narodziła się bezszelestnie, ale jej powstanie było niczym ostry nóż wbijający się prosto w słaby punkt firmy Zolaniego.
Co tydzień Malik przysyłał mi raporty. Czytałem je jak pasjonującą powieść o zemście.
Pierwszy tydzień: Phoenix rozpoczyna swoją działalność.


Yo Make również polubił
6 prostych kroków do naturalnego leczenia tarczycy za pomocą pietruszki i innych produktów
Niesamowity przepis na pozbycie się bólu stóp
Ciasteczka Spoon: Szybki przepis, dzięki któremu będą miękkie i pachnące
Dzisiejsza łamigłówka dla mądrych ludzi